Choć krucha jest jak
kwiat
Wciąż pragnie zmienić świat.
Wciąż pragnie zmienić świat.
(Varius Manx)
Ginny
czuła się parszywie. Kiedy położyła się w swoim łóżku w domu
Syriusza i Remusa, wiedziała, że nie będzie w stanie zasnąć. To
wszystko ją przerosło. Jakaś część jej pogodziła się ze
śmiercią Malfoya. Jednak inna była przerażona, że została tutaj
całkiem sama.
Nie
rozumiała, dlaczego Draco ją pocałował. Czy był tak kompletnie
pijany, że nie miał pojęcia, co dzieje się naokoło? Co więcej,
po jaką cholerę nazwał ją Weasley?
Po
chwili rozległ się ciche pukanie.
-
Śpisz już? - Usłyszała spokojny głos Remusa, dochodzący zza
ściany.
Na
początku chciała milczeć, ale potem coś w niej pękło.
-
Nie – odpowiedziała krótko.
Mężczyzna
otworzył drzwi. W ciemnościach dostrzegła tylko zarys jego
wychudzonej sylwetki. Bez zaproszenia przysiadł na skraju łóżka.
Ginny podniosła się do pozycji siedzącej.
-
Jak się czujesz? - zapytał, a w jego głosie wyczuła troskę.
-
Strasznie – oświadczyła, nie potrafiąc go okłamać. - Boli mnie
głowa i mam wrażenie, że moje myśli za chwilę rozsadzą mi
czaszkę.
-
Przykro mi, że tak się skończył ten dzień.
- To
przecież nie twoja wina.
Zapadło
milczenie. Ginny nie czuła się skrępowana jego towarzystwem.
Zauważyła, że jej oddech stał się spokojniejszy. Była wdzięczna
Remusowi za to, że traktuje ją normalnie.
-
Ginny, czy mogę cię o coś zapytać?
-
Tak, proszę.
- Co
twój brat miał na myśli, mówiąc Wybraniec? Jesteś z kimś
związana?
Ginny
poczuła, jak ktoś wbija jej nóż prosto w serce, a potem jeszcze
go przekręca. Opuściła głowę, mając nadzieję, że Remus nie
zauważy szkarłatnego rumieńca, który pojawił się na jej twarzy.
-
Posłuchaj – kontynuował. - Jeśli nie chcesz, to nie musisz
mówić, ale Syriusz... on naprawdę się w tobie zakochał.
-
Skąd możesz to wiedzieć? - spytała, a jej głos drżał z emocji.
- Jest przystojny, inteligentny, zabawny. Mógłby mieć każdą
dziewczynę.
-
Ale on nie chce każdej tylko...
-
Czekaj – przerwała mu odrobinę zbyt głośno. - Syriusz cię tu
przysłał – dodała i w jednej chwili poczuła, że ma rację.
Przez
twarz mężczyzny przebiegł cień zwątpienia, a potem pochylił
nisko głowę, jakby sam się siebie wstydził. Ginny zmrużyła
powieki, czekając, aż potwierdzi jej słowa, jednak nic takiego nie
nastąpiło.
-
Nie – stwierdził krótko.
-
Kłamiesz.
-
Tak dobrze potrafisz rozpoznać kłamstwo?
-
Potrafię wiele rzeczy, o których nie masz pojęcia.
Dziewczyna
dokładnie lustrowała go wzrokiem, czekając na reakcję. Remus
wstał z łóżka i podszedł do okna. Otworzył je szeroko,
wpuszczając do pogrążonego w mroku pokoju świeże powietrze.
Ginny zadrżała, kiedy ostry wiatr dotknął jej obsypanych piegami
ramion. Owinęła się szczelniej kołdrą, jednak na niewiele się
to zdało.
-
Już prawie pełnia – szepnął Remus, a ona poczuła, że za
chwilę zwymiotuje.
Czuła,
że powinna wstać, podejść do niego, powiedzieć coś, jednak
ciało kompletnie odmawiało posłuszeństwa. Drżała, choć
wiedziała, że to on powinien być przerażony.
-
Powiedz, Ginny – kontynuował Remus, nie patrząc na nią. - Czy
ten facet naprawdę jest twoim bratem?
-
Dlaczego nie chcesz mi uwierzyć? - odpowiedziała pytaniem na
pytanie.
Remus
zaśmiał się cicho i pokręcił głową. Odwrócił się bardzo
powoli i spojrzał w jej kierunku. W ciemności widziała, jak jego
oczy zalśniły.
- A
dlaczego on cię pocałował?
-
Bo... bo stracił wiarę.
-
Żartujesz? Przecież to nie ma sensu! Normalne rodzeństwo inaczej
okazuje brak wiary.
-
Był pijany – naciskała Ginny, mając nadzieję, że mężczyzna w
końcu jej odpuści.
-
Zrobił to wcześniej? - dopytywał się, nie dając jej spokoju.
- A
co to za znaczenie?! - wrzasnęła stanowczo zbyt głośno, a z jej
oczu popłynęły łzy wściekłości. - Jakie ma znaczenie to, co
już się stało? To już przeszłość!
-
Ginny, posłuchaj. - Mężczyzna podszedł do niej, po czym usiadł
na łóżku. Chciała odwrócić wzrok, jednak on przytrzymał zimną
dłonią jej podbródek i nakazał patrzeć prosto w oczy. - Każdy z
nas ma jakiś problem, czasem wstydliwy, taki, o którym nie chcemy
nikomu powiedzieć. Kiedy cię poznałem i opowiadałaś o swoim
bracie, byłem pewny, że bardzo go kochasz i tęsknisz za nim. A
kiedy Frank powiedział, że nie żyje, tylko potwierdziłaś moje
przypuszczenia. Jednak to, co zobaczyłem kilka godzin temu,
zaskoczyło mnie. Chyba nie tak powinniście się witać.
-
Uważasz, że czas powinien zwolnić, a ja z szerokim uśmiechem
miałam rzucić się w jego ramiona? Miałam płakać i tulić go z
całej siły, powtarzając, że teraz nic nas nie rozdzieli? Remusie,
nie mamy żadnych wstydliwych sekretów. Problem polega na tym, że
zawsze byliśmy po przeciwnych stronach. Poza tym nie wiem czy
zauważyłeś, ale był kompletnie pijany i jego zachowanie nie
sprzyjało radosnym powitaniom. A Syriusz nie powinien wierzyć we
wszystkie jego słowa.
- A
w co powinien wierzyć?
- W
uczucia. W moje uczucia, a nie mojego brata.
-
Myślisz, że twój brat cię kocha?
To
pytanie ją rozbawiło. Nie potrafiła powstrzymać nerwowego
uśmiechu. Położyła dłoń na ręce Remusa, która cały czas
przytrzymywała delikatnie jej podbródek.
- To
zależy, jaką miłość masz na myśli. Ale coś mi się zdaje, że
mój brat nie darzy mnie żadną miłością – dodała, a w jej
głosie nie dało się słyszeć nawet nutki goryczy.
-
Chcesz, abym powtórzył to Syriuszowi?
-
Sama mogę mu powiedzieć. Ale pewnie i tak mnie wyręczysz.
Remus
westchnął głośno, po czym wstał z łóżka i zamknął okno. W
kilku krokach znalazł się przy drzwiach. Zacisnął dłoń na
klamce.
-
Kim jest Wybraniec? - zapytał jeszcze. - Syriusz przecież nie może
być niczyim wujkiem, bo jego jedyny brat nie żyje.
- No
widzisz... Nie wiem, kogo miał na myśli Draco, moim zdaniem
Wybraniec nie istnieje.
* *
*
Malfoya
obudził silny ból głowy. Przez sekundę miał wrażenie, że
eksploduje mu mózg. Skronie paliły żywym ogniem. W pierwszej
chwili był zupełnie otumaniony. Nie wiedział, co się stało i
gdzie właściwie się znajduje. Czuł zapach świeżej,
wykrochmalonej pościeli i o dziwo miał na sobie czyste ubranie.
Nie
do końca nad sobą panując, zaśmiał się głośno. To był sen.
Nie było żadnego klauna, rozbitej kuli i cofania się w czasie.
Voldemort był tam, gdzie jego miejsce, czyli w grobie, a
śmierciożercy rozpierzchli się na wszystkie strony świata. Nie
widział swojej żony w pieluchach i nie był światkiem pożaru w
szpitalu. Wszystko było dobrze.
Tylko
gdzie on właściwie się znajdował?
A
może zwariował, a Astoria zamknęła go w jakimś szpitalu dla
nieuleczalnie chorych? Nie, to nie było w jej stylu. Za chwilę
wszystko się wyjaśni – pomyślał. - Za chwilę otworzy
drzwi i uśmiechnie się do mnie szeroko.
I
faktycznie, ktoś otworzył drzwi. Ale to nie była jego żona.
Kobieta mogła mieć około trzydziestu lat. Ubrana była w długą,
niebieską suknię, która eksponowała jej mocno zaokrąglone
kształty. Spojrzała na Malfoya czujnymi, niebieskimi oczami. W ręku
trzymała tacę z parującą herbatą i tostem.
Mężczyzna
poczuł, że robi mu się niedobrze na sam widok posiłku.
-
Witaj – przywitała się krótko, stawiając tacę na stoliku. -
Mam na imię Dorcas.
-
Możesz mi powiedzieć, gdzie jesteśmy? - zapytał, obserwując, jak
przysuwa sobie krzesło i siada na nim.
-
Jesteś w tym samym pokoju, w którym przez kilka tygodni przebywała
twoja siostra.
-
Siostra? Jaka znów siostra?
Twarz
kobiety się napięła. Draco widział, jak zaciska dłoń w pięść
i wtedy zrozumiał swój błąd. To nie był sen. Niestety... Choćby
bardzo chciał, nie zobaczy tutaj Astorii.
-
Ach, ta siostra – mruknął po chwili. - Gdzie ona teraz jest?
- Po
tym, jak na nią nakrzyczałeś i złamałeś jej rękę? Chyba nie
sądzisz, że przywita cię, płacząc przy twoim łóżku –
odpowiedziała, nie spuszczając go z oczu.
- Ja
to zrobiłem?
-
Oczywiście... właśnie dlatego alkohol powinien być zakazany dla
ludzi twojego pokroju – stwierdziła sceptycznie. - Narobiłeś
niezłego zamieszania, kiedy wpadłeś na wesele.
Malfoy
zmarszczył brwi. To, co gadała ta baba, było niemożliwe. Przez
chwilę pomyślał, że znów wpadł w łapy śmierciożerców, ale
po co mieliby robić z niego idiotę? Pewnie zabiliby go, zanim by
się odezwał. A przecież żył. I siedział naprzeciwko jakiejś
nienormalnej kobiety, która próbowała mu wmówić, że narobił
tuzin głupstw.
-
Ale nie mi o tym z tobą rozmawiać – rzekła po chwili. -
Przyniosłam ci coś na kaca. Wypij, bo osoba, która do ciebie
przyjdzie chce, abyś był w pełnej dyspozycji.
-
Jestem w kwaterze Zakonu Feniksa? - zapytał Malfoy. Ten pomysł
wpadł mu do głowy niespodziewanie. Zdziwił się, że wypowiedział
go na głos.
Dorcas
nie odpowiedziała. Wstała z krzesła i skierowała się do wyjścia.
-
Zaczekaj! - krzyknął za nią. - Gdzie jest moja różdżka?
-
Nie miałeś jej ze sobą – odpowiedziała cicho, po czym wyszła z
pokoju.
Draco
opadł na poduszki, co spowodowało jeszcze większy ból głowy. W
końcu dał za wygraną i wypił specyfik, który przyniosła mu
kobieta. Był obrzydliwy, ale już po kilku minutach poczuł, że
zaczyna działać.
Malfoy
miał wrażenie, że nigdy wcześniej tak się nie upił, co więcej
w tamtym momencie obiecał sobie, że więcej nie doprowadzi się do
takiego stanu.
* *
*
Ginny
wstała wraz ze wschodem słońca. Po nieprzespanej nocy była blada
i miała sińce pod oczami. Prawie nie poznała swojego odbicia w
lustrze. Resztki loków po wczorajszej fryzurze sprawiały, że
wyglądała dziwnie obco.
Wzięła
zimny prysznic z nadzieją, że choć trochę ją to pobudzi.
Pomyliła się.
Miała
wrażenie, że jej głowa waży co najmniej tonę, a kręgosłup za
chwilę złamie się pod jej ciężarem. Oparła się o umywalkę i
włączyła wodę, aby zagłuszyć swój przyspieszony oddech. Jej
myśli oszalały. Przywołały obraz spoconego ciała Syriusza i jej
słonych łez, kiedy spijał z warg ból i poczucie winy.
Wydawało
jej się, że gdyby tego nie zrobili, to wszystko potoczyłoby
się inaczej. Ale przecież jeszcze kilkanaście godzin temu nie
żałowała.
To
wszystko jest iluzją! - Usłyszała w myślach krzyk
Malfoya. - To nie dzieje się naprawdę. Ktoś sobie z nas kpi!
Miała
wrażenie, że chłopak mógłby mieć rację. Mógłby, gdyby nie
fakt, że Syriusz był taki prawdziwy, realny, kiedy szeptał, że ją
kocha. Kiedy położył ją w błocie i całował aż do utraty tchu.
Kiedy wszedł w nią i kiedy stali się jednością.
Nie
mógł być iluzją, nie po tym wszystkim, co się stało.
Może
nawet twój Wybraniec gapi się, jak posuwasz jego wujaszka!
-
Harry,
wybacz mi –
załkała
głośno. - Błagam, wybacz mi.
Osunęła
się na zimną podłogę i schowała twarz w dłoniach.
Płakała
gorzko i głośno. Nie obchodziło ją, czy ktoś usłyszy, zobaczy.
To nie miało znaczenia. Nic nie miało znaczenia. To
tylko iluzja...
Zacisnęła
dłonie w pięści i uderzyła nimi o podłogę. Ból dał jej
ukojenie tylko na chwilę. Uderzała tak długo, aż jej ręce
zrobiły się czerwone. Nie krzyczała. Nie miała siły...
Po
kilkunastu minutach uspokoiła oddech. Z trudem podniosła się na
nogi, znów spojrzała w lustro. Wyglądała fatalnie. Blada cera,
sińce i czerwone oczy. Opłukała tylko twarz zimną wodą i w
pośpiechu założyła sweter, który dostała od swojej matki, i
lniane spodnie należące kiedyś do Lily.
Wyszła
z łazienki i skierowała swoje kroki do kuchni, aby przygotować
sobie coś ciepłego do picia. Już na schodach wyczuła czyjąś
obecność. Nawet nie zacisnęła palców na trzonku różdżki,
będąc pewna, że zastanie tam Remusa lub Syriusza.
Pomyliła
się.
Albus
Dumbledore czekał na nią, popijając gorącą herbatę i
przeglądając gazetę. Uśmiechnął się delikatnie, a ona musiała
się uszczypnąć, aby upewnić się, że za chwilę nie zamieni się
w straszliwe monstrum.
-
Dzień dobry – mruknęła, nalewając do szklanki wodę mineralną.
-
Witaj, Ginny – odpowiedział, odkładając wczorajszy numer Proroka
Codziennego. - Widzę, że miałaś ciężką noc.
-
Dziwi się pan? - burknęła niezadowolona.
-
Nie. Ale muszę cię prosić, abyś udała się ze mną do kwatery.
Razem porozmawiamy z...
-
Draco – wtrąciła, kiedy profesor się zawahał. - On ma na imię
Draco, a ja nie zamierzam z nim o niczym rozmawiać. Nie chcę go
nawet widzieć.
-
Ginny, proszę...
-
Może pan mnie o wszystko zapytać.
- W
takim razie, co robił Draco, kiedy spłonął szpital?
- A
skąd mam to wiedzieć? - fuknęła niegrzecznie. - Przecież mnie z
nim nie było!
- No
właśnie.
Dziewczyna
opadła zmęczona na krzesło. Oparła ręce na stole i położyła
na nich głowę. Oddychała szybko i głośno, czując, że z każdą
chwilą robi się bardziej nerwowa.
-
Wiem, że to dla ciebie trudne – kontynuował Dumbledore. - Chcę
tylko, abyś była w tym czasie w kwaterze. Nie musisz z nim
rozmawiać, choć bardzo ułatwiłabyś mi sprawę. A poza tym nie
możesz się wiecznie przed nim ukrywać.
-
Nie ukrywam się...
-
Powiedziałaś mi na początku, że on nie jest twoim bratem i że
nigdy nie utrzymywaliście ciepłych stosunków. Nadal to
podtrzymujesz?
-
Tak – stwierdziła pewnie. Nie ugięła się pod spojrzeniem
czujnych oczu Dumbledore'a.
-
Dobrze, w takim razie chodźmy złożyć mu wizytę.
* *
*
Draco
usłyszał ciche pukanie do drzwi. Zaskoczony niemal zapomniał, co
robi się w takiej chwili. Był gościem tak jak w domu państwa
Rice, a jednak niektórzy traktowali go z szacunkiem. To zabawne, w
jak szybkim czasie jego życie tak się pokomplikowało.
-
Proszę! - krzyknął.
Drzwi
się otworzyły, a do środka wszedł mężczyzna, o którym niemal
zapomniał - Albus Dumbledore. Malfoy zacisnął usta, widząc jego
siwe włosy i brodę. Przez lata nie potrafił pozbyć się z pamięci
widoku mężczyzny na szczycie wieży astronomicznej. Tak pewnego
swojego losu...
Jednak
tym razem Dumbledore nie był sam. Zza jego pleców wyłoniła się
Ginny Weasley. Wyglądała, jakby w ciągu tych kilku miesięcy
postarzałą się o dobrych parę lat. Jej twarz była zupełnie
blada, suche wargi drżały. Malfoy miał wrażenie, że za chwilę
jej nogi nie utrzymają ciężaru ciała.
Co
więcej patrzyła na niego niewyraźnym wzrokiem. Mrużyła oczy,
jakby nie do końca była pewna, co widzi. Mężczyzna nie tak
wyobrażał sobie ich spotkanie po rozłące.
-
Witaj, Draco – rzekł profesor, nie spuszczając z Malfoya
badawczego wzroku. - Doszedłeś już do siebie?
I co
mu miał odpowiedzieć? Nie przywykł do takiego powitania. Wolałby
coś bardziej energicznego. Może to, co gadała ta cała Dorcas było
prawdą? Upił się, ale czy aż tak bardzo, aby kompletnie nic nie
pamiętać?
- Co
tu jest grane? - wydusił z siebie w końcu.
-
Dobrze wiesz – odpowiedziała Ginny. Jej głos też brzmiał obco.
Był zachrypnięty, jakby miała zdarte gardło. - Profesor
Dumbledore wie, kim jesteśmy.
-
Zwariowałaś?! - krzyknął. - Przecież nikt nie miał się
dowiedzieć!
-
Tak samo, jak mieliśmy się nie rozdzielać! - wrzasnęła
agresywnie i w kilku krokach znalazła się przy nim. Zmęczona
usiadła na skrawku łóżka. - Powiedz mi, co strzeliło ci do głowy
wtedy, na Pokątnej?! Czemu mnie zostawiłeś i... okradłeś?
- To
nie ja zabrałem galeony – odpowiedział szczerze. - A rozbroiłem
cię, bo wydawało mi się, że mam dobry plan.
-
Dobry? W tamtym momencie nie było czegoś takiego jak dobry plan.
Rozumiesz? Nie było...
Dziewczyna
schowała twarz w dłoniach, nie płakała. Chwiała się
niespokojnie, jakby nie umiała utrzymać w sobie tak wielu emocji.
Powtarzała coś pod nosem, jednak Draco nie był w stanie ocenić, o
co chodzi. Miał wrażenie, że się poddała. Była rozsypanym
wrakiem, leżącym na podłodze...
-
Byłeś u Voldemorta, prawda? - zapytał po chwili Dumbledore, choć
brzmiało to bardziej jak stwierdzenie faktu. - Frank cię rozpoznał,
mówił, że to ty byleś zamieszany w pożar szpitala. Czy był z
tobą ktoś jeszcze?
Wtedy
Ginny uniosła głowę i spojrzała mu prosto w oczy. Chciała mu coś
przekazać, zerkając porozumiewawczo. Nie mogła jednak zrobić nic,
co wzbudziłoby czujność Dumbledore'a.
-
Dostałem zadanie wzniecić pożar na najwyższym piętrze. Nie mam
pojęcia, czy był ktoś na niższych kondygnacjach – skłamał.
Czuł, że musi kryć Snape'a.
-
Zapaliłeś szpital? - zapytała Ginny, dławiąc się szlochem. -
Oszalałeś?!
Przez
chwilę miał wrażenie, że się na niego rzuci. Jednak szybko
zrozumiał, że dziewczyna jest zbyt wyczerpana, aby zrobić
cokolwiek.
-
Nie, nie zapaliłem go. Chciałem podnieść alarm, jednak pojawił
się inny, zamaskowany śmierciożerca, który odciął mi drogę. To
nie byłem ja. Ledwo uszedłem z życiem.
-
Jak? - dopytywał się Dumbledore.
-
Nie mam pojęcia. Obudziłem się w domu... jakimś domu, ponoć
niektórzy czarodzieje pomagali, biorąc ofiary do siebie. Tak było
ze mną i trzema innymi poparzonymi osobami.
Kłamał.
Sam nie wiedział dlaczego, ale czuł, że musi to robić. Tylko co
jeśli okaże się, że Albus Dumbledore zna prawdę? Owszem, Malfoy
znał oklumencję, ale nie był pewny, czy jest w stanie przechytrzyć
profesora.
-
Pozwolili ci odejść?
- A
jakie to ma znaczenie?! - zdenerwował się. - Nie muszę się
spowiadać.
-
Wasze pojawienie się może nieść szereg konsekwencji. Jeśli mi
nie powiecie, to nie będę mógł wam pomóc.
-
Przecież i tak nam nie pomożesz! - oburzył się Draco. - Nam nie
da się pomóc.
-
Jeśli nie dasz mi szansy...
-
Dajmy sobie spokój z tą rozmową – przerwał Malfoy. - Jestem
zmęczony, a ona tym bardziej – dodał, wskazując Ginny.
-
Będę musiał powiedzieć coś reszcie.
-
Powiedz cokolwiek. I tak ci uwierzą.
Ginny
podniosła głowę i spojrzała mu w oczy. Bała się. Strach był
jedyną rzeczą, jaką w niej zobaczył.
-
Położę się w pokoju obok – powiedziała do Dumbledore'a. -
Muszę się przespać.
- W
porządku. Dziś w nocy wartę pełni Remus i Alicja. Jakby co, to
możesz zostać z nimi.
Dziewczyna
pokiwała głowa, a Draco wiedział, że gorączkowo nad czymś
myśli.
* *
*
Jestem
okropna, wiem. Na swoje usprawiedliwienie mam tylko lenistwo.
W
sumie miałam tylko jedne zajęcia z serbskiego, ale nauczyłam się
na nich więcej niż przez trzy lata niemieckiego. Już za jakieś
dwie godziny wracam do Wrocławia... Nie wiem, kiedy nowy rozdział.
Mam go napisanego, ale wiadomo, że ze mną nic nie wiadomo.
Super rozdział :-)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział
OdpowiedzUsuńTa rozmowa Dumbledore'a, Draco i Ginny- po prostu och i ach
Pozdrawiam, Blue
Hej :>
OdpowiedzUsuńPo 1. Przepraszam, za ten spam :/ Glupio wyszlo
Po 2. Czytam Tw bloga od jakiegos czasu, ale jakos wczesniej nie komentowalam, nwm czemu.
Bardzo dobrze piszesz. Zupelnie jalbym czytala ksiazke doswiadczonej pisarki *.* Tw styl pisania jst lekki i tak mnie to wciagnelo, ze nie zauwazylam, ze to juz koniec T_T Rewelacyjnie opisujesz uczucia bohaterow, co jest duzym "+" bo widac, ze wczuwasz sie w pisaniu <3
Fabula tez jst bardzo ciekawa i oryginalna *.*
Nigdy wczesniej nie spotkalam sie z czym takim, ale to jest.. Jest.. Az brak mi slow! Swietne, rewelacyjne, to za malo!
Syriusz.. Niby sie w niej zakochal, ale przestalam go lubic xD Remusa tez xD
Kurcze, jestem oczarowaba tym blogiem <3
Czekam na nn i zycze.WENY :>
Pozdrawiam
Dramione-milosc-przez-glupote.blogspot.com
Ps moglabys mnie informowac o nowych rozdzialach? ^^
Aj wróciłaś kochana!
OdpowiedzUsuńJuż się bałam że nic się tu nie pojawi a tymczasem niespodzianka.
Spodziewałam się konfontacji Ginny i Syriusz ale chyba będe musiała na to poczekać.
I powiem szczerze już nie mogę się doczekać.
Na razie intryguje mnie obecna sytuacja.
Biedna Ginny ten moment załamania mną wstrząsnął, podobnie jak nią słowa Dracona.
Oj blondyn narozrabiał i to dość ostro.
Mam nadzieję, że uda jej się jakoś wszystko naprostować bo aż się boje co będzie dalej.
No i jeszcze rozmowa z Draconem.
Czemu nie powiedział wszystkiego?
Mam wrażenie, że miał jakiś ukryty cel zatajając prawdę przed Ginny i Dumbledorem.
Nie mam tylko pojęcia jaki.
No ale ja zawsze wszędzie wywęsze intrygę.
pozdrawiam i będę oczekiwać kolejnego rozdziału.
P.S. czyżby lenistwo sięgnęło też tworzenia szablonów?
Zauważylam, że ten wisi najdłużej.
Hej ;D
OdpowiedzUsuńWpadłam na Twojego bloga przypadkiem, ale wcale tego nie żałuję xD
dziewczyno, ale ty świetnie piszesz *o*
mam nadzieję, że poinformujesz mnie o kolejnym rozdziale ;)
zapraszam do przeczytania meine "Hellheaven" ^^
mam nadzieję, że nie pożałujesz :)
Ps. na blogu oprócz opowiadań są też recenzje książek. Liczę na Twoją opinię w sprawie mojej pseudo-książki xd
Pozdrawiam C.C.Clouds ;*
http://mybooksmylife.blog.pl/
Ginny i Draco śmiało sobie poczynają - wszak nie powinni uważać, że ich pocałunek przejdzie bez echa wśród członków Zakonu Feniksa, bez szans po prostu. To zbyt duża sensacja, aby przejść obok tego obojętnie, zwłaszcza że historia Ginny i tak nie brzmi zbyt wiarygodnie. Cóż, ciekawe, co będzie dalej, bo wszystko to idzie w coraz bardziej zaskakującym kierunku. Ciekawa jestem, czy rozmowa z Dumbledore'm im jakoś pomoże. Na razie nie wynieśli z niej zbyt wiele, ale kto wie. Ciekawa jestem, co będzie z Syriuszem i Ginny...
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Twoje studia się ciekawe, bo zwykle pierwsze dni to straszne nudy. A tak z ciekawości - zdawałaś rozszerzony angielski, aby dostać się na filologię, którą studiujesz?
nie wiem, czy jest ciekawie, ciężko powiedzieć, ja po prostu więcej umiem nawet z łaciny niż niemieckiego. Na mojej filologi liczył się tylko polski i angielski, ja nic nie zdawałam na rozszerzeniu, ale z podstaw miałam około 80% dostałam sie przy ostatnim etapie pierwszego naboru. a co, jesteś zainteresowana tym kierunkiem?
UsuńNawet nie wiesz jak bardzo ucieszyłam się, gdy pojawił mi się Twój rozdział na pulpicie nawigacyjnym. Czułam taki niedosyt z poprzednim rozdziałem, byłam taka ciekawa, jak potoczy się dalszy ciąg wydarzeń.
OdpowiedzUsuńNie dziwię się, że Ginny była zła na Dracona i nie chciała z nim rozmawiać. Tak namieszał, że o mały włos wszystko by się wydało. W sumie to martwię się o Ginny, widać, że po tym zdarzeniu trochę jej samopoczucie się pogorszyło i wszystko ją przerasta. No i ta sytuacja z Syriuszem... ciekawe, co dalej się z nimi potoczy. Czy Remus powie mu o wszystkim co się dowiedział od Ginny?
Podoba mi się cytat. "Bezimienna" ^^ Bardzo lubię tę piosenkę od Varius Manx ;)
Pozdrawiam serdecznie i czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy :*
Mój komentarz nie będzie się odnosił do tego rozdziału tylko będzie takim moim przemyśleniem. W Tym blogu ale też w stypie po miłości jest coś co mi się nie podoba i chciałabym na to zwrócić Twoją uwagę. To w jaki sposób pokazujesz Molly Weasley. Ona jako wolny człowiek dokonała wyboru tak jak to zakłada feminizm PRAWO WYBORU. Zdecydowała że dla niej najważniejsza jest rodzina że pomimo swoich ambicji i zdolności zostaje w domu i wychowuje dzieci. Stworzyła dom który aż promienieje miłością i ogromnym ciepłem co uwierz mi nie jest takie łatwe i wymaga wiele trudu i pracy. Razi mnie taka pogarda w stosunku do kobiet które decydują się zostać w domu a ja takie kobiety szanuję i bardzo doceniam. Sama nie jestem kobietą pracującą w domu bo jestem tłumaczem ale jednocześnie żoną i matką . Może zabolało mnie to tak bardzo bo Harry Potter i właśnie Molly Weasley była dla mnie taką odskocznią od smutnego nieszczęśliwego dzieciństwa do świata magii miłości i rodziny gdzie najważniejsze to miłość i dobro nie kariera i pieniądze czyli to co moja mama wielbiła ponad wszystko. Prawie przez całe swoje dzieciństwo wyobrażałam sobie że mam taką mamę jak Molly dla której jestem najważniejsza która ma dla mnie czas i może poświęcić mi choć trochę uwagi. Bardzo zazdroszczę takim osobom jak Ginny którzy wychowywali się w kochających szczęśliwych rodzinach. Mam nadzieję że sama taką stworzę mojemu synkowi. Sama jestem feministką ale nie uważam że gotowanie czy urodzenie dziecka uwłacza w moim przypadku jest odwrotnie gotowanie jest moją ukochaną pasją i wielkim hobby a dziecko jest moim największym skarbem i miłością. ...Szczerze nie odniosłam wrażenia jakoby Molly która jest tylko kurą domową nie była szczęśliwa wręcz przeciwnie została przedstawiona jako prosta biedna ale jednocześnie dobra kochająca żona i matka która potrafi kochać całą sobą i jest jednoczenie bardzo silną i twardą kobietą.i bardzo wartościowym człowiekiem o których coraz trudniej w naszych czasach niestety. My jako kobiety, feministki powinniśmy się zająć problemami które dotykają kobiety a jest ich dużo chociażby przemoc ponad miliard kobiet jej doświadczyło czy to fizycznej, seksualnej czy psychicznej a przede wszystkim współczesne niewolnictwo czyli prostytucja. Ponad milion kobiet na świecie są zmuszane do świadczenia usług seksualnych to jest to czym feministki powinny się zająć. Kobiety mają prawo wyboru i chwała Bogu mogą chcieć łączyć pracę z życiem rodzinnym lub wybrać albo kariera albo rodzina ale nie zgadzam się z tym aby pogardzać kobietami które określiłaś kurami domowymi tak samo w przypadku kobiet skupionych na karierze ponieważ każdy człowiek ma prawo decydowania o sobie i swoim szczęściu. Teraz jestem na urlopie macierzyńskim i zajmuje się tym wszystkim czum Twoim zdaniem kobiety nie powinny się zajmować czyli gotowaniem i sprzątaniem ale przede wszystkim zmieniam pieluchy karmie i przewijam czyli to wszystko co robi mama i choć to nie jest aż tak fascynujące i ambitne to nie zamieniłabym to na nic innego bo wiem co to znaczy bezwarunkowa totalna miłość. Każdemu takiej życzę i chociaż wiem że ja w przeciwieństwie do Molly nie zajmę się tylko wychowaniem dzieci ale wrócę do pracy bo tak zdecydowałam to wiem że bycie w domu wychowywanie dzieci to naprawdę ciężka codzienna praca która powinna być nie tylko doceniana ale przede wszystkim wynagradzana tak jak każda inna praca. Boli mnie jak Takie kobiety się nie tylko nie docenia a wręcz nimi pogardza tylko dlatego że dokonały takiego a nie innego wyboru. Tak samo jak Ginny obiecałam sobie że nie będę jak moja matka która w przeciwieństwie do mamy Rudej wybrała karierę i pracę. Nie żałuję tej decyzji bo dzięki temu mam to co dla mnie jest najważniejsze Rodzinę: fantastycznego męża i cudownego synka dla których żyję są moim sensem istnienia dzięki moim mężczyznom wreszcie wiem co to znaczy być kochanym nie ma piękniejszego uczucia na świecie a moja mama jest sama nie ma nikogo kogo kocha i kto kocha ją smutne że całe życie poświęciła czemuś a nie komuś. Anna bardzo szczęśliwa pracująca kura domowa.
OdpowiedzUsuńnie chcę być niegrzeczna, dziękuję, że wyraziłaś swoją opinię, ale to jest fikcja literacka, a nie moje poglądy, bo w tym momencie zrobiłaś ze mnie jakiego potwora. chodzi mi o to, że to są przemyślenia Ginny czy innych bohaterów, nie moje. moje zdanie nie ma tutaj żadnego znaczenia i nie zamierzam go wypowiadać. czy jeśli Draco uznałby że nie toleruje homoseksualistów to znaczy, że ja też nie? No chyba nie... nie możemy mieć takiego samego punktu widzenia jak wszyscy bohaterowie literaccy bo to było by dziwne. poza tym, nie poznajemy tutaj punktu widzenia Molly więc nie możesz twierdzić, że robię z niej kobietę nieszczęśliwą.
Usuńpozdrawiam
Jej, wreszcie nowy rozdział!
OdpowiedzUsuńChciałabym mieć wenę na dłuuugaśne komentarze, opisujące każdy moment notki. Ale jej nie mam. Więc napiszę krótko. Po pierwsze, jak fla mnie za mało akcji. Lubię jak coś się dzieje, co nie zmienia faktu, że i takie rozdziały jak ten mi się odobają. Tylko mniej ;)
Po drugie, ten rozdział nie wprowadza nic nowego, tylko w kołko powtarza te same fakty. Czyli w sumie to samo, co było "po pierwsze".
Po trzecie, waznr jest to, że nie masz gigantycznego opozniebia, i nie olewasz bloga. To naprawde cudowne opowiadanie.
Calkowicie rozumiem twoje lenistwo, mi samej nie chce sie ostatnio nic robić.
Pozdrófka i weny życzę!
Przeprasza za zwłokę, ale niestety mam niemały poślizg jeżeli chodzi o komentowanie rozdziałów. I czytanie również. A jedna osoba to mnie już pewnie z dnia na dzień wiesza albo dźga nożem.
OdpowiedzUsuńTyle czekałam na to spotkanie i się doczekałam. Może nie było tak jak to sobie wyobrażałam (co jest dziwaczne, bo przecież to ty piszesz, nie ja), ale podobało mi się. Dobra, ja widziałam ich rzucających się sobie w ramionach i przebaczających. Jednak po tym wszystkim? Szczerze, to na miejscu Ginny porządnie nawrzeszczałabym na tego faceta i dorobiła mu podwójny policzek. Szkoda, że sytuacja byłaby nieadekwatna do całokształtu. No, mniejsza. Draco pojawił się i namieszał w "nowym" życiu Ginny. Układała sobie wszystko, prawie się pogodziła ze zmianą i nawet znalazła sobie kochanka! A on się pojawia, całuje, siedzi pod tym samym dachem i żadnego przepraszam. To wcale nie jest facet. Ciekawe co powie na to reszta. Remus jest naprawdę wyrozumiały, że odpuścił, ale Syriusz pewnie będzie drążył. Już nie wspomnę o pozostałych Weasley'ach. Niby można na to znaleźć wytłumaczenie, dodatkowo całkiem logiczne, nie mniej jednak brnąć dalej w kłamstwa? Oni się zmęczą tym wszystkim.
Wracasz do Wrocławia? To całkiem niedaleko mojego miasta xd A w przyszłym roku mam nadzieję, że i ja pojawię się w tym mieście studiując.
Pozdrawiam.
Cóż, chyba pomimo ,,szeregu konsekwencji'', cieszę się, że Draco i Ginny znów się spotkali. Osobno zdążyli już sprawić sporo kłopotów, myślę, że razem znajdą jakieś wyjście albo chociaż ich sytuacja jakoś ruszy z miejsca. Co nie zmienia faktu, że dziewczyna ma być na co zła na Malfoya. Nieźle ich wkopał. Dobrze, że chociaż już otrzeźwiał.
OdpowiedzUsuńWidzę, że wiele rzeczy uległo komplikacji. Nie dziwię się, że i Ginny, i Draco udzielali takich niejasnych odpowiedzi - w końcu w ich sytuacji ciężko cokolwiek wyjaśnić.
Niedobrze za to się stało, że Syriuszowi tak zależy na Ginny. Wyczuwam tutaj nieszczęście, ich relacje nie powinny nigdy stać się takie bliskie. Wciąż jestem bardzo ciekawa, jak to się zakończy. No i znów podziwiam Remusa za jego spokój i wyrozumiałość ^^
Dobra, powinnaś dostać dłuższy komentarz, ale jakoś nie mam weny ;) W każdym razie ta historia nie przestaje mnie zaskakiwać.
Pozdrawiam :)
Kiedy nowy ?
OdpowiedzUsuńszczerze? jak widzę takie komentarze to mi się odechciewa jeszcze bardziej...
UsuńRozumiem . Jeśli mój komentarz cię uraził to przepraszam , nie mogłam ułożyć ścisłego Zdania .Jestem twoja fanką przeczytałam blog o Ginny i Glindzi , przeglądam twoje recenzje blogów , a także z radością czytam twoje coraz to nowsze wpisy na tym blogu. Mam nadzieję że wynagrodziłam ci szodę którą możliwe że wyrządziłam ci przez poprzedni komentarz , nie mogę się doczekać jakim wpisem nas obdarujesz i Pozdrawiam😊
UsuńWitaj, Elfabo :)
OdpowiedzUsuńOd dawien dawna jestem wielką fanką Twoich prac graficznych i naprawdę podziwiam Twój talent. Przybywam z pytaniem: czy mogłabyś zdradzić, jakiego kodu użyłaś, robiąc taki układ, jaki tutaj widzimy? Próbowałam przez #Blog1 + background-image, ale wciąż nic. Dzięki takiej sztuczce wszystko tak schludnie wygląda!
Z góry dziękuję za odpowiedź i serdecznie pozdrawiam ;)
Tak, dokładnie o to mi chodziło! Dziękuję bardzo, Elfabo, i życzę Ci powodzenia w pisaniu ;P
OdpowiedzUsuń