Każdy wojownik
światła bał się kiedyś podjąć walkę.
Każdy wojownik światła utracił choć raz wiarę w przyszłość. […]
Każdy wojownik światła utracił choć raz wiarę w przyszłość. […]
Każdy wojownik
światła zranił kogoś, kogo kochał.
I dlatego jest wojownikiem światła. Bowiem doświadczył tego wszystkiego i nie utracił nadziei, że stanie się lepszym człowiekiem.
I dlatego jest wojownikiem światła. Bowiem doświadczył tego wszystkiego i nie utracił nadziei, że stanie się lepszym człowiekiem.
(Paulo Coelho)
Najpierw
śniła mu się Astoria, a później, zupełnie niespodziewanie, jej
twarz zmieniła się w obsypaną piegami buzię Ginny. Nie widział
jej oczu. Były zupełnie czarne, jakby czymś przysłonięte.
Jednak, pomimo tego, był pewny, że ona płacze. Słyszał jej cichy
szloch.
Chciał
coś do niej powiedzieć, jednak głos ugrzęzł mu w gardle.
Wydawało mu się, że otwiera usta, ale nie wydobywały się z nich
żadne dźwięki. Było mu jej żal, choć sam nie potrafił do końca
powiedzieć dlaczego. Przecież powinna być mu obojętna.
Podświadomość podpowiadała mu, że coś jest nie tak.
Wyciągnął
rękę. Dotknął jej policzka dłonią pokrytą grubą warstwą
bandaży. Wzdrygnęła się, a potem chwyciła jego palce. Sprawiła
mu ból. Ginny otworzyła usta, a potem zasypała go lawiną
oskarżeń.
-
To twoja wina – powtarzała jak w amoku. - Twoja wina! Twoja wina!
Twoja wina!
Coraz
głośniej i głośniej, potrząsała nawet najtrwalszymi strunami
podświadomości. Malfoy chciał krzyczeć, aby ją zagłuszyć,
jednak nie było takiej fizycznej możliwości.
Zalany
potem otworzył oczy. Choć nawet to nic nie dało. Ciągle ją
słyszał.
Opadł
na poduszkę. Nie musiał zamykać powiek, gdyż wnętrze pokoju
wypełniała ciemność. Widział tylko zarys mebli i grube kotary,
którymi ktoś zasłonił okna. Draco czuł, że powinien wstać i
zacząć coś robić. Leżeniem nawet o centymetr nie
przybliżał się do powrotu do domu.
Wstał,
a potem wyszedł z pokoju i przeszedł korytarzem aż pod pokój, w
którym spała ona. Wiadomo, że w piżamie i bez różdżki zbyt
wiele nie zdziała. Nie należało się wyrywać z motyką na słońce.
Plan trzeba było dokładnie przemyśleć. Na razie chciał zbadać
grunt.
Uchylił
drzwi i wkroczył do pomieszczenie, w którym paliła się jedna
świeca. Płomień tańczył, potrząsany przez delikatny wiatr,
przemykający przez szpary w nieszczelnych oknach.
Płomień.
Niewielki,
jasny płomień. A przecież wystarczyła chwila nieuwagi, aby
przerodził się w coś, czego nie da się okiełznać.
Draco
chciał zgasić świecę, jednak bał się, że to ją zbudzi.
Ją.
Malutką
dziewczynkę leżącą na stanowczo zbyt dużym łóżku.
Pochrapywała, a kołderka, którą była przykryta, unosiła się z
każdym jej oddechem. Draco chciał dotknąć jej ciemnych włosów,
ale w ostatniej chwili powstrzymał rękę. Zamknięte powieki
drgnęły, ale się nie otworzyły.
-
Astorio... - szepnął.
Wspomnienia
przyszły same. Zagościły w jego głowie niczym nieproszeni goście.
Nie odganiał ich, nie było takiej potrzeby. Były miłe.
Nie
obudził się, bo nie spał. Ale kiedy poczuł, że nadeszła
odpowiednia pora, otworzył oczy. Leżał w dużym, miękkim łóżku
z baldachimem i wpatrywał się w kwiatowy motyw na bogato zdobionych
ścianach pokoju. Sklepienie było wysokie, jakby właścicielka
pokoju zamierzała gościć w nim olbrzymów.
No
właśnie, właścicielka. Draco oparł głowę na dłoni i spojrzał
na dwudziestoletnią kobietę, która leżała obok. Jej ciemne włosy
pokrywały niemal całą kremową poduszkę. Spod grubej kołdry
wystawały smukłe, nagie ramiona, na których można było doliczyć
się kilku pieprzyków.
Nie
widział jej twarzy, więc ostrożnie, aby jej nie zbudzić, odgarnął
jej gęste ciemne włosy.
Mimo
szczerych chęci, kobieta otworzyła oczy. Spojrzała na niego
zaskoczona, po czym uśmiechnęła się delikatnie. Zmysłowo
przeciągnęła się jak kotka, niedyskretnie odsłaniając nagie
piersi.
-
Dzień dobry – rzekła. - Jak ci się spało?
Powinien
skłamać. Draco często to robił, aby uniknąć niepotrzebnych
rozmów, komentarzy i dyskusji. Jednak teraz wszystko było inaczej.
-
W ogóle nie mogłem zasnąć – rzekł, nie spuszczając wzroku z
jej oczu.
Widział,
jak napinają się mięśnie jej twarzy. Zmarszczyła brwi i oblizała
wargi.
-
Chrapałam? - zapytała niepewnie.
-
Nie... - Malfoy nie mógł powstrzymać uśmiechu. - Po prostu
myślałem o tym, o nas.
-
Nie podoba ci się ten pomysł? - dopytywała się, siląc się na
obojętny ton.
-
Nie podoba mi się to, że rodzice decydują za nas, Dafne.
-
Takie są zasady – odpowiedziała szorstko.
-
Tak? A to, że poszliśmy do łóżka też jest wpisane w kodeks
zasad?
Kobieta
już otworzyła usta, aby coś powiedzieć, jednak Malfoy przerwał
jej gestem dłoni. Wstał z łóżka i odszukał na podłodze swoje
spodnie.
-
Posłuchaj – zaczął ostrożnie, próbując nad sobą zapanować.
- Lubię cię, dobrze mi się z tobą rozmawia, ale...
-
Ale to nie to – dokończyła za niego. - Chcesz średniowiecznego
romansu i schadzek ukochanych? Draco, daj spokój, to jest prawdziwe
życie.
-
Nie masz pojęcia o prawdziwym życiu – mruknął, po czym wyszedł
z pokoju, nie zwracając uwagi na jej nawoływanie.
Dali
sobie kilka dni milczenia. A po tygodniu Draco za nią zatęsknił.
Bez względu na to, co do niej czuł, brakowało mu rozmów,
subtelnych pieszczot i ciepłych słów. Napisał list z prośbą o
spotkanie, zaczekał dobę na odpowiedź, kiedy jej nie uzyskał,
udał się do jej domu.
Stał
przed starą posesją z czerwonej cegły i zastanawiał się, czy nie
lepiej byłoby to zakończyć. Zrezygnowany zastukał kołatką.
Policzył do pięciu i drzwi się uchyliły. Stał w nich
najzwyklejszy w świecie domowy skrzat.
-
Witam pana – rzekł, kłaniając się nisko. - Kogo mam zaanonsować
państwu Greengrass?
-
Draco Malfoy, przyszedłem do ich córki – oświadczył, nawet nie
siląc się na neutralny ton.
-
Z którą panienką życzy sobie pan widzieć?
-
Jak to z którą? Z Dafne - powiedział Draco, będąc już mocno
rozdrażnionym. - To ile oni mają tych córek?
Skrzat
nic nie odpowiedział. Wpuścił Malfoya do środka i przeprowadził
przez szeroki korytarz wyłożony brązową boazerią. Mężczyzna
był coraz bardziej nerwowy, czuł, że serce zaczyna przyspieszać.
Co zrobi, kiedy spojrzy prosto w oczy Dafne? Przecież jej nie
przeprosi...
-
Pani, przybył pan Draco Malfoy. Chce zobaczyć się z panienką
Dafne – oświadczył skrzat, kiedy weszli do ogromnego salonu.
Było
to okrągłe pomieszczenie niemal w całości wyłożone drewnianymi
panelami. Z sufitu zwisały trzy ogromne, kryształowe żyrandole.
Meble wyglądały na nowoczesne, niepasujące do reszty wnętrza. Na
podłodze rozłożono gruby dywan w kolorze czerwonego wina.
-
Dziękuje, możesz odejść – rozległ się poważny, kobiecy głos.
Na
kanapie siedziała matka Dafne. Draco miał wrażenie, że nie
przypomina kobiety, którą spotkał jakieś dwa tygodnie temu. Jej
włosy straciły blask, a twarz wydawała się napięta i
przygnębiona. Szata, którą miała na sobie, była pognieciona i
krzywo zapięta.
Skrzat
się oddalił, a Draco zastanawiał się, jaką powinien przybrać
minę, aby pani Greengrass nie spostrzegła się, że się na nią
gapi.
-
Proszę usiąść – oświadczyła, wskazując miejsce obok siebie.
- Przepraszam za mój nieodpowiedni wygląd.
-
To nic – odpowiedział, wykonując jej prośbę. - Chciałem
zobaczyć się z Dafne.
-
Jest u siebie, poślę po nią za chwilę. Musisz jednak wiedzieć,
że naszą rodzinę spotkała tragedia. Moja matka zmarła trzy dni
temu.
-
Bardzo mi przykro – rzekł, mając nadzieję, że zabrzmiało to
szczerze, a kobieta nie wyczuła w jego głosie irytacji.
-
Dafne bardzo kochała swoją babcię...
Ostatnie
zdanie zabrzmiało dziwnie. Jakoś tak obco, jakby pani domu sama nie
wierzyła w to, co mówiła. Draco spojrzał na nią i zmarszczył
brwi. To wszystko było nie tak...
Czekał
jakieś dwadzieścia minut. Kobieta nie była zbyt skora do rozmowy,
więc Malfoy również nie nalegał. Czekał cierpliwie, starając
się nie rozglądać niegrzecznie po pomieszczeniu. Kiedy w końcu
usłyszał kroki, kamień spadł mu z serca.
Do
salonu weszła Dafne. Na początku bał się, że zobaczy ją w
jakimś opłakanym stanie, ale na szczęście się pomylił. Była
ładnie uczesana, wymalowana, ubrana w prostą suknię w kolorze
butelkowej zieleni i idealnie pasujące beżowe pantofle.
-
Cześć – mruknęła w kierunku Malfoya.
-
Cześć. Nie odpisałaś na mój list.
-
Przepraszam. To co, wychodzimy gdzieś?
To
było prostsze niż na początku mu się wydawało.
-
Tak – odpowiedział krótko.
-
Ona jest w pokoju – stwierdziła Dafne, a Draco spojrzał na nią
zaskoczony, nie rozumiejąc o co chodzi. Dopiero po chwili zdał
sobie sprawę, że dziewczyna mówi do swojej matki.
-
I co tam robi? - zapytała pani Greengrass, nie spuszczając wzroku z
filiżanki już zimnej herbaty.
-
Nie wiem, nie jestem jej niańką! - krzyknęła zdenerwowana Dafne.
-
I w ogóle jej nie potrzebuję.
Wszyscy
w pomieszczeniu się wyprostowali. Ostatnie zdanie wypowiedział ktoś
zupełnie inny, obcy, ktoś, kogo Draco nigdy nie słyszał. Na
twarzy pani domu pojawił się strach, a Dafne nerwowo przegryzała
wargę.
Malfoy
spojrzał na indywiduum stojące w drzwiach salonu. Dziewczyna mogła
mieć tyle lat co on. Była szczupła i raczej niska. Na głowie
miała burzę ciemnych loków, które wyglądały tak, jakby nie
czesała ich od tygodnia. Twarz miała bladą, oczy mocno zapuchnięte
i czerwone, wargi niemal suche i drżące. Wyglądała fatalnie, ale
Draco nie potrafił powiedzieć dlaczego ma ochotę na nią patrzeć.
Przez wszystkie lata swojego życia odwracał głowę na widok takich
rzeczy.
-
Miałaś zostać na piętrze! - oburzyła się pani Greengrass.
-
Jestem dorosła i mogę robić, co chcę!
-
Masz robić to, co ci każę!
Draco
patrzył na tę kłótnie, jakby do końca nie był pewny, czego
właściwie jest świadkiem.
-
Chodźmy już. - Usłyszał zdenerwowany głos Dafne, a potem
pozwolił jej, aby pociągnęła go za rękę. Wyszli na mroźne
podwórze.
-
Kto to był? - pytał się potem wielokrotnie swojej dziewczyny. -
Kim była tamta kobieta?
-
Nikim ważnym – odpowiadała Dafne.
-
Nie wyglądała jak ktoś nieważny.
-
O co ci chodzi?
-
Chcę tylko poznać prawdę. Nie kojarzę jej z Hogwartu.
-
Bo nie uczyła się w Hogwarcie...
Draco
był na siebie wściekły. Myślał o tamtej dziewczynie całymi
dniami. Nie potrafił wymazać z pamięci jej twarzy. Czasem miał
wrażenie, że widzi nikłe podobieństwa jej i Dafne, ale po
sekundzie zdawał sobie sprawę, że to tylko jego chora wyobraźnia.
Z
Dafne przestało mu się układać. Nie potrafili już znaleźć
wspólnego języka. Spotykali się coraz rzadziej i rzadziej, aż w
końcu wszystko się skończyło. Narcyza często go o to pytała,
jednak Malfoy nie potrafił opowiedzieć matce prawdy.
Pewnej
zimowej nocy nie mógł spać. Wiedział, że to, co robi jest
idiotyczne, ale nie potrafił wymyślić innego planu. Wstał z łóżka
i ubrał się w pośpiechu, po czym teleportował się w okolice domu
Dafne. Prawie kilometr przeszedł pieszo. W nocnej ciemności śnieg
wskazywał mu drogę.
Posiadłość
była pogrążona w mroku. Tylko w jednym oknie dojrzał światło
świecy. Ale nic poza tym. Żaden, nawet najdrobniejszy szczegół
nie wskazywał na to, że ktoś nie śpi.
Draco
zaczekał do rana. Zmarzł niemiłosiernie i był pewny, że
przypłaci tę wycieczką grypą lub zapaleniem płuc, ale miał to w
nosie. Z samego rana pan Greengrass wyszedł do pracy. Kilka godzin
później pani Greengrass wraz z Dafne wyszły załatwić swoje
sprawunki.
Teraz
był pewny, że w domu jest tylko ona, dziewczyna, którą widział
na oczy przez niespełna minutę.
Na
początku poszło z górki. Zapukał, skrzat wpuścił go do środka
i powiedział, że jego państwo powinni wrócić najwcześniej za
godzinę. Zapytał, czy Draco chce zaczekać i czy prosi o coś do
picia. Oczywiście Malfoy skorzystał z obydwu tych propozycji.
Zaczekał,
aż skrzat pojawi się z herbatą, wypił kilka łyków gorącego
napoju, a potem wstał i ruszył schodami na piętro.
Dom
był wielki, a to, co robił Malfoy, idiotyczne. Otwierał wszystkie
drzwi po kolei, jakby myślał, że tamta dziewczyna tylko na niego
czeka.
-
Szuka pan czegoś? - Usłyszał za plecami.
Podskoczył
zaskoczony, po czym odwrócił się na pięcie. To była ona. Stała
przed nim z rękoma opartymi na biodrach. Wyglądała lepiej, ale w
jej oczach nadal czaił się przeraźliwy smutek.
I
co miał teraz jej powiedzieć?
-
Szukam ciebie – rzekł zgodnie z prawdą.
Zapadło
milczenie, które przerwał jej głośny śmiech. Na początku Draco
chciał się na nią zezłościć, ale szybko zdał sobie sprawę, że
jej reakcja jest jak najbardziej na miejscu.
-
Tak wiem, to głupie – dodał.
-
Troszkę... ale powiem ci w sekrecie, że tak myślałam, że
przyjdziesz. Dafne powiedziała, że przeze mnie ją zostawiłeś.
-
I co ty na to?
-
Ja? Nic. To jej problem.
Ta
odpowiedź mu się spodobała. Dziewczyna zrobiła kilka kroków i
minęła go. Potem otworzyła drzwi do jednego z pokoi i zaprosiła
go gestem ręki do środka. Bez zastanowienia wykonał jej prośbę.
Pomieszczenie
było dość duże. Pomalowane na niebiesko ściany sprawiały, że
wydawało się zimne i mało przytulne. W środku stało tylko duże
łóżko, toaletka i szafa na ubrania. Na duże okna naciągnięto
ciężkie kotary.
-
Jestem Draco Malfoy – rzekł po chwili.
-
Wiem – odpowiedziała bez skrępowania.
-
A skąd?
-
Z gazet i od Dafne. Ja jestem Astoria Greengrass – przedstawiła
się po chwili.
-
Jesteś jakąś dalszą rodziną?
-
Nie.
-
To zbieżność nazwisk? - zapytał zaskoczony.
-
Nie – zaprzeczyła ponownie. - Nie jestem dalszą rodziną, tylko
bliższą. Dafne to moja młodsza o rok siostra.
Draco
musiał zrobić naprawdę idiotyczną minę, gdyż Astoria wybuchnęła
śmiechem. Niespodziewanie wyciągnęła rękę i dotknęła jego
ramienia. Przeszedł go dreszcz.
-
Jak to siostra? - zapytał, zdając sobie sprawę, że jego głos
brzmi nienaturalnie. - Nigdy o tobie nie wspominała. Poza tym nie
chodziłaś do Hogwartu, no, chyba że trafiłaś do innego domu i
przez to cię nie pamiętam...
-
Całe życie mieszkałam u dziadków – odpowiedziała cicho. -
Jakoś tak się złożyło. Uczyłam się też w innej szkole.
Malfoy
powinien zapytać dlaczego, jednak wtem kątem oka dostrzegł
dziedziniec i idącą w kierunku domu Dafne. Wstrzymał oddech.
Musiał jak najszybciej zejść na dół.
-
Idź – rzekła Astoria, spoglądając na drzwi.
Posłuchał
jej. A potem nakłamał Dafne, jak bardzo się za nią stęsknił.
Każdy
dzień, w którym nie widział Astorii, był dla niego jak katorga.
Nigdy, nawet w najdziwniejszych wyobrażeniach nie spodziewał się,
że przytrafi mu się coś takiego. Czuł dziwną potrzebę
przebywania z nią. Rozmawiania i patrzenia na siebie.
Zakochał
się.
Jakim
cudem padło właśnie na niego? Wyobrażał sobie, jak zasypia u
boku Astorii i budzi, kiedy ona gładzi jego włosy. Był jej
wdzięczny, bo teraz ona zajmowała jego sny. Nie było już wojny,
bólu i krwi. Tylko ona.
-
Draco, czy zamierzasz oświadczyć się Dafne? - zapytała pewnego
ranka Narcyza.
Mężczyzna
podniósł głowę i pomału przeżuł kęs tosta.
-
Nie – odpowiedział krótko. - Nie dogadujemy się.
-
Rozumiem, ale...
-
Nie ma ale. Nie ożenię
się z nią tylko dlatego, że ty tego chcesz. A poza tym chcę
ułożyć sobie życie z kimś innym.
-
Z kim? Mam nadzieję, że znasz zasady – oznajmiła, grożąc mu
palcem. - Nie wymagam od ciebie niewiadomego czego, ale kobieta musi
być...
-
Tak, wiem – przerwał jej zniecierpliwiony. - Jest czystej krwi i
powinna ci się spodobać.
Narcyza
się rozpromieniła. Pomieszała herbatę srebrną łyżeczką i
oparła ją o porcelanowy spodek. Upiła niewielki łyk, rozkoszując
się smakiem napoju.
-
Więc kto to taki? - zapytała po chwili.
-
Astoria Greengrass – 0dpowiedział szybko.
-
Kto? - zdziwiła się jego matka, kręcąc głową.
-
Astoria to siostra Dafne, jest od niej o rok starsza – wytłumaczył
Draco z rozdrażnieniem.
-
Synu, jesteś pewny? Greengrassowie mieli wcześniej córkę, owszem,
ale z tego co wiem, to dziewczynka mocno chorowała, dlatego oddali
ją pod opiekę dziadków, a w wieku kilku lat zmarła.
Draco
wypuścił tosta z ręki. Wpatrywał się w matkę z niedowierzaniem.
-
Niemożliwe – stwierdził po chwili. - Widziałem ją i
rozmawiałem. Nie wygląda na chorą. Wprowadziła się do nich po
śmierci babci.
-
Skoro tak, to czemu ukrywali ją przez tyle lat i udawali, że nie
żyje?
-
Nie wiem...
-
Spokojnie, dowiem się, a do tego czasu lepiej trzymaj się od nich z
daleka.
Przytaknął,
choć tak naprawdę miał w głębokim poważaniu słowa matki.
Jeszcze tego samego dnia wysłał do Astorii wiadomość, że muszą
się spotkać. Tam gdzie zawsze i o tej samej porze, co ostatnio.
Stary
dąb rósł pół kilometra od posiadłości państwa Greengrass.
Wbrew pozorom nie była to niebezpieczna schadzka. Draco mógł robić
to, co chciał, a na Astorię prawie nikt nie zwracał uwagi.
Wystarczyło wymknąć się niepostrzeżenie, co też nie było
trudne.
Kiedy
Malfoy się zbliżał do umówionego miejsca, ona już tam była.
Stała oparta o pień drzewa, pocierając rękoma zmarznięte
ramiona. Zima prawie minęła, śniegi stopniały, ale chłodna aura
nadal się utrzymywała.
Mężczyzna
stanął naprzeciwko niej, a wtedy kobieta złożyła na jego ustach
namiętny pocałunek. Draco oddał się tej intymnej chwili, niemal
zapominając, po co tutaj przyszedł. Dopiero, kiedy się od niego
oderwała i spojrzała prosto w oczy, odzyskał głos.
-
Rozmawiałem z matką – powiedział, a wyraz jej twarzy nie zmienił
się nawet o jotę. - Mam dość tego ukrywania się. To jest
nienormalne! Miałem ożenić się z twoją siostrą. Nie wyszło.
Więc dlaczego, do cholery, nie mogę ożenić się z tobą?!
-
Powiedziałeś matce o tym, że jesteśmy razem? - zapytała w końcu,
kręcąc głową z niedowierzaniem. - I co?
-
I dowiedziałem się, że nie żyjesz od piętnastu lat!
W
oczach Astorii stanęły łzy. Odwróciła się do niego plecami, aby
je ukryć. Słyszał, jak cicho łka, ale nie odważył się jej
przytulić ani nawet chwycić za rękę. Czekał, aż wszystko mu
wytłumaczy.
-
To nie tak... - szepnęła, dławiąc się łzami. - Ja nic nie
mogłam na to poradzić, byłam dzieckiem! Musiałam poddać się
woli rodziców.
Malfoy
westchnął głośno, wiedział, o czym ona mówi. Rozumiał to.
-
Chciałam ci powiedzieć – kontynuowała. - Ale najpierw...
najpierw miałeś mnie lepiej poznać.
-
Dlaczego?
-
Abyś nie wysunął fałszywych osądów. Teraz wiesz, jaka jestem
naprawdę, znasz mój charakter i nie ocenisz mnie przez pryzmat
tego, co ci powiem. Mieszkałam u dziadków i to nieprawda, że byłam
chorowitym dzieckiem.
-
Tyle mogłem się domyśli...
-
Nie przerywaj mi. Rodzice postanowili oddać mnie pod ich opiekę,
kiedy miałam rok. Zrobili to, aby zapobiec nieszczęściu. Już
wtedy podejrzewali, że jest ze mną coś nie tak.
-
Coś nie tak?
Astoria
odwróciła się na pięcie, po czym wspięła się na palce i
pocałowała go prosto w rozchylone ze zdziwienia wargi.
-
Czego się boisz? - zapytał Malfoy, kiedy w jej oczach stanęły
łzy.
-
Tego, co za chwilę zrobisz – odpowiedziała. - Kiedy miałam
jedenaście lat, rodzice uznali, że nie żyję. A wiesz dlaczego? Bo
nie dostałam listu z Hogwartu.
-
I to był powód?! - krzyknął nerwowo. Dopiero po chwili doszło do
niego, o co tak właściwie chodzi Astorii. - Jesteś charłaczką?
Kobieta
jęknęła jak zraniony zwierz. Prawda zabolała ją tak mocno. Przez
wiele lat wydawało jej się, że przywykła do swojego losu, jednak
kiedy Draco wypowiedział to słowo, zabrzmiało ono jak najgorsza
obelga świata.
-
Tak... - szepnęła ledwo dosłyszalnym głosem. - Jestem skazą na
honorze rodziny. Plamą.
* *
*
Błagam,
nie bijcie! Pomyślałam sobie, że skoro Draco może zakochać się
w szlamie (na blogach, oczywiście), to czemu nie w Astorii? Ten rozdział pisałam całkiem
niedawno, bo na początku czerwca. Teraz staram się napisać co
najmniej 9 stron dziennie, co za tym idzie, jeden rozdział. Chcę
skończyć to opowiadanie przed październikiem (na moim komputerze,
a nie na blogu). I dopóki utrzymam takie tempo, to notki będą
pojawiały się co tydzień lub w odstępach nie dłuższych niż
dziesięć dni.
Pozdrawiam!
Pierwsza?
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam już jakiś czas temu, ale cały czas zbieram szczękę z podłogi po tej końcówce. Poważnie.
a teraz do rzeczy. Wszystkiego bym się spodziewała, ale nie tego. Nigdy nie czytałam Dramione, ale masz rację, jest to równie nieprawdopodobne. Tak samo jak połączenie Hermiona i Severus. Już chyba faktycznie prędzej Draco związałby się z charłaczką niż Sev z Mioną :P
Usuńw każdym razie rozdział bardzo mi się podobał. cała ta historia jest świetnym materiałem na osobne opowiadanie. wystarczyłoby rozwinąć kilka wątków i już.
Trochę żałuję, że nie pociągnęłaś dalej. Z przyjemnością poznałabym reakcję Draco na słowa dziewczyny.
pozdrawiam!
hah xd dodałaś nowy rozdział, akurat wtedy, kiedy miałam zamiar skomentować poprzednią notkę ;p
OdpowiedzUsuńDwunastkę przeczytałam, ale ostatnimi czasy naprawdę nie mam zbyt wiele czasu na przesiadywanie przed kompem oraz weny na pisanie komentarzy. Teraz nie będę zwlekać.
Do tej pory, wydawało mi się, że rozdziały z perspektywy są o wiele ciekawsze, niż te opisujące losy Draco. Myliłam się. Rozdział oczarował mnie tak bardzo, że chyba stał się moim ulubionym na Twarzy *___* Poza tym, lubię ten cytat ^_^. Ostatnio buszuję po necie w poszukiwaniu jakiś fajnych cytatów związanych z wojną i wolnością, więc być może, zobaczysz go niebawem na Pokoleniu.
Faktycznie, poszłaś po bandzie, Elfabo. Mówiłam Ci już, że jestem pod wrażeniem twoich wspaniałych pomysłów? Zawsze potrafisz nas czymś zaskoczyć.
Zawsze uważałam, że jako koleżanka Malfoya, Dafne zawsze była blisko niego, choć ja na miejscu Astorii zawsze widziałam tylko Ginny, bo przecież ona kompletnie nie pasuje do Harry'ego! Nigdy nie przypuszczałabym, że Draco i Dafne mogli by być razem.
Rowling wytrzasnęła nam pannę Greengrass nie wiadomo skąd, ty stworzyłaś nam niezwykle sympatyczną oraz intrygującą postać, z całkiem zgrabnie napisaną historią, która przypomniała mi trochę o Arianie Dumbledore, choć ta, wcale nie była Charłaczką.
Kurczę, nadal zastanawiam się, czy czas w rzeczywistości toczy się tak, jak wcześniej, jakby żadne cofnięcie się do czasów wojny nie miało miejsca. Boże, jeśli naprawdę tak jest, nie potrafię sobie wyobrazić, co biedna Astoria musi przeżywać :( Draco zniknął. Jedyna osoba, która naprawdę ją kochała, odeszła.
Młody Malfoy zachowywał się w jej stosunku naprawdę ładnie, zwłaszcza że pochodzi z rodziny, która brzydzi się Charłaków i Mugolaków. Teraz doskonale widać jego metamorfozę, którą przeszedł po zakończeniu wojny. Stał się zupełnie innym człowiekiem. Dobrym człowiekiem, który nie chce żyć według stereotypów.
Jestem naprawdę pod wielkim wrażeniem, Elfabo.
Z całego serca, życzę Ci, abyś napisała to opowiadanie do końca;*
Pozdrawiam;*
O.O - tak teraz wyglądam. Ale do rzeczy.
OdpowiedzUsuńPo pierwsze to śliczny szablon, bardzo w moim stylu. Taki delikatny i tajemniczy, bardzo subtelny. A napis bardzo adekwatny i dosłowny. Zazdroszczę ci tego graficznego talentu, naprawdę. <3
W życiu bym nie pomyślałabym, że ta historia może tak wyglądać. Po pierwsze Draco to Draco. Nigdy go nie lubiłam i uważałam raczej za zadufanego w sobie chłopca, który, jak widać na przykładzie Złotej Trójcy, pomiata każdym, kto nie jest czystej krwi i nie szczyci się nim tak, jak on. A tutaj proszę. Zakochał się i to nie w Dafne, która była piękna, czystokrwista i jedynie umocniłaby jego pozycję w magicznym świecie. Nie, on zakochał się w jej siostrze, która jest, o zgrozo, charłakiem. Ciekawy pomysł. A sama Astoria wydaje mi się o niebo sympatyczniejsza od swojej siostry. Za to znowu zapałałam szczerą nienawiścią do starych czarodziejskich rodów. Okay, rozumiem, że wysłali Astorię do rodziny. To jeszcze jakoś bym przełknęła, ale żeby rozpowiadać, że jedenastoletnia dziewczynka umarła? Współczuję jej, naprawdę.
Kiedy czytałam fragment, w którym Narcyza mówi Draco, że Astoria umarła piętnaście lat temu przemknęło mu przez myśl, że może poznał jej ducha czy coś w tym stylu. I natychmiast pomyślałam, że przecież ty nie napisałabyś czegoś tak... Oklepanego. Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że miałam rację. :D
Rozdział dziennie? WOW. Podziwiam.
Pozdrawiam i czekam na ciąg dalszy. I Ginny z Huncwotami, proszę, proszę, proszę. <3
[troubled-spirits.blogspot.com]
Ahh, szablon! Cudo *.* Czy to Laura Schuller?
OdpowiedzUsuńWciąż nie mogę do siebie dojść po historii Draco i Astorii, którą nam, droga Elfabo, zaserwowałaś. Szczerze mówiąc, nie spodziewałam się takiego przebiegu ich znajomości, stawiałam raczej na łączenie rodzin czystej krwi za pośrednictwem rodziców, taki schemat opowiadaniowy. Wiesz, Draco MUSIAŁ, a nie chciał, poślubić Astorię, bo tak i tyle. Naprawdę, bardzo się cieszę, że tak nie jest, ten cały schemat zrobił się już nudny. Nawet nie pomyślałam wcześniej, że starsza siostra Greengrass mogłaby być charłaczką, nigdy wcześniej nie spotkałam się z takim czymś w innym opowiadaniu. Nie zmienia to faktu, że bardzo mi się podoba twój pomysł :)
Sen Draco na początku rozdziału także był... dziwny? No, powiedzmy. W końcu śniła mu się Ginny, te jej czarne oczy, jakby Malfoy podświadomie czuł, że stało się coś złego. Przy okazji ten koszmar na pewno w jakiś sposób odzwierciedla jego obawy, że Ginny będzie go oskarżać po tym, jak ją zostawił na tej ulicy, mimo iż tego nie chciał. Cóż, mam nadzieję, że się wkrótce spotkają i wszystko będzie dobrze ;p Chociaż ciekawe by było jakieś smutne zakończenie, a może nie tyle co smutne, ale takie, którego nikt nie będzie nawet podejrzewał, jeśli wiesz, co mam na myśli ;)
Rozdział naprawdę bardzo mi się podoba. Jest chyba krótszy niż poprzedni, mam rację? Nieważne, do następnego ;)
Hej, Elfabo, masz konto na dA?
Pozdrawiam, Mins :)
A właśnie, gwoli wyjaśnienia. Ostatnio skomentowałam pierwszy raz jako Minnie, ale jakiś czas potem zmieniłam nazwę i avatar ;)
Ja nie będę Cię biła, za to co zrobiłaś. Wiesz dobrze, że lubię Astorię, w każdej przedstawionej postaci. Ty przedstawiłaś nam ją jako charłaczkę (bardzo ciekawy pomysł), a ja opisałam ją jako słodką czarodziejkę (dość słaby pomysł, przyznaję). Powiedzmy sobie szczerze, Astoria jest taką postacią, gdzie możemy poruszać naszą wyobraźnię, mamy spore pole do popisu na wykreowanie tej postaci. Dlatego smuci mnie to, że tak mało spotykamy o niej blogi, ale cóż... nie czas płakać nad rozlanym mlekiem.
OdpowiedzUsuńPodobał mi się ten rozdział, tym bardziej, że mamy tu do czynienia ze wspomnieniami Dracona o tym, jak poznał Astorię. Dziewczyna musiała wiele przeżyć... bo bycie charłaczką w rodzinie arystokratycznej nie wróży niczym dobrym. I tu oczywiście zgodzę się z Tobą w stu procentach, Draco MOŻE się zakochać w Astorii, pomimo tego, jaka jest, skoro co poniektórzy łączą Dracona z Herioną (czego nie mogę znieść... ach, ciągle marudzę, przepraszam).
Podobał mi się też początek rozdziału, który nawiązał do Ginny. To bardzo ciekawy sen Dracona, bo to by wyglądało na taką... wizję, czy coś w ten deseń.
Szablon przecudny. Zauważyłam ostatnio, że w Twoich szablonach witają coraz to nowe, bardzo fajne zmiany w układach;) (co też mogę wspomnieć o szablonie, który dla mnie ostatnio stworzyłaś, jestem Ci do zgodnie wdzięczna, że mi go zrobiłaś ;*) Tak, zdolna z Ciebie dziewczyna, nie powiem.
Całuję i czekam na dalszy ciąg ;*
No to mnie zaskoczyłaś. Zawsze zastanawiałam się, dlaczego Astoria jest starsza od Daphne, a tu taka niespodzianka. Naprawdę, można by się było wszystkiego spodziewać, ale nie tego. Jednakże to świetny patent na oryginalność w tym temacie. Jeszcze nigdzie się nie spotkałam z tym, żeby Astoria była charłaczką. Ona - hańbą dla rodziny, gdyż urodziła się bez żadnych zdolności magicznych, a Draco - hańba, gdyż nie sprawdził się jako śmierciożerca, a poza tym ożenił się z kobietą pozbawioną magicznych umiejętności. Pod tym względem do siebie pasuję. Bynajmniej ja odniosłam takie wrażenie, że to ich łączy.
OdpowiedzUsuńCały rozdział poświęcony był wspomnieniem, co mi w ogóle nawet nie przeszkadzało, ale przynajmniej wiadomo, jaki Draco ma stosunek do swojej żony i jak to z nimi było. No cóż, nie we wszystkich rozdziałach musi być akcja. Czasami to właśnie te przemyślenia i wspomnienia bohaterów dają nam jasny obraz, jacy oni są tak naprawdę.
Szablon jest bardzo ładny. Zupełnie inny niż wszystkie dotąd. Ma swój klimat.
Bardzo podoba mi się szablon, w sumie jak zwykle ;) Jakoś super Cię nie zaskoczyłam :D Zwłaszcza tło w nagłówkach. Nieziemsko ;)
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam wspomnienia i uwielbiam, gdy pokazuje się dobrą stronę Dracona (sama czasami aż przesadzam chyba). Oryginalne, że Astoria jest charłakiem. To pokazuje, że naprawdę ją kocha. Poza tym ominęłaś powtarzający się schemat i to mi się podoba ;) Jestem tylko ciekawa jak Draco przekonał swoją rodzinę do tego, że w końcowym efekcie poślubił Astorię? A może sie od nich odwrócił i zrobił, co mu się podobało? Bo nie pamiętam wzmianki o rodzicach przed tym wypadkiem z klaunem i szklaną kulą.
Przedstawiłaś Dafne jako idealną kandydatkę na żonę dla arystokrata, ale cieszę się, że tego nie zrobiłaś. Niesympatyczne to babsko jest okropnie :D Niech spada na drzewo :D
Powiem Ci nawet, że zazwyczaj wolałam gdy pisałaś o Ginny (nie wiem czemu, bo jakoś średnio za nią przepadałam w kanonie, zdecydowanie wolę Dracona), ale teraz nawet mi jej nie brakowało. Naprawdę ;) Jednak mam nadzieję, że pojawi się w następnym rozdziale;)
PS Nie wiem czy nie przeczytałaś mojego rozdziału, czy po prostu nie skomentowałaś. W razie, co przypominam ;)Bo już nie wiem kto mi pozostał, wiele osób nie przeczytała rozdziału po mojej małej przerwie...
Po pierwsze kocham twój szablon. Jedna część mnie chce żeby został tu trochę dłużej ale druga już nie może się doczekać następnego :). To mój ulubiony rozdział i mam nadzieję, że jeszcze napiszesz coś o Astorii i Draco bo po prostu nie mogłam się oderwać. Ach znowu zrobiłam przerwę żeby zerknąć na szablon i znowu ci go kradnę żeby ustawić sobie na tapetę na tablecie (mam nadzieję, że się nie pogniewasz) Weszłam teraz na serce wybrańca żeby zobaczyć czy może coś dodałaś i widzę nowy szablon! tamten był naprawdę uroczy i podobał mi się cytat :D ten jest taki magiczny boże zazdroszczę ci talentu. Czy to nie Dafne była przypadkiem starsza? Nie żeby mi przeszkadzało jeśli to zmieniłaś po prostu się zastanawiam. Ciekawy pomysł z Astorią charłaczką naprawdę mnie tym zaskoczyłaś. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału oby znowu z Draco. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAstoria? Charłak? O kurna :O
OdpowiedzUsuńNo i ładny szablon. I w ogóle, kurde mać, jak to? Ja pizgam, chyba jeszcze nie przeżyłam takiego zaskoczenia czytając Pokaż twarz. Chociaż, myślę to w praktycznie każdym rozdziale, więc... Ale tu... po prostu... O rany!
A Dafne... To taka typowa, jakby to określić, arystokratka. Trochę mnie, szczerze powiedziawszy, irytowała od pierwszych słów we wspomnieniu o niej. Jakaś taka po prostu jest. Nie to, że od razu jej nie lubię. Jest dosyć do zniesienia. Ale jest po prostu irytująca, i tyle mojego zdania na ten temat :D
A co do tego... To kurde, będzie jakaś kontynuacja, choć minimalna, wątku Dracona i Astorii? Tak bardzo proszę :3 Ciekawi mnie, jak to się stało, jak do tego doszło, że Narcyza się zgodziła na ślub Malfoy'a z charłaczką. no, bo, kurde, Narcyza, czysta krew, i w ogóle! Rany, jestem tak zaskoczona, że gubię się przy pisaniu komentarza :d Chyba skończę, zanim palnę coś idiotycznego i niezrozumiałego (jeśli nie zrobiłam tego do tej pory xD)
Kończę więc i życze Ci wytrwałości, czasu i weny, droga i cudowna Elfabo! :D trzymaj się, pozdrawiam cieplutko ;)
Astoria charłaczką? Wybacz, ale nadal nie mogę się otrząsnąć z szoku. Spodziewałam się wiele, ale na pewno nie tego, bo kurcze. To dosyć dziwne, że aż śmieszne. Bardzo podoba mi się ten rozdział; nieco inny od poprzednich, ale równie (albo nawet bardziej ciekawy). Zdziwiłaś mnie z romansem Dafne i Dracona. W pierwszej chwili czytając o ich wspólnej nocy miałam wrażenie, że może pomyliłaś. Dopiero później upewniłam się, że wszystko jest okej, a Dracon naprawdę zaliczył siostrę Astorii. Historia obydwóch sióstr dosyć smutna i przygnębiająca. Szkoda mi Astorii, że musiała się wychowywać w takiej rodzinie. Ciekawa, jak w rzeczywistości sobie radzi i co sądzi o zniknięciu Dracona - chyba nie będzie podejrzewać, że on ją zdradza czy coś?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam;)
pomidor spadł mi z kanapki. to chyba najlepsze podsumowanie tego rozdziału.
OdpowiedzUsuńmuszę go teraz posprzątać z klawiatury, co nie jest łatwe, bo pestki utknęły między klawiszami. wiem wiem, co teraz pomyślisz. kto normalny je o 22:30. cóż, normalny to nie wiem, ale ja jem o każdej porze.
nie ważne. widzisz, co ze mną zrobiłaś? komentarza nie umiem napisać :(
to był chyba najlepszy rozdział do tej pory. inny, ale super. na początku myślałam, że pierwsze wspomnienie dotyczy Astorii, a tu buch. Dafne. Draco posuwał obydwie siostry. fajnie... choć jego żonie chyba to nie przeszkadza. to dobrze, bo nie zniosłabym jakby piszczała i skakała wokół niego wołając: och, Draco, nie wiem czy mogę być z Tobą bo spałeś z moją siostrą. Ble. nie lubię czegoś takiego.
a tak w ogóle to Dafne nie jest taka zła. trochę zarozumiała i nie pasuje do Malfoya ale da się ją przeżyć.
bardzo się cieszę, że złamałaś stereotypowe przedstawienie naszego arystokraty. nawet jeśli cały czas kibicuję parze Ginny + Draco :D
Pozdrawiam!
zapomniałam dodać, że szablon jest obłędny, genialny i w ogóle super!
UsuńA to ci dopiero. Umiesz zaskakiwać, dziewczyno i to bardzo ;d. Astoria charłaczką. No kto by się spodziewał.
OdpowiedzUsuńDraco naprawdę musiał ją kochać, skoro wziął z nią ślub i złamał rodzinny kodeks, dotyczący czystości krwi.
Rodzice Astorii się jej wstydzili, a raczej brzydzili, że mają taką córkę. Dobrze, że zajęła się nią babcia. Bo przeciwnym razie trafiłaby do sierocińca, albo na ulice Śmiertelnego Nokturnu.
Ten rozdział chyba mi podobał ze wszystkich dotąd zamieszczonych. Oczywiście nie twierdzę, że tamte był złe. Bo z pod twojego pióra, wychodzą same perełki :).
To ja czekam na kolejny rozdział.
Pozdrawiam.
http://pieczecie--magii.blogspot.com/
PS. Kolejny świetny szablon.
W końcu mogę uczciwie skomentować rozdział.
OdpowiedzUsuńZnaczy zawsze uczciwie komentuje ale w sensie, że net nie odmawia mi posłuszeństwa.
Już trzy razy usiłuje coś napisać, ale nie poddam sie tak łatwo.
Rozdział mnie zauroczył.
Najlepszy ze wszystkich.
czy mówiłam już że kocham Dracona?
Wiesz w ogóle mogłabyś zrobić oddzielne opowiadanie o Astorii i Draco właśnie na podstawie tego rozdziału.
Pomyśl o takim Spin - Ofie a już znalazłabyś pierwszą wierną fanką.
Naprawdę mnie zauroczyłaś.
Astoria odsuniętą od rodziny charłaczką tylko dlatego, że nie dostała listu z Hogwartu.
Biedna jak musiała się czuć przez te wszystkie lata.
Aj nawet zrobiłabym Ci idealny zwiastun gdybyś napisała Spin-Off.
Naprawdę pobiłaś samą siebie i czekam na więcej.
Szablon również jest uroczy.
Podobaja mi się kolory i sam nagłówek.
Taki inny niż dotychczas się spotykałam.
pełna uznania wierna fanka.
P.s.
Pracuje nad nowym filmikiem na Stypie.
W przyszłym tygodniu obiecuje oddać w Twoje łapki gdyż będę świętować urodziny teraz i za bardzo czasu nie będzie.
Ale obiecałam i słowa dotrzymam.
Od razu, kiedy zobaczyłam, kto w tym opowiadaniu będzie grał główne skrzypce, stwierdziłam, że po prostu muszę je przeczytać ; ) Uwielbiam zarówno Ginny, jak i Dracona, dlatego tak bardzo lubię "Stypę po miłości", a że zauważyłam, że tam dodajesz coraz rzadziej, a w to opowiadanie naprawdę się wciągnęłaś, nie czekałam ani chwili dłużej i rozpoczęłam lekturę. Te 14 rozdziałów pochłonęłam bardzo szybko i od razu doszłam do wniosku, że będę czytelniczką kolejnego Twojego bloga (dodałam się już nawet do obserwatorów xD).
OdpowiedzUsuńMiałaś naprawdę oryginalny pomysł z tym przeniesieniem w czasie. I to na dodatek nie wrzuciłaś swoich bohaterów do czasów, w których oni już żyli, a do czasów, w których oni dopiero mają się narodzić, czyli do pokolenia ich rodziców. Nigdy bym się tego nie spodziewała! ; D Na początku czytania podejrzewałam, ze wrzucisz ich gdzieś w okolicę drugiej wojny.
Ah, no i tak na marginesie jestem pewna, że kawa ze Sturbucka była warta dla powstania tak fajnego opowiadania ; )
Szczególnie podoba mi się to, że nie zamierzasz połączyć Ginny i Dracona, a pan Malfoy ożenił się z miłości, a nie z obowiązku, co jest dość osobliwym szczegółem, gdy mówimy o jego związku z Astorią. W sumie nigdy bym się nie spodziewała, że Greengrass okaże się charłaczką, ale to też moim zdaniem strzał w dziesiątkę. Masz rację - skoro jakoś Draco jest w stanie zakochać się w szlamie, a i na blogach epizody z mugolkami i z nim w roli głównej się zdarzały,to dlaczego nie w pannie z dobrej czarodziejskiej rodziny, tylko że bez talentu magicznego?
W sumie to słodkie, jak chłopak może patrzeć na swoją żonę, która jest dopiero takim malutkim szkrabem ; )
Nie pasuje mi tylko to, że Astoria jest strasza od Dafne. W książce to Dafne była w wieku Dracona, a Astoria o parę lat od niego młodsza (dwa albo trzy, ręki sobie nie dam uciąć, więc za ewentualną pomyłkę w latach naprawdę przepraszam). Twoja zamiana sióstr wiekiem to zabieg celowy czy trochę niedopatrzenie?
Jeśli za to odejść na trochę od Malfoya i skupić się na pannie Weasley, to świetnie oddałaś to, jak w tamtych czasach ludzie szybko się spoufalali ze sobą. Widzieli, że każdy dzień może być ich ostatnim; nie czekali ze ślubem i, co właśnie ukazałaś, bardzo szybko zawiązywali przyjaźnie. Po prostu na starcie oceniali, czy komuś ufali czy nie. Jak zaufali - od razu traktowali go jak brata. Jak nie - cały czas podchodzili do niego z rezerwą. Dlatego też nie dziwi mnie propozycja Lily, czy Ginny nie zostałaby jej drużbą na ślubie ; )
W początkowych rozdziałach rozbawiło mnie trochę, a już na pewno szczególnie rzuciło się w oczy, kiedy Ginny powiedziała Draconowi (który rzucił coś o odcięciu sobie ręki, na której był Mroczny Znak), że naprawdę ciężko żyć bez ręki. Hah, jakby wiedziała to ze swojej innej historii, którą jej napisałaś (mówię oczywiście o Ginevrze-Molly-Weasley ; P).
Widziałam na Twoim blogspotowym profilu, że u Ciebie duże zmiany ; ) Będziesz studiowała filologie serbską i chorwacką? Bardzo oryginalny kierunek ; ) Uczyłaś się już wcześniej serbskiego i chorwackiego? ^ ^
Całuję i czekam na nowy rozdział!
Leszczyna
O matulu! Nie wierzę, Elfaba była na moim blogu i skomentowała mój prolog! Spełniło się moje marzenie *.*
OdpowiedzUsuńDziennie 9 stron? Nic tylko podziwiać. Ja czasem nawet jednej sklecić nie umiem :P
OdpowiedzUsuńCóż, jestem zaskoczona przedstawioną w tym rozdziale historią, ale jest to zaskoczenie pozytywne. Jeszcze nigdy nie czytałam o miłości do charłaczki! I to z Draco... Naprawdę świetny pomysł, urzekł mnie. To było trochę smutne, bo Astoria została odrzucona przez rodzinę, ale jednocześnie niezwykłe, że udało jej się odnaleźć miłość.
Wydaje mi się tylko, że trochę za szybko się w sobie zakochali, jednak mimo wszystko jestem teraz pełna sympatii do Malfoya. Zdecydowanie zmienił się od czasów szkolnych. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś wątek jego i Astorii zostanie głębiej przedstawiony. Jak zareagowały ich rodziny, jaki dziewczyna ma stosunek do ,,ukradnięcia'' siostrze narzeczonego... Ogólnie chciałabym coś więcej na ten temat ^^
Cieszę się, że poświęciłaś temu związkowi rozdział i życzę Ci, aby udało Ci się dokończyć tę historię w zaplanowanym czasie :)
Nadrobiłam wszystkie zaległości i obiecuję być już grzeczna ;)
OdpowiedzUsuńNawet sobie nie zdawałam sprawy, jak bardzo brakuje mi Twoich opowiadań. Tak wróciłam z wakacji, pewnego wieczoru siadłam i pochłonęłam te kilka rozdziałów za jednym zamachem. A potem "już wszystko...?". Ok, teraz będę sobie dawkować Ginny i Draco.
Kurde, dziewczyno, ale Ty masz pomysły! Za każdym razem myślę sobie, no, tego bym się nie spodziewała, ale pewnie to koniec. A tu dalej...
Nieźle się wystraszyłam przy śnie Ginny i opisie potwora. Chociaż nie zorientowałam się, czy to dotyczyło jej czy Lily ;) Teraz ta Astoria... jakie to słodkie, że nawet dla bezwzględnego Draco miłość zwycięża bariery czystości krwi.
A to, że Moody stracił inną nogę, że nie było w historii takiego pożaru... To jest chyba najlepsze w tej całej historii. Niby pełno opisów, ale nikt nic nie wie ;) Mega ;) (ostatnio za często używam tego słowa... ale nie mogę się powstrzymać, no!)
Elizz
Bardzo byłam zaskoczona takim obrotem spraw, mimo, że czytałam już wcześniej komentarze haha ;D Podoba mi się w tym opowiadaniu para Astoria/Draco. Nie wyobrażam sobie nawet jak ona musi się czuć z tym, że została tak potraktowana przez własnych rodziców i siostrę. Draco się w niej zakochał nie znając prawdy, ale jednak wziął z nią ślub, mimo wszystko. Podoba mi się ten pomysł z charłactwem, bardzo trafiony ;)I bez wątpienia urozmaica i to bardzo historię Dracona i Astorii mimo, że interesowała mnie od początku, szczerze mówiąc. Astoria jest zupełnie inna od siostry i zdaje mi się, że to właśnie to sprawiło, że Draco zainteresował się nią przy ich pierwszym, krótkim spotkaniu, mimo, że nie wiedział o pokrewieństwie Astorii i Dafne. Pozdrawiam i życzę weny ;)
OdpowiedzUsuńBić Cię? A za co? Za to, że wymyśliłaś zaskakujące zakończenie rozdziału? Całość jest cudownie wzruszająca. Naprawde piękna historia - aż się prosi, żeby rozwinąć wątek w osobnym opowiadaniu, nie uważasz?
OdpowiedzUsuńKiedy na początku opowiadania pisałaś o Astorii, zanim jeszcze napisałaś jej nazwisko, nie wiem dlaczego, ale wyobraziłam sobie, że jest ona mugolką. Ale to już byłaby chyba przesada. Wyobraźnia wyobraźnią, ale na kanon też trzeba trochę uwagi zwracać.
Po tym rozdziale będę inaczej patrzyła na Twojego Draco - wydaje mi się on normalniejszy od Ginny!
Weasley to w ogóle inna bajka. Jak teraz tak się nad tym zastanawiam, to ta podróż w czasie jest dla niej niezłą nauczką. Tak wydziwiała, coś jej nie pasowało w poprzednim życiu - no to teraz ma nowe dla porównania. Draco miał ogromnego pecha, że stał wtedy obok.
Pozdrawiam i przepraszam, że tak długo nie komentowałam. Poprzednie rozdziały nadrobiłam i z niecierpliwością czekam na kolejne.
Idę walnąć głową w mur, że przegapiłam ten rozdział. Należy on do moich ulubionych na tym blogu, bo odbiega od całej fabuły. Wiemy już, że Astoria nie jest czarownicą, wiemy jakim cudem Draco się w niej zakochał, itd. I znamy Dafne, która nienawidzi swojej starszej siostry. Hm.. ciekawe dlaczego.
OdpowiedzUsuńNareszcie nie ma Ginny. Czasami, co za dużo to nie zdrowo, a ona pojawia się częściej niż inni bohaterowie.
Ciekawe jak wygląda świat, z którego przenieśli się Draco i Ginny. Życie nadal się tam toczy czy może stoi w miejscu?
Naprawdę zaczynam lubić to opowiadanie, nawet bardziej niż to, w którym akcja toczy się we Włoszech :)