Wybacz, że mówię,
wybacz kiedy nie...
Wybacz rozsądek, albo kiedy mniej...
Wybacz na drodze, każdej kusz i śmierć,
Wybacz, że dzieci, dzieciom rodzą się.
Wybacz rozsądek, albo kiedy mniej...
Wybacz na drodze, każdej kusz i śmierć,
Wybacz, że dzieci, dzieciom rodzą się.
(Andrzej Piaseczny)
O
samego rana atmosfera była napięta. Ku niezadowoleniu Syriusza i
Remusa, Ginny niemal od świtu okupowała łazienkę. Nie chciała
przesadzać, bo to nie ona miała tego dnia błyszczeć. Marzyła o
tym, aby pozostać w cieniu, gdzieś z boku. Prosta zielona sukienka
z małymi bufkami na ramionach i kremową koronką u dołu miała jej
to zapewnić. Jedyny problem polegał na tym, że kreacja podkreślała
jej atuty. Wcięcie w tali, niezbyt duże piersi i zaokrąglone
biodra.
Ginny
zaczęła się zastanawiać, czy nie powinna wybrać czegoś, co
aktualnie jest w modzie. W szerokich namiotach nikt nie zwróciłby
uwagi na jej figurę.
– Długo
jeszcze?! – Usłyszała zniecierpliwiony krzyk Syriusza. – Muszę
być wcześniej u Jamesa, a w łazience została moja szata!
– A
po cholerę zostawiałeś ją w łazience! – odpowiedziała,
rozglądając się za strojem chłopaka.
Nie
kłamał. Ubranie wisiało na jednym z licznych wieszaków. Było
gustowne, rękawy zakończone były eleganckimi żabotami i złotymi
klamerkami. Ginny uśmiechnęła się mimowolnie. Ten strój
absolutnie nie pasował do Syriusza.
– Masz
pecha! – odkrzyknęła z uśmiechem. Wiedziała, że Black zaraz
się wkurzy.
– Otwórz
drzwi, bo jej wyważę!
– Możecie
przestać się wydzierać?! – Tym razem był to głos Remusa. Ale
dochodził gdzieś z dołu. Ginny wyobrażała sobie, jak mężczyzna
zalewa wrzątkiem torebki z herbatą.
– To
jej coś powiedz! – odkrzyknął Syriusz.
Dziewczyna,
tłumiąc chichot, otworzyła drzwi. Tak, jak się domyśliła, Black
miał na sobie tylko bieliznę. Wiedziała, że stanowczo zbyt długo
wpatruje się w jego nagi tors.
– Bierz
szatę i spadaj – mruknęła z uśmiechem.
– W
zasadzie mam jeszcze trochę czasu.
Syriusz
pchnął ją delikatnie, po czym wkroczył do łazienki, zamykając
za sobą drzwi.
– Wyglądasz
wspaniale – szepnął jej do ucha.
– Nie
jestem nawet uczesana – stwierdziła, cofając się o krok.
– To
przynajmniej się nie rozczochrasz...
Kiedy
jego usta wpiły się w jej wargi, serce dziewczyny zaczęło bić
szybciej. Nie potrafiła się oprzeć. Jego zapach kusił ją i
przyciągał. Na tę krótką chwilę zapomniała o całym świecie.
Zapomniała o wyrzutach sumienia i tęsknocie za Harrym. Liczył się
tylko Syriusz i jego zachłanne pocałunki.
Nawet
nie wiedziała, kiedy ją uniósł. Sukienka podwinęła się
niedyskretnie, kiedy oplotła nogami jego biodra. Jedną ręką
chwyciła jego kark, a drugą ukryła w miękkich włosach. Wygięła
ciało w łuk, aby mógł obsypać gorącymi pocałunkami jej szyję
i dekolt.
– Czekaj
– mruknęła.
– Na
co? – zapytał w przerwie między pocałunkami.
Był
napalony, przez bieliznę czuła, jak jego męskość staje się
coraz twardsza. Jego dłonie błądziły po jej plecach, bez problemu
odpiął haftki sukienki. Ginny nie potrafiła powstrzymać
westchnienia. Miała wrażenie, że jeszcze nikogo nie pragnęła
bardziej niż teraz Syriusza.
– Dlaczego
urodziłam się tak późno, dlaczego...
– Co?
– Nic...
I
wtedy zdjął jej majtki, pozbył się też swojej bielizny. Kiedy
dziewczyna poczuła go w sobie, z jej oczu popłynęły gorące łzy.
W tamtym momencie zrobiłaby wszystko, aby być z nim do końca życia
i jeden dzień dłużej. Na kilka minut zatonęła w oceanie
rozkoszy. Po wewnętrznej stronie jej ud spływała mieszanka
ciepłych soków.
Serce
przyspieszyło w jej piersi, kiedy powstrzymywała krzyk. Za wszelką
cenę nie chciała przerywać tej intymnej chwili.
Kiedy
Ginny doszła do siebie, siedziała przytulona do Syriusza na zimnej
podłodze w łazience. Opierali się plecami o ścianę i wsłuchiwali
się w swój przyspieszony oddech.
– Co
teraz będzie? – zapytała półgębkiem.
– Nie
wiem – odpowiedział szczerze.
Dziewczyna
zaszlochała głośno, po czym schowała twarz w dłonie. Wstydziła
się tej chwili słabości.
– Płaczesz?
– spytał zaskoczony, chwytając jej nadgarstki. – Stało się
coś?
– Nie...
po prostu chciałabym, aby ta chwila trwała już wiecznie.
Syriusz
uśmiechnął się delikatnie, po czym przytulił dziewczynę mocno
do siebie.
– To
jest wojna, Ginny. Musimy być przygotowani na to, że jutro to
wszystko może się skończyć.
Po
tych słowach wstał i założył bieliznę. Podszedł do umywalki i
bez słowa obmył spoconą twarz. Ginny obserwowała, jak rozczesuje
włosy i ubiera szatę. Chciała mu pomóc zapiąć spinki przy
mankietach, jednak mężczyzna uporał się z tym, zanim zdążyła
się podnieść. Po krótkiej chwili był już gotowy.
– James
chciał, abym był wcześniej – powiedział, jakby chciał się
usprawiedliwić. – Dołączycie potem z Remusem.
– Tak,
wiem.
– Nie
mów mu o tym.
– Nie
zamierzałam.
Po
tych słowach wyszedł z łazienki, zostawiając ją samą.
* *
*
Wesele
odbywało się na południu Anglii. Był tam niewielki park otoczony
bezkresnymi pustkowiami, a w samym jego sercu postawiono biały,
ogromny namiot. James wspominał, że jak dopisze pogoda, to
uroczystość odbędzie się w plenerze. Niestety. Od samego rana
dość mocno padało, a wiatr, choć wiał dość mocno, ani myślał
o rozwianiu chmur. Wręcz przeciwnie. Ginny miała wrażenie, że
przybywa ich z każdą chwilą.
Kiedy
teleportowała się razem z Remusem, miała wrażenie, że znajduje
się na Alasce. Nie myśląc o zniszczeniu eleganckich bucików na
obcasie, podwinęła sukienkę w sposób, jaki nie powinna robić
tego dama i pognała do ciepłego wnętrza namiotu.
Od
razu zdała sobie sprawę, że od wewnątrz wydaje się większy, ale
i tak mniejszy od tego, który ustawiono na weselu Billa i Fleur.
Ginny spodziewała się, że lista gości nie jest zbyt długa. No i
nie było tam aż takiego przepychu.
Przez
środek biegł dywan z białych płatków kwiatów. Prowadził on do
weselnego łuku, ozdobionego małymi, równie białymi liliami.
Czekał już tam Mistrz Ceremonii. Ginny spojrzała na rzędy równo
ułożonych krzeseł. Były proste i drewniane, wyłożone kremową
poduszką. Przy oparciu każdego znajdowała się niewielka
wstążeczka i pojedynczy, nierozkwitnięty pąk kwiatu lilii.
Dziewczyna
miała wrażenie, że nieważne, w którą spogląda stronę, widzi
znajome twarze. Fabian i Gideon Prewettowie siedzieli z przodu sali.
Ginny rozróżniła ich bez problemu. Ten pierwszy miał na sobie
granatową szatę i był wyraźnie bardziej spięty. Drugi zaś
uśmiechał się szeroko i w najlepsze gawędził ze znajdującym się
obok Alastorem Moody'm. Dziewczyna poczuła skurcz w żołądku,
kiedy dostrzegła protezę zamiast nogi mężczyzny.
– Usiądziemy?
– Usłyszała pytanie Remusa.
– Tak.
Ku
jej nieszczęściu poprowadził ich właśnie w stronę trójki
mężczyzn. Przywitali się ze sobą krótko, nie spuszczając wzroku
z twarzy Ginny. A ona oddałaby wszystko, aby być teraz z Syriuszem.
Z
daleka dostrzegła Alicję i Franka. Obejmowali się, mężczyzna
skradł kobiecie pocałunek. Alicja zdenerwowała się na chwilę,
ale i tak się śmiała. Miała być druhną, więc czekała w
pierwszym rzędzie.
Potem
zobaczyła Albusa Dumbledore'a i Hagrida. Wszystko było takie
realne, że prawie zapomniała, w jakich czasach się znalazła.
– Jej,
prawie się spóźniłem – powiedział głos po jej prawej stronie.
Po chwili krzesło było już zajęte przez osobę, która
praktycznie wyleciała Ginny z głowy.
Obok
niej rozsiadł się Peter Pettigrew. Zacisnęła dłoń w pięść.
Potrzebowała wiele wysiłku, aby powstrzymać się przed uderzeniem
go w twarz. Wyglądał jak zawsze. Niski, lekko przy kości, z
gęstymi, jasnymi włosami na głowie. W niebieskich oczach nie
dostrzegła nic, co mogłoby świadczyć na jego niekorzyść.
– To
trzeba było wcześniej wstać – odgryzł się Remus. – U ciebie
przynajmniej nikt nie zajmował łazienki.
– Musiałam
się uczesać – burknęła, nie spuszczając wzroku z Petera.
– Może
też się do was wprowadzę – zaproponował, nie zwracając uwagi
na jej przeszywający wzrok. - Mam dość mieszkania z matką.
– Nie
mamy więcej pokoi – stwierdził Remus, a Ginny najchętniej
ucałowałaby go za tę odpowiedź.
– Zawsze
coś można wymyślić...
Nie
powiedział nic więcej, gdyż do namiotu wszedł James z Lily, a tuż
za nimi kroczył Syriusz. Ginny uśmiechnęła się do niego ciepło,
a potem skupiła się na młodej parze.
Lily
wyglądała ślicznie. O wiele lepiej niż w tamtym szerokim,
stanowczo nieodpowiednim dla jej sylwetki dyrdunie. Miała na
sobie prostą, wąską sukienkę, z niezbyt dużym dekoltem na
szerokich ramiączkach. Do tego bardzo cieniutki welon, białe
lakierki i wiązanka lilii.
James
prezentował się równie okazale. Jego czarna, elegancka szata
wyglądała na drogą. Miała srebrne guziki i spinki na mankietach.
Dodawała mu kilka lat, choć i tak nikomu to nie przeszkadzało.
Państwo
młodzi zarażali optymizmem i uśmiechem. A Ginny miała wrażenie,
że zaraz rozklei się na dobre. Z jej oczu drugi raz tego dnia
popłynęły łzy. Kątem oka dostrzegła Petera. On chyba jako
jedyny się nie uśmiechał.
– Dlaczego
płaczesz? – Usłyszała ciche pytanie Remusa.
– Wzruszam
się na weselach – skłamała gładko.
Mężczyzna
bez słowa podał jej chusteczkę. Przyjęła ją ze skinieniem
głowy.
– Panie
i panowie – rozbrzmiał śpiewny głos niskiego, krępego Mistrza
Ceremonii. – Zebraliśmy się tutaj, aby świętować zjednoczenie
dwóch wiernych dusz...
Ginny
obserwowała Syriusza i Alicję. Stali wyprostowani i pewni siebie.
Wokół łuku weselnego migotały niewielkie złote gwiazdki.
Dziewczyna dopiero po chwili zdała sobie sprawę, że pąki lilii
przy krzesłach zaczynają pomału rozkwitać.
Piękna
magia – pomyślała.
– … a
więc ogłaszam, że jesteście ze sobą związani na całe życie.
Krótkie
życie... chyba że? Nie, nie mogła. Ale Syriusz? Nie. Nie. Nie
– biła się z myślami.
Mistrz
Ceremonii uniósł nad głowami Lily i Jamesa różdżkę, z której
wytrysnął deszcz srebrnych gwiazdek, omotując ich świetlistymi
spiralami. Z każdej strony zaczęły rozbrzmiewać oklaski i wesołe
wiwaty. Z kwiatów zaczęły wylatywać kolorowe motyle.
– Panie
i panowie! – zawołał mały czarodziej. – Proszę wstać!
Mężczyzna
ponownie machnął różdżką, a wtedy krzesła, na których
siedzieli uniosły się kilka cali, a na środku namiotu pojawił się
srebrny parkiet. Wokół ścin ustawiły się okrągłe stoliki
nakryte białymi obrusami. Po chwili dołączyły do nich krzesła.
Do
namiotu weszła kapela uzbrojona w wypolerowane instrumenty. Zajęli
miejsce na podium i zaczęli przygotowywać się do pierwszego
występu. Pojawili się również kelnerzy z tacami pełnymi soków,
alkoholu i przekąsek.
– Chodź
– powiedział Remus po chwili. – Złożymy im gratulacje.
Wesele
trwało w najlepsze. Atmosfera bardzo się rozluźniła. Ginny po
kilku drinkach też się mocno zrelaksowała. Nie była pijana i
dobrze wiedziała, że nie może sobie pozwolić na kompletne
odpłynięcie.
Dziewczyna
dostrzegła w tłumie Fabiana. Bez większego zastanowienia podeszła
do niego. Nie pytając o pozwolenie, usiadła za krześle
naprzeciwko. Mężczyzna sączył pomału drinka i przegryzał go
ciasteczkiem czekoladowym.
Kiedy
ją zobaczył, podniósł wzrok z zainteresowaniem.
– Masz
sprawę? – zapytał krótko.
– Chciałam
ci podziękować – powiedziała na jednym wydechu. – Remus mówił,
że to ty wyniosłeś mnie ze szpitala.
– Tak,
to byłem ja – stwierdził krótko. – Ale możesz być pewna, że
nieważne kto by tam leżał i tak bym go wyniósł.
– Wiem
– mruknęła, obserwując, jak James kręci kolejny piruet z Lily.
Śmiali się tak głośno, że nawet muzycy nie byli w stanie ich
zagłuszyć. – Ale i tak należą ci się podziękowania. Tak jak
twojej... siostrze. Wspomnij jej kiedyś, że bardzo się cieszę, że
zrobiła dla mnie sweter.
– Przekażę.
Mężczyzna
nie był zachwycony tą krótką rozmową. Wyciągnął z kieszeni
zegarek i spojrzał na niego, jakby chciał jej dać do zrozumienia,
że nie ma czasu na dyskusję. Ginny przyglądała się przez chwilę
znajomej tarczy. Fabian jednak nie schował go do kieszeni. Położył
przed sobą i przyglądał się wolno poruszającym się wskazówkom.
– Nie
ma sprawy – oświadczył po chwili, jakby przez cały czas bił się
z myślami. – Przecież bym cię tam nie zostawił, nie?
– Nie
wiem, może ktoś inny by zostawił.
Fabian
spojrzał jej prosto w oczy. Był martwy, jak oni wszyscy. I nagle to
do niej doszło. Tańczyła z trupami. Pusty wzrok, blady uśmiech,
blada cera... Zacisnęła powieki, aby nie musieć na to patrzeć.
Jakaś
część jej zaczęła powtarzać jak mantrę: oni są martwi, nie
uratujesz ich, Ginny.
– Co
tak siedzicie? – Usłyszała po chwili rozradowany głos. Otworzyła
oczy. Przed nią stała Dorcas w pięknej purpurowej sukni z dużym
dekoltem. Jej włosy były w kompletnym nieładzie, a elegancką
tiarę zgubiła już przy pierwszym tańcu. – To jest wesele, a nie
stypa! – krzyknęła, aby zagłuszyć muzykę. – Chodź, Fabian,
z tobą jeszcze nie tańczyłam.
Mężczyzna
się nie opierał. Pozwolił pociągnąć się za rękę i
poprowadzić na środek parkietu. Ginny też chciała odejść,
jednak wtedy dostrzegła pozostawiony przez niego zegarek.
Ujęła
i przyjrzała się srebrnej konstrukcji. Miał wiele rys. Widać
było, że Fabian go nie oszczędza, ale dziewczyna nie mogła pozbyć
się wrażenia, że wygląda prawie identycznie jak ten Harry'ego.
Tyle że jej chłopak nie zrobił na nim nawet najmniejszego
uszczerbku. To by znaczyło, że Fabian też niedługo zginie.
Ginny
bez zastanowienia otworzyła tylną osłonkę zegarka. Za pomocą
różdżki wycięła niewielki skrawek serwetki i napisała na nim
wyraźnym, kaligraficznym pismem: Na zawsze. Malutki rulonik
zwinnie wepchnęła między trybiki.
A
potem poczuła, jak ktoś chwyta ją mocno za ramię.
– Co
robisz? – Usłyszała pytanie Syriusza.
– Nic.
Fabian zostawił zegarek. Nie chcę, aby zaginał.
– Nie
martw się – rzekł chłopak, po czym zaczął masować jej kark. –
On ten zegarek już chyba wszędzie wkładał. Gdybyś wiedziała,
ile on przeszedł. Ech... aż żal mieć takiego właściciela.
– Nie
przesadzaj. To tylko zegarek.
Jego
ciepłe dłonie działały kojąco na jej ścierpnięte ramiona.
Miała wrażenie, że Syriusz zawsze wie najlepiej, czego jej trzeba.
– Chcesz
zatańczyć? – zapytał po chwili.
– Nie
wiem... według moich obliczeń teraz kolej na Remusa. Mieliście się
mną podzielić w miarę sprawiedliwie.
– Z
naciskiem na w miarę. A Remus akurat jest zajęty i rozmawia
z Peterem. Nie daj się prosić.
Oparła
się plecami o jego brzuch i uniósł wysoko głowę. Zaskoczył ją,
nachylając się i całując ją w usta.
– Przestań
– jęknęła, prostując się gwałtownie.
– Co?
– zdziwił się.
– Inni
nie muszą jeszcze o tym wiedzieć.
Dziewczyna
rozejrzała się energicznie, mając nadzieję, że nikt tego nie
widział. Niestety. James wystawiał uniesiony do góry kciuk, a Lily
uśmiechała się delikatnie. Ale to nie oni ją najbardziej
martwili. Dumbledore'a zobaczył pod ścianą, dyskutującego z
Alastorem. Nie wyglądał na zainteresowanego jej osobą. Chyba...
– A
kiedy chcesz, aby się dowiedzieli? – dopytywał się Syriusz, na
szczęście nie wyglądał na rozgniewanego.
– Nie
wiem, ale to nie my jesteśmy dzisiaj gwiazdami wieczoru.
– Dobra,
przekonałaś mnie – stwierdził, po czym pociągnął ją na
parkiet.
Ginny
dostrzegła kątem oka, jak James nakazuje kapeli zagrać jakiś
wolniejszy kawałek. Tylko Lily dyskretnie spoglądała na Remusa. On
też patrzył w stronę parkietu. Peter mówił coś do niego, ale
mężczyzna wydawał się nie słuchać.
Ginny
poczuła się z tym wszystkim źle.
Pozwoliła
Syriuszowi objąć się w tali i oprzeć czoło na jej włosach.
– Pachniesz
kwiatami – wyszeptał, a ona przypomniała sobie, jak kiedyś
usłyszała to od Harry'ego.
Muszę
to zakończyć – pomyślała.
I
wtedy nagle, zupełnie niespodziewanie wydarzyło się coś dziwnego.
Ktoś wysłuchał jej prośby, jednak nie do końca o to jej
chodziło. Przed namiotem huknęło.
W
jednej chwili ucichła muzyka, a tańczące pary przystanęły.
– Może
to tylko burza – powiedział ktoś z zebranych.
Lily
chwyciła mocno dłoń Jamesa. Niektórzy wyciągnęli różdżki,
czekając w pogotowiu. Ginny przełknęła głośno ślinę. Syriusz
bez słowa stanął przed nią, dając jej do zrozumienia, że obroni
ją przed wszystkim, co kryje się w ciemnościach.
I
wtedy wejście do namiotu się rozchyliło, ukazując sylwetkę
młodego mężczyzny.
Ginny
wstrzymała oddech, kiedy zobaczyła twarz mężczyzny, który wszedł
do weselnego namiotu. Była blada, z granatowymi sińcami pod oczami.
Jego jasne włosy były w kompletnym nieładzie. Ubrany był w
stanowczo za dużą szatę, a w ręce trzymał opróżnioną do
połowy butelkę whisky. Draco Malfoy rozejrzał się po twarzach
zebranych i wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu.
– Zdrowie
państwa młodych! – wrzasnął, po czym rozbił butelkę kilka
cali przed sobą.
Odłamki
szkła posypały się aż pod nogi Ginny. W jednej chwili poczuła,
że robi jej się niedobrze. Gdyby nie oparła się na ramieniu
Syriusza, to prawdopodobnie by się przewróciła.
– Bawcie
się, bawcie! – krzyczał dalej Malfoy. – Bo za chwilę to
wszystko się skończy!
– Przepraszam,
czy mógłby pan opuścić to miejsce? – zapytał James, robiąc
krok na przód. – To prywatna uroczystość.
Draco
wybuchł śmiechem, a Ginny poczuła, jak po jej plecach przebiega
dreszcz strachu. Jak to możliwe, że mężczyzna żyje i stoi kilka
metrów przed nią? Przecież członkowie Zakonu mówili, że jest
już martwy. Przez chwilę była na niego wściekła. Gdyby
faktycznie zginął, to wtedy nie musiałaby wracać do domu.
– To
ty! – Usłyszała nagle krzyk Franka Longbottoma.
– Tak,
JA!!!
Nagle
Ginny poczuła na sobie wzrok wszystkich gości. Miała nadzieję, że
jest odpowiednio wstrząśnięta i zaskoczona. A może oczekiwali od
niej, że rzuci mu się w ramiona i uściska jak brata? Nie.
Czuła,
że nogi same ją niosą. Podeszła do mężczyzny i nawet z
odległości kilku metrów czuła silny odór alkoholu.
– Nie
gadaj – mruknął, kiedy ją zobaczył. – Bawisz się z nimi w
dom?
Po
chwili również Syriusz zrobił dwa kroki do przodu. Mięśnie jego
twarzy były napięte. Zacisnął wargi w cienką linię i wyciągnął
różdżkę. Gotów był zaatakować w obronie Ginny.
– Nie
mów, że się z nim pieprzysz... – mruknął Malfoy, śmiejąc się
pod nosem.
– Zamknij
się – syknęła.
– A
więc jednak...
– ZAMKNIJ
SIĘ!!!
– Nie
martw się, Weasley – kontynuował Draco, jakby w ogóle jej nie
usłyszał. – To wszystko jest iluzją. Sennym koszmarem. Ci ludzie
nie istnieją! To wszystko nie istnieje. Ktoś sobie z nas żartuje,
ma uciechę, widząc, jak się miotamy! Może nawet twój Wybraniec
gapi się, jak posuwasz jego wujaszka!
– Powiedziałam,
że masz przestać!
Dziewczyna
nie wytrzymała. Doskoczyła do niego w mgnieniu oka. Szybkim ruchem
uniosła rękę i wymierzyła mu głośny policzek. Miała wrażenie,
że obserwuje jego twarz w spowolnieniu. Najpierw grymas bólu, potem
zaskoczenie. Po chwili przyłożył dłoń do piekącego miejsca, w
którym przed chwilą spoczęła jej ręka. Powoli zaczynało stawać
się czerwone i kontrastujące z jego naturalnie bladą cerą.
– Nie
rób tego więcej – ostrzegł ją.
To
zabrzmiało, jakby ją podburzał, a Ginny była wściekła. Uniosła
rękę jeszcze raz, jednak tym razem był szybszy. Chwycił ją z
całej siły za nadgarstek. Krzyknęła z bólu, kiedy usłyszała
cichy trzask pękającej kości.
– Puść
ją! – krzyknął ktoś z tłumu.
Wszystko
potoczyło się szybko. Malfoy przyciągnął ją do siebie. Ich
twarze dzieliło zaledwie parę cali. Patrzył w jej szeroko otwarte
z przerażenia oczy.
– To
tylko iluzja – powiedział prosto w jej usta, a potem ją
pocałował.
A
wszystko to trwało chwilę. Obca siła oderwała od niej mężczyznę,
a ją popchnięto na podłogę. Czarodzieje w eleganckich szatach
otoczyli Malfoya. Nie stawiał oporu, gdyż nie posiadał żadnej
broni. W całym namiocie dało się słyszeć jego krzyk. A potem
stracił przytomność i nastała dziwna, niemal niewygodna cisza.
Ginny
dyszała ciężko, masując nadgarstek. Palcami wyczuwała, że kość
jest złamana. Miała wrażenie, że wszyscy patrzą na nią jak na
dziwaka. Nie miała im tego za złe. Po chwili uklęknęła przed nią
Dorcas. W jej oczach czaiło się coś, co na pierwszy rzut oka
przypominało troskę i współczucie.
– Posklejam
ci kości – powiedziała, wyciągając różdżkę. – A oprócz
tego wszystko w porządku?
Tak,
czuję się świetnie. Wydaje mi się, że to mój najlepszy dzień.
Nie
odpowiedziała. Poczuła bezbolesne ukłucie i jej ręka znów była
w jednym kawałku.
– Zostaw
ją! – krzyknął ktoś z tłumu. Był to Fabian.
– Przecież
nie zostawię jej połamanej.
Jednak
mężczyznę mało to obchodziło. Podszedł do Ginny i chwycił ją
brutalnie za ramiona, po czym ustawił do pionu. Końcówka jego
różdżki wbijała jej się boleśnie w krtań.
– Koniec
zabawy – burknął.
– Fabian,
daj jej spokój – rzekł jego brat, Gideon. – Co ona za to może?
– Słyszałeś,
jak ją nazwał? Weasley. To przypadek? Jeśli nie powie po dobroci,
to i tak wszystko z niej wyciągnę.
– Chcesz
ją torturować?!
– Jeśli
będzie trzeba.
– Nie
waż się jej tknąć – odezwał się niespodziewanie Syriusz, a
jego różdżka dotknęła Fabiana między żebrami. Ginny spojrzała
w jego czarne oczy, jednak była zbyt zmęczona, aby dojrzeć w nich
cokolwiek. Miała ochotę położyć się i przespać całe to
zamieszanie.
– Chcesz
się pojedynkować, Black? – zapytał z ironią Fabian. – Sam
widziałeś, co się działo przed chwilą. Ładne z nich rodzeństwo,
naprawdę. Ja nie pocałowałbym siostry nawet w stanie kompletnego
upojenia.
– Nie
siedzisz w jego głowie. A jeśli chcesz, możemy się zmierzyć.
– Przestańcie!
– wrzasnął James, cały czas trzymając rękę Lily. –
Zachowujecie się jak idioci. Nie będziecie się teraz pojedynkować.
Fabian, ty też zostaw ją w spokoju. Nie widzisz, jaka jest
przerażona?
Mężczyzna
posłuchał niechętnie. Pchnął dziewczynę delikatnie i gdyby nie
Syriusz, to pewnie by upadła.
– James
ma rację – odezwał się w końcu Dumbledore, który do tej pory
stał z boku. – To nie jest czas i miejsce na tego typu kłótnie.
Zabierzemy chłopaka do kwatery głównej, a jak wytrzeźwieje, to z
nim porozmawiam.
– To
śmierciożerca – ostrzegł go Frank. – Ma Mroczny Znak.
– I
co, chcesz go przez to zabić?
– Nie.
Może powinniśmy zesłać go do Azkabanu.
– Ale
wtedy nie będę miał szansy spotkać się z nim w cztery oczy.
Alastor zrozumie moje poczynania i na pewno je poprze.
Moody
kiwnął tylko głową, nadal trzymając różdżkę w pogotowiu.
– A
co do dziewczyny – kontynuował Dumbledore. – Syriuszu, Remusie,
to od was zależy, czy chcecie, aby została u was. Jeśli nie, to
również spędzi noc w kwaterze.
– Może
zostać – odpowiedział mu Syriusz. – Na razie...
– Rozumiem,
że ja nie mam nic do gadania? – wtrącił się Fabian.
– Oczywiście,
że masz – stwierdził Dumbledore. – Ale to nie do ciebie należy
podejmowanie ostatecznych decyzji.
Fabian
zacisnął dłonie w pięści. Z trudem powstrzymał się przed
powiedzeniem czegoś jeszcze.
* *
*
Ten
rozdział jest hitem. Niczego bardziej zaskakującego na waszym
miejscu bym się nie spodziewała. Chociaż...?
Znacie
Zagubionych? Ja postanowiłam obejrzeć przez wakacje
wszystkie sześć dłuuugich sezonów. Jestem przy piątym, o
podróżach w czasie, czyli odpowiednim temacie. Ale po co to
piszę... otóż, oglądam, oglądam, oglądam i zupełnie
nieświadomie zrobiłam z Ginny Kate Austen. Strasznie chciało mi
się śmiać, kiedy się zorientowałam. A najlepsze jest to, że
nigdy nie przepadałam za Kate. Ale dobra, mniejsza o to.
Mam
jeszcze jedną informację: w środę wyjeżdżam i wracam w
niedzielę. Oznacza to, że rozdział pojawi się za dwa tygodnie.
PS:
Lubię ten szablon, bo jest taki inny.
Elfabo, nie lubię cię. Nie zdążyłam skomentować poprzedniego rozdziału, a ty już dodajesz ten. No nic, skomentuję oba w komentarzu zamieszczonym poniżej.
OdpowiedzUsuńTen rozdział zaskoczył mnie jeszcze bardziej niż kolejny. Syriusz i Ginny w łazienkowej scenie. Nie wiem, jakoś nie bardzo pasuje mi to do "mojego" Syriusza, ale domyślam się, że wiele osób nie zdziwiłoby się, gdyby zrobił coś takiego. Zasadniczo to szkoda mi Remusa, zwłaszcza, że widział ich pocałunek na weselu.
UsuńPrawie płakałam, czytając o weselu. Lily łapiąca Jamesa za rękę w sytuacji zagrożenia. Lily i James tańczący i śmiejący się tak głośno, że nawet muzyka nie mogła ich zagłuszyć. Ale Lily, James i cała reszta to trupy, iluzja. To straszne i smutne, tak smutne, że teraz mam łzy w oczach. Jesteśmy już po połowie opowiadania i mam ogromną nadzieję, że Ginny ich uratuje. Nie wiem jak, nie wiem kiedy, nie wiem, co z tego wyniknie, ale błagam, niech ich uratuje. Tylko... Jeśli ona będzie z Syriuszem, to co z Harrym?
Ach, i dalej... Draco. Jak zwykle bez skrupułów. Coś dzisiaj wszyscy całują Ginny, nie? :D Chociaż ja na jej miejscu uderzyłabym nie Dracona, a Petera. A co do Malfoya - kurczę, zastanawia mnie, co będzie dalej. Teraz wszyscy wiedzą, że Ginny nazywa się Weasley, a on jest śmierciożercą. Więc co, Ginny powie prawdę? Ktoś jej uwierzy? Wymyśli kolejną bajeczkę?
Czekam na odpowiedź, ofc. Pozdrawiam! Ach, i przepraszam za opóźnienia w komentowaniu, ale w tygodniu nie mam dostępu do komputera.
A miałam nadzieję że będę pierwsza i czuje się zawiedziona. Taki rozdział i Anges mnie wyprzedziła:( Czuje się rozczarowana. A rozdział naprawdę hitowy. Tyle się dzieje że po prostu nie wiem co powiedzieć.
OdpowiedzUsuńKocham Cię i wiesz za co! Ginny i Syriusz. Właśnie tak to sobie wyobrażała, chociaż zawiodłam się na Syriuszu. Przez chwilę miałam wrażenie, że chodzi mu tylko o seks. I to pojawienie się Dracona wszystko popsuło. I też wiele tłumaczy dlaczego ją pocałował. I przy okazji narobił mnóstwo kłopotow. Strasznie mi jej szkoda bo nie wiem jak teraz wyratuje się z tej opresji. Dobrze że Syriusz i Remus zgodzili się żeby u nich została. Gdyby wpadła w ręce Fabiana nie byłoby to dla niej zbyt dobre. I jak im to wszystko wyjaśni? Normalnie zabije cię że każesz czekać całe dwa tygodnie. No to po prostu niesprawiedliwe wręcz.
Co do szablonu to również mi się podoba. Nie przywykłam do takich ale ma w sobie coś innego. Jakąś taką pewnego rodzaju magię. Mam wrażenie że Oryginalność to Twoja etykietka. Naprawdę jesteś wspaniała.
pozdrawiam serdecznie.
Rozdział jet na prawdę świetny. Podziwiam Twoja wyobraźnię. Pomysł na połączenie Syriusza i Ginny prześwietny! Jest to mój ulubiony motyw na tym blogu. Cieszę się też, że Draco wreszcie się pojawił. Szkoda tylko, że jak zawsze musiał skomplikować sytuację. Mimo, że Twoja historia jest wspaniała i mogłabym czytać ją bez końca nie mogę się doczekać epilogu i rozwiązania całej tej zagadki związanej z przeniesieniem w czasie.
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i serdecznie pozdrawiam,
Pożoga
PS Szablon rzeczywiście jest wyjątkowy i do tego bardzo ładny, chociaż szkoda, że nie ma na nim zdjęć Toma Feltona, którego urodę wielbię :)
Tak, Elfabo. Masz rację. Ten rozdział jest hitem. Nawet jakbym myślała nad tym cały dzień, prawdopodobnie nie wymyśliłabym czegoś tak zaskakującego nawet w połowie.
OdpowiedzUsuńCóż... Zachowanie Dracona było dziwne - obleśne dziwne. Poza tym kawałek o Lily i Jamesie, tych wszystkich ludziach, którzy w czasach Ginny już dawno byli martwi - brr, aż mnie ciarki przechodzą. Tak okropnie mi ich szkoda, bo wiadomo... Pomimo uwielbienia dla Freda, George'a i kilku innych osób, jakoś bliższe mi są te starsze - Lupin, Syriusz itd.
Jeśli chodzi o Glizdogona - cholera, zabiłabym, jakbym zobaczyła. Nie wytrzymałabym. Z tej strony podziwiam Ginny - ode mnie pewnie by dostał w zęby, jesli nie gorzej: w końcu ten cholerny patafian zdradził Lily i Jamesa!
W sumie to jedno mi się średnio podobało, choć mimo wszystko nadało takiego smaczku rozdziałowi - scena w łazience. Jakoś tak... Kurczę, uwielbiam i Ginny, i Syriusza, ale po prostu... ja bym nie mogła żyć ze świadomością, że kogoś zdradziłam - tak mi się wydaje :D Mam po prostu awersję do zdrad. Oczywiście można by tu się nad tym zastanowić, ponieważ w końcu tylko ty wiesz, co się stanie z rudowłosą i czy wróci do swoich czasów. Coś tu miałam jeszcze dodać, ale... Kurczę mać, tak to jest, jak się chce napisać wszystko naraz; później połowy z tego się nie pamięta ;x
Cóż, ode mnie jeszcze tyle: rany, jaka Ty jesteś genialna! Nie dość, że piszesz wspaniale, to jeszcze co rusz nowy szablon. A ten jest równie świetny, co pozostałe - masz rację, taki inny.
Życzę Ci więc miłego wyjazdu i ciepłego września, pozdrawiam serdecznie!
Komentuje tu pierwszy raz,choć prawie od początku czytam. Nie będę się rozwodzić nad poprzednimi rozdziałami,bo jest pozbawione sensu,a ja nie chce ci pisać tu jakiegoś wypracowania.
OdpowiedzUsuńSkupmy się na rozdziale siedemnastym. Pocałunek z szesnastki mnie zaskoczył i zniesmaczył. Nigdy jakoś nie przepadałam za Syriuszem,dlatego irytuje mnie jego postać w każdym opowiadaniu,oprócz oczywiście książek o Harrym. Ta scena w łazience także mnie zaskoczyła,ale jeszcze bardziej zniesmaczyła. Nie wiem właściwie dlaczego,ale zawsze uwielbiałam Harrego i czuje tak jakby Ginny go zdradziła. Z przyczyn osobistych zdrada jest dla mnie czymś ciężkim i niewybaczalnym,dlatego ja nie mogłabym później spojrzeć w zielone tęczówki Harrego i zapomnieć co zrobiłam z jego ojcem chrzestnym.
Kolejna sprawa,która od dłuższego czasu mnie nurtuje to taka,że nie lubię twojej Ginny. Nie wiem,ale po prostu jej nie trawie. Jak książkową bardzo lubię, tak do tej pałam niechęcią. Ale powiedzmy coś o bohaterach,których lubię. A więc uwielbiam Remusa ( bo to on jest moim ulubionym huncwotem ),Draco,Asotrię i Fabiana oraz Lily i Jamesa.
Tekst Draco mnie rozśmieszył i był dla mnie strzałem w dziesiątkę. W jakimś stopniu przybliżył pogląd Ginny na to co ona właściwie wyprawia. Mam czasami wrażenie,że ona właściwie nie myśli co robi,a potem się nad sobą użala.
Cóż jesteśmy już bliżej niż dalej. Jestem strasznie ciekawa finału tej opowieści i rozwikłania zagadki z tą ich podróżą.
Oczywiście uwielbiam tą historię,bo wychodzi z twojego mistrzowskiego pióra,jest oryginalna i świetnie napisana. Dwa tygodnie z pewnością zlecą mi szybko przez wir nazywany powszechnie szkołą. Więc zanim się obrócę i już będę czytała osiemnastkę.
Tymczasem życzę ci udanego wyjazdu i dobrze wykorzystanych ostatnich dni wakacji.
Hej!
OdpowiedzUsuńNa początek: WOW. Serio wielkie WOW, bo rzeczywiście nigdy bym się tego nie spodziewała. Skąd wgl Draco wiedział, gdzie jest Ginny? Skąd przyszło mu to do głowy? Nie mam najmniejszego pojęcia. Ale wszystko zepsuł. Pocałował Ginny i teraz nikt nie uwierzy jej, że Malfoy jest jej bratem. Poza tym, zwracał się do niej po prawdziwym nazwisku... Masakra, Draco naprawdę namieszał i mam mu to za złe ; ) Ogółem to z początku wydawało mi się, że to wesele zakończy się tak jak wesele Billa i Fleur i że deportują się na nim śmierciożercy, ale to dobrze, że tak się nie zakończyło, jednak nie dlatego, że nie lubię, gdy komplikują się sprawy, ale dlatego, że powtórzyłabyś wówczas kanon, a zawsze lepiej, gdy można pochwalić się swoimi własnymi, oryginalnymi pomysłami. Jestem ciekawa, co będzie dalej z Ginny i Draconem.
Ogółem Syriusz i Ginny to kolejna niespodzianka tego rozdziału! Cóż, też w życiu nie spodziewałabym się, że tak szybko napiszesz taką scenę z ich udziałem. Osobiście nie przepadam za Syriuszem, al. wydaje mi się, że w tym opowiadaniu chłopak naprawdę pasuje do naszej głównej bohaterki. Aż nie mogę się doczekać, żeby poznać ich dalsze losy. No i jestem też ciekawa, co na to wszystko Remus. Ogółem to, szczerze mówiąc, myślałam, że połączysz właśnie jego z Ginny, ale może na końcu... Kto wie? Wgl to mogę już teraz coś powiedzieć? Mi osobiście cały czas wydaje się, że Ginny zrobi coś z Peterem. Albo powie wszystkim prawdę o nim, albo może mu coś zrobi... Sama nie wiem. Albo może to z niej zrobią Strażnika Tajemnicy? W każdym razie mam wrażenie, że zrobisz tak, że przyszłość będzie zupełnie inna od tego, co przedstawiła nam Rowling. I że naprawdopodobniej Ginny i Draco zostaną w tamtych czasach, w których są ; )
Ogółem to strasznie podobało mi się to porównanie, że wszyscy są już martwi. To straszne rozmawiać i tańczyć z ludźmi, o których tak dużo wiesz, a najważniejszą informacją, którą posiadasz, jest fakt, że oni wkrótce umrą. Nie wiem, co bym zrobiła, gdybym znalazła się na miejscu Ginny... Próbowała ich ratować czy nie?
Hah, a Ginny jak prawdziwa kobieta! Okupować łazienkę trzeba! No ale mężczyźni tak marudzą, marudzą, że my tyle w łazience siedzimy a często sami nie są lepsi, jak się na coś szczególnego szykują i im strasznie zależy, żeby dobrze wyglądać. Ogółem kiedyś czytałam artykuł, że tak naprawdę mężczyźni wydają więcej na kosmetyki niż kobiety ; )
Całuję i czekam na nowy rozdział,
Leszczyna
PS Przepraszam, że ten komentarz jest trochę chaotyczny.
Dwa tygodnie ? Jak mam wytrzymać talk długo bez rozdziału?! ;)
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział. Początek wprawił mnie w osłupienie, bo Ginny i Syriusz, ale na prawdę dobrze to wszystko wyszło.
Bardzo podoba mi się też, cały kontekst z tym, że wszyscy są już martwi, nadaje to takiego czegoś w rodzaju realizmu, bo dziwnie by to było, gdyby spotykała ich wszystkich i nawet nie myślała by o tym, że na prawdę nie żyją.
A co do Draco, skąd on się tam wziął? Wparował i narobił zamieszania. Już nie mogę się doczekać, żeby się dowiedzieć jak to wszystko się później rozwinie. Przynajmniej Ginny nadal może mieszkać u Syriusza i Remusa (ale bym się zdziwiła, gdyby się nie zgodzili ;))
Przepraszam wiem, że cały komentarz jest chaotyczny, ale no jakoś nie mogę niczego lepiej ująć.
Czekam na następny i pozdrawiam, Blue
Ach, Zagubieni. Uwielbiałem ten serial.
OdpowiedzUsuńOjej. Ginny i Syriusz uprawiali seks. O matko. Żeby tylko nie było małych Syriuszków. To by było dobre ;p.
Draco zrobił wielkie wejście. I oczywiście musiał wszystko skomplikować. A było tak pięknie.
Ciekawe w ogóle skąd wiedział, że to tam akurat jest wesele? W liście wyznał miłość do Astorii, a całuje Ginny. W sumie Ognista mogła mu pomieszać nieco w głowie.
Czekam na kolejny rozdział.
Pozdrawiam.
Ten rozdział jest wspaniały. Wydarzyło się w niem naprawdę wiele i muszę przyznać, że wszystko złączyło się w jedno i ma sens.
OdpowiedzUsuńSkąd Draco wiedział, że Ginny przespała się z Syriuszem? Przecież tylko publicznie ją pocałował. No normalnie ten chłopak jest wszędzie, skoro wie takie rzeczy.
Ciekawe jak to teraz będzie. Syriusz i Remus wstawili się za Ginny, ale Fabian to już inna bajka. Ciekawe dlaczego jest on taki uporczywy.
Szkoda, że wesele zostało popsute przez tego głupka. Nie mógł się pojawić w bardziej odpowiednim momencie?
Pozdrawiam serdecznie.
Wczoraj wpadło mi w ręce (a raczej "w myszkę", chociaż brzmi to zdecydowanie beznadziejnie) to opowiadanie i właśnie w tej chwili mam je całe za sobą. Nie mogę się doczekać kolejnej części, chcę już wiedzieć, co się wydarzy w kolejnym i co spotka Ginny i Draco na końcu opowieści. Z drugiej strony myślę, że był to chyba najsłabszy rozdział, jaki do tej pory się tu pojawił. Seks Syriusza z Ginny, a potem jej pocałunek z Draco - rzeczywiście, nikt się tego nie spodziewał, ale nie bez przyczyny. Nie tylko żaden z czytelników by na takie coś nie wpadł, ale nikt chyba tego nie chciał! Najciekawsze pozostaje dla mnie to, w jaki sposób ta dwójka da sobie radę z wyrzutami sumienia, jeżeli kiedykolwiek wrócą do swoich czasów, o.
OdpowiedzUsuńNIE NIE i jeszcze raz nie. Ten rozdział sprawił (znowu), że zaniemówiłam. Ginny i Syriusz? No, no. Śmiało. Szkoda mi Remusa, ale Ginny faktycznie bardziej pasuje do łapy niż Lunatyka.
OdpowiedzUsuńPocałunek Ginny i Dracona to coś... Nie bardzo wiem, jak to interpretować. Dlaczego? Znaczy od początku sądziłam, że akcja pójdzie w tym kierunku, ale w pewnym momencie stwierdziłam, że chyba z tego zrezygnowałaś (wprowadzenie Syriusza i Remusa).
Ślub Lily i Jamesa był piękny. Szkoda, że zmienił się w nędzną farsę.
I boski szablon. Jedyne co mi się w nim nie podoba to suwak - nienawidzę ich, brr.
A Zagubionych oglądałam wieki temu, gdy lecieli na telewizyjnej Jedynce. Nie doglądałam do końca, a tylko się zaspojlerowałam w filmie 40 lat minęło.
Obiecałam na Stypę.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam że czekałaś tyle czasu.
Mam nadzieję że się będzie podobać:
http://www.youtube.com/watch?v=EQOyEpK9sug&feature=youtu.be
Widzi mi się fajna historia, więc zaczynam czytać :D Jak skończę to się wypowiem, bo na razie podoba mi się opis :D Bardzo oryginalnie się zapowiada.
OdpowiedzUsuńFaktycznie mnie zatkało i trudno mi sklecić rozsądny komentarz. Rozdział był niesamowity, czytałam go z zapartym tchem.
OdpowiedzUsuńNie mogę zaakceptować, że Ginny współżyła z Syriuszem. To chyba już za daleko zabrnęło. Nie zrozum mnie źle, ich romans jest pełen chemii, ale taki jakby nie na miejscu. Jeżeli dziewczyna wróci do domu, trudno mi sobie wyobrazić, że spokojnie rzuca się Harry'emu w ramiona. Zresztą już tutaj widać, którego mężczyznę woli. Jestem pełna ciekawości i niepokoju, jak dalej rozegrasz relacje Ginny z innymi.
Szkoda mi także Remusa. Gdybym to ja miała wybór, wybrałabym właśnie jego, no ale to zależy od charakteru dziewczyny, a Ginny jest osobą dość żywiołową.
Nie dziwię się jej reakcji na widok Petera. Pokusa zmienienia przyszłości staje się coraz większa...
Pojawienie się Draco i to w takim stanie było szokiem. Nie spodziewałam się po nim takiego upicia, ale z drugiej strony rozumiem, że sytuacja, w której się znalazł, jest trudna do przyjęcia. Dlaczego pocałował Ginny? Nie podobało mi się to. We wcześniejszych rozdziałach wyraźnie było pokazane, jak kocha Astorię, a teraz całuje dziewczynę, której nawet do końca nie lubi. Mam wrażenie, że cofnięcie się w czasie zaburzyło też sprawy sercowe bohaterów.
Jestem bardzo ciekawa, co będzie dalej. Chyba już czas na wyjaśnienia ;)
Pozdrawiam.
Rozdział przeczytany już dawno, reszta rozdziałów, których nie skomentowałam, też nadrobiona. Także właściwie pozostało tylko skomentować. Powiem ci tak: Wielkie, wielgachne wow! Nigdy nie spodziewałam się, że postanowisz połączyć Ginny i Syriusza. Jest to na pewno coś nowego, bo nigdy nie spotkałam się z takim parringiem. Nie wiem dlaczego, ale nie mogę wyobrazić sobie Syriusza inaczej niż jako wujka Harry'ego. Wiem, że to są czasy, kiedy Ginny była w jego wieku, ale... przykro mi, że tak to odbieram. Z przykrością stwierdzam, że nienawidzę Ginny. hahahahaha. Ale nie bój się. To nie twoja wina; i tak jej nigdy nie lubiłam, ale ta twoja zachowuje się jak trzyletnie dziecko. Najpierw robi, potem myśli i głównie się nad sobą użala. Masakra jakaś, ale resztę postaci kocham!
OdpowiedzUsuńNareszcie Draco niczym wejście smoka wparował i przerwał tę sielankę. Nie zrozum mnie źle, ale ja dokładnie tak samo myślę. Czy naprawdę Ginny myślała, że może zostać w tych czasach i być z Syriuszem? Przecież, no kurde no, zdradziła swojego męża z jego wujkiem. To trochę chore. W każdym razie jej nie rozumiem i chyba nawet nie chcę. xd
KOOOCHAM DRACO! Proszę, niech będzie go więcej!
Pozdrawiam, Wellesie
ksiezycowa-przeszlosc
Na początku chciałam wyrazić swoją furię w długiej wiadomości jak to nienawidzę tej s*ki Ginny (również nie bierz tego do siebie droga autorko po prostu jej nie lubię) ale jak widzę ktoś mnie wyręczył. Dzięki Wellesie :)
UsuńPS.
1. Szkoda, że Draco już opuścił dom małej Astorii mam nadzieję że jeszcze jakieś wspomnienia nam dodasz.
2,Też kocham Malfoya!!
OMG, pojawił się Draco na weselu i to jeszcze w stanie kompletnego upojenia. Namieszał strasznie i postawił Ginny w niedogodniej sytuacji. Ach, tak, zdecydowanie ta sytuacja mnie zaskoczyła i nie sądziłam, że ich pierwsze spotkanie po rozłące tak przebiegnie. Jestem już niezmiernie ciekawa ciągu dalszego.
OdpowiedzUsuńSzablon także mi się podoba, jest dość ciekawy, niezwykły i, jak sama to określiłaś, inny. Ślicznie ;)
Mogłabyś mi podać tytuł piosenki Andrzeja Piasecznego, skąd pochodzi cytat? Te słowa bardzo mnie ujęły.
Dość krótko pod tym rozdziałem rozpisałam, ale nadrabiam zaległości i trochę mi spieszno;)
Pozdrawiam serdecznie ;*
Dlaczego usunęłaś Serce Wybrańca? ;c
OdpowiedzUsuń25 years old Software Engineer III Teador Babonau, hailing from Sault Ste. Marie enjoys watching movies like My Father the Hero and Baseball. Took a trip to Palmeral of Elche and drives a Xterra. dodatkowe zasoby
OdpowiedzUsuń