niedziela, 22 grudnia 2013

21: W Malfoy Manor

Może jakaś myśl doda mi sił
Znajdę powód by dalej żyć
Najbardziej rano naiwnych marzeń brak
(Ania Dąbrowska)

Nie było już Ginny Weasley ani Draco Malfoya. Nie było ślicznej, rudej kobiety o obsypanej piegami cerze i lekko zaczerwienionych policzkach. Nie było też mężczyzny o bladej cerze i jasnych włosach. Nie było... Zamiast tej dwójki w starym młynie obudziła się para o śniadej cerze i czarnych jak heban włosach. Uznali, że wymyślą sobie nowe imiona. Ona nazywała się Ana-Lucia, a on Magurel. Stwierdzili jednogłośnie, że najłatwiej będzie im udawać młode małżeństwo z Rumunii o nazwisku Cortez.
To idiotyczny pomysł – skwitował Draco. – Nigdy nie byłem w Rumunii. Nie znam ani jednego słowa w tym języku.
Przecież nikt ci nie każe chwalić się językiem – odpowiedziała cierpko. – Chodzi tylko o to, abyśmy mogli w miarę swobodnie się poruszać i nie wzbudzać większych podejrzeń.
Oczywiście... a gdzie chcesz się poruszać? Bo ja naprawdę nie mam żadnego pomysłu. Mam wrażenie, że utknęliśmy tutaj na wieczność.
Ginny spojrzała na niego groźnie. Oparła dłonie na biodrach i odchrząknęła głośno, aby spojrzał jej prosto w oczy.
Słuchaj, Malfoy – zaczęła. – Mam zamiar się stąd wydostać. Jeśli jednak ty zamierzasz się mazgaić i stawiać nad nami krzyżyk, to powiedz wprost. Wrócę do Zakonu i jakoś im to wszystko wytłumaczę. Powiem, że ty mnie do tego zmusiłeś.
To bardzo miło z twojej strony, naprawdę. Ale nie uważasz, że ta zabawa w dom z Blackiem na dłuższą metę nie ma sensu? Powiedz prawdę, kochasz go?
Nie twoja sprawa! – oburzyła się.
Owszem, chcę tylko wiedzieć, czy mam do czego wracać. Może już dostatecznie dużo namieszałaś również w naszych czasach. Co byś zrobiła gdybyśmy wrócili do domu i okazałby się, że Black żyje?
Dziewczyna zmarszczyła brwi. To pytanie nie miało prawa paść. Odpowiadanie na nie było stanowczo zbyt trudne. Ginny przygryzła wargę i zacisnęła powieki.
Nie mam nawet ciała – szepnęła półgębkiem.
Co?
Nie mam ciała, które mogłabym opłakiwać! – krzyknęła stanowczo za głośno, aby wyładować nadmiar emocji.
Zrezygnowana usiadła na podłodze i oparła się plecami o spróchniałą ścianę młyna. Usłyszała cichy skrzyp, ale nic poza tym się nie wydarzyło. Milczeli przez chwilę, a ciszę zagłuszał tylko wiatr hałasujący w szparach starych desek.
Nie oceniam cię – rzekł w końcu. – To wszystko pomału mnie przerasta.
A myślisz, że mnie nie? – zapytała i, nie czekając na odpowiedź, kontynuowała: – Posłuchaj, ja mam pewien pomysł. Kiedy myślałam, że nie żyjesz i że zostałam sama, uznałam, że muszę zrobić coś, co pomoże mi zmienić moją historię. Może dla ciebie będzie to głupie, ale dla mnie nie ma nic ważniejszego. I chciałbym, abyś mi pomógł.
Nie zamierzam zgadzać się na nic w ciemno – odpowiedział, lustrując ją spojrzeniem szarych oczów. - Powiedz dokładnie, o co chodzi.
O twojego ojca.
Mojego ojca? Chyba żartujesz...
Kiedy miałam jedenaście lat, on dał mi coś.
Draco wybuchł ironicznym śmiechem. Opanował się dopiero po kilku minutach, kiedy zauważył, że twarz Ginny jest napięta z nerwów i raczej mało skora to żartów.
On ci coś dał – zapytał w końcu, próbując się opanować. – Przecież on nigdy nikomu nic nie dał.
Super – burknęła. – Dzięki tobie poczułam się zaszczycona. Dał mi przedmiot związany z czarną magią, bo chciał się go pozbyć.
Słuchaj, mój ojciec jest skłonny do wielu dziwnych rzeczy, ale to co mówisz...
Nie wierzysz mi – przerwała agresywnie. – To bardzo dobrze. Pójdziemy do Malfoy Manor, a tam udowodnię ci, że mówię prawdę. Przez twojego ojca przeżyłam najgorszy rok swojego życia. Gorszy od reżimu, który wprowadziło rodzeństwo Carrow w Hogwarcie, śmiem twierdzić, że gorszy od tego, co dzieje się teraz.
Czekaj, czekaj. Nie przesadzasz?
Nie.
Czego właściwie chcesz szukać?
Pustego dziennika oprawionego w czarną skórę – wytłumaczyła szybko. Była pewna, że twarz Malfoya zmieniła wyraz na co najmniej kilka sekund.
Czego ode mnie oczekujesz? – zapytał po chwili.
Abyś pomógł mi wejść do posiadłości i pokazał miejsce, w którym twój ojciec trzyma przedmioty, które nie powinny ujrzeć światła dziennego.
Malfoy uśmiechnął się z niedowierzaniem, po czym pokręcił przecząco głową, co sprawiło, że na twarzy Ginny pojawił się ogromny smutek i bezsilność.
Proszę – szepnęła. – Będę twoją dłużniczką.
Te słowa były niebezpieczne. Nie powinna ich wypowiedzieć. Może i Draco wydawał się być w porządku, ale nigdy nie mogła być pewna do końca. Miała wrażenie, że widzi, jak twarz mężczyzny zmienia się jak w kalejdoskopie. Na początku nie był pewny, co ona właściwie powiedziała, a kiedy w końcu to do niego dotarło, przez twarz przebiegł mu cień uśmiechu.
Zgoda – oświadczył, podchodząc do niej. Podał jej rękę i pomógł wstać. – Ale pamiętaj, nie zapomnę ci tego.

Malfoy Manor znajdowało się na wzgórzach ulokowanych na południu Anglii z daleka od ciekawskich oczów mugoli i innych czarodziejów. Ginny musiała w pełni zaufać Draco, kiedy się teleportowali. Nie znali adresu i w każdej chwili chłopak mógł zmienić zdanie. Na szczęście do tego nie doszło.
Ostry wiatr mocno ją zaskoczył, przez chwilę bała się, że powiew urwie jej głowę. Malfoy narzucił kaptur, aby choć trochę się osłonić, jednak na niewiele mu się to zdało. Nieznośna pogoda co chwilę zrywała mu go z głowy.
Jak wejdziemy do środka? – zapytała głośno, zagłuszając huczący w uszach wiatr.
Zaufaj mi, poprowadzę cię do tylnego wejścia.
Nie miała innego wyjścia. Bez większych problemów zeszli ze wzgórza i skierowali swoje kroki do mrocznej, ogromnej posiadłości, malującej się w oddali. Ginny chciała wierzyć, że Draco wie, co robi. Z nieukrywaną pewnością siebie kroczył wyłożoną kamieniami ścieżką i szedł wzdłuż metalowego ogrodzenia.
Malfoy Manor spoglądało na nich. Czarne mury, dwie wieżyczki i ciemne okna. Może i dom, w którym wychowała się Weasley, nie był szczytem marzeń, ale dziewczyna na pewno by się nie zamieniła. Nora była przytulna, ciepła, z jej wnętrza czuć było zapach ciastek i świeżych bułeczek. A tutaj? Miała wrażenie, że znajduje się przy cmentarnej kaplicy i ni w ząb nie potrafiła odpędzić od siebie tej myśli.
Skąd wiesz, czy za czasów wojny twój ojciec nie wymyślił żadnego systemu ochronnego? – zapytała, kiedy doszli do furtki.
To ty chciałaś tutaj przyjść. Jeszcze możemy się wycofać.
Nie – rzekła pewnie. – Idziemy.
Ginny obserwowała, jak Malfoy wyciąga różdżkę i mruczy jakieś zaklęcie pod nosem. Po chwili stuknął nią w furtkę i w jednej chwili metalowe, ozdobne barierki zaczęły znikać. Dziewczyna spojrzała na niego ze zdziwieniem i dostrzegła na twarzy mieszankę radości i dumy. Wiedziała, że sam nie był pewny, czy to wyjdzie.
Mój ojciec pewnie jest w pracy – powiedział, patrząc jej prosto w oczy.
A matka?
Jeśli to, czego szukasz, jest tam, gdzie myślę, to prawdopodobnie nie zauważy naszej obecności – odpowiedział, a jego wargi wygięły się w dziwnym grymasie.
A jeśli dziennika tam nie ma?
To wrócimy z niczym.
Ginny chciała coś powiedzieć, jednak mężczyzna nie dał jej takiej okazji. Odwrócił się na pięcie i wbiegł na teren posiadłości. Dzięki temu dziewczyna miała większą pewność, że brama jest bezpieczna. No, chyba że wpuszcza tylko Malfoyów, śmierciożerców lub innych tego typu gagatków.
Zaczekaj – syknęła, idąc w jego ślady.
Bez problemu dobiegli do otaczającego budynek żywopłotu. Ginny poślizgnęła się na błocie i prawie wpadłaby w krzaki, gdyby Draco nie przytrzymał jej za ramię. Nie podziękowała, uznając, że byłoby to zbędne.
Szli nachyleni, aby w razie czego nie zobaczył ich nikt, kto wyglądałby przez okno na najniższych kondygnacjach budynku. Dopiero po kilku minutach, które według dziewczyny ciągnęły się w nieskończoność, zatrzymali się na tyłach domu.
Przecież tutaj nie ma drzwi – stwierdziła Ginny, rozglądając się energicznie.
Malfoy machnął ręką, nie zwracając na nią uwagi. Nachylił się i machnął różdżką w kierunku żywopłotu. Zielone gałęzie zaczęły znikać w ciemnej ziemi, ukazując niewielkie drzwiczki.
Nie powinnaś tego widzieć – oświadczył mężczyzna, ściągając kłódkę.
Za późno...
Drzwiczki ustąpiły dopiero po kilku mocnych szarpnięciach, ukazując wąskie, pogrążone w ciemności wejście.
To dla służby? – zapytała ironicznym tonem.
Draco nie odpowiedział. Przecisnął się przez wnękę jako pierwszy, a po chwili usłyszała tąpnięcie jego stóp i zrozumiała, że nie ma do czynienia z żadnym tunelem tylko wejściem do jakiegoś pomieszczenia. Nie myśląc wiele, wskoczyła za nim i już po chwili stała w niewielkim, pogrążonym w mroku pomieszczeniu.
Surowe, kamienne ściany i podłoga z prowizorycznej sklejki nie pasowała do posiadłości, którą sobie wyobrażała. W pokoju nie było nic. Kompletnie nic. Nawet drzwi. I w tamtej chwili ogarnął ją strach. Przełknęła głośno ślinę, czując, jak po czole spływa kropla zimnego potu.
I co dalej? – zapytała drżącym głosem.
Nie odpowiedział. Podszedł do wschodniej ściany i zaczął stukać w wystające, kamienne klocki. Malfoy ewidentnie czegoś szukał. Po paru sekundach uśmiechnął się triumfalnie i stuknął różdżką w ścianę. Kamienie odsłoniły wejście na wąski, oświetlony pochodniami korytarz.
Ile jeszcze tych tajnych przejść? – jęknęła, ocierając czoło wierzchem dłoni.
A co, narobiłaś w gacie, bo myślałaś, że chcę cię porwać?
Bardzo zabawne.
Chyba nie myślałaś, że najcenniejsze skarby Malfoy Manor są w gablocie w salonie.
Nie wiem, co myślałam...
Szli korytarzem, pokonując kolejne drzwi i zabezpieczenia. Ginny miała wrażenie, że błądzą w panoptikum korytarzy i wąskich wnęk, jednak Draco wydawał się mieć wszystko pod kontrolą. Dziewczyna była pewna, że cały czas schodzą w dół, ale kiedy zapytała o to swojego towarzysza, ten uśmiechnął się tylko i nic nie odpowiedział.
Dziewczynie zrobiło się strasznie duszno. Miała wrażenie, że zaczyna się pocić. Przez chwilę wystraszyła się nawet, że w piwnicach Malfoy Manor ukryte jest jakieś strasznie stworzenie.
Trzask.
Draco zatrzymał się tak nagle, że ona uderzyła w jego twarde plecy. Przeklęła pod nosem, masując ręką obolałe czoło.
Ugryzła się w język, kiedy chciała zapytać, o co chodzi. Stali przed drzwiami, najzwyklejszymi drzwiami, których pełno w tym labiryncie. Tylko że tym razem Malfoy nie wyciągnął różdżki. Wystarczyło, że nacisnął na klamkę, a one nie stawiały żadnego oporu.
Jak długo błądziliśmy? – zapytał, zanim uchylił je szerzej.
Nie mam pojęcia, może jakąś godzinę? – odpowiedziała zaskoczona jego pytaniem.
Tak naprawdę przeszliśmy pięciometrowy korytarz. To było zaklęcie iluzji, które nie działa na członków rodu Malfoyów.
Chcesz powiedzieć, że zrobiliśmy kilka kroków?
Dokładnie.
Niemożliwe.
A to, że przenieśliśmy się w czasie jest możliwe?
Nie odpowiedziała. Czekała, aż Draco otworzy drzwi i pokaże największy sekret dworu Malfoyów. Wstrzymała oddech, czując narastające podniecenie. To była przełomowa chwila. Przecież każdy marzy, aby wykreślić z życiorysu najgorszą historię swojego życia. I ona dostała taką szansę.
Malfoy pchnął wrota, a jej opadła szczęka.
Złoto? – wyjąkała. – Złoto jest najcenniejsze dla twojej rodziny?
I czystość krwi – sprostował, niemal wypluwając te słowa. – Ale tego drugiego nie dało się tutaj zamknąć.
Ginny stała przed okrągłym pokojem o wysokim sklepieniu, które po brzegi wypełnione było galeonami, pucharami, ozdobnymi tacami i biżuteriom. Z boku stała biała komoda, na której ktoś ustawił eleganckie diademy i tiary.
Dlaczego nie trzymacie tego u Gringotta? – zapytała, nadal przecierając oczy ze zdziwienia.
Moja matka wolała się zabezpieczyć. W razie, jakby w banku coś się stało. Pożar, czy coś...
Pieprzysz – jęknęła, chwytając garść galeonów. Przez chwilę zastanawiała się, czy nie powinna schować ich do kieszeni. Przecież mogły im się przydać, a Lucjusz nawet nie zauważyłby zniknięcia. – Wy nie ukrywacie tutaj pieniędzy.
To, czego szukasz jest w pierwszej szufladzie komody – oznajmił, trzymając się z tyłu.
Skąd wiesz, skoro jeszcze niedawno zarzekałeś się, że nie masz o tym pojęcia.
Kłamałem.
Odruchowo wymierzyła w niego różdżką. Ale Malfoy nie zamierzał się bronić. Stał niewzruszony i obserwował ją dokładnie. Ginny czuła, że ma mętlik w głowie. Już chciała coś powiedzieć, kiedy usłyszała dobiegające z korytarza odgłosy kroków.
Bez zastanowienia doskoczyła do komody i otworzyła górną szafkę. Strach ją niemal sparaliżował, kiedy przypomniała sobie o dzienniku i Tomie. Nie powstrzymała nawet cichego piśnięcia, kiedy w skrytce nie było nic prócz oprawionego w czarną skórę notesu.
Czas zwolnił bieg. Ogłuszyło ją bicie jej własnego serca.
Drżącą dłonią chwycił przedmiot. Zacisnęła zęby, jakby bała się, że toksyczne macki Toma zacisną się na jej umyśle. Nic takiego się nie wydarzyło.
Bum, bum, bum...
To jej serce hałasowało tak okropnie.
Ginny poczuła, że robi jej się niedobrze, a potem kolana zaczęły się pod nią uginać.
Co tutaj robicie?! – Usłyszała zdenerwowany, kobiecy krzyk za plecami.
Bez zastanowienia wsunęła dziennik do kieszeni i odwróciła się gwałtownie. Nieuzbrojony Draco stał przy drzwiach i wpatrywał się w kobietę, która ich zaskoczyła. Mogła mieć około trzydziestu lat. Lustrowała ich dokładnie czarnymi jak węgiel oczami. Długie blond włosy opadały na ramiona. Powieki miała napuchnięte, jakby dużo spała lub płakała w ostatnich dniach. Jednak nie to najbardziej rzucało się w oczy. Elegancka, zielona suknia eksponowała jej okrągły brzuch ciążowy.
Narcyza Malfoy stała z wyciągniętą różdżką i drżała ze strachu.
Co tutaj robicie?! – powtórzyła.
W sumie to już mieliśmy wychodzić – stwierdziła Ginny i dopiero po chwili zdała sobie sprawę, jak idiotycznie to zabrzmiało.
Miała szczerą nadzieję, że Narcyza nie dostrzeże podobieństwa Draco do Lucjusza. Może i miał teraz ciemne włosy i karnację, ale charakterystycznej, pociągłej twarzy o ostrych rysach nie dało się ukryć.
Proszę się odsunąć – poprosił Draco zadziwiająco grzecznie, gapiąc się bez skrępowania na brzuch kobiety. – Nie chcemy robić problemów.
Jesteście z ministerstwa?
Nie.
Pracujecie dla Czarnego Pana? – dopytywała dalej.
Tak – skłamała Ginny, zanim Malfoy zdążył się odezwać. – Przysłał nas tutaj.
Draco najwyraźniej wyglądał na załamanego, słysząc jej słowa. Przewrócił oczami i wyglądał, jakby zamierzał usiąść i się poddać.
Po co? – pytała dalej Narcyza.
Nooo... tego nie możemy powiedzieć.
Pani Malfoy nie wyglądała na przekonaną. Spojrzała na Ginny i zaśmiała się nerwowo. A potem podniosła różdżkę i zaczęła szeptać zaklęcie.
Dziewczyna nie miała pojęcia, co robić, ale była pewna, że nie ma co liczyć na Draco. Starała się wymyślić cokolwiek, co w żadnym stopniu nie naruszy zdrowia kobiety i jej nienarodzonego dziecka.
Zrób to. – Usłyszała w głowie tak doskonale znany jej głos.
Petrificus totalus – krzyknęła Weasley.
Ręce Narcyzy przylgnęły do boków. Nogi złączyły się razem, całe ciało zesztywniało. Zachwiała się i upadła na plecy z głuchym łoskotem. Miała zaciśnięte szczęki, co uniemożliwiało jej powiedzenie czegokolwiek. Tylko jej oczy poruszały się niespokojnie.
Oszalałaś?! – wrzasnął Malfoy, nachylając się obok matki.
Oczywiście, teraz ja jestem ta zła – burknęła. – Może lepiej się stąd wydostańmy? Skąd wiesz, czy nie zdążyła wezwać śmierciożerców?
Draco nie odpowiedział, dźwignął się na nogi, a potem pociągnął Ginny za rękę.

Z Malfoy Manor wyszli bez większych problemów. A potem pobiegli tą samą drogą na wzgórze. Teleportowali się do starego młyna bez słowa. Dopiero tam upadli na podłogę i pozwolili sobie na kilka głębokich oddechów.
Jesteś nienormalna?! – wrzasnął Draco, kiedy udało mu się zapanować nad sobą. – Kiedy widziałem, jak potraktowałaś Gilzdogona myślałem, że to przez to, co kiedyś zrobił twojej rodzinie, ale teraz już wiem, że ty po prostu zwariowałaś!
Malfoy był wściekły. Z oczu ciskały mu gromy. Mierzył dziewczynę nienawistnym spojrzeniem, jakby chciał obwinić ją za całe zło świata.
Ginny siedziała oparta o ścianę. Rękoma objęła nogi, a podbródek oparła na kolanach. Oczy miała szeroko otwarte. Chwiała się delikatnie w przód i tył, jakby miała jakiś atak.
Zamierzasz coś powiedzieć? – zapytał Malfoy łagodniejszym tonem.
Dopiero wtedy uniosła głowę i spojrzała mu prosto w oczy. Na jej twarzy malował się strach. Wielki, nieporównywalny do niczego strach.
On mi kazał – wyszeptała, a potem zakryła usta dłonią. W tamtym momencie wyglądała jak pięciolatka, która przeklęła przy rodzicach.
Jaki on? – dopytywał się, po czym usiadł obok niej. – Tam nie było nikogo prócz ciebie, mnie i mojej matki.
Tom Riddle – jęknęła przerażona.
Draco przełknął głośno ślinę, po czym objął ramieniem swoją towarzyszkę. Dziewczyna drżała tak mocno, że zaczął się obawiać, że skończy się to tragicznie.
Wyciągnij ten dziennik, który zabrałaś – poprosił.
Nie mogę...
Możesz. Widziałem, jak chowałaś go do kieszeni.
Dziewczyna z wahaniem włożyła rękę do kieszeni, a potem z każdą chwilą jej oczy robiły się większe.
Nie ma go... – rzekła przerażona. – Nie ma go, nie ma go, nie ma go – powtarzała jak w jakimś chorym transie. – Na Merlina, zgubiłam go!
Malfoy nie mógł patrzeć, jak w panice przeszukuje wszystkie kieszenie po kolei. Odwrócił wzrok. Na początku nie chciał powiedzieć jej prawdy, ale teraz nie miał wyjścia.
Ginny – zaczął, szarpiąc ją za ramiona i zmuszając, aby spojrzała mu w oczy. – Nie mam pojęcia, czego tam szukałaś.
Co..?
Pomyślałem o tamtym pokoju, bo w komodzie były boginy, a ty byłaś wyjątkowo przerażona.
Oszukałeś mnie?
Nie odpowiedział. Opuścił głowę.
Po co w ogóle mnie tam zabrałeś?! – dopytywała się, dławiąc się łzami. – PO CO?!
Bo i tak byś nie odpuściła, a ja musiałem coś sprawdzić.
Co?
Czy moja matka jest w ciąży...
* * *
Jeszcze rok temu wydawało mi się, że moje życie nie może istnieć bez pisania. Niespełna rok temu trzęsłam nogami ze strachu, nie mając pojęcia, co mam ze sobą zrobić w życiu. Jeden rok, a mam wrażenie, że to była cała wieczność.
Wiele się wydarzyło, aż nie chce mi się tego wspominać, wszystkie sprawy praktycznie mam zamknięte. Wszystkie oprócz tej. Bloga.
Tak, brzmię jak jakiś dziwoląg ociekający potasem (a obiecałam sobie, że nie będę mieć nic wspólnego z chemią!) patosem.
Chodzi mi o to, że to nie jest tak, że mi na Was nie zależy, że mam Was gdzieś i tylko co półtora miesiąca będę dodawać notkę. Nie, nie, nie. Po prostu w moim życiu wydarzyło się coś, czego nigdy bym się nie spodziewała. Zakochałam się. Zakochałam się w moich studiach.
Powiem Wam, że ostatnio wspominałam czasy, kiedy pisałam Ginevrę. To chyba było moje najukochańsze dzieło i mimo wielu niedociągnięć, błędów, głupot i idiotyzmów żałuję, że już dobiegło końca. Rok 2013 chyba właśnie dlatego był taki dziwny, bo nie napisałam ani linijki na Ginevrę.
Ale dobra, nie biadolę.
Życzę Wam jeszcze z całego serducha miłej, rodzinnej atmosfery przy rodzinnym stole, bogatego Gwiazdora, kolorowej choinki i spełnienia wszystkich marzeń.
Pozdrawiam!
PS: Szablon taki sobie, ale na tamten nie mogłam już patrzeć. Grrr...
Szablon zmieniony ponownie. O tym co wisiał te trzy godziny - zapominamy. Szczęśliwi Ci, którzy go nie widzieli. 

19 komentarzy:

  1. Super rozdział :) Ale dlaczego Draco chce to wiedzieć? Czekam na następny!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobra, po zajęciach z literaturoznawstwa wiem, że skoro czytelnik czegoś nie zrozumiał, to jest to moja wina, bo źle to przekazuję :P dlatego też w kolejnym rozdziale będzie to powiedziane wprost.
      Pozdrawiam i dziękuję za komentarz.

      Usuń
  2. Świetny rozdział! Elfabo miło, ze wróciłaś c: Czekałam na Twój powrót. Również życzę Ci wszystkiego co najlepsze, miłych studiów i wesołych Świąt. No i oczywiście dużo weny :)
    Pozdrawiam, A :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie, to chyba nigdzie nie odchodziłam, ale fakt, trochę zaniedbałam bloga.
      Dziękuję bardzo za komentarz i życzonka. Wena się przyda :)

      Usuń
  3. Aj kochana w końcu coś się pojawiło.
    Był taki okres, że bałam się iż na "Pokaż twarz" nic się nie pojawi.
    Naprawdę kocham tę historię, może jest inna od Ginewry, ale ma w sobie coś wyjątkowego.
    Mam nadzieję, że zakończysz to opowiadanie gdyż coraz bardziej jestem ciekawa losów Dracona i Ginny.
    I ta końcówka... normalnie będe tu umierać z niepewności.
    Czyżby Draco myślał, że nie jest Malfoyem? A przynajmniej tak jakoś zrozumiałam.
    I świetnie opisana akcja w Malfoy Manor. Naprawdę bardzo mnie wkręciłaś. I cieszę się, że znalazłaś swoje miejsce na studiach i w końcu jesteś szczęśliwa.
    No i ja również życzę wszystkiego najlepszego i spełnienia marzeń w święta i nadchodzącym Nowym Roku. Przede wszystkim udanej zabawy sylwestrowej.

    pozdrawiam serdecznie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ba. Stwierdziłam, że trza Wam życzyć wesołych świąt. Był taki okres, że i ja się bałam, że kompletnie się wypaliłam. Szczerze? Ten rozdział powstał jeszcze we wrześniu więc aż wstyd, że nie dodałam go wcześniej.
      Do końca nie zostało tak wiele, więc naprawdę zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby skończyć.
      Co do końcówki, to odpiszę to samo co Gisi: po zajęciach z literaturoznawstwa wiem, że skoro czytelnik czegoś nie zrozumiał, to jest to moja wina, bo źle to przekazuję :P dlatego też w kolejnym rozdziale będzie to powiedziane wprost.
      Moje miejsce na studiach... jak ładnie to zabrzmiało :)
      I dziękuję za życzonka. Ale powiem szczerze: sylwestra spędzę z Ginny i Draco ^^

      Usuń
  4. Jest, nareszcie jest. Rozdział!
    Nie wiem, jak mogłam się tak zagapić z czytaniem go. Albo wiem: szkoła.
    W każdym razie ta notka podoba mi się bardziej od poprzefniej, nie wiem, jakoś takoś...
    Lubię te przekręty Dracona. Dzięki nim ciągle zostaje tym Malfoyem, który miejscmi już mi ucieka, nie wiem czy się cieszyć czy nie.
    Czytając początek rozdziału, zastanawiałam się, o co może chodzić z tym, że ich nie ma, jeju, ale sibie nawyobrażałam... a tu tak prosto ;)
    Ginevra była wspaniała, choć czasem kompletnie nie rozumiałam głównej bphaterki xD noale
    Po co Ginny chciała zmienić swoje życie? Nie bała się tego skutków? Może to była takal spontaniczna decyzja :)
    Życzè ci wszystkiego naj z okazji zbliżających się świąt Bożego Narodzenia, w sumie to już tak blisko...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I nie opuszczaj stypy, butter hill, pokaz twarz i nas, Czytelniczek....

      Usuń
    2. nie myślałam, że aż tak Was ucieszę :)
      Też lubię przekręty Malfoya choć czasem sama nie nadążam.
      Tia, Ginevra miała swój czar. Ja wolałam tą z alternatywy, ale na samym początku. Była sztywna i kochała się w starszych facetach ^^
      A Ginny troszkę już się pomieszało, ale na jej miejscu też bym chciała spróbować różnych opcji. To byłoby kuszące...
      Dziękuję bardzo za życzenia.\
      PS: Na razie nigdzie się nie wybieram, ale sama nie wiem, co dalej ze Stypą i Butter Hill...

      Usuń
  5. Odkąd tutaj trafiłam, nadrobiłam rozdziały, z utęsknieniem czekałam, aż pojawi się 21. Wchodziłam codziennie, sprawdzałam i sprawdzałam, i proszę jaka miła niespodzianka mnie w końcu spotkała! Cóż mogę powiedzieć. Akcja w Malfoy Manor opisana fantastycznie. Jakoś najbardziej w tym wszystkim spodobało mi się to zaklęcie, które było rzucone na korytarz. Sama nie wiem dlaczego. Malfoy, Malfoy. W sumie, lubię tego mężczyznę (bo już nie chłopca, ach). Ciekawią mnie powody, którymi się kierował. Dlaczego chciał mieć pewność, że jego matka jest w ciąży? No, no. Mam nadzieję, że nie będziesz nas zbytnio torturować o 22 pojawi się o wiele szybciej niż ten rozdział. Życzę dużo weny i siły do pracy. No i oczywiście wesołych świąt, ciepłych i rodzinnych.
    Pozdrawiam cieplutko, Sandra.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się, ale niczego nie obiecuję, że kolejny rozdział pojawi się jeszcze przed zakończeniem mojego świątecznego urlopu czyli do siódmego stycznia. No ale...
      Tak, zaklęcie było dobrym pomysłem, muszę przyznać, choć można było dostać jeszcze większej schizy :P
      Dziękuję za życzonka :*

      Usuń
  6. Długi i emocjonujący rozdział. Draco wkurzył mnie tutaj potwornie. okłamał Ginny perfidnie, wiele ryzykował, dzieczyna znow zaraz wpadnie w załamanie nerwowe, a on chciał sprawdzić, czy Narcyza jest w ciąży. nie no, ok, rozumiem, mogł się bać że wszystko zupełnie już zniszczykli, no ale...mimo wszystko trochę mnie zdenerwował. bardzo się cieszę że wróciłaś i jak zwykle w dobrym stylu:P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz! A ja myślałam, że to Ginny wkurza bardziej... ale w sumie wszystko zależy od punktu widzenia. No bo powódki Malfoya faktycznie nie były jakieś super ważne...
      Ja też się cieszę, niemal zapomniałam jakiego kopa weny potrafią dać czytelnicy :*

      Usuń
    2. nie, Ginny przynajmniej próbuje działać, a Malfoy nie... ale ja go ogólnie niezbyt lubię, trzeba si ę bardzo postrać, by zmienić moje zdanie o nim :D Chciałabym, żeby Syriusz wrócił. i zapraszam na mój blog - zapiski-condawiramurs.blogspot.com

      Usuń
  7. A według mnie kłamstwo Draco pokazało to, że mimo wszystko coś z tego okropnego ślizgona, którego znamy od 1 do 5 części Harrego Pottera, zostało.

    Głównie wkurza mnie Ginny i jej wahania emocjonalne ( nigdy nie przepadałam za tą postacią ) ale w sumie cieszę się że jest to ona ( i że nie jest to romansidło o nich ) a nie Hermiona, nienawidzę gdy ludzie piszą o nich jako o "PARZE!" to takie irytujące...

    Dodam jeszcze, że rozdział świetny i czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Nawet nie wiesz, jak ucieszyłam się, widząc u Ciebie nowy rozdział. Brakowało mi Twojego opowiadania o Ginny i Draco. Brakowało, mimo że sama w blogsferze bywam ostatnio naprawdę bardzo rzadko.
    Przypomniały mi się czasy, gdy byłam o kilka lat młodsza i z zamiłowaniem czytałam wszystkie ulubione ff potterowskie, niemiłosiernie wkurzając się na wszystkich autorów, którzy z przyczyn osobistych zawieszali lub opuszczali własne opowiadania.
    Aż przyszedł czas na mnie, gdy sama nie mam czasu, by cokolwiek stworzyć. Jak Ty pokochałas studia, tak ja polubiłam powtórki do matury. A mam co powtarzać, bo matematyka rozszerzona i chemia na tym samym poziomie same nie napiszą się na zadowalający wynik. Plus zakochałam się... tak naprawdę. Poczekaj, jak Ciebie to spotka to dopiero głowę stracisz :) chyba, że już spotkałas swojego księcia i wychodzi, że to ja jestem jakaś szurnięta.
    W ogóle, nie ma Ciebie, dużo się dzieje w Twoim życiu, a nadal tak pięknie idzie Ci tworzenie opowiadań bazujących na świecie Rowling... ja tymczasem tak jakby... zaczęłam z niego wyrastać? Tak jak Ty nie napisałaś ani linijki na Ginevrę, tak ja w tym roku ani razu nie miałam okazji przeczytać żadnej książki z cyklu o Potterze - horror.

    Teraz. odnośnie rozdziału. Czytało mi się go naprawdę szybko i przyjemnie. Możnaby zarzucić Draco coś odnośnie jego postępowaniu, ale w sumie ja go takiego właśnie lubię - takiego podstępniego, co nieco kąśliwego, sprytnego faceta. W końcu to Malfoy.
    Coś czułam, że Ginny i Draco zostaną nakryci, to by się zbyt piękne wydawało, gdyby od tak sobie “swobodnie“ weszli do Malfoy Manor i tak samo z niego wyszli. Bałam się jednak, że nakryje ich Lucjusz... Uff, co za ulga. Przynajmniej w pewnym stopniu.

    Jeszcze tak odnośnie studiów... chemia na studiach jest. naprawdę bardzo ciężka? Bo zamierzam właśnie z nią związać swoje studia i nie wiem, czy już mam zacząć pisać swój testament, czy jeszcze mogę się z tym wstrzymać :)

    Pozdrawiam i mam nadzieję, że nadchodzący rok przyniesie Tobie dużo różnych niespodzianek, a także pomyślności i powodzenia na studiach :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ginny faktycznie jest kompletnie rozchwiana emocjonalnie. Z jednej strony się jej nie dziwię, ale z drugiej powiedziałabym, że to Draco powinien pierwszy oszaleć. I chyba właśnie dlatego podoba mi się to opowiadanie, bo zaskakujesz nas-czytelników na każdym kroku.
    Przedstawione przez Ciebie Malfoy Manor był bardzo ciekawe choć zademonstrowałaś nam tylko jego mały fragment. ciekaw byłoby opowiadanie dziejące się głównie w tej rezydencji - pełniej pułapek, tajnych przejść i korytarzy.
    Cały czas się zastanawiam, jak oni wrócą do swoich czasów. No i co jeśli każe się, że Draco ma rację i wszystko pogmatwali, Syriusz żyje i w ogóle? Może napiszesz wtedy drugą część o tym jak wracają do przeszłości, aby naprawić swoje błędy?
    I bardzo podobał mi się krótki fragment na samym początku:
    – On ci coś dał? – zapytał w końcu, próbując się opanować. – Przecież on nigdy nikomu nic nie dał.

    Pozdrawiam i wszystkiego dobrego!
    [lamacz-urokow.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny rozdział. Poprawił mi humor po tym całym zamieszaniu wokół świąt.
    Uwielbiam to połączenie postaci, które mimo niechęci do siebie muszą ze sobą współpracować.
    Nie mogę się doczekać kiedy wrócą do teraźniejszości i zobaczą jak zmienili przeszłość ;)
    Pozdrawiam i życzę weny,
    Pożoga

    OdpowiedzUsuń
  11. Wiem, spóźniony komentarz, ale chcę pokazać, że przeczytałam ^^

    Czytałam ten rozdział z zapartym tchem. Już zaczęłam się obawiać, że Ginny znów zostanie opętana przez Toma, ale na szczęście to był tylko bogin... Świetny zwrot akcji i w sumie nie mam za złe Draconowi tego podstępu, bo na jego miejscu też bym chciała to sprawdzić.

    Od siebie dodam jeszcze tyle, że cieszę się, że pomimo kłopotów jesteś zadowolona ze swoich studiów. Gratuluję :* Też uważam, że Ginevra była wspaniałym tworem, ale jestem pewna, że nie ostatnim :D Szczęścia w Nowym Roku!

    OdpowiedzUsuń

SPAM to zuo. Kiedy go zostawiasz, to cała jego czarna energia przeleje się w moje serce i nie będę nad sobą panować, kiedy przybędę na Twój blog i napiszę coś niemiłego.

Zwiastun wykonała rosmaneczka.