niedziela, 18 sierpnia 2013

14: Dafne i Astoria

Każdy wojownik światła bał się kiedyś podjąć walkę.
Każdy wojownik światła utracił choć raz wiarę w przyszłość. […]
Każdy wojownik światła zranił kogoś, kogo kochał.
I dlatego jest wojownikiem światła. Bowiem doświadczył tego wszystkiego i nie utracił nadziei, że stanie się lepszym człowiekiem.
(Paulo Coelho)

Najpierw śniła mu się Astoria, a później, zupełnie niespodziewanie, jej twarz zmieniła się w obsypaną piegami buzię Ginny. Nie widział jej oczu. Były zupełnie czarne, jakby czymś przysłonięte. Jednak, pomimo tego, był pewny, że ona płacze. Słyszał jej cichy szloch.
Chciał coś do niej powiedzieć, jednak głos ugrzęzł mu w gardle. Wydawało mu się, że otwiera usta, ale nie wydobywały się z nich żadne dźwięki. Było mu jej żal, choć sam nie potrafił do końca powiedzieć dlaczego. Przecież powinna być mu obojętna. Podświadomość podpowiadała mu, że coś jest nie tak.
Wyciągnął rękę. Dotknął jej policzka dłonią pokrytą grubą warstwą bandaży. Wzdrygnęła się, a potem chwyciła jego palce. Sprawiła mu ból. Ginny otworzyła usta, a potem zasypała go lawiną oskarżeń.
- To twoja wina – powtarzała jak w amoku. - Twoja wina! Twoja wina! Twoja wina!
Coraz głośniej i głośniej, potrząsała nawet najtrwalszymi strunami podświadomości. Malfoy chciał krzyczeć, aby ją zagłuszyć, jednak nie było takiej fizycznej możliwości.
Zalany potem otworzył oczy. Choć nawet to nic nie dało. Ciągle ją słyszał.
Opadł na poduszkę. Nie musiał zamykać powiek, gdyż wnętrze pokoju wypełniała ciemność. Widział tylko zarys mebli i grube kotary, którymi ktoś zasłonił okna. Draco czuł, że powinien wstać i zacząć coś robić. Leżeniem nawet o centymetr nie przybliżał się do powrotu do domu.
Wstał, a potem wyszedł z pokoju i przeszedł korytarzem aż pod pokój, w którym spała ona. Wiadomo, że w piżamie i bez różdżki zbyt wiele nie zdziała. Nie należało się wyrywać z motyką na słońce. Plan trzeba było dokładnie przemyśleć. Na razie chciał zbadać grunt.
Uchylił drzwi i wkroczył do pomieszczenie, w którym paliła się jedna świeca. Płomień tańczył, potrząsany przez delikatny wiatr, przemykający przez szpary w nieszczelnych oknach.
Płomień.
Niewielki, jasny płomień. A przecież wystarczyła chwila nieuwagi, aby przerodził się w coś, czego nie da się okiełznać.
Draco chciał zgasić świecę, jednak bał się, że to ją zbudzi.
Ją.
Malutką dziewczynkę leżącą na stanowczo zbyt dużym łóżku. Pochrapywała, a kołderka, którą była przykryta, unosiła się z każdym jej oddechem. Draco chciał dotknąć jej ciemnych włosów, ale w ostatniej chwili powstrzymał rękę. Zamknięte powieki drgnęły, ale się nie otworzyły.
- Astorio... - szepnął.
Wspomnienia przyszły same. Zagościły w jego głowie niczym nieproszeni goście. Nie odganiał ich, nie było takiej potrzeby. Były miłe.

Nie obudził się, bo nie spał. Ale kiedy poczuł, że nadeszła odpowiednia pora, otworzył oczy. Leżał w dużym, miękkim łóżku z baldachimem i wpatrywał się w kwiatowy motyw na bogato zdobionych ścianach pokoju. Sklepienie było wysokie, jakby właścicielka pokoju zamierzała gościć w nim olbrzymów.
No właśnie, właścicielka. Draco oparł głowę na dłoni i spojrzał na dwudziestoletnią kobietę, która leżała obok. Jej ciemne włosy pokrywały niemal całą kremową poduszkę. Spod grubej kołdry wystawały smukłe, nagie ramiona, na których można było doliczyć się kilku pieprzyków.
Nie widział jej twarzy, więc ostrożnie, aby jej nie zbudzić, odgarnął jej gęste ciemne włosy.
Mimo szczerych chęci, kobieta otworzyła oczy. Spojrzała na niego zaskoczona, po czym uśmiechnęła się delikatnie. Zmysłowo przeciągnęła się jak kotka, niedyskretnie odsłaniając nagie piersi.
- Dzień dobry – rzekła. - Jak ci się spało?
Powinien skłamać. Draco często to robił, aby uniknąć niepotrzebnych rozmów, komentarzy i dyskusji. Jednak teraz wszystko było inaczej.
- W ogóle nie mogłem zasnąć – rzekł, nie spuszczając wzroku z jej oczu.
Widział, jak napinają się mięśnie jej twarzy. Zmarszczyła brwi i oblizała wargi.
- Chrapałam? - zapytała niepewnie.
- Nie... - Malfoy nie mógł powstrzymać uśmiechu. - Po prostu myślałem o tym, o nas.
- Nie podoba ci się ten pomysł? - dopytywała się, siląc się na obojętny ton.
- Nie podoba mi się to, że rodzice decydują za nas, Dafne.
- Takie są zasady – odpowiedziała szorstko.
- Tak? A to, że poszliśmy do łóżka też jest wpisane w kodeks zasad?
Kobieta już otworzyła usta, aby coś powiedzieć, jednak Malfoy przerwał jej gestem dłoni. Wstał z łóżka i odszukał na podłodze swoje spodnie.
- Posłuchaj – zaczął ostrożnie, próbując nad sobą zapanować. - Lubię cię, dobrze mi się z tobą rozmawia, ale...
- Ale to nie to – dokończyła za niego. - Chcesz średniowiecznego romansu i schadzek ukochanych? Draco, daj spokój, to jest prawdziwe życie.
- Nie masz pojęcia o prawdziwym życiu – mruknął, po czym wyszedł z pokoju, nie zwracając uwagi na jej nawoływanie.

Dali sobie kilka dni milczenia. A po tygodniu Draco za nią zatęsknił. Bez względu na to, co do niej czuł, brakowało mu rozmów, subtelnych pieszczot i ciepłych słów. Napisał list z prośbą o spotkanie, zaczekał dobę na odpowiedź, kiedy jej nie uzyskał, udał się do jej domu.
Stał przed starą posesją z czerwonej cegły i zastanawiał się, czy nie lepiej byłoby to zakończyć. Zrezygnowany zastukał kołatką. Policzył do pięciu i drzwi się uchyliły. Stał w nich najzwyklejszy w świecie domowy skrzat.
- Witam pana – rzekł, kłaniając się nisko. - Kogo mam zaanonsować państwu Greengrass?
- Draco Malfoy, przyszedłem do ich córki – oświadczył, nawet nie siląc się na neutralny ton.
- Z którą panienką życzy sobie pan widzieć?
- Jak to z którą? Z Dafne - powiedział Draco, będąc już mocno rozdrażnionym. - To ile oni mają tych córek?
Skrzat nic nie odpowiedział. Wpuścił Malfoya do środka i przeprowadził przez szeroki korytarz wyłożony brązową boazerią. Mężczyzna był coraz bardziej nerwowy, czuł, że serce zaczyna przyspieszać. Co zrobi, kiedy spojrzy prosto w oczy Dafne? Przecież jej nie przeprosi...
- Pani, przybył pan Draco Malfoy. Chce zobaczyć się z panienką Dafne – oświadczył skrzat, kiedy weszli do ogromnego salonu.
Było to okrągłe pomieszczenie niemal w całości wyłożone drewnianymi panelami. Z sufitu zwisały trzy ogromne, kryształowe żyrandole. Meble wyglądały na nowoczesne, niepasujące do reszty wnętrza. Na podłodze rozłożono gruby dywan w kolorze czerwonego wina.
- Dziękuje, możesz odejść – rozległ się poważny, kobiecy głos.
Na kanapie siedziała matka Dafne. Draco miał wrażenie, że nie przypomina kobiety, którą spotkał jakieś dwa tygodnie temu. Jej włosy straciły blask, a twarz wydawała się napięta i przygnębiona. Szata, którą miała na sobie, była pognieciona i krzywo zapięta.
Skrzat się oddalił, a Draco zastanawiał się, jaką powinien przybrać minę, aby pani Greengrass nie spostrzegła się, że się na nią gapi.
- Proszę usiąść – oświadczyła, wskazując miejsce obok siebie. - Przepraszam za mój nieodpowiedni wygląd.
- To nic – odpowiedział, wykonując jej prośbę. - Chciałem zobaczyć się z Dafne.
- Jest u siebie, poślę po nią za chwilę. Musisz jednak wiedzieć, że naszą rodzinę spotkała tragedia. Moja matka zmarła trzy dni temu.
- Bardzo mi przykro – rzekł, mając nadzieję, że zabrzmiało to szczerze, a kobieta nie wyczuła w jego głosie irytacji.
- Dafne bardzo kochała swoją babcię...
Ostatnie zdanie zabrzmiało dziwnie. Jakoś tak obco, jakby pani domu sama nie wierzyła w to, co mówiła. Draco spojrzał na nią i zmarszczył brwi. To wszystko było nie tak...
Czekał jakieś dwadzieścia minut. Kobieta nie była zbyt skora do rozmowy, więc Malfoy również nie nalegał. Czekał cierpliwie, starając się nie rozglądać niegrzecznie po pomieszczeniu. Kiedy w końcu usłyszał kroki, kamień spadł mu z serca.
Do salonu weszła Dafne. Na początku bał się, że zobaczy ją w jakimś opłakanym stanie, ale na szczęście się pomylił. Była ładnie uczesana, wymalowana, ubrana w prostą suknię w kolorze butelkowej zieleni i idealnie pasujące beżowe pantofle.
- Cześć – mruknęła w kierunku Malfoya.
- Cześć. Nie odpisałaś na mój list.
- Przepraszam. To co, wychodzimy gdzieś?
To było prostsze niż na początku mu się wydawało.
- Tak – odpowiedział krótko.
- Ona jest w pokoju – stwierdziła Dafne, a Draco spojrzał na nią zaskoczony, nie rozumiejąc o co chodzi. Dopiero po chwili zdał sobie sprawę, że dziewczyna mówi do swojej matki.
- I co tam robi? - zapytała pani Greengrass, nie spuszczając wzroku z filiżanki już zimnej herbaty.
- Nie wiem, nie jestem jej niańką! - krzyknęła zdenerwowana Dafne.
- I w ogóle jej nie potrzebuję.
Wszyscy w pomieszczeniu się wyprostowali. Ostatnie zdanie wypowiedział ktoś zupełnie inny, obcy, ktoś, kogo Draco nigdy nie słyszał. Na twarzy pani domu pojawił się strach, a Dafne nerwowo przegryzała wargę.
Malfoy spojrzał na indywiduum stojące w drzwiach salonu. Dziewczyna mogła mieć tyle lat co on. Była szczupła i raczej niska. Na głowie miała burzę ciemnych loków, które wyglądały tak, jakby nie czesała ich od tygodnia. Twarz miała bladą, oczy mocno zapuchnięte i czerwone, wargi niemal suche i drżące. Wyglądała fatalnie, ale Draco nie potrafił powiedzieć dlaczego ma ochotę na nią patrzeć. Przez wszystkie lata swojego życia odwracał głowę na widok takich rzeczy.
- Miałaś zostać na piętrze! - oburzyła się pani Greengrass.
- Jestem dorosła i mogę robić, co chcę!
- Masz robić to, co ci każę!
Draco patrzył na tę kłótnie, jakby do końca nie był pewny, czego właściwie jest świadkiem.
- Chodźmy już. - Usłyszał zdenerwowany głos Dafne, a potem pozwolił jej, aby pociągnęła go za rękę. Wyszli na mroźne podwórze.

- Kto to był? - pytał się potem wielokrotnie swojej dziewczyny. - Kim była tamta kobieta?
- Nikim ważnym – odpowiadała Dafne.
- Nie wyglądała jak ktoś nieważny.
- O co ci chodzi?
- Chcę tylko poznać prawdę. Nie kojarzę jej z Hogwartu.
- Bo nie uczyła się w Hogwarcie...

Draco był na siebie wściekły. Myślał o tamtej dziewczynie całymi dniami. Nie potrafił wymazać z pamięci jej twarzy. Czasem miał wrażenie, że widzi nikłe podobieństwa jej i Dafne, ale po sekundzie zdawał sobie sprawę, że to tylko jego chora wyobraźnia.
Z Dafne przestało mu się układać. Nie potrafili już znaleźć wspólnego języka. Spotykali się coraz rzadziej i rzadziej, aż w końcu wszystko się skończyło. Narcyza często go o to pytała, jednak Malfoy nie potrafił opowiedzieć matce prawdy.
Pewnej zimowej nocy nie mógł spać. Wiedział, że to, co robi jest idiotyczne, ale nie potrafił wymyślić innego planu. Wstał z łóżka i ubrał się w pośpiechu, po czym teleportował się w okolice domu Dafne. Prawie kilometr przeszedł pieszo. W nocnej ciemności śnieg wskazywał mu drogę.
Posiadłość była pogrążona w mroku. Tylko w jednym oknie dojrzał światło świecy. Ale nic poza tym. Żaden, nawet najdrobniejszy szczegół nie wskazywał na to, że ktoś nie śpi.
Draco zaczekał do rana. Zmarzł niemiłosiernie i był pewny, że przypłaci tę wycieczką grypą lub zapaleniem płuc, ale miał to w nosie. Z samego rana pan Greengrass wyszedł do pracy. Kilka godzin później pani Greengrass wraz z Dafne wyszły załatwić swoje sprawunki.
Teraz był pewny, że w domu jest tylko ona, dziewczyna, którą widział na oczy przez niespełna minutę.
Na początku poszło z górki. Zapukał, skrzat wpuścił go do środka i powiedział, że jego państwo powinni wrócić najwcześniej za godzinę. Zapytał, czy Draco chce zaczekać i czy prosi o coś do picia. Oczywiście Malfoy skorzystał z obydwu tych propozycji.
Zaczekał, aż skrzat pojawi się z herbatą, wypił kilka łyków gorącego napoju, a potem wstał i ruszył schodami na piętro.
Dom był wielki, a to, co robił Malfoy, idiotyczne. Otwierał wszystkie drzwi po kolei, jakby myślał, że tamta dziewczyna tylko na niego czeka.
- Szuka pan czegoś? - Usłyszał za plecami.
Podskoczył zaskoczony, po czym odwrócił się na pięcie. To była ona. Stała przed nim z rękoma opartymi na biodrach. Wyglądała lepiej, ale w jej oczach nadal czaił się przeraźliwy smutek.
I co miał teraz jej powiedzieć?
- Szukam ciebie – rzekł zgodnie z prawdą.
Zapadło milczenie, które przerwał jej głośny śmiech. Na początku Draco chciał się na nią zezłościć, ale szybko zdał sobie sprawę, że jej reakcja jest jak najbardziej na miejscu.
- Tak wiem, to głupie – dodał.
- Troszkę... ale powiem ci w sekrecie, że tak myślałam, że przyjdziesz. Dafne powiedziała, że przeze mnie ją zostawiłeś.
- I co ty na to?
- Ja? Nic. To jej problem.
Ta odpowiedź mu się spodobała. Dziewczyna zrobiła kilka kroków i minęła go. Potem otworzyła drzwi do jednego z pokoi i zaprosiła go gestem ręki do środka. Bez zastanowienia wykonał jej prośbę.
Pomieszczenie było dość duże. Pomalowane na niebiesko ściany sprawiały, że wydawało się zimne i mało przytulne. W środku stało tylko duże łóżko, toaletka i szafa na ubrania. Na duże okna naciągnięto ciężkie kotary.
- Jestem Draco Malfoy – rzekł po chwili.
- Wiem – odpowiedziała bez skrępowania.
- A skąd?
- Z gazet i od Dafne. Ja jestem Astoria Greengrass – przedstawiła się po chwili.
- Jesteś jakąś dalszą rodziną?
- Nie.
- To zbieżność nazwisk? - zapytał zaskoczony.
- Nie – zaprzeczyła ponownie. - Nie jestem dalszą rodziną, tylko bliższą. Dafne to moja młodsza o rok siostra.
Draco musiał zrobić naprawdę idiotyczną minę, gdyż Astoria wybuchnęła śmiechem. Niespodziewanie wyciągnęła rękę i dotknęła jego ramienia. Przeszedł go dreszcz.
- Jak to siostra? - zapytał, zdając sobie sprawę, że jego głos brzmi nienaturalnie. - Nigdy o tobie nie wspominała. Poza tym nie chodziłaś do Hogwartu, no, chyba że trafiłaś do innego domu i przez to cię nie pamiętam...
- Całe życie mieszkałam u dziadków – odpowiedziała cicho. - Jakoś tak się złożyło. Uczyłam się też w innej szkole.
Malfoy powinien zapytać dlaczego, jednak wtem kątem oka dostrzegł dziedziniec i idącą w kierunku domu Dafne. Wstrzymał oddech. Musiał jak najszybciej zejść na dół.
- Idź – rzekła Astoria, spoglądając na drzwi.
Posłuchał jej. A potem nakłamał Dafne, jak bardzo się za nią stęsknił.

Każdy dzień, w którym nie widział Astorii, był dla niego jak katorga. Nigdy, nawet w najdziwniejszych wyobrażeniach nie spodziewał się, że przytrafi mu się coś takiego. Czuł dziwną potrzebę przebywania z nią. Rozmawiania i patrzenia na siebie.
Zakochał się.
Jakim cudem padło właśnie na niego? Wyobrażał sobie, jak zasypia u boku Astorii i budzi, kiedy ona gładzi jego włosy. Był jej wdzięczny, bo teraz ona zajmowała jego sny. Nie było już wojny, bólu i krwi. Tylko ona.
- Draco, czy zamierzasz oświadczyć się Dafne? - zapytała pewnego ranka Narcyza.
Mężczyzna podniósł głowę i pomału przeżuł kęs tosta.
- Nie – odpowiedział krótko. - Nie dogadujemy się.
- Rozumiem, ale...
- Nie ma ale. Nie ożenię się z nią tylko dlatego, że ty tego chcesz. A poza tym chcę ułożyć sobie życie z kimś innym.
- Z kim? Mam nadzieję, że znasz zasady – oznajmiła, grożąc mu palcem. - Nie wymagam od ciebie niewiadomego czego, ale kobieta musi być...
- Tak, wiem – przerwał jej zniecierpliwiony. - Jest czystej krwi i powinna ci się spodobać.
Narcyza się rozpromieniła. Pomieszała herbatę srebrną łyżeczką i oparła ją o porcelanowy spodek. Upiła niewielki łyk, rozkoszując się smakiem napoju.
- Więc kto to taki? - zapytała po chwili.
- Astoria Greengrass – 0dpowiedział szybko.
- Kto? - zdziwiła się jego matka, kręcąc głową.
- Astoria to siostra Dafne, jest od niej o rok starsza – wytłumaczył Draco z rozdrażnieniem.
- Synu, jesteś pewny? Greengrassowie mieli wcześniej córkę, owszem, ale z tego co wiem, to dziewczynka mocno chorowała, dlatego oddali ją pod opiekę dziadków, a w wieku kilku lat zmarła.
Draco wypuścił tosta z ręki. Wpatrywał się w matkę z niedowierzaniem.
- Niemożliwe – stwierdził po chwili. - Widziałem ją i rozmawiałem. Nie wygląda na chorą. Wprowadziła się do nich po śmierci babci.
- Skoro tak, to czemu ukrywali ją przez tyle lat i udawali, że nie żyje?
- Nie wiem...
- Spokojnie, dowiem się, a do tego czasu lepiej trzymaj się od nich z daleka.
Przytaknął, choć tak naprawdę miał w głębokim poważaniu słowa matki. Jeszcze tego samego dnia wysłał do Astorii wiadomość, że muszą się spotkać. Tam gdzie zawsze i o tej samej porze, co ostatnio.

Stary dąb rósł pół kilometra od posiadłości państwa Greengrass. Wbrew pozorom nie była to niebezpieczna schadzka. Draco mógł robić to, co chciał, a na Astorię prawie nikt nie zwracał uwagi. Wystarczyło wymknąć się niepostrzeżenie, co też nie było trudne.
Kiedy Malfoy się zbliżał do umówionego miejsca, ona już tam była. Stała oparta o pień drzewa, pocierając rękoma zmarznięte ramiona. Zima prawie minęła, śniegi stopniały, ale chłodna aura nadal się utrzymywała.
Mężczyzna stanął naprzeciwko niej, a wtedy kobieta złożyła na jego ustach namiętny pocałunek. Draco oddał się tej intymnej chwili, niemal zapominając, po co tutaj przyszedł. Dopiero, kiedy się od niego oderwała i spojrzała prosto w oczy, odzyskał głos.
- Rozmawiałem z matką – powiedział, a wyraz jej twarzy nie zmienił się nawet o jotę. - Mam dość tego ukrywania się. To jest nienormalne! Miałem ożenić się z twoją siostrą. Nie wyszło. Więc dlaczego, do cholery, nie mogę ożenić się z tobą?!
- Powiedziałeś matce o tym, że jesteśmy razem? - zapytała w końcu, kręcąc głową z niedowierzaniem. - I co?
- I dowiedziałem się, że nie żyjesz od piętnastu lat!
W oczach Astorii stanęły łzy. Odwróciła się do niego plecami, aby je ukryć. Słyszał, jak cicho łka, ale nie odważył się jej przytulić ani nawet chwycić za rękę. Czekał, aż wszystko mu wytłumaczy.
- To nie tak... - szepnęła, dławiąc się łzami. - Ja nic nie mogłam na to poradzić, byłam dzieckiem! Musiałam poddać się woli rodziców.
Malfoy westchnął głośno, wiedział, o czym ona mówi. Rozumiał to.
- Chciałam ci powiedzieć – kontynuowała. - Ale najpierw... najpierw miałeś mnie lepiej poznać.
- Dlaczego?
- Abyś nie wysunął fałszywych osądów. Teraz wiesz, jaka jestem naprawdę, znasz mój charakter i nie ocenisz mnie przez pryzmat tego, co ci powiem. Mieszkałam u dziadków i to nieprawda, że byłam chorowitym dzieckiem.
- Tyle mogłem się domyśli...
- Nie przerywaj mi. Rodzice postanowili oddać mnie pod ich opiekę, kiedy miałam rok. Zrobili to, aby zapobiec nieszczęściu. Już wtedy podejrzewali, że jest ze mną coś nie tak.
- Coś nie tak?
Astoria odwróciła się na pięcie, po czym wspięła się na palce i pocałowała go prosto w rozchylone ze zdziwienia wargi.
- Czego się boisz? - zapytał Malfoy, kiedy w jej oczach stanęły łzy.
- Tego, co za chwilę zrobisz – odpowiedziała. - Kiedy miałam jedenaście lat, rodzice uznali, że nie żyję. A wiesz dlaczego? Bo nie dostałam listu z Hogwartu.
- I to był powód?! - krzyknął nerwowo. Dopiero po chwili doszło do niego, o co tak właściwie chodzi Astorii. - Jesteś charłaczką?
Kobieta jęknęła jak zraniony zwierz. Prawda zabolała ją tak mocno. Przez wiele lat wydawało jej się, że przywykła do swojego losu, jednak kiedy Draco wypowiedział to słowo, zabrzmiało ono jak najgorsza obelga świata.
- Tak... - szepnęła ledwo dosłyszalnym głosem. - Jestem skazą na honorze rodziny. Plamą.
* * *
Błagam, nie bijcie! Pomyślałam sobie, że skoro Draco może zakochać się w szlamie (na blogach, oczywiście), to czemu nie w Astorii? Ten rozdział pisałam całkiem niedawno, bo na początku czerwca. Teraz staram się napisać co najmniej 9 stron dziennie, co za tym idzie, jeden rozdział. Chcę skończyć to opowiadanie przed październikiem (na moim komputerze, a nie na blogu). I dopóki utrzymam takie tempo, to notki będą pojawiały się co tydzień lub w odstępach nie dłuższych niż dziesięć dni.
Pozdrawiam!

22 komentarze:

  1. Pierwsza?
    Przeczytałam już jakiś czas temu, ale cały czas zbieram szczękę z podłogi po tej końcówce. Poważnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a teraz do rzeczy. Wszystkiego bym się spodziewała, ale nie tego. Nigdy nie czytałam Dramione, ale masz rację, jest to równie nieprawdopodobne. Tak samo jak połączenie Hermiona i Severus. Już chyba faktycznie prędzej Draco związałby się z charłaczką niż Sev z Mioną :P
      w każdym razie rozdział bardzo mi się podobał. cała ta historia jest świetnym materiałem na osobne opowiadanie. wystarczyłoby rozwinąć kilka wątków i już.
      Trochę żałuję, że nie pociągnęłaś dalej. Z przyjemnością poznałabym reakcję Draco na słowa dziewczyny.
      pozdrawiam!

      Usuń
  2. hah xd dodałaś nowy rozdział, akurat wtedy, kiedy miałam zamiar skomentować poprzednią notkę ;p
    Dwunastkę przeczytałam, ale ostatnimi czasy naprawdę nie mam zbyt wiele czasu na przesiadywanie przed kompem oraz weny na pisanie komentarzy. Teraz nie będę zwlekać.
    Do tej pory, wydawało mi się, że rozdziały z perspektywy są o wiele ciekawsze, niż te opisujące losy Draco. Myliłam się. Rozdział oczarował mnie tak bardzo, że chyba stał się moim ulubionym na Twarzy *___* Poza tym, lubię ten cytat ^_^. Ostatnio buszuję po necie w poszukiwaniu jakiś fajnych cytatów związanych z wojną i wolnością, więc być może, zobaczysz go niebawem na Pokoleniu.
    Faktycznie, poszłaś po bandzie, Elfabo. Mówiłam Ci już, że jestem pod wrażeniem twoich wspaniałych pomysłów? Zawsze potrafisz nas czymś zaskoczyć.
    Zawsze uważałam, że jako koleżanka Malfoya, Dafne zawsze była blisko niego, choć ja na miejscu Astorii zawsze widziałam tylko Ginny, bo przecież ona kompletnie nie pasuje do Harry'ego! Nigdy nie przypuszczałabym, że Draco i Dafne mogli by być razem.
    Rowling wytrzasnęła nam pannę Greengrass nie wiadomo skąd, ty stworzyłaś nam niezwykle sympatyczną oraz intrygującą postać, z całkiem zgrabnie napisaną historią, która przypomniała mi trochę o Arianie Dumbledore, choć ta, wcale nie była Charłaczką.
    Kurczę, nadal zastanawiam się, czy czas w rzeczywistości toczy się tak, jak wcześniej, jakby żadne cofnięcie się do czasów wojny nie miało miejsca. Boże, jeśli naprawdę tak jest, nie potrafię sobie wyobrazić, co biedna Astoria musi przeżywać :( Draco zniknął. Jedyna osoba, która naprawdę ją kochała, odeszła.
    Młody Malfoy zachowywał się w jej stosunku naprawdę ładnie, zwłaszcza że pochodzi z rodziny, która brzydzi się Charłaków i Mugolaków. Teraz doskonale widać jego metamorfozę, którą przeszedł po zakończeniu wojny. Stał się zupełnie innym człowiekiem. Dobrym człowiekiem, który nie chce żyć według stereotypów.
    Jestem naprawdę pod wielkim wrażeniem, Elfabo.
    Z całego serca, życzę Ci, abyś napisała to opowiadanie do końca;*
    Pozdrawiam;*

    OdpowiedzUsuń
  3. O.O - tak teraz wyglądam. Ale do rzeczy.
    Po pierwsze to śliczny szablon, bardzo w moim stylu. Taki delikatny i tajemniczy, bardzo subtelny. A napis bardzo adekwatny i dosłowny. Zazdroszczę ci tego graficznego talentu, naprawdę. <3
    W życiu bym nie pomyślałabym, że ta historia może tak wyglądać. Po pierwsze Draco to Draco. Nigdy go nie lubiłam i uważałam raczej za zadufanego w sobie chłopca, który, jak widać na przykładzie Złotej Trójcy, pomiata każdym, kto nie jest czystej krwi i nie szczyci się nim tak, jak on. A tutaj proszę. Zakochał się i to nie w Dafne, która była piękna, czystokrwista i jedynie umocniłaby jego pozycję w magicznym świecie. Nie, on zakochał się w jej siostrze, która jest, o zgrozo, charłakiem. Ciekawy pomysł. A sama Astoria wydaje mi się o niebo sympatyczniejsza od swojej siostry. Za to znowu zapałałam szczerą nienawiścią do starych czarodziejskich rodów. Okay, rozumiem, że wysłali Astorię do rodziny. To jeszcze jakoś bym przełknęła, ale żeby rozpowiadać, że jedenastoletnia dziewczynka umarła? Współczuję jej, naprawdę.
    Kiedy czytałam fragment, w którym Narcyza mówi Draco, że Astoria umarła piętnaście lat temu przemknęło mu przez myśl, że może poznał jej ducha czy coś w tym stylu. I natychmiast pomyślałam, że przecież ty nie napisałabyś czegoś tak... Oklepanego. Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że miałam rację. :D
    Rozdział dziennie? WOW. Podziwiam.
    Pozdrawiam i czekam na ciąg dalszy. I Ginny z Huncwotami, proszę, proszę, proszę. <3
    [troubled-spirits.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  4. Ahh, szablon! Cudo *.* Czy to Laura Schuller?
    Wciąż nie mogę do siebie dojść po historii Draco i Astorii, którą nam, droga Elfabo, zaserwowałaś. Szczerze mówiąc, nie spodziewałam się takiego przebiegu ich znajomości, stawiałam raczej na łączenie rodzin czystej krwi za pośrednictwem rodziców, taki schemat opowiadaniowy. Wiesz, Draco MUSIAŁ, a nie chciał, poślubić Astorię, bo tak i tyle. Naprawdę, bardzo się cieszę, że tak nie jest, ten cały schemat zrobił się już nudny. Nawet nie pomyślałam wcześniej, że starsza siostra Greengrass mogłaby być charłaczką, nigdy wcześniej nie spotkałam się z takim czymś w innym opowiadaniu. Nie zmienia to faktu, że bardzo mi się podoba twój pomysł :)
    Sen Draco na początku rozdziału także był... dziwny? No, powiedzmy. W końcu śniła mu się Ginny, te jej czarne oczy, jakby Malfoy podświadomie czuł, że stało się coś złego. Przy okazji ten koszmar na pewno w jakiś sposób odzwierciedla jego obawy, że Ginny będzie go oskarżać po tym, jak ją zostawił na tej ulicy, mimo iż tego nie chciał. Cóż, mam nadzieję, że się wkrótce spotkają i wszystko będzie dobrze ;p Chociaż ciekawe by było jakieś smutne zakończenie, a może nie tyle co smutne, ale takie, którego nikt nie będzie nawet podejrzewał, jeśli wiesz, co mam na myśli ;)

    Rozdział naprawdę bardzo mi się podoba. Jest chyba krótszy niż poprzedni, mam rację? Nieważne, do następnego ;)
    Hej, Elfabo, masz konto na dA?
    Pozdrawiam, Mins :)

    A właśnie, gwoli wyjaśnienia. Ostatnio skomentowałam pierwszy raz jako Minnie, ale jakiś czas potem zmieniłam nazwę i avatar ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja nie będę Cię biła, za to co zrobiłaś. Wiesz dobrze, że lubię Astorię, w każdej przedstawionej postaci. Ty przedstawiłaś nam ją jako charłaczkę (bardzo ciekawy pomysł), a ja opisałam ją jako słodką czarodziejkę (dość słaby pomysł, przyznaję). Powiedzmy sobie szczerze, Astoria jest taką postacią, gdzie możemy poruszać naszą wyobraźnię, mamy spore pole do popisu na wykreowanie tej postaci. Dlatego smuci mnie to, że tak mało spotykamy o niej blogi, ale cóż... nie czas płakać nad rozlanym mlekiem.

    Podobał mi się ten rozdział, tym bardziej, że mamy tu do czynienia ze wspomnieniami Dracona o tym, jak poznał Astorię. Dziewczyna musiała wiele przeżyć... bo bycie charłaczką w rodzinie arystokratycznej nie wróży niczym dobrym. I tu oczywiście zgodzę się z Tobą w stu procentach, Draco MOŻE się zakochać w Astorii, pomimo tego, jaka jest, skoro co poniektórzy łączą Dracona z Herioną (czego nie mogę znieść... ach, ciągle marudzę, przepraszam).

    Podobał mi się też początek rozdziału, który nawiązał do Ginny. To bardzo ciekawy sen Dracona, bo to by wyglądało na taką... wizję, czy coś w ten deseń.

    Szablon przecudny. Zauważyłam ostatnio, że w Twoich szablonach witają coraz to nowe, bardzo fajne zmiany w układach;) (co też mogę wspomnieć o szablonie, który dla mnie ostatnio stworzyłaś, jestem Ci do zgodnie wdzięczna, że mi go zrobiłaś ;*) Tak, zdolna z Ciebie dziewczyna, nie powiem.

    Całuję i czekam na dalszy ciąg ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. No to mnie zaskoczyłaś. Zawsze zastanawiałam się, dlaczego Astoria jest starsza od Daphne, a tu taka niespodzianka. Naprawdę, można by się było wszystkiego spodziewać, ale nie tego. Jednakże to świetny patent na oryginalność w tym temacie. Jeszcze nigdzie się nie spotkałam z tym, żeby Astoria była charłaczką. Ona - hańbą dla rodziny, gdyż urodziła się bez żadnych zdolności magicznych, a Draco - hańba, gdyż nie sprawdził się jako śmierciożerca, a poza tym ożenił się z kobietą pozbawioną magicznych umiejętności. Pod tym względem do siebie pasuję. Bynajmniej ja odniosłam takie wrażenie, że to ich łączy.

    Cały rozdział poświęcony był wspomnieniem, co mi w ogóle nawet nie przeszkadzało, ale przynajmniej wiadomo, jaki Draco ma stosunek do swojej żony i jak to z nimi było. No cóż, nie we wszystkich rozdziałach musi być akcja. Czasami to właśnie te przemyślenia i wspomnienia bohaterów dają nam jasny obraz, jacy oni są tak naprawdę.

    Szablon jest bardzo ładny. Zupełnie inny niż wszystkie dotąd. Ma swój klimat.

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo podoba mi się szablon, w sumie jak zwykle ;) Jakoś super Cię nie zaskoczyłam :D Zwłaszcza tło w nagłówkach. Nieziemsko ;)
    Ja uwielbiam wspomnienia i uwielbiam, gdy pokazuje się dobrą stronę Dracona (sama czasami aż przesadzam chyba). Oryginalne, że Astoria jest charłakiem. To pokazuje, że naprawdę ją kocha. Poza tym ominęłaś powtarzający się schemat i to mi się podoba ;) Jestem tylko ciekawa jak Draco przekonał swoją rodzinę do tego, że w końcowym efekcie poślubił Astorię? A może sie od nich odwrócił i zrobił, co mu się podobało? Bo nie pamiętam wzmianki o rodzicach przed tym wypadkiem z klaunem i szklaną kulą.
    Przedstawiłaś Dafne jako idealną kandydatkę na żonę dla arystokrata, ale cieszę się, że tego nie zrobiłaś. Niesympatyczne to babsko jest okropnie :D Niech spada na drzewo :D
    Powiem Ci nawet, że zazwyczaj wolałam gdy pisałaś o Ginny (nie wiem czemu, bo jakoś średnio za nią przepadałam w kanonie, zdecydowanie wolę Dracona), ale teraz nawet mi jej nie brakowało. Naprawdę ;) Jednak mam nadzieję, że pojawi się w następnym rozdziale;)
    PS Nie wiem czy nie przeczytałaś mojego rozdziału, czy po prostu nie skomentowałaś. W razie, co przypominam ;)Bo już nie wiem kto mi pozostał, wiele osób nie przeczytała rozdziału po mojej małej przerwie...

    OdpowiedzUsuń
  8. Po pierwsze kocham twój szablon. Jedna część mnie chce żeby został tu trochę dłużej ale druga już nie może się doczekać następnego :). To mój ulubiony rozdział i mam nadzieję, że jeszcze napiszesz coś o Astorii i Draco bo po prostu nie mogłam się oderwać. Ach znowu zrobiłam przerwę żeby zerknąć na szablon i znowu ci go kradnę żeby ustawić sobie na tapetę na tablecie (mam nadzieję, że się nie pogniewasz) Weszłam teraz na serce wybrańca żeby zobaczyć czy może coś dodałaś i widzę nowy szablon! tamten był naprawdę uroczy i podobał mi się cytat :D ten jest taki magiczny boże zazdroszczę ci talentu. Czy to nie Dafne była przypadkiem starsza? Nie żeby mi przeszkadzało jeśli to zmieniłaś po prostu się zastanawiam. Ciekawy pomysł z Astorią charłaczką naprawdę mnie tym zaskoczyłaś. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału oby znowu z Draco. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Astoria? Charłak? O kurna :O

    No i ładny szablon. I w ogóle, kurde mać, jak to? Ja pizgam, chyba jeszcze nie przeżyłam takiego zaskoczenia czytając Pokaż twarz. Chociaż, myślę to w praktycznie każdym rozdziale, więc... Ale tu... po prostu... O rany!

    A Dafne... To taka typowa, jakby to określić, arystokratka. Trochę mnie, szczerze powiedziawszy, irytowała od pierwszych słów we wspomnieniu o niej. Jakaś taka po prostu jest. Nie to, że od razu jej nie lubię. Jest dosyć do zniesienia. Ale jest po prostu irytująca, i tyle mojego zdania na ten temat :D

    A co do tego... To kurde, będzie jakaś kontynuacja, choć minimalna, wątku Dracona i Astorii? Tak bardzo proszę :3 Ciekawi mnie, jak to się stało, jak do tego doszło, że Narcyza się zgodziła na ślub Malfoy'a z charłaczką. no, bo, kurde, Narcyza, czysta krew, i w ogóle! Rany, jestem tak zaskoczona, że gubię się przy pisaniu komentarza :d Chyba skończę, zanim palnę coś idiotycznego i niezrozumiałego (jeśli nie zrobiłam tego do tej pory xD)

    Kończę więc i życze Ci wytrwałości, czasu i weny, droga i cudowna Elfabo! :D trzymaj się, pozdrawiam cieplutko ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Astoria charłaczką? Wybacz, ale nadal nie mogę się otrząsnąć z szoku. Spodziewałam się wiele, ale na pewno nie tego, bo kurcze. To dosyć dziwne, że aż śmieszne. Bardzo podoba mi się ten rozdział; nieco inny od poprzednich, ale równie (albo nawet bardziej ciekawy). Zdziwiłaś mnie z romansem Dafne i Dracona. W pierwszej chwili czytając o ich wspólnej nocy miałam wrażenie, że może pomyliłaś. Dopiero później upewniłam się, że wszystko jest okej, a Dracon naprawdę zaliczył siostrę Astorii. Historia obydwóch sióstr dosyć smutna i przygnębiająca. Szkoda mi Astorii, że musiała się wychowywać w takiej rodzinie. Ciekawa, jak w rzeczywistości sobie radzi i co sądzi o zniknięciu Dracona - chyba nie będzie podejrzewać, że on ją zdradza czy coś?

    Pozdrawiam;)

    OdpowiedzUsuń
  11. pomidor spadł mi z kanapki. to chyba najlepsze podsumowanie tego rozdziału.
    muszę go teraz posprzątać z klawiatury, co nie jest łatwe, bo pestki utknęły między klawiszami. wiem wiem, co teraz pomyślisz. kto normalny je o 22:30. cóż, normalny to nie wiem, ale ja jem o każdej porze.
    nie ważne. widzisz, co ze mną zrobiłaś? komentarza nie umiem napisać :(
    to był chyba najlepszy rozdział do tej pory. inny, ale super. na początku myślałam, że pierwsze wspomnienie dotyczy Astorii, a tu buch. Dafne. Draco posuwał obydwie siostry. fajnie... choć jego żonie chyba to nie przeszkadza. to dobrze, bo nie zniosłabym jakby piszczała i skakała wokół niego wołając: och, Draco, nie wiem czy mogę być z Tobą bo spałeś z moją siostrą. Ble. nie lubię czegoś takiego.
    a tak w ogóle to Dafne nie jest taka zła. trochę zarozumiała i nie pasuje do Malfoya ale da się ją przeżyć.
    bardzo się cieszę, że złamałaś stereotypowe przedstawienie naszego arystokraty. nawet jeśli cały czas kibicuję parze Ginny + Draco :D
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zapomniałam dodać, że szablon jest obłędny, genialny i w ogóle super!

      Usuń
  12. A to ci dopiero. Umiesz zaskakiwać, dziewczyno i to bardzo ;d. Astoria charłaczką. No kto by się spodziewał.
    Draco naprawdę musiał ją kochać, skoro wziął z nią ślub i złamał rodzinny kodeks, dotyczący czystości krwi.
    Rodzice Astorii się jej wstydzili, a raczej brzydzili, że mają taką córkę. Dobrze, że zajęła się nią babcia. Bo przeciwnym razie trafiłaby do sierocińca, albo na ulice Śmiertelnego Nokturnu.
    Ten rozdział chyba mi podobał ze wszystkich dotąd zamieszczonych. Oczywiście nie twierdzę, że tamte był złe. Bo z pod twojego pióra, wychodzą same perełki :).
    To ja czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam.

    http://pieczecie--magii.blogspot.com/

    PS. Kolejny świetny szablon.

    OdpowiedzUsuń
  13. W końcu mogę uczciwie skomentować rozdział.
    Znaczy zawsze uczciwie komentuje ale w sensie, że net nie odmawia mi posłuszeństwa.
    Już trzy razy usiłuje coś napisać, ale nie poddam sie tak łatwo.
    Rozdział mnie zauroczył.
    Najlepszy ze wszystkich.
    czy mówiłam już że kocham Dracona?
    Wiesz w ogóle mogłabyś zrobić oddzielne opowiadanie o Astorii i Draco właśnie na podstawie tego rozdziału.
    Pomyśl o takim Spin - Ofie a już znalazłabyś pierwszą wierną fanką.
    Naprawdę mnie zauroczyłaś.
    Astoria odsuniętą od rodziny charłaczką tylko dlatego, że nie dostała listu z Hogwartu.
    Biedna jak musiała się czuć przez te wszystkie lata.
    Aj nawet zrobiłabym Ci idealny zwiastun gdybyś napisała Spin-Off.
    Naprawdę pobiłaś samą siebie i czekam na więcej.

    Szablon również jest uroczy.
    Podobaja mi się kolory i sam nagłówek.
    Taki inny niż dotychczas się spotykałam.

    pełna uznania wierna fanka.

    P.s.
    Pracuje nad nowym filmikiem na Stypie.
    W przyszłym tygodniu obiecuje oddać w Twoje łapki gdyż będę świętować urodziny teraz i za bardzo czasu nie będzie.
    Ale obiecałam i słowa dotrzymam.

    OdpowiedzUsuń
  14. Od razu, kiedy zobaczyłam, kto w tym opowiadaniu będzie grał główne skrzypce, stwierdziłam, że po prostu muszę je przeczytać ; ) Uwielbiam zarówno Ginny, jak i Dracona, dlatego tak bardzo lubię "Stypę po miłości", a że zauważyłam, że tam dodajesz coraz rzadziej, a w to opowiadanie naprawdę się wciągnęłaś, nie czekałam ani chwili dłużej i rozpoczęłam lekturę. Te 14 rozdziałów pochłonęłam bardzo szybko i od razu doszłam do wniosku, że będę czytelniczką kolejnego Twojego bloga (dodałam się już nawet do obserwatorów xD).
    Miałaś naprawdę oryginalny pomysł z tym przeniesieniem w czasie. I to na dodatek nie wrzuciłaś swoich bohaterów do czasów, w których oni już żyli, a do czasów, w których oni dopiero mają się narodzić, czyli do pokolenia ich rodziców. Nigdy bym się tego nie spodziewała! ; D Na początku czytania podejrzewałam, ze wrzucisz ich gdzieś w okolicę drugiej wojny.
    Ah, no i tak na marginesie jestem pewna, że kawa ze Sturbucka była warta dla powstania tak fajnego opowiadania ; )
    Szczególnie podoba mi się to, że nie zamierzasz połączyć Ginny i Dracona, a pan Malfoy ożenił się z miłości, a nie z obowiązku, co jest dość osobliwym szczegółem, gdy mówimy o jego związku z Astorią. W sumie nigdy bym się nie spodziewała, że Greengrass okaże się charłaczką, ale to też moim zdaniem strzał w dziesiątkę. Masz rację - skoro jakoś Draco jest w stanie zakochać się w szlamie, a i na blogach epizody z mugolkami i z nim w roli głównej się zdarzały,to dlaczego nie w pannie z dobrej czarodziejskiej rodziny, tylko że bez talentu magicznego?
    W sumie to słodkie, jak chłopak może patrzeć na swoją żonę, która jest dopiero takim malutkim szkrabem ; )
    Nie pasuje mi tylko to, że Astoria jest strasza od Dafne. W książce to Dafne była w wieku Dracona, a Astoria o parę lat od niego młodsza (dwa albo trzy, ręki sobie nie dam uciąć, więc za ewentualną pomyłkę w latach naprawdę przepraszam). Twoja zamiana sióstr wiekiem to zabieg celowy czy trochę niedopatrzenie?
    Jeśli za to odejść na trochę od Malfoya i skupić się na pannie Weasley, to świetnie oddałaś to, jak w tamtych czasach ludzie szybko się spoufalali ze sobą. Widzieli, że każdy dzień może być ich ostatnim; nie czekali ze ślubem i, co właśnie ukazałaś, bardzo szybko zawiązywali przyjaźnie. Po prostu na starcie oceniali, czy komuś ufali czy nie. Jak zaufali - od razu traktowali go jak brata. Jak nie - cały czas podchodzili do niego z rezerwą. Dlatego też nie dziwi mnie propozycja Lily, czy Ginny nie zostałaby jej drużbą na ślubie ; )
    W początkowych rozdziałach rozbawiło mnie trochę, a już na pewno szczególnie rzuciło się w oczy, kiedy Ginny powiedziała Draconowi (który rzucił coś o odcięciu sobie ręki, na której był Mroczny Znak), że naprawdę ciężko żyć bez ręki. Hah, jakby wiedziała to ze swojej innej historii, którą jej napisałaś (mówię oczywiście o Ginevrze-Molly-Weasley ; P).
    Widziałam na Twoim blogspotowym profilu, że u Ciebie duże zmiany ; ) Będziesz studiowała filologie serbską i chorwacką? Bardzo oryginalny kierunek ; ) Uczyłaś się już wcześniej serbskiego i chorwackiego? ^ ^
    Całuję i czekam na nowy rozdział!
    Leszczyna

    OdpowiedzUsuń
  15. O matulu! Nie wierzę, Elfaba była na moim blogu i skomentowała mój prolog! Spełniło się moje marzenie *.*

    OdpowiedzUsuń
  16. Dziennie 9 stron? Nic tylko podziwiać. Ja czasem nawet jednej sklecić nie umiem :P
    Cóż, jestem zaskoczona przedstawioną w tym rozdziale historią, ale jest to zaskoczenie pozytywne. Jeszcze nigdy nie czytałam o miłości do charłaczki! I to z Draco... Naprawdę świetny pomysł, urzekł mnie. To było trochę smutne, bo Astoria została odrzucona przez rodzinę, ale jednocześnie niezwykłe, że udało jej się odnaleźć miłość.
    Wydaje mi się tylko, że trochę za szybko się w sobie zakochali, jednak mimo wszystko jestem teraz pełna sympatii do Malfoya. Zdecydowanie zmienił się od czasów szkolnych. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś wątek jego i Astorii zostanie głębiej przedstawiony. Jak zareagowały ich rodziny, jaki dziewczyna ma stosunek do ,,ukradnięcia'' siostrze narzeczonego... Ogólnie chciałabym coś więcej na ten temat ^^
    Cieszę się, że poświęciłaś temu związkowi rozdział i życzę Ci, aby udało Ci się dokończyć tę historię w zaplanowanym czasie :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Nadrobiłam wszystkie zaległości i obiecuję być już grzeczna ;)
    Nawet sobie nie zdawałam sprawy, jak bardzo brakuje mi Twoich opowiadań. Tak wróciłam z wakacji, pewnego wieczoru siadłam i pochłonęłam te kilka rozdziałów za jednym zamachem. A potem "już wszystko...?". Ok, teraz będę sobie dawkować Ginny i Draco.
    Kurde, dziewczyno, ale Ty masz pomysły! Za każdym razem myślę sobie, no, tego bym się nie spodziewała, ale pewnie to koniec. A tu dalej...
    Nieźle się wystraszyłam przy śnie Ginny i opisie potwora. Chociaż nie zorientowałam się, czy to dotyczyło jej czy Lily ;) Teraz ta Astoria... jakie to słodkie, że nawet dla bezwzględnego Draco miłość zwycięża bariery czystości krwi.
    A to, że Moody stracił inną nogę, że nie było w historii takiego pożaru... To jest chyba najlepsze w tej całej historii. Niby pełno opisów, ale nikt nic nie wie ;) Mega ;) (ostatnio za często używam tego słowa... ale nie mogę się powstrzymać, no!)

    Elizz

    OdpowiedzUsuń
  18. Bardzo byłam zaskoczona takim obrotem spraw, mimo, że czytałam już wcześniej komentarze haha ;D Podoba mi się w tym opowiadaniu para Astoria/Draco. Nie wyobrażam sobie nawet jak ona musi się czuć z tym, że została tak potraktowana przez własnych rodziców i siostrę. Draco się w niej zakochał nie znając prawdy, ale jednak wziął z nią ślub, mimo wszystko. Podoba mi się ten pomysł z charłactwem, bardzo trafiony ;)I bez wątpienia urozmaica i to bardzo historię Dracona i Astorii mimo, że interesowała mnie od początku, szczerze mówiąc. Astoria jest zupełnie inna od siostry i zdaje mi się, że to właśnie to sprawiło, że Draco zainteresował się nią przy ich pierwszym, krótkim spotkaniu, mimo, że nie wiedział o pokrewieństwie Astorii i Dafne. Pozdrawiam i życzę weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Bić Cię? A za co? Za to, że wymyśliłaś zaskakujące zakończenie rozdziału? Całość jest cudownie wzruszająca. Naprawde piękna historia - aż się prosi, żeby rozwinąć wątek w osobnym opowiadaniu, nie uważasz?
    Kiedy na początku opowiadania pisałaś o Astorii, zanim jeszcze napisałaś jej nazwisko, nie wiem dlaczego, ale wyobraziłam sobie, że jest ona mugolką. Ale to już byłaby chyba przesada. Wyobraźnia wyobraźnią, ale na kanon też trzeba trochę uwagi zwracać.
    Po tym rozdziale będę inaczej patrzyła na Twojego Draco - wydaje mi się on normalniejszy od Ginny!
    Weasley to w ogóle inna bajka. Jak teraz tak się nad tym zastanawiam, to ta podróż w czasie jest dla niej niezłą nauczką. Tak wydziwiała, coś jej nie pasowało w poprzednim życiu - no to teraz ma nowe dla porównania. Draco miał ogromnego pecha, że stał wtedy obok.
    Pozdrawiam i przepraszam, że tak długo nie komentowałam. Poprzednie rozdziały nadrobiłam i z niecierpliwością czekam na kolejne.

    OdpowiedzUsuń
  20. Idę walnąć głową w mur, że przegapiłam ten rozdział. Należy on do moich ulubionych na tym blogu, bo odbiega od całej fabuły. Wiemy już, że Astoria nie jest czarownicą, wiemy jakim cudem Draco się w niej zakochał, itd. I znamy Dafne, która nienawidzi swojej starszej siostry. Hm.. ciekawe dlaczego.
    Nareszcie nie ma Ginny. Czasami, co za dużo to nie zdrowo, a ona pojawia się częściej niż inni bohaterowie.
    Ciekawe jak wygląda świat, z którego przenieśli się Draco i Ginny. Życie nadal się tam toczy czy może stoi w miejscu?
    Naprawdę zaczynam lubić to opowiadanie, nawet bardziej niż to, w którym akcja toczy się we Włoszech :)

    OdpowiedzUsuń

SPAM to zuo. Kiedy go zostawiasz, to cała jego czarna energia przeleje się w moje serce i nie będę nad sobą panować, kiedy przybędę na Twój blog i napiszę coś niemiłego.

Zwiastun wykonała rosmaneczka.