Bóg Dobry mnie ma w
Swej opiece
A wola Jego jest święta
I chociaż mi życie miłe
W noc biegnę czarną jak przepaść
W sukience strachem podszytej
Z kostuchą gonię się w berka
A wola Jego jest święta
I chociaż mi życie miłe
W noc biegnę czarną jak przepaść
W sukience strachem podszytej
Z kostuchą gonię się w berka
(Anita Lipnicka)
Ginny
usiadła skołowana, nie do końca wiedząc, co się dzieje. Jej
ciało znajdywało się na czymś twardym i niewygodnym. Ktoś
przykrył ją grubym kocem, z którego przy każdym ruchu sypał się
jakiś dziwny, biały proszek. Była ścierpnięta z zimna. W
powietrzu czuć było zapach stęchlizny i wilgoci.
Rozejrzała
się po nieprzyjemnym wnętrzu i przypomniała sobie, jak się w nim
znalazła. Surowe, drewniane ściany i betonowa podłoga. Do tego
stare worki śmierdzącej mąki i koło do mielenia ziarna. To
wszystko było jedyną kryjówką, jaką udało im się znaleźć po
tym, jak narobiła zamieszania w kwaterze głównej Zakonu Feniksa.
-
Draco? - krzyknęła, a jej głos rozniósł się echem po ścianach.
Nie
było żadnej odpowiedzi.
Dziewczyna
z trudem podniosła się na nogi i owinęła szczelniej śmierdzącym
kocem. Podeszła do drzwi i pchnęła je nogą. Zaskrzypiały głośno,
wpuszczając do środka świeże powietrze i promienie słońca.
Jednak
pomimo pięknej pogody, widok nie był zbyt zachęcający. Stary młyn
znajdował się na niedużej skarpie, z której roznosił się widok
na płynącą kilka metrów dalej rzekę. A w zasadzie ciężko było
nazwać to rzeką.
Woda
w korycie była tak brudna, że niemal czarna. Nad jej taflą unosiła
się dziwna, gęsta mgła, przez którą nie przebijał się nawet
najsilniejszy promień słońca. Do tego jeszcze sterty śmieci,
makulatury i butelek po alkoholu.
Ginny
rozejrzała się dokładnie. Dopiero po kilku sekundach dostrzegła
Draco, siedzącego na dużym kamieniu obok rzeki. W ręce trzymał
różdżkę i próbował się z nią oswoić na tyle, na ile było to
możliwe.
Ruszyła
w jego stronę. Czuła, że kręci jej się w głowie. Podejrzewała,
że jest to spowodowane tym, że ostatnią rzeczą, jaką miała w
ustach, był alkohol. I w dodatku było to dość dawno.
-
Hej – rzekła, stając za jego plecami.
Mężczyzna
spokojnie podniósł głowę i popatrzył na nią. Był blady, a pod
oczami wyszły mu fioletowe sińce. Ginny jednak wiedziała, że
pewnie sama nie wygląda lepiej.
- W
końcu się obudziłaś – odpowiedział. - Już się bałem, że
zapadłaś w śpiączkę czy coś... Spałaś cały dzień i noc.
-
Wcale nie czuję się super wypoczęta – stwierdziła, siadając
obok niego.
Malfoy
spojrzał na nią kątem oka. Gdyby parę lat temu ktoś mu
powiedział, że będzie spędzać poranek z brudną Weasley, to
prawdopodobnie potraktowałby go jakąś klątwą. A teraz wolał być
z nią niż sam. I miał nadzieję, że ona czuje to samo.
-
Pewnie nas szukają – oświadczył Draco po chwili, a ona wzruszyła
tylko ramionami. - Jak tam koc? Dobrze ci służy?
-
Cały czas sypie się z niego biały proszek.
- To
mąka, sieroto. Transmutowałem jakiś stary worek, nie moja wina, że
ta różdżka mi nie służy. To cud, że teleportowaliśmy się w
jednym kawałku.
-
Mhm – mruknęła bez entuzjazmu. - Mamy coś do jedzenia i picia?
-
Wodę z rzeki?
-
Nie wygłupiaj się, mówię poważnie. Burczy mi w brzuchu.
Malfoy
nachylił się i dopiero wtedy Ginny dostrzegła lnianą torbę,
która leżała pod jego nogami. Wyjął ze środka dwie, suche
bułki. Jedną podał dziewczynie bez słowa, a drugą ugryzł
łapczywie.
-
Dzięki – szepnęła, odrywając kawałek skórki i wkładając ją
do ust. Była stara. Mogła mieć nawet trzy dni, ale to jej nie
przeszkadzało. Kiedy połknęła kęs, poczuła, jak soki żołądkowe
rzucają się na jedzeni. - Ukradłeś?
-
Przecież dałaś mi pieniądze.
-
Tak, czarodziejskie.
Draco
nie odpowiedział i Ginny stwierdziła, że to dla niego zbyt
upokarzające. Uznała, że nie będzie naciskać.
-
Nie powinnam była tak się wygłupiać w kwaterze głównej –
stwierdziła w końcu. - Mogliśmy uciec po cichu, a nie robić tyle
zamieszania. Wtedy mielibyśmy gdzie wracać.
-
Daj spokój. Musimy znaleźć sposób, aby pomóc sobie, a nie innym.
Masz jakiś kolejny, świetny plan?
Dziewczyna
zamyśliła się. Czuła nieprzyjemne pulsowanie w skroniach, które
absolutnie nie sprzyjało myśleniu. Plan... Ona zawsze miała jakiś
plan, tylko teraz ciężko było jej wpaść na cokolwiek.
-
Chodźmy na Pokątną – powiedziała w końcu. - Och, nie patrz
tak! Nie będziemy siedzieć w nieskończoność w tym młynie.
Potrzebuję wełnianej szaty. Wymienimy też pieniądze u Gringotta.
Łatwiej będzie nam robić zakupy w mugolskich sklepach.
-
Może to nie jest taki głupi pomysł...
-
Czyli przyznajesz mi rację?
-
Nie, mówię, że skoro i tak nie mamy innych pomysłów, to możemy
wcielić w życie ten jedyny.
Ginny
spojrzała na niego posępnie. Oczywiście...
-
Masz jeszcze jedną bułkę? - zapytała po chwili, kiedy po jej
porcji zostały jedynie okruszki.
* *
*
Teleportowali
się razem, cały czas trzymając się za ręce. Ginny uważała, że
to Draco nie poradziłby sobie bez jej pomocy, bo nie miał swojej
różdżki, natomiast on twierdził zupełnie odwrotnie. Przecież
Weasley jest taka zmęczona, że prędzej się rozszczepi, niż
stanie bezpiecznie na Pokątnej – myślał. W rzeczywistości
żaden z nich nie miał racji.
W
końcu ich stopy dotknęły brukowanej uliczki. Nie była zaludniona.
Spacerom i załatwianiu sprawunków nie sprzyjała ani pogoda, ani
pora. Na szczęście nie padało, ale w powietrzu dało się wyczuć
wilgoć, zwiastującą silną ulewę. Było jeszcze wcześnie.
Zaledwie kilka minut po dziesiątej.
Witryny
wszystkich sklepów były dziwnie szare, brakowało w nich życia.
Żadna nie zachęcała potencjalnego kupca do wejścia i przejrzenia
towaru.
Kilkoro
czarodziejów przyglądało się im z zainteresowaniem, a Draco nie
dziwił się im nawet w najmniejszym calu. Po pierwsze wyglądali,
jakby pomylili ulice. Ich wygląd pasował bardziej do Śmiertelnego
Nokturnu. Brudne twarze, wory pod oczami. On nie golił się od kilku
dni, a ona owinięta była w połatany koc. Obydwoje mieli
poczochrane, przetłuszczone włosy i przepocone ubrania.
A po
drugie...
Malfoy
nadepnął na zniszczony, zanurzony w kałuży, wczorajszy numer
Proroka Codziennego. Przeklął pod nosem, po czym schylił
się po gazetę.
-
Zwariowałeś? - zapytała Ginny, odsuwając się od niego dwa kroki.
- Może i wyglądamy teraz jak śmieciarze, ale to nie znaczy, że
mamy się nachylać po jakieś... odpadki.
-
Daj spokój – mruknął, wzruszając ramionami. - Nie chcesz
wiedzieć, co się dzieje w świecie?
-
Nie.
- Na
Merlina, czy ty w ogóle czytasz gazety? Bo wydaje mi się, że
przeglądasz tylko Czarownicę.
- To
źle ci się wydaje. W Proroku przeglądam rubrykę sportową,
ale ponoć odwołali wszystkie mecze quidditcha w czasie wojny, więc
po co mam sobie psuć oczy.
Draco
prychnął pod nosem, ale kiedy spojrzał na jej delikatnie
uśmiechniętą twarz, zrozumiał, że żartuje. To znaczy tak mu się
wydawało, ale z Ginny nigdy nie można było być pewnym w stu
procentach.
Kręcąc
głową, zwolnił kroku i zaczął przeglądać gazetę. Już na
trzeciej stronie znalazło się coś, co go przeraziło. Z trudem
utrzymał Proroka w drżących dłoniach. Przełknął głośno
ślinę. Chciał się uszczypnąć, ale jego place zacisnęły się
na wyblakłych stronach gazety.
- Co
jest? - Usłyszał jej pytanie.
-
Mówiłaś, że Dumbledore nam wierzy.
-
Tak mówiłam?
-
Przestań żartować.
Zmrużyła
oczy z oburzeniem, po czym odrzuciła do tyłu gęstą kitę.
Wyprostowała się i spojrzała na niego z nieukrywaną pewnością
siebie.
- Od
razu powiedziałam mu prawdę. Wytłumaczył mnie przed resztą
Zakonu Feniksa, więc chyba nam wierzył – wytłumaczyła
cierpliwie. - A o co chodzi?
- O
to, że wyznaczono tysiąc galeonów nagrody za nasze głowy –
odpowiedział, pokazując jej gazetę. Ginny wyrwała mu ją
pospiesznie i w jednej chwili zbladła.
Wydawca
poświęcił całą stronę na zamieszczenie ich zdjęcia i krótką
notatkę.
-
Poszukiwani Ginevra i Draco Marshall uważają się za rodzeństwo –
zaczęła czytać Ginny. - Są oni wyjątkowo niebezpieczni.
Wieloletni auror – Alastor Moody zaleca wyjątkową ostrożność w
starciu z tą dwójką. Cechują się sprytem, bezwzględnością
i nieprzewidywalnością – powiedział naszemu redaktorowi.
Rodzeństwo Marshall podejrzewane jest o spiskowanie z
Sami-Wiecie-Kim. Ministerstwo Magii uczula i prosi wszystkich o
jakiekolwiek informacje w tej sprawie. Za każdego z nich
przewidziano nagrodę w wysokości tysiąca galonów. Spełnijmy swój
obywatelski obowiązek, pomóżmy ocalić nasz świat.
Zapadło
milczenie. Draco rozglądał się nerwowo po Pokątnej. Nie był
pewny, czy Ginny dobrze zrobiła, czytając ten artykuł na głos.
Jakiś starszy czarodziej patrzył na nich. Inna czarownica szeptała
coś swojej towarzyszce. Nadal było pusto, jednak Malfoy wiedział,
że burza wisi w powietrzu.
-
Idziemy stąd – powiedział.
-
Co? A nasze sprawunki?
-
Załatwimy je na Nokturnie.
-
Myślisz, że na Nokturnie nie ma nikogo, komu przydałyby się dwa
tysiące galeonów?
-
Idziemy – powtórzył, nie zwracając uwagi na jej słowa.
Draco
nałożył na głowę obszerny kaptur, a potem pociągnął ją za
rękę. Po kilku metrach szybkiego marszu puścili się biegiem. Po
paru sekundach znaleźli się tam, gdzie chcieli.
Już
drugi raz byli na Nokturnie i Ginny musiała przyznać, że teraz o
wiele lepiej tutaj pasuje. Wtedy wyróżniała się modną, zieloną
szatą, a teraz bez problemu wpasowała się w mrok brudnej ulicy.
Draco nałożył jej na głowę koc i nakazał, aby trochę się
zgarbiła.
Tutaj
nikogo nie obchodziło, kim byli.
Mijali
ludzi w brudnych, podartych szatach, z zębami tak zepsutymi, że
niemal czarnymi. Ginny oddychała głośno i obserwowała. Kiedy jej
wzrok padł na sklep zielarski, przystanęła.
-
Mam pomysł – mruknęła do Draco. - Musimy zmienić wygląd.
-
Świetny plan... ale chyba nie uważałaś na eliksirach. Eliksir
wielosokowy waży się przez miesiąc, a jego działanie trwa
godzinę. No chyba że za chwilę okaże się, że jesteś
metamorfomagiem. Powiem szczerze, że byłbym zaskoczony.
-
Nie gadaj głupot. Potrafię przygotować farbę.
-
Farbujesz włosy?
-
Malfoy, nie narażaj się. To jest mój naturalny kolor, ale często
pomagałam mamie. A Fred i George pokazali mi swego czasu sztuczkę
na farbę do skóry.
- O
nie, nie ma mowy! - oburzył się. - Jeśli to patent twoich braci,
to ja się na to nie piszę.
-
Przecież zrobimy to razem! - krzyknęła.
Przez
chwilę patrzyli sobie w oczy, a potem nie wytrzymali i wybuchli
śmiechem. Ginny poczuła, że na jej twarzy pojawia się czerwony
rumieniec.
-
Dobra – zaczął Draco. - Powiedz mi, co mam kupić. Załatwię to
sam. A ty w tym czasie poczekaj w tamtej wnęce. Jak będziemy
pokazywać się razem, to szybciej ktoś odkryje, że to my jesteśmy
poszukiwani.
-
Mam się ściskać między obsikanymi ścianami?
-
Masz rację, to było głupie. To ty idź kup to, co potrzebujesz do
tych farb, a ja zatroszczę się o jakieś ubrania i jedzenie.
Pasuje? Za pół godziny w tym samym miejscu.
-
Dobrze – zgodziła się, a Malfoy wcisnął jej do ręki pieniądze.
Rozdzielili
się.
* *
*
Malfoy
był zaskoczony, że zakupy na Nokturnie odbyły się bez niemiłych
niespodzianek. Mężczyźnie udało się załatwić trochę starych
ubrań i dwie zimowe szaty dla siebie i Ginny. No i jeszcze jedzenie.
W końcu mógł włożyć do ust coś lepszego od starej bułki. Może
nie było to najcudowniejsze danie na świecie, ale i tak lepsze od
czerstwego chleba.
Draco
nie rozstawał się z gazetą, którą znalazł na Pokątnej. Nie
mógł uwierzyć, że Dumbledore na to wszystko pozwalał. Jeśli
faktycznie był taki skory do pomocy, to nie powinien wyrażać zgody
na drukowanie tego artykułu. Malfoy obawiał się śmierciożerców.
Wiedział, że jeśli Voldemort się dowie, że żyje, to poruszy
niebo i ziemię, aby go odnaleźć i... zabić.
Może
nie powinien tak ryzykować. W sumie znajdowali się bardzo blisko
Severusa Snape'a. Gdyby mężczyzna ich znalazł, to na pewno nie
zawahałby się odesłać do swojego pana.
Draco
rozejrzał się po wnętrzu starego młyna. Nie była to wygórowana
kryjówka, ale lepsza taka niż żadna. Dostrzegł Ginny, która
ugniatała podejrzane specyfiki w niewielkiej misce. W powietrzu
unosił się nieprzyjemny zapach.
-
Naprawdę chcesz smarować tym twarz? - zapytał. - A tak w ogóle,
to powinnaś to przygotowywać na dworze, bo okropnie cuchnie.
- Na
dworze jest zimno – stwierdziła. - Poza tym w sali od eliksirów
unosił się gorszy zapach.
-
Może...
Dziewczyna
pokręciła głową z zażenowaniem, po czym bez ostrzeżenia zdjęła
z siebie koszulkę, a potem zabrała się za rozpinanie spodni. Jej
biust okryty tylko koronkowym biustonoszem zafalował przed nim.
Draco próbował odwrócić wzrok, ale nie było to łatwe. Zdziwił
się, kiedy zdał sobie sprawę, że nawet jej brzuch obsypany jest
piegami.
-
Mogłabyś się nie obnażać? - zapytał, kiedy zrzuciła spodnie.
Malfoy nie miał wyjścia. Musiał przyznać, że miała piękne,
wysportowane cało, którego pozazdrościłaby jej większość
kobiet.
-
Kiedy byłeś pijany, powiedziałeś, że to wszystko to tylko iluzja
– rzekła, nakładając przygotowaną maź na swoje ramiona. -
Jeśli to prawda, to nie powinieneś się przejmować moim ciałem.
-
Nawet tego nie pamiętam.
Ginny
uśmiechnęła się blado, po czym pewnymi ruchami wcierała specyfik
w uda. Wyglądała, jakby miała do czynienia z najzwyklejszym
balsamem. Malfoy obserwował ze zdziwieniem, jak jej skóra zmienia
barwę na śniadą. Pomału zaczęła wyglądać, jakby przesadziła
z samoopalaczem.
-
Przestań się gapić i mi pomóż – powiedziała, odwracając się
do niego plecami. - Tylko zrób to dokładnie, nie chcę mieć
zacieków na łopatkach.
Mężczyzna
rozejrzał się po młynie, jakby bał się, że ktoś może ich
obserwować. Po chwili wahania podszedł i uklęknął za nią.
Siedziała wyprostowana jak struna, prezentując nieduży tatuaż
feniksa na plecach.
-
Nie wiedziałem, że lubisz tatuaże – powiedział, aby zapanować
nad przyspieszonym biciem serca. Nie panował nad tym. - A na
pośladku masz ozdobną literkę H?
-
Nie – oświadczyła spokojnie, odgarniając gęste włosy. - Feniks
świadczy o mojej przynależności do Zakonu – wytłumaczyła. - To
nie było praktykowane za czasów drugiej wojny. Dostałam go od
Syriusza Blacka, kiedy miałam czternaście lat.
-
Czternaście? - zdziwiła się. - Co cię pokusiło?
-
Feniksy są symbolem odrodzenia. Skończyłam jedno życie, aby
rozpocząć nowe.
Malfoy
zanurzył palce w gęstej mazi i nałożył na jej plecy. Zaczął
rozsmarowywać ją na obsypanych piegami łopatkach. Czuł jej
szybkie bicie serca i słyszał głośny oddech. Drgała pod jego
dotykiem. A Draco z całych sił próbował powstrzymać swojej
instynkty.
-
Ginny, czy to prawda, że cię pocałowałem? - zapytał.
- A
jakie to ma znaczenie? - odpowiedziała pytaniem na pytanie.
-
Takie, że gdyby okazało się, że to zrobiłem, to nigdy bym sobie
nie wybaczył. Astoria jest dla mnie kimś więcej niż żoną. Jest
przyjaciółką i powierniczką... Nie mógłbym spojrzeć jej w
oczy. Nie mógłbym sobie spojrzeć...
Dziewczyna
milczała przez chwilę.
-
Nie pocałowałeś mnie – skłamała bezszelestnie.
A
potem usłyszała ciche westchnienie ulgi.
Ciepłą
dłonią dotknął jej karku. Wzdrygnęła się, a potem odsunęła
gwałtownie.
-
Rozbierz się – nakazała szybko. - Pomogę ci, bo wy faceci nie
potraficie zrobić najprostszych rzeczy – dodała, po czym bez
najmniejszych oporów rozsmarowała specyfik na twarzy. Skrzywiła
się tylko na krótką chwilę.
Malfoy
wykonał je polecenie, uznając, że skoro ona się przemogła, to on
nie może zacząć marudzić. Jechali na tym samym wózku.
- Na
Merlina... - szepnęła zaszokowana, kiedy spojrzała na jego tors.
Mężczyzna
w pierwszej chwili nie zrozumiał, o co jej chodzi. Raczej nie miała
na myśli wyćwiczonych mięśni. Podeszła szybko i opuszkami palców
dotknęła długą bliznę, przechodzącą przez pierś i brzuch.
Niżej była jeszcze jedna, krótsza i kolejna i kolejna.
Ginny
zasłoniła usta dłonią i spojrzała ze smutkiem prosto w jego
oczy. Draco poczuł, że jej żal jest szczery.
- To
Harry – wyszeptała. - Prawda? To on cię skrzywdził, kiedy
byliście w szóstej klasie?
- A
jakie to ma znaczenie – powtórzył jej słowa. - To już
przeszłość...
Nie
całuj jej, tylko jej nie całuj – zaczął powtarzać sobie w
duchu, kiedy kolor skóry zaczął nabierać ciemnych barw, a jej
dłonie błądziły zwinnie po jego napiętym ciele. - To
normalne, jesteś facetem, a ona atrakcyjną kobietą. Ale nie całuj
jej, do cholery, bo nigdy sobie tego nie wybaczysz.
Oj, oj, coraz bardziej rozkręca się akcja między głównymi bohaterami. Cieszy mnie to niezmiernie!
OdpowiedzUsuńJak ja bym chciała, żeby w końcu do czegoś między nimi doszło.
Wydaje mi się, że rozdzial jest długi, ale przemknął mi jakby miał dwie strony a4 w wordzie. Szkoda.
Mam nadzieję, że wkrótce pojawi się nowy. Pozdro.
Już miałam nadzieję że będę pierwsza ale ktoś mnie wyprzedził!
OdpowiedzUsuńRozdział czyta się jednym tchem aż nie mogę oderwać się od niego.
Chyba za długo czytałam ale nie mogłam oderwać oczu.
Ta cała sytyacja między Ginny i Draco tak niesamowicie podkreślona.
Po prostu kobieto rządzisz.
Niby nic ich nie łączy a jednak ciągle kreujesz ich postacie ku sobie.
Tak wspaniale igrasz ich uczuciami że śmiem powiedzieć iż jesteś mistrzynią w swoim fachu.
Naprawdę kocham te historię i niecierpliwie oczekuje coraz to nowych rozdziałów.
I cieszę się że wciąż piszesz to opowiadanie.
Jesteś naprawdę wielka a ja jestem Twoją fanką.
I wiesz to od zawsze.
Dodam jeszcze że nie rozumiem trochę postawy Dumbledora.
Czy on naprawdę pozwala na to wszystko?
A może to jakiś chwyt?
W końcu w tamtych czasach Dumbledore był całkiem inny niż ten którego znamy.
I jak mogłaś zakończyć w takim momencie?
Ja wiem że Draco kocha Astorię a Ginny zrobiła bardzo szlachetnie mówiąc że jej nie pocałował?
Tylko co dalej?
Mam nadzieję że mój komentarz nie był "Teorią chaosu" tylko listem pochwalnym!
Zasługujesz na więcej i ja czekam na więcej.
I bym zapomniała.
Śliczny szablon;)
pozdrawiam i życzę weny!
Widać, że nie wiedzą, co dalej począć, ale w sumie to nawet się im nie dziwię. Sama nawet nie wiedziałabym, co począć. Z tym poszukiwaniami mnie trochę zaniepokoiło. Zachodzę w głowę, czy Dumbledore mógł coś takiego zrobić. Jakoś trudno mi sobie to wyobrazić, ale wiadomo, przecież to inny świat, prawda?
OdpowiedzUsuńKońcówka... hymm... Oby Draco nie popełnił żadnego głupstwa, przecież tak ładnie wysławiał się o Astorii, a Ginny tak szlachetnie postąpiła... Niech nie robi głupstw! Dopilnuj tego, bo wiesz...
I widzę szykujesz następny rozdział w moje urodzinki^^ Ach, to będzie cudowny prezent^^
Pozdrawiam serdecznie :*
Cudny szablon.
OdpowiedzUsuńKobieto, nieźle wykombinowałaś. Tak, jak napisała rosmaneczka: "Niby nic ich nie łączy a jednak ciągle kreujesz ich postacie ku sobie."
Do tego cała ta sytuacja z nagrodą za ich głowy - jakoś nie wierzę, że Dumbelodore byłby w stanie zgodzić się na coś takiego, aczkolwiek, po akcji Ginny, wszystko jest możliwe. Chociaż, z drugiej strony... Wiadomo, że Albus to potężny czarodziej, nie da sobie w kaszę dmuchać, ale ma tę swoją inteligencję, jest łebski, no i ma to... poczucie jakiejś troski, jest wnikliwy, więc myślę, że dostrzegł, że w całej tej historii coś nie pasuje. A może nie? Może Ty wykreowałaś go jako troszkę odmiennego? Cóż, czas pokaże, jaki los będzie tej dwójki. Póki co, mogę tylko gdybać i dumać, podczas gdy ty ciągle podsycasz moją ciekawość ;D
Mam tylko jedną, małą, cichą nadzieję; że Draco jednak nie pocałuje rudej... ;P
Cóż, nie wiem, czy z tego komentarza wyszło coś sensownego, ale rozdział w każdym razie mi się podobał (tak, to było banalne z mojej strony ;D).
Pozdrawiam gorąco!
Kiedy coś na Stypie? (;
OdpowiedzUsuńA więc udało im się uciec. Mimo tego wszystkiego, Ginny zostawiła Syriusza i resztę Zakonu, aby uratować swój tyłek i tyłek Malfoya, który w ogóle nic dla niej nie znaczy. A Dumbledore na pewno by zalazł jakiś sposób, aby przywrócić ich do normalnego im świata.
OdpowiedzUsuńA teraz? Cóż, muszą sobie radzić sami z tym, co zrobili. Nie mają porządnego dachu nad głową, jedzenia ani pieniędzy. Dodatkowo uważani są za bardzo niebezpiecznych, więc muszą się ukrywać. Po co im to było? W Zakonie byli przynajmniej bezpieczni. Chyba że te pieniądze to tylko sposób na to, by wrócili z powrotem i można było z nich wyciągnąć jakieś informacje.
Ale jak zwykle to tylko moje domysły, które pewnie nie mają większego sensu xd
Wspominałam, że szablon cudowny? Te szarości to coś, co aktualnie pasuje do tego opowiadania i do emocji, które czuje czytelnik. Lubić :)
Pozdrawiam serdecznie!
Niech ją pocałuje!! Cudowny rozdział :)
OdpowiedzUsuńJakie zakończenie ... *.*
OdpowiedzUsuńCały rozdział czytałam już z pięć razy, boże uwielbiam <333
Pozdrawiam <333
Nie psuj tego opowiadania tym, że Ginny i Draco będą razem. Nie rób tego! Wolę, żeby była z Syriuszem. Draco... to takie przewidywalne.
OdpowiedzUsuńPowiem tak... podobało mi się. Choć kłóci mi się to, że Draco i Ginny mają się ku sobie, Rozumiem, że cała sytuacja z podóżą w czasie ich zmieniła i ich relacje, ale jak mówił Draco... on kocha Astorię, a to jest tylko zzauroczenie czy też objaw tęsknoty za nią.
OdpowiedzUsuńFajnie wykreowałaś także związek Syriusza z Ginny, ale jak dla mnie to też ze strony Ginny dziwne. Kocha Harry'ego a wyprawia takie rzeczy. Inaczej by było jakby nie byli ze sobą, a tak to to sama nie wiem... powie Harry'emu, że kocha Syriusza, który ejst duzo od niej starszy? Nie wiem jakoś tego nie widzę, a musiała naprawdę zakochać się w Syriuszu. Jednak nie można kochać dwóch osób na raz i jestem ciekawa, co wymyślisz dla Rudej :)
<3333333333333333333333
OdpowiedzUsuńTylko tyle, bo naprawdę nie wiem co napisać...
Zbiłaś mnie z tropu tym rozdziałem -,- Jedne co nasuwa mi się na myśl po jego przeczytaniu to biologizm - czysty, obłędny biologizm i wzajemny pociąg. Bo w sumie to pozornie prosta sytuacja. On pragnie jej, ona jego, więc dlaczego nie...? Dlaczego nie jest niewątpliwie wiele powodów (Draco kocha Astorię, nie chce jej skrzywdzić, a Ginny wyjdzie na zdzirę, bo to już jej druga zdrada Harry'ego, co z jej miłością do niego, Syriusza czy Remusa?), ale i tak jestem zdania, że powinni to zrobić. Mieć za sobą, przekonać się, że seks to nie wszystko, a im wcale na sobie nie zależy (w tym romantycznym sensie).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam;)
Świetny rozdział!
OdpowiedzUsuńPrawie umarłam czytając końcówkę :3
Przewspaniały rozdział. Sposób w jaki piszesz jest niewiarygodnie świetny. Uwielbiam Twoje opowiadanie w głównej mierze za jego odmienność. A końcówka? Zabójcza.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny,
Pożoga
Spóźniona, ale jestem ^^
OdpowiedzUsuńWiesz, nie sądziłam, że opowiadanie w takim zaawansowanym etapie może mnie jeszcze tak bardzo przejąć. To chyba zasługa jakości rozdziału. Naprawdę mi się podobał, jest chyba jednym z najlepszych na tym blogu ^^ Ucieczka naszych bohaterów od członków Zakonu Feniksa w pewnym sensie wyszła na zdrowie :P
Coraz bardziej podobają mi się relacje Ginny i Draco. Nadal są nieco zgryźliwe, ale oboje mają w sobie wsparcie i chyba zaczynają się lubić. Ostatnio zaczęłam się bać, że idą w stronę romansu, na temat którego wcześniej zaprzeczałaś, ale widzę, że jeszcze nie zagalopowali się na tyle. I dobrze, bo to by było przewidywalne i niepasujące. Ginny i tak ma już skomplikowaną sytuację uczuciową i naprawdę nie wiem, jak ją rozwiążesz, a Draco naprawdę kocha Astorię i nie chce jej zdradzać - to, co o niej powiedział, było piękne <3
Zszokowały mnie te blizny. Nie sądziłam, że po tylu latach jeszcze będą widoczne... Mimowolnie współczuję mężczyźnie.
I ta zmiana wyglądu - dobry pomysł ;) Jestem ciekawa, jak nasi bohaterowie sobie teraz poradzą.
Pozdrawiam i życzę weny :)