Może jakaś myśl
doda mi sił
Znajdę powód by dalej żyć
Najbardziej rano naiwnych marzeń brak
Znajdę powód by dalej żyć
Najbardziej rano naiwnych marzeń brak
(Ania Dąbrowska)
Nie
było już Ginny Weasley ani Draco Malfoya. Nie było ślicznej,
rudej kobiety o obsypanej piegami cerze i lekko zaczerwienionych
policzkach. Nie było też mężczyzny o bladej cerze i jasnych
włosach. Nie było... Zamiast tej dwójki w starym młynie obudziła
się para o śniadej cerze i czarnych jak heban włosach. Uznali, że
wymyślą sobie nowe imiona. Ona nazywała się Ana-Lucia, a on
Magurel. Stwierdzili jednogłośnie, że najłatwiej będzie im
udawać młode małżeństwo z Rumunii o nazwisku Cortez.
– To
idiotyczny pomysł – skwitował Draco. – Nigdy nie byłem w
Rumunii. Nie znam ani jednego słowa w tym języku.
– Przecież
nikt ci nie każe chwalić się językiem – odpowiedziała cierpko.
– Chodzi tylko o to, abyśmy mogli w miarę swobodnie się poruszać
i nie wzbudzać większych podejrzeń.
– Oczywiście...
a gdzie chcesz się poruszać? Bo ja naprawdę nie mam żadnego
pomysłu. Mam wrażenie, że utknęliśmy tutaj na wieczność.
Ginny
spojrzała na niego groźnie. Oparła dłonie na biodrach i
odchrząknęła głośno, aby spojrzał jej prosto w oczy.
– Słuchaj,
Malfoy – zaczęła. – Mam zamiar się stąd wydostać. Jeśli
jednak ty zamierzasz się mazgaić i stawiać nad nami krzyżyk, to
powiedz wprost. Wrócę do Zakonu i jakoś im to wszystko wytłumaczę.
Powiem, że ty mnie do tego zmusiłeś.
– To
bardzo miło z twojej strony, naprawdę. Ale nie uważasz, że ta
zabawa w dom z Blackiem na dłuższą metę nie ma sensu? Powiedz
prawdę, kochasz go?
– Nie
twoja sprawa! – oburzyła się.
– Owszem,
chcę tylko wiedzieć, czy mam do czego wracać. Może już
dostatecznie dużo namieszałaś również w naszych czasach. Co byś
zrobiła gdybyśmy wrócili do domu i okazałby się, że Black żyje?
Dziewczyna
zmarszczyła brwi. To pytanie nie miało prawa paść. Odpowiadanie
na nie było stanowczo zbyt trudne. Ginny przygryzła wargę i
zacisnęła powieki.
– Nie
mam nawet ciała – szepnęła półgębkiem.
– Co?
– Nie
mam ciała, które mogłabym opłakiwać! – krzyknęła stanowczo
za głośno, aby wyładować nadmiar emocji.
Zrezygnowana
usiadła na podłodze i oparła się plecami o spróchniałą ścianę
młyna. Usłyszała cichy skrzyp, ale nic poza tym się nie
wydarzyło. Milczeli przez chwilę, a ciszę zagłuszał tylko wiatr
hałasujący w szparach starych desek.
– Nie
oceniam cię – rzekł w końcu. – To wszystko pomału mnie
przerasta.
– A
myślisz, że mnie nie? – zapytała i, nie czekając na odpowiedź,
kontynuowała: – Posłuchaj, ja mam pewien pomysł. Kiedy myślałam,
że nie żyjesz i że zostałam sama, uznałam, że muszę zrobić
coś, co pomoże mi zmienić moją historię. Może dla ciebie będzie
to głupie, ale dla mnie nie ma nic ważniejszego. I chciałbym, abyś
mi pomógł.
– Nie
zamierzam zgadzać się na nic w ciemno – odpowiedział, lustrując
ją spojrzeniem szarych oczów. - Powiedz dokładnie, o co chodzi.
– O
twojego ojca.
– Mojego
ojca? Chyba żartujesz...
– Kiedy
miałam jedenaście lat, on dał mi coś.
Draco
wybuchł ironicznym śmiechem. Opanował się dopiero po kilku
minutach, kiedy zauważył, że twarz Ginny jest napięta z nerwów i
raczej mało skora to żartów.
– On
ci coś dał – zapytał w końcu, próbując się opanować. –
Przecież on nigdy nikomu nic nie dał.
– Super
– burknęła. – Dzięki tobie poczułam się zaszczycona. Dał mi
przedmiot związany z czarną magią, bo chciał się go pozbyć.
– Słuchaj,
mój ojciec jest skłonny do wielu dziwnych rzeczy, ale to co
mówisz...
– Nie
wierzysz mi – przerwała agresywnie. – To bardzo dobrze.
Pójdziemy do Malfoy Manor, a tam udowodnię ci, że mówię prawdę.
Przez twojego ojca przeżyłam najgorszy rok swojego życia. Gorszy
od reżimu, który wprowadziło rodzeństwo Carrow w Hogwarcie, śmiem
twierdzić, że gorszy od tego, co dzieje się teraz.
– Czekaj,
czekaj. Nie przesadzasz?
– Nie.
– Czego
właściwie chcesz szukać?
– Pustego
dziennika oprawionego w czarną skórę – wytłumaczyła szybko.
Była pewna, że twarz Malfoya zmieniła wyraz na co najmniej kilka
sekund.
– Czego
ode mnie oczekujesz? – zapytał po chwili.
– Abyś
pomógł mi wejść do posiadłości i pokazał miejsce, w którym
twój ojciec trzyma przedmioty, które nie powinny ujrzeć światła
dziennego.
Malfoy
uśmiechnął się z niedowierzaniem, po czym pokręcił przecząco
głową, co sprawiło, że na twarzy Ginny pojawił się ogromny
smutek i bezsilność.
– Proszę
– szepnęła. – Będę twoją dłużniczką.
Te
słowa były niebezpieczne. Nie powinna ich wypowiedzieć. Może i
Draco wydawał się być w porządku, ale nigdy nie mogła być pewna
do końca. Miała wrażenie, że widzi, jak twarz mężczyzny zmienia
się jak w kalejdoskopie. Na początku nie był pewny, co ona
właściwie powiedziała, a kiedy w końcu to do niego dotarło,
przez twarz przebiegł mu cień uśmiechu.
– Zgoda
– oświadczył, podchodząc do niej. Podał jej rękę i pomógł
wstać. – Ale pamiętaj, nie zapomnę ci tego.
Malfoy
Manor znajdowało się na wzgórzach ulokowanych na południu Anglii
z daleka od ciekawskich oczów mugoli i innych czarodziejów. Ginny
musiała w pełni zaufać Draco, kiedy się teleportowali. Nie znali
adresu i w każdej chwili chłopak mógł zmienić zdanie. Na
szczęście do tego nie doszło.
Ostry
wiatr mocno ją zaskoczył, przez chwilę bała się, że powiew
urwie jej głowę. Malfoy narzucił kaptur, aby choć trochę się
osłonić, jednak na niewiele mu się to zdało. Nieznośna pogoda co
chwilę zrywała mu go z głowy.
– Jak
wejdziemy do środka? – zapytała głośno, zagłuszając huczący
w uszach wiatr.
– Zaufaj
mi, poprowadzę cię do tylnego wejścia.
Nie
miała innego wyjścia. Bez większych problemów zeszli ze wzgórza
i skierowali swoje kroki do mrocznej, ogromnej posiadłości,
malującej się w oddali. Ginny chciała wierzyć, że Draco wie, co
robi. Z nieukrywaną pewnością siebie kroczył wyłożoną
kamieniami ścieżką i szedł wzdłuż metalowego ogrodzenia.
Malfoy
Manor spoglądało na nich. Czarne mury, dwie wieżyczki i ciemne
okna. Może i dom, w którym wychowała się Weasley, nie był
szczytem marzeń, ale dziewczyna na pewno by się nie zamieniła.
Nora była przytulna, ciepła, z jej wnętrza czuć było zapach
ciastek i świeżych bułeczek. A tutaj? Miała wrażenie, że
znajduje się przy cmentarnej kaplicy i ni w ząb nie potrafiła
odpędzić od siebie tej myśli.
– Skąd
wiesz, czy za czasów wojny twój ojciec nie wymyślił żadnego
systemu ochronnego? – zapytała, kiedy doszli do furtki.
– To
ty chciałaś tutaj przyjść. Jeszcze możemy się wycofać.
– Nie
– rzekła pewnie. – Idziemy.
Ginny
obserwowała, jak Malfoy wyciąga różdżkę i mruczy jakieś
zaklęcie pod nosem. Po chwili stuknął nią w furtkę i w jednej
chwili metalowe, ozdobne barierki zaczęły znikać. Dziewczyna
spojrzała na niego ze zdziwieniem i dostrzegła na twarzy mieszankę
radości i dumy. Wiedziała, że sam nie był pewny, czy to wyjdzie.
– Mój
ojciec pewnie jest w pracy – powiedział, patrząc jej prosto w
oczy.
– A
matka?
– Jeśli
to, czego szukasz, jest tam, gdzie myślę, to prawdopodobnie nie
zauważy naszej obecności – odpowiedział, a jego wargi wygięły
się w dziwnym grymasie.
– A
jeśli dziennika tam nie ma?
– To
wrócimy z niczym.
Ginny
chciała coś powiedzieć, jednak mężczyzna nie dał jej takiej
okazji. Odwrócił się na pięcie i wbiegł na teren posiadłości.
Dzięki temu dziewczyna miała większą pewność, że brama jest
bezpieczna. No, chyba że wpuszcza tylko Malfoyów, śmierciożerców
lub innych tego typu gagatków.
– Zaczekaj
– syknęła, idąc w jego ślady.
Bez
problemu dobiegli do otaczającego budynek żywopłotu. Ginny
poślizgnęła się na błocie i prawie wpadłaby w krzaki, gdyby
Draco nie przytrzymał jej za ramię. Nie podziękowała, uznając,
że byłoby to zbędne.
Szli
nachyleni, aby w razie czego nie zobaczył ich nikt, kto wyglądałby
przez okno na najniższych kondygnacjach budynku. Dopiero po kilku
minutach, które według dziewczyny ciągnęły się w
nieskończoność, zatrzymali się na tyłach domu.
– Przecież
tutaj nie ma drzwi – stwierdziła Ginny, rozglądając się
energicznie.
Malfoy
machnął ręką, nie zwracając na nią uwagi. Nachylił się i
machnął różdżką w kierunku żywopłotu. Zielone gałęzie
zaczęły znikać w ciemnej ziemi, ukazując niewielkie drzwiczki.
– Nie
powinnaś tego widzieć – oświadczył mężczyzna, ściągając
kłódkę.
– Za
późno...
Drzwiczki
ustąpiły dopiero po kilku mocnych szarpnięciach, ukazując wąskie,
pogrążone w ciemności wejście.
– To
dla służby? – zapytała ironicznym tonem.
Draco
nie odpowiedział. Przecisnął się przez wnękę jako pierwszy, a
po chwili usłyszała tąpnięcie jego stóp i zrozumiała, że nie
ma do czynienia z żadnym tunelem tylko wejściem do jakiegoś
pomieszczenia. Nie myśląc wiele, wskoczyła za nim i już po chwili
stała w niewielkim, pogrążonym w mroku pomieszczeniu.
Surowe,
kamienne ściany i podłoga z prowizorycznej sklejki nie pasowała do
posiadłości, którą sobie wyobrażała. W pokoju nie było nic.
Kompletnie nic. Nawet drzwi. I w tamtej chwili ogarnął ją strach.
Przełknęła głośno ślinę, czując, jak po czole spływa kropla
zimnego potu.
– I
co dalej? – zapytała drżącym głosem.
Nie
odpowiedział. Podszedł do wschodniej ściany i zaczął stukać w
wystające, kamienne klocki. Malfoy ewidentnie czegoś szukał. Po
paru sekundach uśmiechnął się triumfalnie i stuknął różdżką
w ścianę. Kamienie odsłoniły wejście na wąski, oświetlony
pochodniami korytarz.
– Ile
jeszcze tych tajnych przejść? – jęknęła, ocierając czoło
wierzchem dłoni.
– A
co, narobiłaś w gacie, bo myślałaś, że chcę cię porwać?
– Bardzo
zabawne.
– Chyba
nie myślałaś, że najcenniejsze skarby Malfoy Manor są w gablocie
w salonie.
– Nie
wiem, co myślałam...
Szli
korytarzem, pokonując kolejne drzwi i zabezpieczenia. Ginny miała
wrażenie, że błądzą w panoptikum korytarzy i wąskich wnęk,
jednak Draco wydawał się mieć wszystko pod kontrolą. Dziewczyna
była pewna, że cały czas schodzą w dół, ale kiedy zapytała o
to swojego towarzysza, ten uśmiechnął się tylko i nic nie
odpowiedział.
Dziewczynie
zrobiło się strasznie duszno. Miała wrażenie, że zaczyna się
pocić. Przez chwilę wystraszyła się nawet, że w piwnicach Malfoy
Manor ukryte jest jakieś strasznie stworzenie.
Trzask.
Draco
zatrzymał się tak nagle, że ona uderzyła w jego twarde plecy.
Przeklęła pod nosem, masując ręką obolałe czoło.
Ugryzła
się w język, kiedy chciała zapytać, o co chodzi. Stali
przed drzwiami, najzwyklejszymi drzwiami, których pełno w tym
labiryncie. Tylko że tym razem Malfoy nie wyciągnął różdżki.
Wystarczyło, że nacisnął na klamkę, a one nie stawiały żadnego
oporu.
– Jak
długo błądziliśmy? – zapytał, zanim uchylił je szerzej.
– Nie
mam pojęcia, może jakąś godzinę? – odpowiedziała zaskoczona
jego pytaniem.
– Tak
naprawdę przeszliśmy pięciometrowy korytarz. To było zaklęcie
iluzji, które nie działa na członków rodu Malfoyów.
– Chcesz
powiedzieć, że zrobiliśmy kilka kroków?
– Dokładnie.
– Niemożliwe.
– A
to, że przenieśliśmy się w czasie jest możliwe?
Nie
odpowiedziała. Czekała, aż Draco otworzy drzwi i pokaże
największy sekret dworu Malfoyów. Wstrzymała oddech, czując
narastające podniecenie. To była przełomowa chwila. Przecież
każdy marzy, aby wykreślić z życiorysu najgorszą historię
swojego życia. I ona dostała taką szansę.
Malfoy
pchnął wrota, a jej opadła szczęka.
– Złoto?
– wyjąkała. – Złoto jest najcenniejsze dla twojej rodziny?
– I
czystość krwi – sprostował, niemal wypluwając te słowa. –
Ale tego drugiego nie dało się tutaj zamknąć.
Ginny
stała przed okrągłym pokojem o wysokim sklepieniu, które po
brzegi wypełnione było galeonami, pucharami, ozdobnymi tacami i
biżuteriom. Z boku stała biała komoda, na której ktoś ustawił
eleganckie diademy i tiary.
– Dlaczego
nie trzymacie tego u Gringotta? – zapytała, nadal przecierając
oczy ze zdziwienia.
– Moja
matka wolała się zabezpieczyć. W razie, jakby w banku coś się
stało. Pożar, czy coś...
– Pieprzysz
– jęknęła, chwytając garść galeonów. Przez chwilę
zastanawiała się, czy nie powinna schować ich do kieszeni.
Przecież mogły im się przydać, a Lucjusz nawet nie zauważyłby
zniknięcia. – Wy nie ukrywacie tutaj pieniędzy.
– To,
czego szukasz jest w pierwszej szufladzie komody – oznajmił,
trzymając się z tyłu.
– Skąd
wiesz, skoro jeszcze niedawno zarzekałeś się, że nie masz o tym
pojęcia.
– Kłamałem.
Odruchowo
wymierzyła w niego różdżką. Ale Malfoy nie zamierzał się
bronić. Stał niewzruszony i obserwował ją dokładnie. Ginny
czuła, że ma mętlik w głowie. Już chciała coś powiedzieć,
kiedy usłyszała dobiegające z korytarza odgłosy kroków.
Bez
zastanowienia doskoczyła do komody i otworzyła górną szafkę.
Strach ją niemal sparaliżował, kiedy przypomniała sobie o
dzienniku i Tomie. Nie powstrzymała nawet cichego piśnięcia, kiedy
w skrytce nie było nic prócz oprawionego w czarną skórę notesu.
Czas
zwolnił bieg. Ogłuszyło ją bicie jej własnego serca.
Drżącą
dłonią chwycił przedmiot. Zacisnęła zęby, jakby bała się, że
toksyczne macki Toma zacisną się na jej umyśle. Nic takiego się
nie wydarzyło.
Bum,
bum, bum...
To
jej serce hałasowało tak okropnie.
Ginny
poczuła, że robi jej się niedobrze, a potem kolana zaczęły się
pod nią uginać.
– Co
tutaj robicie?! – Usłyszała zdenerwowany, kobiecy krzyk za
plecami.
Bez
zastanowienia wsunęła dziennik do kieszeni i odwróciła się
gwałtownie. Nieuzbrojony Draco stał przy drzwiach i wpatrywał się
w kobietę, która ich zaskoczyła. Mogła mieć około trzydziestu
lat. Lustrowała ich dokładnie czarnymi jak węgiel oczami. Długie
blond włosy opadały na ramiona. Powieki miała napuchnięte, jakby
dużo spała lub płakała w ostatnich dniach. Jednak nie to
najbardziej rzucało się w oczy. Elegancka, zielona suknia
eksponowała jej okrągły brzuch ciążowy.
Narcyza
Malfoy stała z wyciągniętą różdżką i drżała ze strachu.
– Co
tutaj robicie?! – powtórzyła.
– W
sumie to już mieliśmy wychodzić – stwierdziła Ginny i dopiero
po chwili zdała sobie sprawę, jak idiotycznie to zabrzmiało.
Miała
szczerą nadzieję, że Narcyza nie dostrzeże podobieństwa Draco do
Lucjusza. Może i miał teraz ciemne włosy i karnację, ale
charakterystycznej, pociągłej twarzy o ostrych rysach nie dało się
ukryć.
– Proszę
się odsunąć – poprosił Draco zadziwiająco grzecznie, gapiąc
się bez skrępowania na brzuch kobiety. – Nie chcemy robić
problemów.
– Jesteście
z ministerstwa?
– Nie.
– Pracujecie
dla Czarnego Pana? – dopytywała dalej.
– Tak
– skłamała Ginny, zanim Malfoy zdążył się odezwać. –
Przysłał nas tutaj.
Draco
najwyraźniej wyglądał na załamanego, słysząc jej słowa.
Przewrócił oczami i wyglądał, jakby zamierzał usiąść i się
poddać.
– Po
co? – pytała dalej Narcyza.
– Nooo...
tego nie możemy powiedzieć.
Pani
Malfoy nie wyglądała na przekonaną. Spojrzała na Ginny i zaśmiała
się nerwowo. A potem podniosła różdżkę i zaczęła szeptać
zaklęcie.
Dziewczyna
nie miała pojęcia, co robić, ale była pewna, że nie ma co liczyć
na Draco. Starała się wymyślić cokolwiek, co w żadnym stopniu
nie naruszy zdrowia kobiety i jej nienarodzonego dziecka.
Zrób
to. – Usłyszała w głowie tak doskonale znany jej głos.
– Petrificus
totalus – krzyknęła Weasley.
Ręce
Narcyzy przylgnęły do boków. Nogi złączyły się razem, całe
ciało zesztywniało. Zachwiała się i upadła na plecy z głuchym
łoskotem. Miała zaciśnięte szczęki, co uniemożliwiało jej
powiedzenie czegokolwiek. Tylko jej oczy poruszały się
niespokojnie.
– Oszalałaś?!
– wrzasnął Malfoy, nachylając się obok matki.
– Oczywiście,
teraz ja jestem ta zła – burknęła. – Może lepiej się stąd
wydostańmy? Skąd wiesz, czy nie zdążyła wezwać śmierciożerców?
Draco
nie odpowiedział, dźwignął się na nogi, a potem pociągnął
Ginny za rękę.
Z
Malfoy Manor wyszli bez większych problemów. A potem pobiegli tą
samą drogą na wzgórze. Teleportowali się do starego młyna bez
słowa. Dopiero tam upadli na podłogę i pozwolili sobie na kilka
głębokich oddechów.
– Jesteś
nienormalna?! – wrzasnął Draco, kiedy udało mu się zapanować
nad sobą. – Kiedy widziałem, jak potraktowałaś Gilzdogona
myślałem, że to przez to, co kiedyś zrobił twojej rodzinie, ale
teraz już wiem, że ty po prostu zwariowałaś!
Malfoy
był wściekły. Z oczu ciskały mu gromy. Mierzył dziewczynę
nienawistnym spojrzeniem, jakby chciał obwinić ją za całe zło
świata.
Ginny
siedziała oparta o ścianę. Rękoma objęła nogi, a podbródek
oparła na kolanach. Oczy miała szeroko otwarte. Chwiała się
delikatnie w przód i tył, jakby miała jakiś atak.
– Zamierzasz
coś powiedzieć? – zapytał Malfoy łagodniejszym tonem.
Dopiero
wtedy uniosła głowę i spojrzała mu prosto w oczy. Na jej twarzy
malował się strach. Wielki, nieporównywalny do niczego strach.
– On
mi kazał – wyszeptała, a potem zakryła usta dłonią. W tamtym
momencie wyglądała jak pięciolatka, która przeklęła przy
rodzicach.
– Jaki
on? – dopytywał się, po czym usiadł obok niej. – Tam nie było
nikogo prócz ciebie, mnie i mojej matki.
– Tom
Riddle – jęknęła przerażona.
Draco
przełknął głośno ślinę, po czym objął ramieniem swoją
towarzyszkę. Dziewczyna drżała tak mocno, że zaczął się
obawiać, że skończy się to tragicznie.
– Wyciągnij
ten dziennik, który zabrałaś – poprosił.
– Nie
mogę...
– Możesz.
Widziałem, jak chowałaś go do kieszeni.
Dziewczyna
z wahaniem włożyła rękę do kieszeni, a potem z każdą chwilą
jej oczy robiły się większe.
– Nie
ma go... – rzekła przerażona. – Nie ma go, nie ma go, nie ma go
– powtarzała jak w jakimś chorym transie. – Na Merlina,
zgubiłam go!
Malfoy
nie mógł patrzeć, jak w panice przeszukuje wszystkie kieszenie po
kolei. Odwrócił wzrok. Na początku nie chciał powiedzieć jej
prawdy, ale teraz nie miał wyjścia.
– Ginny
– zaczął, szarpiąc ją za ramiona i zmuszając, aby spojrzała
mu w oczy. – Nie mam pojęcia, czego tam szukałaś.
– Co..?
– Pomyślałem
o tamtym pokoju, bo w komodzie były boginy, a ty byłaś wyjątkowo
przerażona.
– Oszukałeś
mnie?
Nie
odpowiedział. Opuścił głowę.
– Po
co w ogóle mnie tam zabrałeś?! – dopytywała się, dławiąc się
łzami. – PO CO?!
– Bo
i tak byś nie odpuściła, a ja musiałem coś sprawdzić.
– Co?
– Czy
moja matka jest w ciąży...
* *
*
Jeszcze
rok temu wydawało mi się, że moje życie nie może istnieć bez
pisania. Niespełna rok temu trzęsłam nogami ze strachu, nie mając
pojęcia, co mam ze sobą zrobić w życiu. Jeden rok, a mam
wrażenie, że to była cała wieczność.
Wiele
się wydarzyło, aż nie chce mi się tego wspominać, wszystkie
sprawy praktycznie mam zamknięte. Wszystkie oprócz tej. Bloga.
Tak,
brzmię jak jakiś dziwoląg ociekający potasem
(a obiecałam sobie, że nie będę mieć nic wspólnego z chemią!)
patosem.
Chodzi
mi o to, że to nie jest tak, że mi na Was nie zależy, że mam Was
gdzieś i tylko co półtora miesiąca będę dodawać notkę. Nie,
nie, nie. Po prostu w moim życiu wydarzyło się coś, czego nigdy
bym się nie spodziewała. Zakochałam się. Zakochałam się w moich
studiach.
Powiem
Wam, że ostatnio wspominałam czasy, kiedy pisałam Ginevrę.
To chyba było moje najukochańsze dzieło i mimo wielu
niedociągnięć, błędów, głupot i idiotyzmów żałuję, że już
dobiegło końca. Rok 2013 chyba właśnie dlatego był taki dziwny,
bo nie napisałam ani linijki na Ginevrę.
Ale
dobra, nie biadolę.
Życzę
Wam jeszcze z całego serducha miłej, rodzinnej atmosfery przy
rodzinnym stole, bogatego Gwiazdora, kolorowej choinki i spełnienia
wszystkich marzeń.
Pozdrawiam!
Szablon zmieniony ponownie. O tym co wisiał te trzy godziny - zapominamy. Szczęśliwi Ci, którzy go nie widzieli.
Super rozdział :) Ale dlaczego Draco chce to wiedzieć? Czekam na następny!!
OdpowiedzUsuńDobra, po zajęciach z literaturoznawstwa wiem, że skoro czytelnik czegoś nie zrozumiał, to jest to moja wina, bo źle to przekazuję :P dlatego też w kolejnym rozdziale będzie to powiedziane wprost.
UsuńPozdrawiam i dziękuję za komentarz.
Świetny rozdział! Elfabo miło, ze wróciłaś c: Czekałam na Twój powrót. Również życzę Ci wszystkiego co najlepsze, miłych studiów i wesołych Świąt. No i oczywiście dużo weny :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, A :*
W sumie, to chyba nigdzie nie odchodziłam, ale fakt, trochę zaniedbałam bloga.
UsuńDziękuję bardzo za komentarz i życzonka. Wena się przyda :)
Aj kochana w końcu coś się pojawiło.
OdpowiedzUsuńBył taki okres, że bałam się iż na "Pokaż twarz" nic się nie pojawi.
Naprawdę kocham tę historię, może jest inna od Ginewry, ale ma w sobie coś wyjątkowego.
Mam nadzieję, że zakończysz to opowiadanie gdyż coraz bardziej jestem ciekawa losów Dracona i Ginny.
I ta końcówka... normalnie będe tu umierać z niepewności.
Czyżby Draco myślał, że nie jest Malfoyem? A przynajmniej tak jakoś zrozumiałam.
I świetnie opisana akcja w Malfoy Manor. Naprawdę bardzo mnie wkręciłaś. I cieszę się, że znalazłaś swoje miejsce na studiach i w końcu jesteś szczęśliwa.
No i ja również życzę wszystkiego najlepszego i spełnienia marzeń w święta i nadchodzącym Nowym Roku. Przede wszystkim udanej zabawy sylwestrowej.
pozdrawiam serdecznie ;)
No ba. Stwierdziłam, że trza Wam życzyć wesołych świąt. Był taki okres, że i ja się bałam, że kompletnie się wypaliłam. Szczerze? Ten rozdział powstał jeszcze we wrześniu więc aż wstyd, że nie dodałam go wcześniej.
UsuńDo końca nie zostało tak wiele, więc naprawdę zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby skończyć.
Co do końcówki, to odpiszę to samo co Gisi: po zajęciach z literaturoznawstwa wiem, że skoro czytelnik czegoś nie zrozumiał, to jest to moja wina, bo źle to przekazuję :P dlatego też w kolejnym rozdziale będzie to powiedziane wprost.
Moje miejsce na studiach... jak ładnie to zabrzmiało :)
I dziękuję za życzonka. Ale powiem szczerze: sylwestra spędzę z Ginny i Draco ^^
Jest, nareszcie jest. Rozdział!
OdpowiedzUsuńNie wiem, jak mogłam się tak zagapić z czytaniem go. Albo wiem: szkoła.
W każdym razie ta notka podoba mi się bardziej od poprzefniej, nie wiem, jakoś takoś...
Lubię te przekręty Dracona. Dzięki nim ciągle zostaje tym Malfoyem, który miejscmi już mi ucieka, nie wiem czy się cieszyć czy nie.
Czytając początek rozdziału, zastanawiałam się, o co może chodzić z tym, że ich nie ma, jeju, ale sibie nawyobrażałam... a tu tak prosto ;)
Ginevra była wspaniała, choć czasem kompletnie nie rozumiałam głównej bphaterki xD noale
Po co Ginny chciała zmienić swoje życie? Nie bała się tego skutków? Może to była takal spontaniczna decyzja :)
Życzè ci wszystkiego naj z okazji zbliżających się świąt Bożego Narodzenia, w sumie to już tak blisko...
I nie opuszczaj stypy, butter hill, pokaz twarz i nas, Czytelniczek....
Usuńnie myślałam, że aż tak Was ucieszę :)
UsuńTeż lubię przekręty Malfoya choć czasem sama nie nadążam.
Tia, Ginevra miała swój czar. Ja wolałam tą z alternatywy, ale na samym początku. Była sztywna i kochała się w starszych facetach ^^
A Ginny troszkę już się pomieszało, ale na jej miejscu też bym chciała spróbować różnych opcji. To byłoby kuszące...
Dziękuję bardzo za życzenia.\
PS: Na razie nigdzie się nie wybieram, ale sama nie wiem, co dalej ze Stypą i Butter Hill...
Odkąd tutaj trafiłam, nadrobiłam rozdziały, z utęsknieniem czekałam, aż pojawi się 21. Wchodziłam codziennie, sprawdzałam i sprawdzałam, i proszę jaka miła niespodzianka mnie w końcu spotkała! Cóż mogę powiedzieć. Akcja w Malfoy Manor opisana fantastycznie. Jakoś najbardziej w tym wszystkim spodobało mi się to zaklęcie, które było rzucone na korytarz. Sama nie wiem dlaczego. Malfoy, Malfoy. W sumie, lubię tego mężczyznę (bo już nie chłopca, ach). Ciekawią mnie powody, którymi się kierował. Dlaczego chciał mieć pewność, że jego matka jest w ciąży? No, no. Mam nadzieję, że nie będziesz nas zbytnio torturować o 22 pojawi się o wiele szybciej niż ten rozdział. Życzę dużo weny i siły do pracy. No i oczywiście wesołych świąt, ciepłych i rodzinnych.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko, Sandra.
Postaram się, ale niczego nie obiecuję, że kolejny rozdział pojawi się jeszcze przed zakończeniem mojego świątecznego urlopu czyli do siódmego stycznia. No ale...
UsuńTak, zaklęcie było dobrym pomysłem, muszę przyznać, choć można było dostać jeszcze większej schizy :P
Dziękuję za życzonka :*
Długi i emocjonujący rozdział. Draco wkurzył mnie tutaj potwornie. okłamał Ginny perfidnie, wiele ryzykował, dzieczyna znow zaraz wpadnie w załamanie nerwowe, a on chciał sprawdzić, czy Narcyza jest w ciąży. nie no, ok, rozumiem, mogł się bać że wszystko zupełnie już zniszczykli, no ale...mimo wszystko trochę mnie zdenerwował. bardzo się cieszę że wróciłaś i jak zwykle w dobrym stylu:P
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz! A ja myślałam, że to Ginny wkurza bardziej... ale w sumie wszystko zależy od punktu widzenia. No bo powódki Malfoya faktycznie nie były jakieś super ważne...
UsuńJa też się cieszę, niemal zapomniałam jakiego kopa weny potrafią dać czytelnicy :*
nie, Ginny przynajmniej próbuje działać, a Malfoy nie... ale ja go ogólnie niezbyt lubię, trzeba si ę bardzo postrać, by zmienić moje zdanie o nim :D Chciałabym, żeby Syriusz wrócił. i zapraszam na mój blog - zapiski-condawiramurs.blogspot.com
UsuńA według mnie kłamstwo Draco pokazało to, że mimo wszystko coś z tego okropnego ślizgona, którego znamy od 1 do 5 części Harrego Pottera, zostało.
OdpowiedzUsuńGłównie wkurza mnie Ginny i jej wahania emocjonalne ( nigdy nie przepadałam za tą postacią ) ale w sumie cieszę się że jest to ona ( i że nie jest to romansidło o nich ) a nie Hermiona, nienawidzę gdy ludzie piszą o nich jako o "PARZE!" to takie irytujące...
Dodam jeszcze, że rozdział świetny i czekam na kolejny <3
Nawet nie wiesz, jak ucieszyłam się, widząc u Ciebie nowy rozdział. Brakowało mi Twojego opowiadania o Ginny i Draco. Brakowało, mimo że sama w blogsferze bywam ostatnio naprawdę bardzo rzadko.
OdpowiedzUsuńPrzypomniały mi się czasy, gdy byłam o kilka lat młodsza i z zamiłowaniem czytałam wszystkie ulubione ff potterowskie, niemiłosiernie wkurzając się na wszystkich autorów, którzy z przyczyn osobistych zawieszali lub opuszczali własne opowiadania.
Aż przyszedł czas na mnie, gdy sama nie mam czasu, by cokolwiek stworzyć. Jak Ty pokochałas studia, tak ja polubiłam powtórki do matury. A mam co powtarzać, bo matematyka rozszerzona i chemia na tym samym poziomie same nie napiszą się na zadowalający wynik. Plus zakochałam się... tak naprawdę. Poczekaj, jak Ciebie to spotka to dopiero głowę stracisz :) chyba, że już spotkałas swojego księcia i wychodzi, że to ja jestem jakaś szurnięta.
W ogóle, nie ma Ciebie, dużo się dzieje w Twoim życiu, a nadal tak pięknie idzie Ci tworzenie opowiadań bazujących na świecie Rowling... ja tymczasem tak jakby... zaczęłam z niego wyrastać? Tak jak Ty nie napisałaś ani linijki na Ginevrę, tak ja w tym roku ani razu nie miałam okazji przeczytać żadnej książki z cyklu o Potterze - horror.
Teraz. odnośnie rozdziału. Czytało mi się go naprawdę szybko i przyjemnie. Możnaby zarzucić Draco coś odnośnie jego postępowaniu, ale w sumie ja go takiego właśnie lubię - takiego podstępniego, co nieco kąśliwego, sprytnego faceta. W końcu to Malfoy.
Coś czułam, że Ginny i Draco zostaną nakryci, to by się zbyt piękne wydawało, gdyby od tak sobie “swobodnie“ weszli do Malfoy Manor i tak samo z niego wyszli. Bałam się jednak, że nakryje ich Lucjusz... Uff, co za ulga. Przynajmniej w pewnym stopniu.
Jeszcze tak odnośnie studiów... chemia na studiach jest. naprawdę bardzo ciężka? Bo zamierzam właśnie z nią związać swoje studia i nie wiem, czy już mam zacząć pisać swój testament, czy jeszcze mogę się z tym wstrzymać :)
Pozdrawiam i mam nadzieję, że nadchodzący rok przyniesie Tobie dużo różnych niespodzianek, a także pomyślności i powodzenia na studiach :)
Ginny faktycznie jest kompletnie rozchwiana emocjonalnie. Z jednej strony się jej nie dziwię, ale z drugiej powiedziałabym, że to Draco powinien pierwszy oszaleć. I chyba właśnie dlatego podoba mi się to opowiadanie, bo zaskakujesz nas-czytelników na każdym kroku.
OdpowiedzUsuńPrzedstawione przez Ciebie Malfoy Manor był bardzo ciekawe choć zademonstrowałaś nam tylko jego mały fragment. ciekaw byłoby opowiadanie dziejące się głównie w tej rezydencji - pełniej pułapek, tajnych przejść i korytarzy.
Cały czas się zastanawiam, jak oni wrócą do swoich czasów. No i co jeśli każe się, że Draco ma rację i wszystko pogmatwali, Syriusz żyje i w ogóle? Może napiszesz wtedy drugą część o tym jak wracają do przeszłości, aby naprawić swoje błędy?
I bardzo podobał mi się krótki fragment na samym początku:
– On ci coś dał? – zapytał w końcu, próbując się opanować. – Przecież on nigdy nikomu nic nie dał.
Pozdrawiam i wszystkiego dobrego!
[lamacz-urokow.blogspot.com]
Świetny rozdział. Poprawił mi humor po tym całym zamieszaniu wokół świąt.
OdpowiedzUsuńUwielbiam to połączenie postaci, które mimo niechęci do siebie muszą ze sobą współpracować.
Nie mogę się doczekać kiedy wrócą do teraźniejszości i zobaczą jak zmienili przeszłość ;)
Pozdrawiam i życzę weny,
Pożoga
Wiem, spóźniony komentarz, ale chcę pokazać, że przeczytałam ^^
OdpowiedzUsuńCzytałam ten rozdział z zapartym tchem. Już zaczęłam się obawiać, że Ginny znów zostanie opętana przez Toma, ale na szczęście to był tylko bogin... Świetny zwrot akcji i w sumie nie mam za złe Draconowi tego podstępu, bo na jego miejscu też bym chciała to sprawdzić.
Od siebie dodam jeszcze tyle, że cieszę się, że pomimo kłopotów jesteś zadowolona ze swoich studiów. Gratuluję :* Też uważam, że Ginevra była wspaniałym tworem, ale jestem pewna, że nie ostatnim :D Szczęścia w Nowym Roku!