Na ławce w parku
cicho siada obok mnie
czas który już minął
(Ania Wyszkoni)
Draco
nie ufał Severusowi i z każdą chwilą coraz bardziej żałował,
że powiedział mu prawdę. Oczywiście, nie zdradził wszystkich
szczegółów z życia samego profesora. Napomknął tylko, że
będzie w przyszłości uczyć eliksirów w Hogwarcie, ponieważ
Voldemort będzie chciał mieć swoją wtyczkę blisko Dumbledore'a.
Malfoy nie zdradził również, jak się skończy woja. Tak ubrał
wszystko w słowa, że Snape miał prawo myśleć, że świat
czarodziejów nadal jest w konflikcie. Dwadzieścia pięć lat to
sporo czasu i każde dziecko zorientowałoby się, że mało
prawdopodobnym jest, aby taki konflikt trwał tak długo. No i była
jeszcze jedna sprawa.
Oklumencja.
Draco
blokował swój umysł. Nauczył się tego przed szóstą klasą, aby
nikt nie odkrył, że jest śmierciożercą i planuje wprowadzić
zwolenników Voldemorta do Hogwartu, ale Ginny to była zupełnie
inna sprawa. Malfoy oddałby wiele, aby się przekonać, czy Snape
odczytał już wszystko, co go interesowało.
Zresztą
nie tylko to go martwiło. Ginny mu nie ufała, a on się jej nie
dziwił. Obawiał się, że zrobi coś głupiego, że znów się
rozdzielą i zmarnują tym samym mnóstwo czasu, który mogliby
poświęcić na szukanie drogi ucieczki z tego piekła.
– Może
mi ktoś wytłumaczyć jeszcze raz, po co tam idziemy w środku nocy?
– zapytała po raz setny Ginny, a Malfoy był pewny, że robi to
tylko po to, aby wkurzyć Snape'a. Mężczyzna nie mógł się oprzeć
wrażeniu, że jest to jakaś dziecinna chęć zemsty za
niesprawiedliwy szlaban w czasie edukacji w Hogwarcie.
– A
czy ty możesz mi odpowiedzieć jeszcze raz na proste pytanie? –
podjął grę wyraźnie zniecierpliwiony Severus. – Czy ty naprawdę
jesteś aż tak głupia?
Ta
scena miała w sobie coś z czarnego humoru. Według Draco czas
jeszcze nie ukształtował stanowczości i opanowania Snape'a, a
takie gierki mogły się dla nich wszystkich bardzo źle skończyć.
– Widzisz?
– zagadnęła Ginny, a na jej twarzy pojawił się chytry uśmiech.
– Pytając mnie o to kolejny raz z rzędu, uświadamiasz nam, że
jesteś równie głupi co ja.
– Dajcie
spokój – burknął Draco, zanim Severus zdążył coś powiedzieć.
– Masz
rację – oświadczył krótko Snape. – Nie muszę wam pomagać.
– No
właśnie – przyznała szorstko Ginny. – Jestem niesamowicie
zaskoczona, że w ogóle to robisz. Chyba twoja teoria, Draco, jest
prawdziwa. Wszystko jest iluzją.
Ginny
powiedziała to tak swobodnie, że po plecach Malfoya przeszedł
dreszcz.
Może
i plan Severusa nie był genialny, ale był jedynym, jaki w danej
chwili posiadali. Snape był pewien, że szklana kula i klaun mają
związek z czarną magią. Dla Malfoya nie była to żadna nowość,
doszedł do tego wniosku już w momencie przeniesienia się w czasie.
Bardziej ucieszyłyby go bardziej szczegółowe fakty.
Niestety.
Snape twierdził, że przeszukał wszystkie książki i notatki,
jakie posiadał i nie było tam nawet wzmianki o podróżach w czasie
za pomocą czarnej magii. Według czarnoksiężników coś takiego po
prostu nie istniało. I właśnie dlatego Severus Snape prowadził
ich do największej czarodziejskiej biblioteki, znajdującej się w
Londynie.
Malfoy
nigdy tam nie był, dlatego dziwił się, że Severus zna drogę.
Ginny najwyraźniej też była zaskoczona, ale starała się nie dać
tego po sobie poznać. Maszerowała z dumnie uniesioną głową i z
rękoma skrzyżowanymi na piersiach.
Draco,
choć nigdy nie przyznałby się do tego na głos, był w pewnych
sprawach laikiem, ale doskonale wiedział, że biblioteka jest pilnie
strzeżona, a tajne, czarnomagiczne zbiory znajdują się w
podziemiach.
Noc
była chłodna i bezchmurna, tysiące gwiazd świeciło na niebie i
może to właśnie one przyczyniły się do wspomnienia, które
zagościło w umyśle Draco Malfoya...
Astoria
czasem przypominała mu Hermionę Granger. Ale na szczęście tylko
czasem i Draco umiał sobie szybko poradzić z tymi upierdliwymi
przywidzeniami. Cały dowcip polegał na tym, że Astoria uwielbiała
czytać wszystko, co było związane ze światem czarodziejów. To
był jedyny sposób, aby nieobdarzona magiczną mocą kobieta mogła
stać się częścią świata męża.
Tamtego
dnia Astoria również przyniosła do domu kilka grubych, starych
woluminów. Draco uznał, że lepiej nie pytać, jak doniosła je do
posiadłości.
Najpierw
zaparzyła sobie herbatę, a potem z teatralnym westchnięciem
usiadła w fotelu i założyła na nos eleganckie okulary w cienkich
oprawkach. Używała ich tylko do czytania, ale Malfoy zastanawiał
się, czy aby na pewno są jej potrzebne. Coś mu podpowiadało, że
jego żona widzi doskonale również bez nich.
– Ciekawe?
– zapytał, kiedy przewertowała kilka kartek.
Astoria
wzruszyła ramionami i podniosła głowę.
– Szczerze?
– odpowiedziała pytaniem na pytanie. – Nie.
Draco
prychnął pod nosem, a ona wyraźnie się zdenerwowała jego
reakcją. Uniosła podbródek i splotła ręce na piersiach.
– Co?
– burknęła. – Wolałbyś, abym czytała ckliwe romansidła?
– Jest
mi wszystko jedno, co będziesz czytać. To tobie ma sprawiać
przyjemność, a nie mi.
Ta
odpowiedź najwyraźniej się jej spodobała. Uśmiechnęła się
ciepło, po czym ponownie opuściła głowę i wróciła do
przerwanej lektury.
– Romanse
są do dupy – szepnęła bezgłośnie. Wiedziała, że gdyby
Lucjusz lub Narcyza usłyszeli, jak się wyraża, to miałaby
przechlapane. – Zupełnie tak, jak większość książek z waszej
biblioteki.
– Bez
przesady...
– Taka
prawda – przerwała mu, zanim zaczął się tłumaczyć.
– Wiesz,
mi jest wszystko jedno, ale rodzice nie lubią, jak pożyczasz
książki z biblioteki. Uważają, że mogłabyś po prostu je
wszystkie kupić.
Astorię
wyraźnie rozbawił ten komentarz. Zatrzasnęła książkę tak
głośno, że Draco prawie podskoczył wystraszony.
– Oszaleliście
– mruknęła, nie tłumacząc nic więcej.
Odłożyła
okulary i podeszła do męża. Jednym ruchem odgarnęła włosy na
plecy i bez ostrzeżenia usiadła okrakiem na jego kolanach. Oplotła
ręce wokół jego szyi i pocałowała tak, jak tylko ona jedna
potrafiła.
Biblioteka
mieściła się na obrzeżach Londynu. Ginny była pod wrażeniem.
Budynek od zewnątrz nie wyglądał na ogromny, projektant
najwyraźniej przeholował z ognistą, gdyż pierwsze piętro
opierało się na bogato zdobionych, korynckich kolumnach, natomiast
dach wyglądał jak renesansowa kopuła z Włoch.
Ginny
słyszała o tym miejscu wielokrotnie. Nawet Hermiona całkiem
niedawno chciała ją tam zaciągnąć, twierdząc, że mają tam
bogaty zbiór dotyczący quidditcha. Młoda kobieta wymigała się z
tego zręcznie, tłumacząc się brakiem czasu i napiętym
terminarzem treningów.
– A
jak zamierzamy wejść do środka? – spytała, kiedy Snape
wyciągnął różdżkę i zaczął ściągać najprostsze zaklęcia
ochronne. – Jakoś ciężko mi uwierzyć, że to co robisz nam
wystarczy... na pewno nie ma w środku żadnej ochrony?
– Ostatniego
możesz być pewna – odpowiedział krótko. – Po pożarze w
Szpitalu Świętego Munga bano się, że śmierciożercy zaatakują
także tutaj, dlatego bibliotekę zamknięto.
– Ok,
ale to nadal nie jest odpowiedź na moje pytanie: jak zamierzasz
wejść do środka?
Snape
nie odpowiedział. Bez zbędnego tłumaczenia przeskoczył płot.
Ginny wstrzymała oddech, czekając aż trzaśnie go piorun albo coś
w tym stylu. Nic z tego. Mężczyzna w jednym kawałku dobiegł do
muru. Draco najwyraźniej nie widział w tym nic podejrzanego i też
zaczął przechodzić na drugą stronę.
– Czekaj
– szepnęła, chwytając go za rękę.
– Na
co? Ginny, może się okaże, że to jest jakiś sposób na powrót
do domu?
Kobieta
prychnęła, po czym puściła jego rękę. Udało jej się
przeskoczyć ogrodzenie szybciej od niego. Ruszyli biegiem w kierunku
Snape'a. W ciemnościach dało się słyszeć ich przyspieszone
oddechy i szuranie stóp po żwirze.
– Ponoć
jesteś dobrą czarownicą – stwierdził Severus, przyglądając
się drzwiom, znajdującym się z tyłu budynku.
– Wiecie,
ja też jestem dobry, ale zgubiłem różdżkę – wtrącił się
Draco, choć i tak nikt nie zwrócił na niego uwagi.
– Czego
oczekujesz? – spytała, mierząc go wzrokiem.
– Cóż...
jeśli mam być szczery, to zależało mi na wejściu do biblioteki
już jakiś czas temu. Rozgryzłem większość zaklęć ochronnych,
ale jedno pozostało w nienaruszonym stanie. Podejrzewam, że muszą
je rzucić dwie osoby naraz.
Ginny
się zawahała, ale wiedziała, że w tym momencie ma tylko jedną
drogę. Oceniła swoje szanse, gdyby w razie czego miało dojść do
pojedynku. Była wręcz pewna, że ze względu na zaklęcia, które
znał Severus, przegrałaby z kretesem. Gdyby jednak Draco ją
wsparł, mogliby mieć jakiś szanse.
– Co
to za zaklęcie?
W
środku było ciemno. Jedyne światło dawały ich trzy wyciągnięte
różdżki. Według Severusa trzeba było zejść do podziemi, aby
przejrzeć najbardziej strzeżone woluminy. Mężczyzna wydawał się
być bardzo pewny siebie. Szedł przodem, z wysoko podniesioną
głową. Sprawiał wrażenie, jakby bywał tutaj bardzo często i
dokładnie znał drogę.
Ginny
zmarszczyła nos. Serce waliło jej w piersi, jakby przeczuwało, że
zdarzy się coś niedobrego.
Korytarz
był długi i obłożony drewnianą boazerią. Gdzieniegdzie wisiały
obrazy, jednak wszyscy ich lokatorzy wydawali się smacznie spać.
Nagle
uwagę dziewczyny przykuły uchylone, dwuskrzydłowe drzwi. Upewniła
się, czy nikt nie zwraca na nią uwagi, po czym zwolniła kroku i
podeszła do drzwi. Bezszelestnie wślizgnęła się do
pomieszczenia.
Prawdopodobnie
była to główna sala. Podłogę wyłożono drewnianymi panelami, a
ściany ozdobiono mozaiką kamiennych liści i kiści winogrona. W
centralnym punkcie, zaraz nad frontowymi drzwiami, wisiała ogromna
księga, której strony przewracały cię w powolnym rytmie,
uwalniając niewielkie ptaszki, roześmiane tancerki i dzielnych
rycerzy, którzy po kilku chwilach zmieniali się w złoty pył,
opadający na włosy dziewczyny.
Ginny
przełknęła głośno ślinę, a potem podeszła do niewielkiego
stolika i dwóch foteli, stojących przy ogromnym oknie zakrytym
ciężką, granatową zasłoną. Na blacie leżały gazety. Snape
miał rację, mówiąc, że zaraz po pożarze zamknięto bibliotekę.
Na samym wierzchu leżał Prorok Codzienny, na którego okładce
mieniły się języki ognia. Artykuł nie był zbyt dokładny, kiedy
był pisany, nie znano dokładnej liczby ofiar i rannych. A
podejrzenie, że stoją za tym śmierciożercy było tylko czystą
spekulacją.
Pozostałe
czasopisma również nie były świeże. Ich daty sięgały okresu
sprzed kilku miesięcy.
Ginny,
nie odkładając różdżki, przeglądała je w pośpiechu. Już
chciała dać sobie spokój, kiedy nagle jej uwagę przykuła gazeta,
o której niemal zapomniała. Żongler. Dziewczyna nie miała
pojęcia, że wychodziła już w tych czasach.
Mechanicznie
przyjrzała się mężczyźnie, który znajdował się na okładce.
Był to siwiejący jegomość z długimi, zakręconymi wąsami i
krzaczastymi brwiami. W jego oczach czaiło się coś dziwnego.
Radość, która wręcz nie pasowała do obecnie panujących czasów.
Ginny
przybliżyła światło różdżki do podpisu pod fotografią i omal
nie wrzasnęła.
Podróże
w czasie: fizyka czy magia? Spektakularne odkrycie, które
zapoczątkuje nową erę! Wywiad z Josephem Otto na stronie piątej.
Ginny
poczuła, że kolana zaczynają się pod nią uginać. Nagła fala
gorąca uderzyła w jej ciało. Nie potrafiła znaleźć słów na
opisanie uczucia, które zawładnęło jej duszą. Po policzkach
popłynęły gorące łzy, nad którymi nie umiała zapanować. To
była jakaś chora szansa od losu, którą wręcz musiała
wykorzystać.
Wsunęła
gazetę pod pelerynę, po czym odwróciła się na pięcie.
– Wybierasz
się gdzieś? – Usłyszała krótkie pytanie, a potem zza ciemnej
zasłony wyszedł mężczyzna.
Serce
podskoczyło jej do gardła, kiedy rozpoznała w nim Gideona, brata
swojej matki. Nie zmienił się zbytnio od ich ostatniego spotkania.
Był wysoki i szczupły, jego brązowe włosy nadal sięgały ucha, a
niebieskie oczy przyglądały się jej z tą samą przenikliwością.
– Zabawne
– oświadczył, robiąc kilka kroków do przodu. – Wkradacie się
do biblioteki pełnej tajemniczych ksiąg i sekretów, a ty chcesz
zabrać tylko jakiś szmatławiec pełen bzdur?
Ginny
mogłaby zaatakować. Obydwoje trzymali różdżki, ale gdyby jej się
poszczęściło, to może udałoby jej się zaatakować przed nim.
Cofnęła się o krok.
– Kim
jesteś? – zapytała i dopiero potem zorientowała się, że to ją
zdradziło.
Gideon
był zaskoczony, ale nie chciał dać tego po sobie poznać.
Rozpoznał jej głos i co do tego nie miała najmniejszych
wątpliwości.
– Ginny,
Ginny... – wyszeptał jej imię dziwnym, drżącym z emocji głosem.
– Cały Zakon cię szuka, a ty tak po prostu pofarbowałaś włosy
i zmieniłaś kolor skóry? Ginny, chyba mam prawo usłyszeć od
ciebie jakieś wyjaśnienia? Może nie zawsze mi to wychodziło, ale
naprawdę próbowałem cię zrozumieć.
– Gideon,
cokolwiek zaszło między nami, muszę ci coś powiedzieć –
szepnęła. Nie miała już czasu myśleć nad słusznością swojej
decyzji. Najważniejsza była gazeta, którą miała pod peleryną,
gazeta, która była kluczem i jedynym sposobem na powrót do domu.
– O
co chodzi? – zapytał najwyraźniej zainteresowany.
– Nie
wiem, co tutaj robiłeś i nie obchodzi mnie to, ale sam zauważyłeś,
że przyszłam tutaj z dwójką osób. Jeden z nich to Draco, ale
drugi... wpadliśmy na niego przypadkiem, naprawdę.
– Możesz
to w końcu z siebie wydusić?
– To
Severus Snape, on jest śmierciożercą.
Na
Gideona podziałało to jak kubeł zimnej wody. Najpierw patrzył na
nią z niedowierzaniem, a potem opuścił różdżkę i odwrócił
się w stronę drzwi. Ginny widziała, że w jego głowie rozgrywa
się prawdziwa batalia.
– Gdzie
oni są? – zapytał, marszcząc brwi.
– Snape
mówił coś o podziemiach.
– A
czego tak właściwie szuka?
– Miał
nam pomóc, ale podejrzewam, że czerpie z tego własne profity –
odpowiedziała krótko, patrząc, jak Gideon zmierza w kierunku
drzwi, które przekroczyła kilka minut temu.
– Posłuchaj,
w normalnych warunkach bym ci nie zaufał, ale jestem sam, a nie
odpuszczę tej gnidzie, rozumiesz? Ty też jesteś członkinią
Zakonu, więc wiesz, że bez względu na wszystko, naszym obowiązkiem
jest walczyć z nim.
– Wiem
– mruknęła bezgłośnie. – Pomogę ci, ale potem dasz nam
odejść. Mi i Draco.
– O
tym porozmawiamy, jak będzie po wszystkim.
Draco
prawie od razu zauważył, że Ginny gdzieś zniknęła. Czuł, że
dziewczyna ma jakiś plan i miał cichą nadzieję, że jego również
uwzględni na jakiejś dogodnej pozycji.
Ich
kroki odbijały się echem na ścianach. Malfoy miał wrażenie, że
stąpa po korytarzu starej, zakurzonej posiadłości, w której na
każdym rogu mogą czaić się przeróżne pułapki.
– Chyba
zgubiliśmy gdzieś twoją towarzyszkę – oświadczył Severus, nie
odwracając wzroku.
– Co?
– Malfoy był wyraźnie zakłopotany tym stwierdzeniem. Rozejrzał
się, jakby udawał, że dopiero teraz to zauważył. – Znajdzie
się – dodał po chwili.
– Nie
wątpię.
Razem
z Severusem stanęli przed krętymi schodami prowadzącymi w dół.
Na twarzy Mistrza Eliksirów pojawił się dziwny uśmiech triumfu.
Już zszedł pierwszy stopień, kiedy nad jego głową świsnęły
czerwone iskry.
Snape
był wyraźnie zaskoczony. Próbował w tym samym momencie odwrócić
się na wąskich, krętych schodach i wyjąć różdżkę z kieszeni
szaty. I wtedy Draco zrobił coś, o co w ogóle siebie nie
podejrzewał. Popchnął dostatecznie wytrąconego z równowagi
Severusa tak, że tamten z cichym jękiem i głośnym trzaskiem
sturlał się ze schodów.
Gdzieś
w ciemnym korytarzu usłyszał pisk kobiety, a potem ktoś z głośnym
tupotem przebiegł obok niego i zbiegł po schodach do Snape'a,
który, sądząc po cichych jękach, nie stracił przytomności.
Malfoy
był w dziwnym amoku. Dopiero po kilku sekundach zorientował się,
że osobą, która zbiegła po schodach był jeden z członków
Zakonu Feniksa. Próbował sobie przypomnieć jego imię, ale za
cholerę mu to nie wychodziło.
– Draco,
Draco! – Usłyszał wołanie na wysokości prawego ucha, a potem
ktoś mocno nim szturchnął. – Malfoy, do cholery, znalazłam
sposób!
Mężczyzna
odwrócił głowę i spojrzał prosto w brązowe oczy Ginny.
Dostrzegł w nich tyle radości, że uśmiechnął się, zanim
powiedziała mu, o co chodzi. Kobieta szamotała się przez chwilę
ze swoją połataną szatą, a potem wydobyła spod niej kolorową
gazetę.
– Uspokój
się, bo nie wiem, o co chodzi – rzekł, biorąc od niej
czasopismo.
– Tu
jest wywiad! – krzyknęła, a jej głos rozniósł się echem po
ciemnych korytarzach. – Wywiad z facetem, który wie coś o
podróżach w czasie!
Z
jej twarzy bił tak wielki entuzjazm, że Malfoy nie potrafił jej
zaprzeczyć. Żongler – przeczytał w myślach tytuł
gazety, a potem uśmiechnął się cierpko.
* *
*
Pytaliście,
co zrobię jak skończę. Czy dokończę Stypę lub Butter Hill? A to
przecież żadna tajemnica, co będę pisać, kiedy tutaj pojawi się
ostatni rozdział. Już pod pierwszym postem zdradziłam ten sekret.
Kiedy
Pokaż Twarz dobiegnie końca reaktywuję Cienkie Granice, które
teraz można znaleźć pod adresem: Jak ocalić świat. Do opowiadań
potterowskich chwilowo nie mam serca, a od Ginny naprawdę muszę już
odpocząć..
Super rozdział :) Szkoda że ta historia się kończy...
OdpowiedzUsuńNo, no, no. Szłam o zakład, że jeśli kiedykolwiek Ginny spotka któregokolwiek członka Zakonu Feniksa, będzie zmuszona do walki z nim na śmierć i życie. W końcu zdradziła ich i zaatakowała Glizdogona. A tu takie ździwko.
OdpowiedzUsuńZ drugiej jednak strony, cieszę się, że to spotkanie zakończyło się (lub dopiero się zakończy) w taki a nie inny sposób. Możliwe, że Ginny nie dałaby rady swemu wujowi.
Kolejna rzecz, która całkowicie mnie zaskoczyła, to fakt, że Severus Snape zgodził się pomóc naszej dwójce bohaterów. Możliwe, że miał w tym swój ukryty motyw, ale jednak nie wydał ich Czarnemu Panu i wprowadził ich do Biblioteki, w której Ginny znalazła czasopismo.
Za to nie dziwi mnie zachowanie Dracona. Od samego początku nie ufał Severusowi i dobrze, to nie jest jeden z tych ludzi, którzy robią coś dla kogoś bezinteresownie. Za to zdziwiło mnie, jaki sposób postanowił zastosować, w przypadku Snape. Zrzucenie go ze schodów, z jednej strony było dobrym pomysłem, a z drugiej fatalnym. Bo jeśliby Severus przeżył lub nie straciłby przytomności (a wiemy, że tak właśnie było), a nie pojawiłby się Gideon, Draco nie miałby najmniejszych szans w walce z przyszłym nauczycielem eliksirów (nawet, jeśli posiadałby swoją różdżkę).
A jeśli chodzi o reakcje Malfoya na widok "Żonglera", bardzo trudno się dziwić. W końcu czasopismo to, wszędzie miało reputację "steku bzdur". Tym bardziej w arystokracji.
Mam jednak nadzieję, że Ginny dobrze zrobiła, iż wzięła tę gazetę i że w jakiś niewiadomy sposób przeniosą się znów do swoich czasów i że wszystko im się ułoży.
Choć wiem, że koniec opowiadania jest nieunikniony to i tak strasznie to przeżywam. Okropnie podoba mi się ta historia i chciałabym czytać ją jeszcze długo, długo, a świadomość, że do końca zostało tylko kilka rozdziałów mnie przeraża i strasznie zasmuca.
Mam jednak nadzieję, że wena twórcza Cię nie opuści i że kolejna historia, którą się zajmniesz będzie równie ciekawa i wciagajaca.
Pozdrawiam serdecznie!
Ciekawy rozdział^^
OdpowiedzUsuńDraco nie ufał Snapeowi, ale jednak powierzył mi tajemnicy, choć dobrze zrobił, że nie wyjawił wszystkich szczegółów dotyczących przyszłości.
Ginny najwyraźniej także nie ufała Severusowi, dlatego musiała wymyśleć sposób, aby się od niego uwolnić, zważywszy na to, że Ginny znalazła coś na temat przeniesienia w czasie. Choć martwię się, bowiem Żongler raczej wypisywał w nim bzdury... choć może akurat ze przenosinami w czasie to jednak prawda? ciekawa jestem, co się stanie dalej.
Chyba wykryłam błąd logiczny w tekście. Napisałaś, jak Draco mówi, że zgubił różdżkę, a potem, jak byli już w Bibliotece, napisane było "jedyne światło dawało trzy wyciągnięte różdżki".... To, nie wiem, czy ja to jakoś źle to zinterpretowałam...
Wspomnienie Dracona o Astorii oczywiście mnie rozczulił ^^
Och, i widzę w cytacie fragment piosenki Ani Wyszkoni "Moje miasto śpi". Uwielbiam tę piosenkę :)
Pozdrawiam serdecznie :*
dziękuję, dziękuję. spieszę z wyjaśnieniami. to nie błąd logiczny. Wcześniej było, że Draco zgubił różdżkę w trakcie pożaru w szpitalu, ale później kiedy uciekali z kwatery Zakonu Ginny zabrała różdżkę należącą do Petera i oddała ją Malfoyowi.
UsuńPozdrawiam!
Aha, faktycznie wspomniałaś o tym. Gapa ze mnie.
UsuńSorrki za tę nie uwagę.
O, i całe szczęście, że Draco nie zaufał Severusowi całkowicie. Wiadomo, że nie robił tego bezinteresownie, co zdradził, mówiąc, że od dawna planował dostać się do Biblioteki. Przez chwilę bałam się, że Ginny będzie jednak musiała walczyć z Gideonem, ale wspomnienie o śmierciożercy było dobrym posunięciem. Reakcja Malfoya uzasadniona, choć nie do końca przemyślana. Cóż, ciekawi mnie, czy w Żonglerze znajdą coś przydatnego, bo moja pierwsza myśl, kiedy Ginny podniosła to czasopismo ze stolika była bardzo podobna do Dracona, więc... No nic, czekam na wyjaśnienie całej sprawy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło i życzę weny,
Sandra.
Na całe szczęści Draco ma jednak rozum i jestem z niego dumna.
OdpowiedzUsuńI z Ginny jeszcze bardziej.
Na całe szczęście dziewczyna ma jeszcze głowę na karku i rozsądek.
Chociaż Gideonowi również do końca bym nie ufała.
Nie mam pojęcia dlaczego... i ta cała końcówka.
Umiesz wprowadzić sporo zamieszania nie powiem.
Tymczasem jestem ciekawa jakie będą "Granice cieni"
Nie czytałam tamtej historii ale z chęcią ją nadrobie.
Mam też nadzieję, że wrócisz z czasem do Stypy.
Ta historia jest najbliższa memu sercu i niecierpliwie oczekuje jej zakończenia.
Tymczasem pozdrawiam serdecznie i czekam na finał!
Wybacz że późno.
OdpowiedzUsuńNotka w moje urodziny :)
Szkoda że historia się kończy, notka jest super.
Czekam na next
A jednak nie do kona zayfuaki snapowi. Wlasciwie to niezłe go wrobili,nimomwiem tez jakim cudem snape nie pamiętał kimmjest malfoy-przecież sie zakamuflowali ;) podobał mi sie pomysł z londyńską magiczna biblioteka,wlasciwie nigdy jeszcze nie czytałam o czymś takim w potterowskivh ff, a jest to dosc logiczne, w koncu nie wszyscy miga jeździć do hogwartu w poszukiwaniu wiedzy i tajemnic :) tez jestem sceptycznie nastawiona co do artykułu w żonglerze, ale chyba kmoze pomoc. Coraz bardziej obawiam sie,ze Syriusza juz tutaj nie bedzie i troche mnie to smuci. Ogólnie dobry zwrot akcji,lekko sie czytało.zapraszam na nowa notke do mnie zapiski-condawiramurs
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie przedstawiłaś tutaj Severusa - tajemniczy i sprytny, znowu jest zagadką ^^ Tak właśnie myślałam, że jego pomoc nie może być bezinteresowna. Ciekawe, czego on szukał w tej bibliotece.
OdpowiedzUsuńRazem z Ginny cieszę się ze znalezienia tego wycinka gazety. Może i jestem naiwna, ale sądzę, że dziwactwo i pomysłowość Żonglera nadaje się do beznadziejnego przypadka przeniesienia w czasie za sprawą klauna :P Mam nadzieję, że Ginny uda się znaleźć w tym wywiadzie coś pomocnego.
Podobało mi się też to wspomnienie. Niby nic, ale ładnie ukazałaś relacje pomiędzy Astorią i Draco. Nie dziwię, że się Astoria chciała dostać się do świata magii przez książki :)
Jestem bardzo ciekawa, co będzie dalej. Czy naszemu przybranemu rodzeństwu uda się uniknąć szpon Zakonu Feniksa? I co ze Snape'm? :)
Ooo.. ROZDZIAŁ <3
OdpowiedzUsuńWspomnienie Draco. Kocham, niezaprzeczalnie. Pokazuje uczucie którym się darzą, podobała mi się w tym odnośnia do Hermiony, szczerze to myślałam, że tu wypłynie coś w klimaty dramione. Ale nie, na szczęście. Bo w sumie niektóre takie blogi są nawet fajne, tyle że moim zdaniem jest tego stanowczo zbyt wiele.
Snape - coś mi tu śmierdziało, bawi się w dobrego samarytanina? :P
Wait. On nie był kiedyś tam oskarżony o bycie śmierciożercą i miał trafić do Azkabanu? Jeżeli tu trafiłam, to jesteś naprawdę masz WIELKI talent do łączenia twoich wydarzeń z kanonicznymi :D
W ogóle cała ta biblioteka... :3 Tylko CO TAM ROBIŁ GIDEON ?! ;D W ogóle to mam jakieś przeczucie, że on jeszcze namiesza.
A i nie wspomniałam jeszcze o "Żonglerze", jeśli w tym wywiadzie naprawdę będzie jak mają wrócić do swoich czasów, to Ginny miała ogroomne szczęście, że akurat go znalazła. Fakt, że nadziała się na Gideona, ale coś za coś :D
Z niecierpliwością czekam na następny (chociaż w sumie może nie do końca, bo zbliżamy się do końca tej historii - wybacz nie umiem lepiej tego sformułować xD) i pozdrawiam Charlotte
Och i jeszcze ogólnie przepraszam za to że tak chaotycznie, ale dziś jakoś tak nie mogę dobrać właściwych słów i wychodzą z tego takie cosie.
Usuń