niedziela, 1 września 2013

16: Wybieraj, Draco

Nie ma demonów, jeśli nie uważać za demona wolności; świat jest jeden i Bóg jest jeden, i wiara jest jedna, przybyszu, a reszta jest milczeniem.
(Stanisław Lem)

Dzień, noc, dzień, noc... i tak w kółko. Świat toczył się dalej, choć Draco miał wrażenie, że on stoi gdzieś obok tego wszystkiego. Rany się goiły. Jego twarz zaczęła przypominać to, czym była kiedyś. No, może prawie, bo Malfoy miał wrażenie, że za każdym razem, kiedy patrzył w lustro widział zupełnie innego człowieka.
Każdego ranka dokładnie obserwował swoją lewą rękę. Starannie odwijał bandaże i wpatrywał się w rany. Wydawało mu się, że widzi Mroczny Znak. Gdzieś pod bliznami przerażający wąż wypełzał z czaszki i sunął po jego przedramieniu. Czy to możliwe, że pani Rice tego nie dostrzegła?
A może już wiedziała, domyślała się czegoś, poinformowała aurorów...
Malfoy był świadom tego, że musi to wszystko skończyć. Nie mógł dłużej siedzieć w tym pokoju i gapić się w sufit. Musiał ruszyć do przodu chociaż o kilka kroków.
Z zamyślenia wyrwało go pukanie do drzwi. Podskoczył, mając wrażenie, że ziściły się jego największe obawy.
- Tak? - rzucił ochryple.
Do pomieszczenia wszedł Ascot, dziadek Astorii. Malfoy rzadko miał do czynienia z tym mężczyzną. Od jego żony wiedział, że dużo pracuje przy odbudowie Szpitala Świętego Munga, że bardzo się przejął i poświęca temu każdą wolną chwilę. W domu bywał rzadko, można powiedzieć, że wpadał tylko na noc.
- Witaj – rzekł swoim naturalnym, głośnym głosem.
Draco uważał, że mężczyzna bardziej pasuje do roli aurora niż uzdrowiciela. Był wysoki i potężny, a w fartuchu musiał wyglądać wręcz strasznie.
- Dzień dobry – odpowiedział Malfoy, siląc się na naturalny ton i coś, co miało przypominać uśmiech. W efekcie wyszedł mu mało entuzjastyczny grymas.
- Jak się dziś czujesz? Czy rany nadal ci dokuczają? - pytał rzeczowym tonem. Brzmiało to jak przesłuchanie...
- Już jest dużo lepiej. Dziękuję.
- To dobrze.
Ascot podszedł do łóżka i przysunął sobie krzesło, aby spojrzeć Malfoyowi prosto w oczy. Draco widział liczne zmarszczki i bruzdy na jego twarzy, a przecież nie mógł mieć więcej niż pięćdziesiąt lat. Fioletowe sińce pod oczami świadczyły o ogromnym zmęczeniu.
- Nie chcę być niegrzeczny – zaczął pan Ascot lekko przeciągłym tonem. - Wraz z żoną daliśmy ci schronienie i zajęliśmy się twoimi ranami. Taki był nasz obowiązek po tym, co stało się z szpitalem, ale teraz jesteś prawie zdrów. Rany zagoją się w swoim czasie, ale nie ma już nic, co moglibyśmy dla ciebie zrobić.
- Rozumiem, że mam odejść.
- Nie, tego nie powiedziałem. Nic o tobie nie wiemy. Nie znamy twojego nazwiska, nie wiemy, z jakiej pochodzisz rodziny. Nic. Powiedz nam coś o sobie, wtedy pozwolimy ci zostać dłużej.
Malfoy napiął wszystkie mięśnie swojej twarzy. Nie spodziewał się usłyszeć czegoś takiego. Ascot najwyraźniej wyczuł jego zamieszanie i kontynuował wolniej:
- Musisz zrozumieć moją żonę i mnie. To niebezpieczne czasy, a my mamy pod swoim dachem naszą ukochaną wnuczkę. Nie pozwolimy, aby stała się jej krzywda.
- Nie skrzywdzę jej – oznajmił Draco pewnie. Miał nadzieję, że mężczyzna opacznie go nie zrozumie. - Państwa też nie skrzywdzę. Jestem wdzięczny za pomoc i... nie jestem zwolennikiem Sam-Wiesz-Kogo.
To nie było kłamstwo, ale Malfoy wiedział, że te słowa są równie dalekie od prawdy. Zdanie zawisło w powietrzu. Uniosło się pod sufitem, a Draco zacisnął powieki, aby na nie nie patrzeć.
- Dobrze, w takim razie wybieraj. Albo opowiesz mi o sobie, albo opuścisz ten dom jeszcze dzisiaj – postawił sprawę jasno dziadek Astorii.
Malfoy uśmiechnął się cierpko. W tym momencie nie miał wyboru. Wyjście było tylko jedno.
- Zniknę przed wieczorem – odpowiedział, nie spuszczając wzroku z twarzy mężczyzny.
Askot najwyraźniej spodziewał się tej odpowiedzi. Westchnął głośno i pokiwał tylko głową.
- Dobrze – oświadczył, wstając z krzesła. - Żona poda ci jeszcze obiad. Możesz wziąć też te ubrania, które ci przygotowaliśmy.
- Nie wiem, jak mam się odwdzięczyć.
- Nie musisz, może kiedyś sobie o nas przypomnisz i coś wymyślisz.
Askot odwrócił się na pięcie i pomału wyszedł z pokoju, kiedy stał w progu, zawahał się, jakby chciał coś powiedzieć. Zrezygnował jednak po krótkim namyśle. Zamknął za sobą drzwi, zostawiając Draco samego ze swoimi myślami.
Malfoy się nie poruszył. Ukrył twarz w dłoniach. Nie miał pojęcia, co będzie dalej. Nie wiedział, co ze sobą zrobić. Czuł, że źle zaczął, że nie powinien rozdzielać się z Ginny. Ale mógł winić za to tylko siebie. To był jego chory pomysł. Gdyby tylko wiedział, gdzie ona teraz jest.
Przez głowę przechodziły mu absurdalne myśli. A jeśli nie żyje albo, co gorsza, zostawiła go tutaj i szczęśliwie wróciła do ich czasów. Przecież mogła znaleźć jakiś sposób. Ale to była Weasley, była Gryfonka. Ciężko było mu uwierzyć, że po takim wydarzeniu udawała, że nic się nie stało i zapomniała, że kiedykolwiek istniał ktoś taki jak Draco Malfoy. Mężczyzna miał nadzieję, że to było nie w jej stylu.
Rozejrzał się po pokoju. Było miło, ale on wiedział, że to co dobre szybko się kończy. Nie miał za dużo do pakowania. Wręcz przeciwnie. Dwie stare, za duże szaty. Nie zamierzał ich brać. Tak samo, jak nie chciał czekać na obiad. Im wcześniej zniknie, tym lepiej.
Jego wzrok padł na obraz czarownicy z dzieckiem na kolanach. Kobieta bawiła się z malcem w najlepsze, jakby w ogóle nie widziała dramatu, który rozgrywał się w głowie Draco.
W pierwszej chwili mężczyzna chciał zniszczyć to dzieło, ale wtedy uświadomił sobie, że nie ma nawet swojej różdżki. Zaśmiał się gorzko. Idiotyzm... bez niej nie był w stanie nic zrobić.
Zrobił kilka kółek wokół pokoju, dostrzegając rolkę czystego pergaminu, pióro i atrament na stole. Rozejrzał się, jakby bał się, że ktoś przyłapie go na czymś złym, po czym usiadł na łóżku i rozłożył papier. Krzesło robiło mu za blat. Mocno zgarbiony, w najmniej wygodnej pozycji świata, zaczął pisać. Miał wrażenie, że ciemny atrament sam układa się w słowa...

Kochanie,
to nie miało dla mnie znaczenia. Kiedyś? Owszem, ale przecież przeszłość nie ma znaczenia. Ludzie rodzą się czarodziejami i mugolami, a inni stoją pomiędzy. Należą do obydwu światów i przez to czują się nieszczęśliwi. Kiedyś zarzuciłaś mi, że boję się tego słowa. Charłak. Chyba miałaś rację. Nie potrafię wypowiadać go swobodnie, bo kiedy patrzę na Ciebie, mam wrażenie, że Cię obrażam. Przyznaj się przed sobą, czy Ty potrafisz je powiedzieć z uniesioną głową? Kiedy patrzysz mi w oczy? Kiedy sobie patrzysz w oczy?
Astorio, Twoi dziadkowie tak wiele dla mnie zrobili. Dla Ciebie też, ale to inna historia. Chciałbym się im jakoś odwdzięczyć i chyba już wiem jak...
Marzę, aby Cię jeszcze kiedyś zobaczyć, ale wiem, że to może nigdy nie nastąpić. Jeśli kiedyś to przeczytasz, to wiedz, że to wszystko nie ma znaczenia. Nie ma.
Kocham Cię.

Malfoy nie przeczytał tego listu po raz drugi. Czuł, że i tak nie potrafiłby tego inaczej przekazać. Bez zastanowienia podszedł do jedynego obrazu w pomieszczeniu i, pomimo sprzeciwów kobiety i płaczu dziecka, zdjął dzieło ze ściany. Na początku chciał przykleić kartkę z tyłu, ale szybko zdał sobie sprawę, że bez różdżki nie jest w stanie tego zrobić.
Zdjął zabezpieczenia, a potem otworzył ramę. Tam umieścił wiadomość.
Zaśmiał się głośno. To wszystko było nie w jego stylu...
- Co pan robi?
Draco podskoczył, omal nie wypuszczając z rąk ciężkiego obrazu. Odwrócił się, mając nadzieję, że tylko się przesłyszał. Niestety. W drzwiach stała Astoria. Mała dziewczynka w różowej sukience, ściskająca w ręce nóżkę większego od niej misia. Obserwowała go dużymi, ciemnymi oczami i Malfoy wiedział, że nie łatwo będzie ją spławić.
- Poprawiam – oświadczył idiotycznie. - Wisiał troch krzywo – dodał, odwieszając obraz.
- Ach. - Dziewczynka nie wydawała się być przekonana. - Babcia mówi, że pan odchodzi.
- Tak.
- Mogę iść z panem?
To pytanie zaskoczyło Malfoya. Omal nie odpowiedział twierdząco. Szybko jednak ugryzł się w język i pokręcił głową. Podszedł do dziewczynki i uklęknął przed nią.
- Dlaczego nie chcesz mieszkać z dziadkami?
- Pewnie niedługo mnie oddadzą. Tak jak rodzice.
Draco poczuł, ze robi mu się słabo. Nie potrafił się powstrzymać i przytulił do siebie dziewczynkę. Przez ułamek sekundy czuł ciepło i zapach swojej żony. Resztkami sił udało mu się nie rozpłakać. Drobne ciałko niemal zaginęło w jego ramionach.
- Dziadkowie bardzo cię kochają. Bardzo. I na pewno nie tylko oni. Kiedyś znajdzie się ktoś, kto odda ci swoje serce.
Dziewczynka jednak nie rozumiała jego słów...

Od kilku dni nie jadł. Chciał Zapomnieć o Astorii i o Dafne, najlepiej wymazać z pamięci całą rodzinę Greengrass. Tylko że to nie było takie łatwe. Widział jej twarz, kiedy zamykał oczy. Astoria była piękna, ale nawet to nie miało większego znaczenie. Gdyby była brzydka, to sprawa i tak nie wyglądałaby lepiej.
Ona miała w sobie coś, co go przyciągało. Jakiś czar, wewnętrzny blask, który nie przygasł nawet w momencie, kiedy wypowiedział zakazane słowo.
Pamiętał jej łzy i grymas złości. Draco nie był do końca pewien, na co się wściekała. Czy na niego, że odkrył tajemnicę, czy na rodziców, że taką ją urodzili, czy na siebie?
Uciekła zaraz po tym, jak padło to słowo. I już jej nie zobaczył. Te pięć dni ciągnęły się jak pięć wieczności.
- Mówiłam ci, że z tą rodziną jest coś nie tak – oświadczyła z wyrzutem Narcyza.
- Ty? A kto chciał, abym związał się z Dafne? - odpowiedział pytaniem na pytanie Malfoy.
- To co innego...
- Nie – zaprzeczył jej agresywnie. - Nie zwalaj całej winy na mnie.
- Przecież wiesz, że tego nie robię.
Draco nie odpowiedział. Nie miał ochoty się dłużej spierać z matką. Machnął ręką i wstał z kanapy. Zatrzymał się na chwilę przy oknie, po czym wyszedł z pokoju.
- Gdzie idziesz? - Usłyszał za plecami pytanie Narcyzy.
Nie odpowiedział.
Nie da się zapomnieć. Mógł wymazać z pamięci imię swojej pierwszej sowy, mógł nie pamiętać, co dostał na jedenaste urodziny, ale nie coś takiego.
Jej gorące łzy, które roztopiły resztę śniegu... Jej delikatny uśmiech i to zagubione spojrzenie zranionego zwierzęcia. Astoria znała cierpienie. Wiedziała, czym jest ból. On też to wiedział, może właśnie dlatego tak dobrze było im razem? Może...
Udał się prosto do domu państwa Greengrass. Ale w ostatniej chwili coś go powstrzymało przed zapukaniem. Odwrócił się na pięcie i pognał prosto do oddalonego o pół kilometra starego dębu.
Przeczucie go nie zawiodło. Astoria stała oparta o gruby konar drzewa. Widział jej profil i spojrzenie utkwione w oddali. Kiedy się zbliżył, zdał sobie sprawę, że kobieta drży.
- Mówiłem ci, że za cienko się ubierasz – oznajmił.
Podskoczyła wystraszona i rozejrzała się nerwowo. Kiedy napotkała jego twarz, jej oczy się rozszerzyły. Wyglądała, jakby za chwilę miała się rozpłakać.
- Draco? - zapytała, drżącym z emocji głosem. - Co tutaj...
Nie dokończyła. Mężczyzna położył palec na jej zimnych wargach.
- Nie dbam o to, co oni powiedzą – oświadczył, po czym złożył na jej ustach namiętny pocałunek.
I w tamtym momencie zdał sobie sprawę, że jeszcze nigdy nie całował żadnej kobiety.
♠ ♥
Ginny zrozumiała, że musi wrócić do treningu. Ilość spożytych kostek czekolady Remusa nie przekładała się na kilometry, które przebiegła. A kiedy pewnego dnia weszła na wagę, to omal nie dostała zawału. Na początku wydawało się, że powinna chudnąć przez te nerwy, ale potem przypomniała sobie swoją największą bolączkę. Im bardziej się denerwowała, tym więcej czekolady pochłaniała. A odkąd znów widziała, namierzała słodkości w tempie ekspresowym.
Dość – powiedziała sobie w końcu. - Bo cię Harry nie pozna po powrocie.
Z domu wyszła o świcie, mając nadzieję, że nie obudziła żadnego z mężczyzn.
Posiadłość otoczona była lasami. Miała nadzieję, że jej zmysł orientacji jest w świetnym stanie i nie zgubi się gdzieś w czeluściach drzew. Ruszyła przed siebie, a jej sportowe buty przyklejały się do błotnistego podłoża.
Warunki nie były zbyt sprzyjające. Ścieżka była śliska, a Ginny w każdej chwili mogła się poślizgnąć i przewrócić. Jednak dziewczyna zdawała się tym nie przejmować. Była zdeterminowana jak nigdy wcześniej.
Na początku ciężko było jej ustabilizować oddech. Dopiero po dobrych kilkunastu metrach łapała powietrze synchronicznie z ustawieniem nóg. Zmuszała mięśnie do wysiłku. Nie spodziewała się, że tak szybko może wypaść z rytmu.
I wtedy to usłyszała. Dziwny szmer w krzakach, niepodobny do tego, który wydaje wiatr. Od jakiegoś czasu biegło obok niej coś dużego. Człowiek? Nie była pewna, musiałby mieć dość dobrą kondycję, poza tym nie czuła jego oddechu. To musiało być zwierze.
Zwolniła, omal nie przypłacając tego bolesnym upadkiem.
I nagle TRZASK. Z krzaków wyskoczył ogromny, czarny zwierz. Instynkt kazał jej uciekać, jednak po sekundzie zrozumiała, z kim ma do czynienia.
- Na Merlina! Syriuszu, ale mnie wystraszyłeś...
I to był błąd, tyle że za późno to zrozumiała. Czarny pies zawarczał głośno, po czym jednym, długim susem naskoczył na jej plecy. Był ciężki i dziewczyna poczuła to na własnym kręgosłupie. Jęknęła cicho, kiedy nie utrzymała równowagi i przewróciła się prosto w błoto.
Szamotała się przez chwilę ze stworzeniem, aż w końcu udało jej się odwrócić na plecy.
Dopiero kiedy zobaczyła obnażone, ostre kły kilka cali od jej twarzy, ogarnął ja strach. Poczuła, że robi jej się niedobrze, a zapach wilgoci tylko potęgował skurcze żołądka.
Pies oparł przednie łapy o jej ramiona. Tylne były gdzieś na wysokości bioder.
W oddali błysnęło, a później głośny grzmot zagłuszył jej sapanie i warkot psa. Po kilku, trwających wieczność sekundach, zaczęło padać. Woda sprawiła, że sierść zaczęła wydawać z siebie dość specyficzną, nieprzyjemną woń.
- Błagam cię – jęknęła, myśląc nad kolejnym sensownym kłamstwem. - Syriuszu.
Łeb pochylił się niżej, a Ginny zacisnęła powieki. Coś kapało na jej twarz i nie była pewna, czy to deszcz, czy ślina.
- Jeśli powiem ci prawdę, to i tak mi nie uwierzysz – szepnęła. - Ale błagam, musisz mi zaufać. Dumbledore tego chce, to on każe mi wszystko zachować w tajemnicy. Proszę cię...
Nie wiedziała, jak ma dobrać słowa, kiedy jego gorący oddech musnął jej szyję. Otworzyła oczy i krzyknęła mimowolnie. Nie miała już nad sobą psa. Nad jej twarzą nachylał się człowiek.
Syriusz Black jeszcze nigdy nie wyglądał tak pięknie. Czarne oczy lustrowały ją dokładnie, a równie ciemnych włosów kapały krople deszczu. Kap, kap, jedna za drugą opadały na jej odsłonięty dekolt. Podbródek drżał mu z nerwów. Wydawało się, że mężczyzna chce coś powiedzieć, jednak nie potrafi zabrać się na odwagę.
- Nie lubię się dzielić – oświadczył w końcu.
- Słucham?
Kolejna błyskawica przecięła niebo. Kolejny grzmot zagłuszył głośne bicie jej serca.
- Nie lubię się dzielić – powtórzył.
- Chyba nie chodzi ci o wesele? - spytała, próbując powstrzymać drżenie głosu. Czuła, że coraz bardziej zakopuje się w błocie. Było jej zimno.
- Owszem, o wesele. To ja byłem pierwszy – stwierdził.
Ginny już otworzyła usta, aby mu odpowiedzieć, jednak nie była w stanie tego zrobić. Poczuła na nich wargo Syriusza. Całował ją tak zachłannie, że niemal nie była w stanie złapać tchu. Jedną rękę wplótł w jej włosy, a drugą delikatnie uniósł plecy.
Dziewczyna była zszokowana. Otwartymi oczami widziała rozmazana twarz kochanka. Jego język błądził po jej podniebieniu.
I wtedy zdała sobie sprawę, że jeszcze nigdy nie czuła takiego narastającego podniecenia.
- Właśnie to w tobie kocham – powiedział, łapiąc oddech. - Tajemnicę.
A potem znów ją pocałował.
Błyskawice, grzmoty i deszcz - zimny, siarczysty, który nie był w stanie odebrać im tej chwili.
* * *
Uff... ale ze mnie leń. Znów odechciewa mi się blogować. Ale opóźnień w dodawaniu rozdziałów na razie być nie powinno.
Powiem Wam szczerze, że trochę Wam zazdroszczę powrotu do szkoły. Czasem mi tego brakuje. 
PS: Jesteśmy za połową!  

18 komentarzy:

  1. Druga! ; >
    Przeczytam i skomentuję wieczorem, bo wychodzę teraz świętować ze znajomymi początek roku szkolnego; w końcu tak się cieszymy że rozpoczyna się szkoła <3
    A tak na poważnie, to oczywiście żegnamy ze smutkiem wakacje ; )
    Całuję,
    Leszczyna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej ; ) Jednak nie byłam druga, a pierwsza, jednak w chwili, gdy pisałam poprzedni komentarz, jakiś jeszcze przed moim był. Ale teraz jestem numer jeden ; )
      Ogółem to sory, że komentuję dopiero teraz. Mam problemy z oczami i mam wydzielone ile dziennie mogę spędzać przy komputerze. Przeczytałam ten rozdział tydzień temu i na drugi dzień miałam skomentować, ale zapomniałam zupełnie, więc jeszcze raz przepraszam.
      Chciałam na wstępie powiedzieć, że bardzo ładny szablon, oryginalny. Teraz na blogspocie już z rzadka spotyka się szablon z suwakiem, a u Ciebie on jest. Lubię takie minimalistyczne szablony. Ale pewnie, znając Ciebie, niedługo on tu powisi i niedługo zaprezentujesz nam jeszcze lepszą grafikę ; ) Ostatni szablon dość długo wisiał, ogółem. Aż niepodobne do Ciebie ; )
      Co ogółem ze Stypa? Od dawna nic tam nie publikowałaś. Mam nadzieję, że nie porzucasz tego bloga. Wciąż czekam na tamtejszą notkę ; )
      Ten list Dracona do Astorii był bardzo wzruszający i bardzo mi się podobał. Dobrze też wplotłaś do tego rozdziału wspomnienie.
      "Poczuła na nich wargo Syriusza" - > tu się wkradła mała rzucająca się w oczy literówka. Powinno być "wargi", oczywiście.
      Ogółem to trochę zszokował mnie ten pocałunek, nie wiedziałam, że pojawi się tak szybko. Ale w sumie stwierdzam, że to naprawdę pasuje do Syriusza, on nie był typem człowieka, który lubił na cokolwiek czekać. Tym bardziej, że była wojna i każdy spieszył się ze swoimi uczuciami. Zastanawiam się, czy Syriusz coś do Ginny czuje, czy chce ją tylko zdobyć. Wydaje mi się, że Remusowi najzwyczajniej w świecie zależy na Ginny. Ogółem to nie dziwię się, czemu tak bardzo chciałaś napisać to opowiadanie. Z tego co pamiętam, Syriusz i Remus to Twoi ulubieni bohaterowi i bardzo lubisz też pisać o Ginny, dlatego tez pewnie chciałaś żeby młodzi huncwoci byli w jednym opowiadaniu rówieśnikami z Ginny ; > Chciałaś po prostu zrobić taki trochę trójkąt ; )
      Szkoda w sumie, że Draco wynosi się od Astorii. Miałam nadzieję, ze się jakiś wątek większy z nimi zrobi ; > Np. jakieś wydarzenie, że Draco uratuje jej życie, albo coś ; > Nie wiem, wiem, że może i gadam pierdoły, ale tak mi się wydawało ; )
      Łooo, już jesteśmy za połową? Szkoda, że tak niewiele już zostało... Czas leci szybko, więc pewnie i opowiadanie szybko się skończy, niestety.
      No, nie dziwię się, że trochę tęsknisz za szkołą. Ja podejrzewam, że na studiach też będę często za nią tęsknić. Ja teraz jak jestem w lo to już tęsknię za gimbazą, bo to takie straszne, że coś minęło i już naprawdę NIGDY nie wróci. Przez to często staję i zastanawiam się, czy czasem życie nie przelatuje mi przez palce i czy nie będę za parę lat żałowała tego, co robię teraz ; )
      Myślę, że każdy z nas czasem ma momenty zawahania. Przeczekaj, a ta chwilowa niechęć do blogowania na pewno jak zwykle przejdzie.
      Całuje i czekam na nowy rozdział,
      LEszczyna
      PS Nie wiem, czy jesteś jeszcze zainteresowana czytaniem mojego Cmentarza, ale jeśli tak, to zapraszam, bo jakiś czas temu pojawił się tam nowy rozdział.

      Usuń
  2. Jestem. Znowu. Z opóźnieniem, ale jestem.
    W tym momencie, nie liczę na nic innego, jak tylko na spotkanie Ginny i Draco. To musi się już zakończyć. Nie ma innej opcji. To wszystko za daleko zaszło.
    Przypomniało mi się, że we wspomnieniach, Syriusz powiedział Ginny, że razem z Remusem zakochali się w jednej dziewczynie, z którą mieszkali. Czyli cofnięcie w czasie rzeczywiście musiało się kiedyś zdarzyć?
    Czytając poprzedni rozdział, trochę się uśmiałam, nie powiem. Był naprawdę lekki oraz przyjemny. Potrafisz doskonale szastać akcją, od momentów przepełnionych grozą jak tragedia w Mungu, do takich błachych sytuacji jak problemy zwyczajnej nastolatki, a właściwie kobiety, z kim wybrać się na bal.
    Zazdroszczę Ginny, gdybym była na jej miejscu, nawet bym się nie wachała, tylko od razu poszła na wesele z Syriuszem! Jednak zdecydowanie nie chciałabym się znaleźć w podobnej sytuacji, jak wybór pomiędzy dwójką przyjaciół.
    Wzruszyłam się na scenie z Draco i malutką Astorią *__*.
    Biedna dziewczynka nie będzie mieć łatwego życia, będzie musiała żyć w cieniu pięknej oraz wybitnie uzdolnionej siostry, czeka ją twardy orzech do zgryzienia.
    Mam nadzieję, że Ginny i Draco uda się wrócić do domu, gdyż przynajmniej Malfoyowi uda się spełnić swoją obietnicę, która wynagrodzi Astorii cierpienie.
    Kurczę, końcówka trochę mnie zaskoczyła.
    Ginny chyba niepotrzebnie wyskoczyła z tym "Syriuszem", w końcu skąd mogła wiedzieć, że Black jest Animagiem? Przecież nigdy jej o tym nie powiedział, równie dobrze mógłby okazać się jakimś przybłędą.
    Tak.
    Ginny zdecydowanie powinna wrócić do przyszłości.
    Choć jestem za Team Syriusz, o wiele bardziej widziałabym ją u boku Remusa, z którym Ginny o wiele lepiej się dogaduje.
    Poza tym, fajnie ukazałaś prawdziwą naturę Blacka ^^.
    Ogólnie rozdział bardzo mi się podobał i ciekawe jak to się wszystko dalej potoczy.
    Pozdrawiam;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Nieco mnie zatkało, choć tak naprawdę spodziewałam się, że Ginny zbliży się ("zbliży się", tak to się teraz mówi ;p) do Blacka albo Lupina. I nawet się cieszę, że to Black. Obawiam się trochę reakcji Remusa, bo jakby nie patrzeć, i jemu Ginny się spodobała. Zobaczymy, Elfabo, co dla nas wymyślisz ;p
    Draco! Mam nadzieję, że niedługo spotka się z Ginny. Ta niewiedza musi być wyczerpująca. Ruda jest pewna, że Malfoy nie żyje. Mimo wszystko myślę, że jej może być trochę łatwiej pogodzić się z tą sytuacją, ponieważ Draco nie ma pojęcia, co stało się z Ginny, mogłaby go nawet zostawić w przeszłości, jak sama to opisałaś, jednak to Gryfonka... I to zmienia postać rzeczy ;) W każdym razie uważam, że Draco dobrze znosi tę bezczynność. Podejrzewam, że wkrótce się spotkają.
    A przy okazji zastanawia mnie jeszcze jedna sprawa. Czy ludzie, których Ginny i Draco spotykają w przeszłości, a dożyją przyszłości, pozyskają nowe wspomnienia? Czy będą pamiętać, że kilkanaście lat temu spotkali kogoś, kto wyglądał i nazywał się identycznie? Czy na przykład Molly zapamięta, że na jej drodze stanęła osoba identyczna do jej córki? Nie mogę się doczekać, kiedy to wyjaśnisz, a to prawdopodobnie wydarzy się pod koniec opowiadania :)
    A tak co do szkoły, to czasami naprawdę nie rozumiem ludzi, którzy robią z końca wakacji. Osobiście mi to nie przeszkadza, a nawet lubię chodzić do mojej szkoły ;p Myślę, że to zależy od człowieka. Jak się lubi czytać, uczyć i spędzać czas z innymi ludźmi, to nawet szkoła może być dobra :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Taaaaaaak! Syriusz zawsze będzie moim bohaterem, szczególnie w czasach Huncwotów, więc każda jego ukochana i dalsze opisy działają na mnie jak magnes. Jeeeee! Ale się cieszę! :D Wiem, ja głupia, przecież ona ma tam Harry'ego i w ogóle... no ale może nigdy tam nie wróci? To by było rozwiązanie, ciekawe, czy bierzesz je pod uwagę ;)
    Dobra, Malfoya mi żal. Taki nieprzyjemny typ, a jednak mi go żal. Bo na Astorię musiałby poczekać z 10 lat, jakby zostali w tej rzeczywistości. Ale tak czy siak, byłaby między nimi znacznie większa różnica wieku, niby miłość nie zna granic... Ale kto to wie.
    Szkoły Ci brakuje... Ojoj, chyba nie rozumiem ;) Ja już dziś przeczytałam mój plan lekcji na cały tydzień. Będzie się działo ;) ale będzie też dobrze, no nie?
    Buziaki,
    Elizz

    OdpowiedzUsuń
  5. Naprawdę dobry rozdział. Szczególnie podobał mi się jego klimat. Taki przesycony romantyzmem i pasją :)

    Właściwie się nie dziwię dziadkowi Astorii. Czasy są naprawdę niebezpieczne, a Draco nie mógł mu za wiele opowiedzieć o sobie. I tak dobrze, że ci ludzie opatrzyli mu rany. Podobała mi się scena z małą Astorią. Była po prostu piękna ^^ Jaka szkoda, że dziewczynka niewiele zrozumiała ze słów mężczyzny, choć może to i lepiej, bo przyszłość mogłaby ulec zmianie. No i ten list... fajny pomysł. Takie zabezpieczenie, bym powiedziała. W końcu los Malfoya jest niepewny.

    U Ginny również nie zabrakło spraw uczuciowych. Jestem pod wrażeniem sceny z psem, bo zawierała wiele emocji, od złości po namiętność. Opisałaś to niesamowicie, zwłaszcza podobały mi się krople deszczu z włosów Syriusza kapiące na dekolt Ginny, to było magiczne ^^ Ich relacje są pełne chemii, ale zbrodnią jest się z tego cieszyć, bo cały czas jestem za Harry'm. Poza tym myślę, że dziewczyna kocha właśnie Pottera. Tylko w takim razie co z Syriuszem? Jego późniejsza śmierć niby załatwia sprawę, ale to jest takie jakieś niesprawiedliwe. Nie wiem, co mam o tym sądzić ;)

    Jeśli chodzi o Twoje słowa na fb, to ja bym się ucieszyła, gdybyś wróciła do opowiadania o młodym pokoleniu. Naprawdę mile je wspominam. Ale oczywiście wybór należy do Cb :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Z tą szkołą kochana to ja mam podobnie, więc doskonale rozumiem jak to jest, gdy się tęskni.
    Niestety właśnie to moment w którym nie da się cofnąć czasu a wielka szkoda.
    Dopiero teraz widzę jak wiele mnie ominęło.

    Co do rozdziału to strasznie szkoda mi Draco.
    To było takie niezwykłe naprawdę, i wspaniale że go opisałaś w ten sposób. Wcale nie pokazujesz jego złej strony, a wręcz przeciwnie. W Draco Malfoyu jest dobro, które Ty ujawniasz i to jest właśnie najpiękniejsze w tym wszystkim. Szkoda tylko że wolał odejść od Greengrasów niż opowiedzieć im prawdę;( To była jednak jego własna decyzja. I podobało mi się że zakończyłas jego historię i Astorii. Fakt, że nie przeszkadzało mu to iż ona jest charłakiem dobrze o nim świadczy. Co do Ginnyy i Syriusza to miałam przeczucie, że w końcu coś do nich dojdzie.
    Uwielbiam Syriusza i według mnie cieszę się, że zostali parą. Tylko Ty możesz tak wspaniale ich sparować jak nikt inny. Na pewno był zaskoczony wiedząc, że Ginny zna jego sekret i stąd ta jego reakcja. Tylko, co z jej uczuciami do Harry;ego? W końcu Wybrańca też kocha? Ach coraz bardziej jestem zaintrygowana tą historią i nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów. Stanowczo pojawiają się zbyt rzadko!

    pozdrawiam.

    P.S. Wciąż pamiętam o Stypie. Ostatnio był brak weny, ale nadrobię to. Pamiętaj Elfabo, że zawsze dotrzymuje słowa a przynajmniej się staram.

    OdpowiedzUsuń
  7. Znalazłam Twojego bloga przez przypadek i z zapartym tchem przeczytałam wszystkie rozdziały!!
    Super naprawdę !! Czekam na następny :-)


    mojeminiopowiadania.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Niezmiernie te rozdział mi się podobał, bardzo wzruszył na samym początku, no i zaskoczył na samym końcu.

    Fragment poświęcony o Dracona i Astorii był naprawdę przepiękny. Aż mi się serducho raduje, że u Ciebie postać Astorii jest tak pozytywna... aż chce się o nich czytać *_* Jakbym miała możliwość, to bym Cię ucałowała za to ;* Ostatnie zdanie, które wypowiedział jak i do małej Astorii, jak i do Astorii we wspomnieniu, wzruszył mnie dogłębnie.

    Nie spodziewałam się, że Syriusz tak się zachowa, tu niby bardzo nie ufał Ginny, aż tu nagle mówi, że kocha w niej tą tajemnice i zaczyna całować. No, dość niezwykłe scenka ^^

    No i tak... Wrzesień jest, a z tego co mi pisałaś na e-mailu, masz zamiar wyjechać w góry, dlatego życzę udanego wypadu, bo zapewne w odpowiedzi Ci tego nie napisałam... tak, skleroza moja :)

    Pozdrawiam i czekam na dalszy ciąg ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Wreszcie udało mi się nadrobić zaległości na Twoim blogu i muszę przyznać, że już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :) pomysł na ten zawiły trójkąt miłosny jest prawdziwą perełką blogosfery!<3

    Pozdrawiam gorąco,
    summer-sky

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak ja zazdroszczę Ginny ;D Cieszę się, że decydowałaś się, aby Twój Syriusz taki był. Taki jakiego wszyscy kochamy :)
    Ogólnie świetny rozdział :)
    Pozdrawiam i życzę weny,
    Pożoga

    OdpowiedzUsuń
  11. O raaany, Ginny i Syriusz? Tak niespodziewanie? Domyśliłam się, że w końcu to się będzie musiało stać, ale kurczę... I tak mnie to zaskoczyło.
    No i Draco wybywa z domu? Ciekawe, czy Astoria kiedykolwiek znalazła/znajdzie ten list.
    W sumie rozdział jest... krótki :D Taki mig-mig i już go nie ma :D
    Jestem ciekawa, jak długo jeszcze czasu upłynie, nim ruda spotka się z Malfoy'em. Jestem też ciekawa, kiedy Ginny przypomni sobie, że ma Harry'ego, helloł! :D Uwielbiam Syriusza, naprawdę. Ale równocześnie nie lubię 'zdrad'. To takie frustrujące... Choć równocześnie takie... wciągające :D
    Nie mogę się doczekać następnego rozdziału, a tymczasem ślę pozdrowienia (bardzo, bardzo gorące!) oraz życzę chęci do życia oraz dużo czasu ;)
    Trzymaj się! ;3

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie było mnie trochę i za to muszę cię przeprosić. Na szczęście już wszystko nadrobiłam, ale pozwól, że skomentuję tylko ten jeden rozdział. Otóż był krótki. Za krótki! Nawet nie wiem kiedy minął.
    Po drodze zrobiło mi się żal Draco. Zwłaszcza, że ty ukazujesz jego dobrą stronę. Nie spodziewałam się, że zdecyduje się opuścić Greengrasów. Chociaż rozumiem po części jego pobudki. Ciekawe czy jego list odegra jakieś znaczenie czy raczej niewielkie.
    Ha! Tak czułam, że coś się dzieje między Ginny i Syriuszem, ale nie sądziłam, że dojdzie do pocałunku. Ślicznie, naprawdę ślicznie to opisałaś. Chociaż po tym wszystkim pozostaje taki niedosyt i pytanie: Co teraz? Czy ktokolwiek zapamięta coś z tego co obecnie się dzieje, gdy już bohaterowie wrócą do swoich czasów? A może nie wrócą? Nie, na pewno wrócą. Muszę wrócić! W końcu tyle rzeczy jeszcze nie zostało powiedzionych. Sądzę, że cała ta sytuacja miała być jakąś lekcją, z której powinni wyciągnąć wnioski.
    Cóż, co mogę dodać? Może tylko, że czekam na ciąg dalszy.
    Pozdrawiam i życzę mnóstwa weny!

    OdpowiedzUsuń
  13. Już połowa za nami? Szybciutko ;)
    Widać, że Draco naprawdę kocha Astorię. W tym liście było tyle emocji. Opisał swoje błędy i dawne wątpliwości. Wstydzi się tego, że przez pewien czas się nie odzywał po tym jak dowiedział się, że jest charłakiem. Cieszę się, że w ten sposób go przedstawiasz. Jest dobry do szpiku kości i to nie dzięki Hermionie czy Ginny. Plus za oryginalność. A scena z malutką Astorią... znakomita. Potwierdziła tylko uczucia blondyna. Już chciałby wracać do swojej zony /narzeczonej (?). Jednak dobrze, że nie wziął jej ze sobą tak jak chciała. Znał jej przeszłość i docenił to co zrobili dla niej jej dziadkowie. Z jednej strony szkoda, że nie zdradzasz jak Draco chce się im odwdzięczyć, ale z 2 to dobrze. Za dużo na raz zdradzać nie można ;)
    Ginny coraz bardziej mnie zaskakuje i to negatywnie. Przypomniała mi się retrospekcja rozmowy z Syriuszem. Opowiadał o dziewczynie, która była jednocześnie i jego i Remusa. I jak na razie zapowiada się, że powtórzy przeszłość. Głupia. Wydaje mi się, ze bardziej pasuje do Syriusza, ale swoją drogą jak to się stało. Przecież ona kocha Harry'ego?!
    Swoją drogą Syriusz to pokazał klasę. Zabrało i jemu i jej tchu w piersi ;) Scena znakomita tylko nie wiem czemu pociąga go tajemnica. W takich czasach powinni być bardziej ostrożni ;) Motyw mi się podoba, ale na jej miejscu bym się zastanowiła... bo jak wróci do "prawdziwych czasów" to nie będzie mogła być ani z Syriuszem ani Remusem. Tam ma Harry'ego.
    Pokazujesz tym samym, że sytuacje z przeszłości się powtarzają, a niektóre nie, co mnie coraz bardziej zaczyna zastanawiać jak to rozwiążesz ;)
    Czekam na kolejne rozdziały ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Scena Draco i Astorii super, ale myślałam że powie jej o kartrczce, nie wien jak ale powie.
    To, że Syriusz pocałował Ginny... Szok. Naprawdę, w ogòle się tego nie spodziewałam. Ale bardzo ciekawie, zobaczymy, jak się to wszystko dalej potoczy.
    W ogóle strasznie krótko, szkoda

    OdpowiedzUsuń
  15. Ale przyjemnie mi się ten rozdział czytało. Biedny Draco - co się z nim teraz stanie? Ginny przeżywała coś podobnego na samym początku, kiedy nie wiedziała gdzie iść i do kogo się zwrócić. Ona szczęśliwie znalazła przyjazne dusze. A Draco? Do kogo on pójdzie? Szukać Ginny?
    Nie mogłam się doczekać, kiedy między Ginny z Syriuszem (no i Remusem) zacznie się coś dziać. W jednym z wcześniejszych rozdziałów dałaś już zapowiedź tego, a później tak długo kazałaś czekać. Sama nie wiem, któremu z nich bardziej kibicuję. Może Harry'emu? Czy ktoś o nim jeszcze pamięta?
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  16. Syriusz to ma wyczucie, jeżeli chodzi o poderwanie i wyznanie komuś uczucia. Nie dość, że ją nastraszył to jeszcze prawie zmusił tym do wyznania prawdy. Chociaż ja na miejscu Syriusza odeszłabym i czekała na prawdę, wyjawienie tej tajemnicy.
    Wszyscy zaufali Ginny tylko dlatego, że tak powiedział Albus. Tak naprawdę nie wiedzą kim jest, skąd pochodzi, a jej nazwisko to jedno wielkie kłamstwo. A sama Ginny powinna wiedzieć jakie konsekwencje niesie to, co robi. Syriusz mógłby ją pamiętać.
    Z drugiej strony to Draco również miesza w swoim przyszłym życiu. Pisze list, którego niczego nieświadomy człowiek nie jest w stanie zrozumieć. A do tego list, który ma trafić w ręce jego żony. Która tak w ogóle chciała z nim odejść.
    Ja się chyba nigdy nie przyzwyczaję, że ta dwójka znajduje się teraz w przeszłości i wszystko może się wydarzyć.

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  17. Koncowka aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa.
    od poczatku tego oczekiwalam, ale nie spodziewalam sie takich okolicznosci. tylko wlasciwie to troche smutne, ze dwch przyjaciol walcza o dziewczyne z przeszlosci. Ale i tak kibicuje Syriuszowi, nie potrafie inaczej. I pewnie nic z tego dobrego nie wyjdzie, gdyz to nie te sweiaty, ale bardzo, bardzo sie ciesze. Ponadto polubilam malfoya jak cholera, nie wiem, z jakiej parafii, fakt, ze zakochal sie bezwarunkowo w charlaczce, bardzo lubie czytac te wspomnienia.

    OdpowiedzUsuń

SPAM to zuo. Kiedy go zostawiasz, to cała jego czarna energia przeleje się w moje serce i nie będę nad sobą panować, kiedy przybędę na Twój blog i napiszę coś niemiłego.

Zwiastun wykonała rosmaneczka.