niedziela, 4 sierpnia 2013

12: Bilans strat

Czasem chciałoby się modlić o istnienie Boga!
(Stanisław Jerzy Lec)

Każdy dzień był taki sam. Ginny nawet nie wiedziała, ile czasu minęło od pożaru w szpitalu. Starała się to wszystko jakoś sobie poukładać, ale było to zbyt trudne. Kiedy leżała w ciemności, dużo myślała o Malfoyu. Zastanawiała się, gdzie on teraz jest. Oczywiście, świetnie zdawała sobie sprawę z tego, że zachował się wobec niej jak ostatni idiota, ale jednak wolałaby wrócić z nim do domu, a nie sama. Jeśli w ogóle będzie mi dane wrócić – pomyślała, przełykając gorzkie łzy.
Coraz częściej miała wrażenie, że wszyscy trzymają ją z boku tego całego bagna. Syriusz nie przychodził do niej prawie wcale. Remus tylko w ostateczności, aby sprawdzić, czy niczego nie potrzebuje. Miała dość, zdawało jej się, że skoro ona nic nie widzi, to najwyraźniej sama też stała się niewidzialna. Nie potrafiła oprzeć się wrażeniu, że stało się coś złego.
Pewnego dnia lub nocy, nie była w stanie tego określić, postanowiła z tym skończyć. Przełknęła głośno swój strach i pomału usiadła na łóżku. Starała się nie zwracać uwagi na pulsujący ból w skroniach. Wyciągnęła przed siebie ręce, ale nie wyczuła nic oprócz ciemności.
Już chciała z powrotem się położyć, jednak ostatkiem sił zmusiła swoje ciało do kolejnych ruchów. W ciszy słyszała tylko swój przyspieszony oddech i energiczne łomotanie serca. Jak to możliwe, że potrafi ono aż tak szybko i głośno bić.
Odrzuciła na bok kołdrę, po czym opuściła nogi. Zlękła się. Miała wrażenie, że łóżko jest zawieszone bardzo wysoko i nie może dosięgnąć podłogi. Dopiero po kilku sekundach, które w jej mniemaniu trwały wieczność, stopy dotknęły zimnej posadzki.
Znów wyciągnęła ręce przed siebie i omal nie pisnęła, kiedy lewa dłoń natrafiła na jakiś twardy mebel. Było to krzesło, na którym przesiadywali mężczyźni, kiedy przypominało im się o niej. Chwyciła się mocno oparcia i dźwignęła się na nogi.
Poczuła mdłości, a ból w skroniach się nasilił. Odetchnęła kilkakrotnie, opuszczając nisko głowę. Gdyby nie to, że miała pusty żołądek, to najprawdopodobniej zwymiotowałaby pod nogi.
Trzymając się jedną ręką krzesła, zrobiła krok do przodu. Potem drugi i trzeci, puściła się jedynego oparcia i przeszła kolejny kawałek. Wstrzymała oddech, kiedy jej ręce błądziły w gęstej ciemności, nie mogąc natrafić na żaden przedmiot. W jednej chwili zapragnęła wrócić do łóżka.
Poczuła strach. Paraliżujące uczucie zawładnęło jej ciałem. Zimne krople potu zaczęły spływać po jej czole. Miała wrażenie, że cienka koszulka, którą miała na sobie, przykleiła się do jej rozgrzanego ciała.
Powiodła dłonią do opatrunku znajdującego się na jej twarzy. W narastającej panice próbowała go jakoś zerwać. I nagle trach. Potknęła się o coś leżącego na posadzce. Upadła, uderzając kolanami o twardą powierzchnię. Jęknęła mimowolnie, robiąc przy tym sporo hałasu. Próbowała się jakoś opanować, kiedy usłyszała zamieszanie panujące gdzieś za ścianą.
Ktoś się zbliżał. Była nawet pewna, że są to dwie osoby.
Trzask.
Coś twardego uderzyło ją w głowę. Przez chwilę zupełnie ją zamroczyło.
- Na Merlina, Ginny, co ty wyprawiasz?! - wrzasnął ktoś i dopiero po chwili rozpoznała w tym głosie Syriusza. Po chwili poczuła, jak chwyta ją mocno za ramiona, a potem dotknął miejsca, w którym czuła największy ból.
Kiedy nie widziała, pozostałe zmysły się wyostrzyły. Bez problemu poczuła rdzawy zapach krwi.
- Remus, zapal światło – krzyknął Black, a Ginny przez ułamek sekundy łudziła się, że za chwilę i ona coś zobaczy w ciemności. Niestety...
- Powiedz coś... - odezwał się tym razem drugi głos.
Ale ona nie miała ochoty spełnić jego prośby. Gdyby to zrobiła, udowodniłaby, że jest gdzieś w tym mroku. Poczuła, jak ktoś, pewnie Syriusz, bierze ją w ramiona. Nie położył jej jednak na łóżku. Usiadł na brzegu, pozostawiając ją na swoich kolanach i kołysząc delikatnie w ramionach.
Przez chwilę miała wrażenie, że to sen. Ale nawet w snach nie czuła się tak bezpiecznie jak teraz.
Usłyszała, jak Remus siada na krześle.
- Traktujecie mnie, jakbym nie istniała – szepnęła wbrew sobie.
- Nieprawda – zaprzeczył Syriusz, a ona tylko prychnęła.
- Nie mam pojęcia, ile minęło czasu ani nawet co się stało. Zostawiliście mnie tutaj z nadzieją, że sama wykończę się psychicznie.
- Nieprawda – powtórzył raz jeszcze Syriusz. - To były trudne tygodnie dla nas wszystkich. Miałaś prawo czuć się z tym wszystkim źle.
- Dzięki za pozwolenie – mruknęła. - Ale wypadałoby jeszcze coś z tym zrobić.
- Dobrze, od czego chcesz zacząć?
- Chcę się wykąpać – oświadczyła, a na jej twarzy pojawił się mimowolny uśmiech.
- Sama?
- A co, z tobą? - odpowiedziała pytaniem na pytanie.
- Jak wolisz...
Usłyszała jeszcze ciche prychnięcie Remusa, a potem mężczyzna wstał z krzesła i oddalił się z zajmowanego przez nią pokoju.
Syriusz stanął na wysokości zadania. Powoli zaprowadził ją do łazienki. Ginny miała wrażenie, że długi, ciemny korytarz ciągnął się w nieskończoność. Lewą ręką wodziła po szorstkiej tapecie. Mężczyzna nic nie mówił i tak było lepiej. Dziewczyna nie chciała słuchać o kolorze ścian i obrazach wiszących na korytarzu. Wierzyła, że przyjdzie taki czas, kiedy sama to wszystko zobaczy.
Po chwili wprowadził ją do łazienki. Powoli i cierpliwie tłumaczył, że na wprost znajduje się duża wanna, do której Remus nalał już ciepłej wody, obok stały mydła i szampony, a na wieszaku przewieszono świeży ręcznik i czyste ubranie.
Dziewczyna była zadowolona, mogąc znów poczuć się samodzielną choćby w tak minimalnym stopniu. Choć i tak nie była głupia i doskonale zdawała sobie sprawę, że w trakcie, kiedy dokładnie namydlała swoje ciało, Remus i Syriusz stali przy drzwiach, aby zareagować, gdyby usłyszeli jakieś podejrzane odgłosy świadczące o tym, że coś jej się stało.
Nie było tak źle, jak na początku jej się wydawało. Ciemność ją przytłaczała, ale dodawała sobie otuchy, powtarzając, że za jakiś czas to wszystko się skończy. Syriusz mówił, że potrwa to góra miesiąc.
Opatrunek, który miała na oczach, nie zmoczył się w trakcie kąpieli. Dzięki temu mogła umyć włosy, nie bojąc się, że stanie się coś złego.
Wytarła się bez problemu. Kłopot sprawiły jej ubrania. Długo trwało zanim odgadła, gdzie jest przód, a gdzie tył koszulki. Kiedy w końcu ją założyła, zmieniała zdanie jeszcze trzy razy, nie będąc pewna, czy dobrze wygląda. W końcu dała sobie z tym spokój.
Owinęła ręcznik na głowie, gdyż znalezienie szczotki w ciemności graniczyło z cudem i pomyślała, że teraz jest gotowa zmierzyć się z rzeczywistością.
Przez kilka minut szukała klamki, aż w końcu zrezygnowana krzyknęła, że mężczyźni mogą wejść. Tak jak się spodziewała, otworzyli drzwi w ułamku sekundy. Tym razem to Remus wziął ją pod ramię. Wyczuła to bez problemu po jego szczupłej ręce i innym zapachu.
- Wszystko w porządku? - zapytał, a Ginny wyczuła, jak bardzo się martwi.
- Tak – stwierdziła, nie chcąc dokładać mu zmartwień. - Teraz mi opowiecie, co się stało w trakcie pożaru?
- Może usiądziemy w salonie? - zaproponował Syriusz, a dziewczyna tylko kiwnęła głową.
Może gdyby wiedziała, że aktualnie znajduje się na pierwszym piętrze, nie byłaby taka chętna. Zejście po schodach sprawiło, że ogarnął ją strach. Co prawda Syriusz zaproponował, że może ją znieść, ale kategorycznie odmówiła. Kroki stawiała pomału, opierając się na poręczy. Drugą rękę zaciskała na szorstkim swetrze Remusa.
- Muszę być samodzielna – jęknęła bardziej do siebie niż kogokolwiek z nich.
Po kilku minutach znaleźli się w salonie, choć według Ginny wyglądało tutaj dokładnie tak samo, jak w reszcie domostwa. Lupin posadził ją na wygodnej, miękkiej kanapie, a potem zajął miejsce obok. Milczeli przez chwilę, aż nie zjawił się Syriusz i nie postawił przed nią tacy z (jak później wytłumaczył) trzema szklankami z sokiem pomarańczowym. Jedną z nich wcisnął dziewczynie do ręki.
- To nie miało tak wyglądać – zaczął rozmowę Black.
- Dobrze, rozumiem – odpowiedziała, upijając łyk soku. Miała wrażenie, że nigdy nie piła tak dobrego napoju. Zastanawiała się, czy było to spowodowane tym, że dawno nie miała w ustach nic zjadliwego, czy może zmysł smaku również jej się wyostrzył.
- Ten pożar w szpitalu był największą porażką Zakonu w historii – kontynuował za przyjaciela Remus. - W płomieniach zginęło wielu czarodziejów, chorych, wykształconych uzdrowicieli... Większość z tych, co chcieli pomóc, została ranna. Poparzenia to chyba najmniejszy zmora w tej chwili. Nie ma co zrobić z poszkodowanymi. Zaangażowano do pomocy jakiś mugolski szpital, ale wiadomo, że tamte metody leczenia różnią się od naszych. Brakuje leków, eliksirów, środków opatrunkowych... Świat czarodziejów chyba jeszcze nigdy nie znalazł się w tak krytycznej sytuacji.
Ginny poczuła, że dłonie zaczynają jej drżeć. Próbowała przypomnieć sobie, czy kiedykolwiek spotkała się choćby z najmniejszą wzmianką o tym, że szpital trawiła tak wielka pożoga.
- Ale odbudują go, prawda? - spytała. - Za jakiś czas wszystko wróci do normy?
Gdzieś w ciemności usłyszała cichy, nerwowy śmiech Syriusza. Odwróciła głowę mniej więcej w tamtym kierunku.
- Przepraszam – wydusił z siebie mężczyzna. - To takie niewinne, co mówisz. Naprawdę.
Chciała się na niego zezłościć, ale jakoś nie potrafiła. Odstawiła na stół pustą szklankę po soku, upewniając się dwa razy, czy aby na pewno pewnie stoi, po czym schowała twarz w dłoniach. Nie chciało jej się płakać, ale poczuła dziwny, narastający smutek.
- A co z innymi członkami Zakonu? - zapytała. Słowo innymi zabrzmiało tak, jakby i ona mogła być częścią tego przedsięwzięcia. Pierwszy raz poczuła ukłucie w sercu na tę myśl. Niegdyś tak bardzo tego chciała, a teraz wszystko się pogmatwało.
Zapadła chwila milczenia, która według Ginny mogła zwiastować tylko najgorsze zło. Słyszała przeraźliwie głośne tykanie zegara, szum wiatru i przyspieszone oddechy dwóch mężczyzn. Mogła sobie tylko wyobrazić, jak wymieniają między sobą spojrzenia i myślą: ty jej to powiedz.
- Nie jest aż tak źle – oświadczył po chwili Syriusz, a dziewczyna miała wrażenie, że słyszy w jego głosie nutę niepewności. - Kilka złamań, liczne poparzenia, większość podłamała się psychicznie. Tylko Szalonooki...
- Co z nim? - zapytała stanowczo zbyt gwałtownie.
- Stracił nogę.
Miała ochotę krzyknąć. Poczuła, że jest to dowód na to, że takie lub inne, acz podobne wydarzenie miło miejsce w przeszłości. Z trudem powstrzymywała swoją twarz przed wyrażaniem emocji, które mogłaby zostać źle zrozumiane przez Remusa i Syriusza.
- Lewą? - zapytała, przypominając sobie wizerunek mężczyzny, który utkwił jej w pamięci.
- Nie – odpowiedział Remus z zakłopotaniem. - Prawą, ale jakie to ma znaczenie?
Zbladła. Przez jej ciało przeszła fala mdłości. Zaczęła żałować, że w ogóle piła ten sok. Napój zaczął ciążyć na jej żołądku. Zacisnęła dłonie w pięść, próbując opanować narastającą panikę. To nie mogło tak być. Po prostu nie miało prawa się wydarzyć.
- Muszę porozmawiać z Dumbledore'em – jęknęła.
- Mogę wysłać do niego wiadomość, ale wątpię, aby rzucił wszystko i przybiegł do ciebie – oświadczył Syriusz. - Możesz poczekać do kolejnego spotkania Zakonu.
- Ale ja nie mogę czekać. Muszę z nim porozmawiać teraz!
- Mówię ci przecież, że do niego napiszę – zdenerwował się Black. - Przecież nie wparujesz do Hogwartu!
- Wyślę mu patronusa – stwierdziła, nie zwracając uwagi na jego słowa. - To lepsze niż sowa i szybciej dojdzie do celu. – Ginny mechanicznie chwyciła się za kieszenie spodni. - Gdzie jest moja różdżka?
I znów zapadło milczenie. Tyk, tyk, tyk, rozbrzmiewało gdzieś w oddali, a ona gdyby tylko cokolwiek widziała, to rzuciłaby się na tych dwóch facetów i pokazał, kto tutaj rządzi.
- Gdzie jest moja różdżka?! - powtórzyła pytanie, zrywając się na równe nogi.
- Spokojnie – szepnął Remus. Poczuła, jak mężczyzna chwyta ją za nadgarstek swoją zimną dłonią. - Twoja różdżka jest tutaj.
Usłyszała, jak Syriusz wstaje z kanapy i kieruje się w bliżej nieokreślonym kierunku. Zaczął przekładać jakieś przedmioty, po czym znów do niej podszedł. Położył jej palce na trzonku różdżki, ale sam też jej nie puścił.
- Nie męcz teraz Dumbledore'a – powiedział, a jego ton lekko złagodniał.
- Muszę – oznajmiła twardo.
Dał za wygraną.
- Potrafisz wyczarować cielesnego patronusa, kto cię tego nauczył? - zapytał Remus, a Ginny poczuła, że na jej twarzy pojawiają się delikatne rumieńce.
- To nieważne – szepnęła tak cicho, że ledwo dosłyszała swój głos.
* * *
Większość czasu spędzonego w domu państwa Rice Draco Malfoy przespał. Innymi razy gapił się beznamiętnie w wiszący na ścianie obraz, jakby to miało sprawić, że ponownie wróci do swojego domu. Nienawidził tego uczucia bezsilności. To było gorsze niż ból, który rozpalał jego skórę.
Starał się nie myśleć, ale jego podświadomość sama podsyłała mu nowe tematy do rozważań. Drugi, trzeci, a nawet setny raz. O dziwo, w tamtych dniach częściej nawiedzał go obraz Ginny niż Astorii. Z niewiadomych przyczyn ubzdurał sobie, że znalazła jakiś sposób, by dostać się do Zakonu, a tamtego pamiętnego dnia również znajdowała się w szpitalu.
Zaskakujące, że tak dokładnie pamiętał różne, pojedyncze sceny, które miały miejsce w Hogwarcie. Kiedyś, bodajże w czwartej klasie, śmiał się razem z Blaise'em z jej włosów. W jego głowie kotłował się nawet najdrobniejszy szczegół tej rozmowy i to dobijało go najbardziej.

- Jak bym miał taką czuprynę na głowie, to pewnie ściąłbym się na krótko – skwitował Zabini, kiedy obserwowali pędzącą korytarzem Ginny.
- No... wygląda, jakby jej się łeb zapalił – przyznał mu rację Malfoy. Kątem oka dostrzegł, jak jego przyjaciel wyciąga różdżkę.
- Ciekawe jakby wyglądała, jakby faktycznie zapłonęła.
- Przestań – szepnął Draco, choć uśmiech nie zszedł z jego twarzy. Położył dłoń na różdżce Blaise'a. - Wiesz, że jest ulubienicą dyrektora. Nie będziemy robić czegoś takiego na środku korytarza.
Wtedy Ginny się zatrzymała, jakby słyszała, że ktoś w pobliżu o niej rozmawia. Rozejrzała się po korytarzu, a kiedy jej wzrok padł na chłopaków mięśnie jej twarzy się napięły. Draco obserwował, jak prostuje plecy i idzie dalej, nie spuszczając wzroku z różdżki Zabiniego.
- Masz rację, Dumbledore najchętniej postawiłby jej piedestał – odezwał się Blaise, chowając swoją broń. - To jego umiłowanie do biednych i słabych jest żenujące...

Wtedy Draco zgadzał się z Zabinim, ale teraz sam nie wiedział, na czym polegały relacje Dumbledore'a z Ginny. Może było w nich coś, czego on nie potrafił zrozumieć, coś, czego nawet ona nie rozumiała. Nie. To nierealne.
Nie myśląc zbyt wiele, wstał z łózka. Zakręciło mu się w głowie, ale zignorował to uczucie. Nie miał pod ręką żadnego zegarka, ale stwierdził, że musi być już po południu. Pewnie Astoria Rice niedługo przyniesie mu posiłek. Nie dbał o to, co wtedy zastanie.
Po cichu podszedł do drzwi. Bez wahania nacisnął na klamkę i wzeszedł z pokoju. Korytarz był zaciemniony. Ktoś przysłonił ciężkimi zasłonami ogromne okno, znajdujące się po jego lewej stronie. Na pomalowanych na szaro ścianach czaiły się niespokojne cienie. Ruszył w prawą stronę, a odgłos jego kroków tłumił gruby dywan, leżący na podłodze.
Wstrzymał oddech, kiedy doszedł do schodów. Zawahał się tylko przez chwilę, a potem zaczął schodzić. Nie ufał sobie, cały czas kręciło mu się w głowie, więc oparł się o elegancką poręcz.
Kiedy znalazł się w dużym, jasnym salonie, serce stanęło mu w piersi. Było to duże, okrągłe pomieszczenie ze ścianami pokrytymi mozaiką wielobarwnych liści. Na jednej ze ścian wisiał ogromny obraz z biegającym po lesie jeleniem. Wnętrze było dziwne, było w nim coś dzikiego i niespotykanego w tamtych czasach.
Spojrzał na leżący na ziemi dywan. Wyglądał jakby był porośnięty mchem. Jednak nie to zwróciło jego największą uwagę. Przy drewnianym stole siedziała mała dziewczynka w zielonej sukience. W niewielkich rączkach trzymała szmacianą sowę z szeroko rozłożonym skrzydłami.
Malfoy chciał się odwrócić i pognać do pokoju, który zajmował, jednak nogi odmówiły mu posłuszeństwa. Kiedy dziewczynka podniosła głowę i spojrzała w jego stronę, poczuł, że robi mu się gorąco. Jej włosy były jaśniejsze niż pamiętał, ale i tak nie pomyliłby jej z nikim innym.
Astoria. Jego Astoria mogła mieć nieco ponad rok. Siedziała i patrzyła na niego swoimi mądrymi, dużymi oczami.
W salonie u dziadków czułam się jak w zaczarowanym lesie – mówiła, kiedy poznali się już lepiej. - Wiesz, że czasem wyrażałam sobie, że przyjedzie po mnie książę na białym koniu. Na Merlina, jak teraz o tym myślę, to chce mi się śmiać z własnej głupoty.
Ale jemu wcale nie było w tym momencie do śmiechu. Przełknął głośno ślinę.
- Och, proszę pana? Draco? - Usłyszał po chwili głos gospodyni.
Odwrócił głowę. Kobieta stała w drzwiach, które prawdopodobnie prowadziły do jadalni i przyglądała mu się uważnie. Na jej twarzy malował się cień strachu i niepokoju. Powoli podeszła do Draco.
- Nie powinien pan wstawać – rzekła szybko. - Coś się stało? Mógł pan zawołać.
Ale Malfoy nie był w stanie nic powiedzieć. Obserwował, jak mała Astoria wstaje i chwiejnym krokiem podchodzi do babci. Objęła kobietę za nogę, nie spuszczając wzroku z mężczyzny.
- To moja wnuczka – oświadczyła szybko kobieta. - Ma na imię tak samo jak ja. Astoria. Jest nieśmiała i bardzo skryta. Ostatnio dużo czasu u nas spędza. Moja córka ponownie zaszła w ciążę, a opieka nad dzieckiem sprawia jej tyle kłopotu.
- Rozumiem – szepnął, choć doskonale wiedział, ile kłamstwa jest w słowach kobiety. - Ma pani rację, nie powinienem wstawać i kręcić się po domu. To było niestosowne, przepraszam.
- Nic nie szkodzi. Za jakiś czas wszystko panu pokażę. Wróci pan sam do pokoju? Przyniosę obiad za kilka minut.
Nie sprzeczał się z nią. Odwrócił się na pięcie i nie zwracając uwagi na ból głowy, zaczął wspinać się po schodach. Nie odwrócił się nawet wówczas, kiedy usłyszał cichutki, niewyraźny głos dziewczynki:
- Kim jest ten pan i czemu ma taką brzydką twarz?
- To nasz gość, kochanie, i nie wolno tak mówić. Ten pan miał wypadek i jest mocno poparzony.
Draco bezwiednie powiódł palcami do swojej twarzy. Pod zimnym dotykiem opuszków poczuł twarde rany, znajdujące się pod lewym okiem i na podbródku. Zląkł się.
* * *
Przepraszam za zwłokę, ale miałam urwanie głowy w tym tygodniu. Aktualnie mam doła i nie wiem co z tym zrobić. Będę szczera, myślałam o przerwie od blogowania. Ten rozdział był pisany jeszcze w maju...
Szablon też chciałam zmienić, ale nic mi nie wychodzi... wiem. Marudzę.

25 komentarzy:

  1. Tym razem czytałam powoli, żeby mieć to cudo na jak najdłużej ;)
    Cóż mogę powiedzieć, czy raczej napisać... Świetny, jak każdy. Chyba tym razem nie będę pisac długiego komentarza, bo po prostu nie przychodzi mi na myśl nic innego jak genialnie, fantastycznie, świetnie itd.
    \Co do Ginny... To coraz bardziej jestem ciekawa tego, co się dokładnie z nią stało. Wciąga mnie to coraz bardziej z każdym zdaniem i z każdym rozdziałem :D
    I... ach, Draco zobaczył Astorię. Ale to musiało być dla niego pogmatwane, uch!

    Przerwa od blogowania? Cóż, jeśli myślisz, że to pomoże, to czemu nie. Z mojej strony na pewno się nie pogniewam, bo i o co? Robisz to z własnej inicjatywy i poniekąd dla własnej przyjemności, jak sądzę, więc... Jeśli tylko przerwa pomoże, to droga wolna. Mam tylko nadzieję, że nie na długo, bo historia naprawdę ciekawa :D I ciekawi mnie rozwiązanie :D A co do szablonu... Ja jestem osobiście zdania, że każde dzieło Elfaby jest świetne :D
    Tak więc... Przemyśl sobie na spokojnie, z doła kiedyś wyjdziesz na pewno, a tak to... Jestem z Tobą w każdej Twojej decyzji. Jeśli zrobisz przerwę, na pewno stąd nie ucieknę :D
    Na konie życzę Ci standardowo masy pomysłu oraz czasu. Życzę Ci także byś wyszła z doła ;P
    Trzymam kciuki i pozdrawiam cieplutko ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czy dobrze zrozumiałam Ginny, że wszystko co się dzieje w tej historii w jakiś sposób zmienia to co będzie później? Chyba wolę fragment Ginny bo po pierwsze więcej się w nim dzieje, a po drugie wydaje się dłuższy. Mam nadzieję, że niedługo się spotkają i dowiedzą trochę więcej o tym co ich spotkało. Szablon śliczny, tamten miał fajne ustawienie i kolorystykę ale tamta dziewczyna jakoś nie pasowała mi do Ginny. Uwielbiam galerię szablonów mogę sobie wejść i podziwiać. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hmm. Jeśli tam jest rok 1979, a Astoria ma roczek, to oznacza, że jest starsza od Draco. Według wiki hp urodziła się w 1982. Oczywiście to twoje opowiadanie i możesz robić z nim co tylko zechcesz. Nie żebym się czepiał :).
    Dobre to było, jak Syriusz zapytał Ginny, czy sama się chce wykąpać. Pewnie chciał jej umyć plecy ;d.
    Czyżby historia się zmieniała za sprawą Ginny i Draco? Skoro Moody stracił prawą nogę, a nie lewą. Może, gdyby niepojawianie się Malfoy'a, w szpitalu nie byłoby pożaru.
    Też sobie zrobiłem na pół roku przerwę od blogosfery. Jeszcze nie wiem, czy wyszło mi to na dobre. Zobaczę później, jak to będzie z weną i innym rzeczami.
    Bardzo ładny szablon. Zresztą jak zawsze. Talenciara ;d.
    Czekam na następny rozdział.
    Pozdrawiam.
    http://pieczecie--magii.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo podobał mi się rozdział :)
    W tym opowiadaniu chyba najbardziej polubiłam Lupina :33

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj nie marudź kochana według mnie nie masz powodu.
    Rozdział naprawdę cudowny i tyle w nim emocji.
    Mam nadzieję że Ginny nie będzie ślepa na zawsze.
    To by bardzo utrudniło jej zycie i nie przyniosło nic dobrego.
    Czy mi się wydaje czy pomiędzy nią a Syriuszem mogłoby coś być?
    Nie mam pojęcia czemu tak pomyślałam.
    Ostatnio coraz częściej chodzi mi po głowie połączenie tej pary w jakiś dziwny i cudowny sposób.

    Szkoda mi również Dracona.
    Jego spotkanie ze swoją przyszłą żoną było bardzo poruszające.
    I co mu się stało z twarzą?
    Naprawde został tak bardzo poparzony?

    Normalnie intrygujesz z każdą chwilą coraz bardziej.
    Twoje opowiadania mają w sobie jakiś taki urok, że uwielbiam je czytać i wciąż czekam na więcej i wiecej.
    Aż nie wiem co w tym jest.
    Chyba jakas taka specjalna magia wytwarzana przez Ciebie, a nie każdy autor to potrafi.

    przesyłam wakacyjne pozdrowienia i czekam na kolejny NN :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozmowa Ginny z Syriuszem i Remusem jest dość ciekawa i nieco niepokojąca zważywszy na fakt, że wiele elementów się ze sobą nie zgadza. Nie dziwię się dziewczynie, że jest nieco oszołomiona tym wszystkim i chce jak najszybciej porozmawiać z Dumbledorem. To mi trochę przypomina sytuacje z DB, jak Tronk przybył z przyszłości i okazało się, że było zupełnie inaczej niż u niego. Dwa zupełnie nowe światy.

    Bardzo fajna scenka Dracona, jak zobaczył swoją małą żonę^^ To musiało być przedziwne uczucie. Choć, z tego co wiem, Astoria była młodsza od Dracona... ale najwidoczniej zmieniłaś to na potrzeby opowiadania.

    I muszę przyznać, że bardzo śliczny szablon. Bardzo podobają mi się te róże wokoło modelki. I podoba mi się technicznie ustawiona data nadania postu w tym owalu - świetne to jest :)

    Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy ;*
    Ściskam ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Zazdroszczę Ci wiesz? ;> Piszesz tak lekko. Czytelnik potrafi wczuć się w sytuację zarówno Ginny jak i Dracona (mam wenobrak w sumie, więc zazdrość się spotęgowała). Cała ta sytuacja ich przerasta, widzą coś, co wiedza jaki będzie miało skutek. A może nie? Widać, ze ta dójka wywołała zmiany w przeszłości. Teraz powoli mi się układa coś w główce. Jak widać ich obecność na razie szkodzi, nie pomaga. Obecność Dracona spowodowała atak Śmierciożerców na Szpital św. Munga (?). Chcieli się go pozbyć i dzięki czemu wymyślił coś tak okropnego (tak sobie gdybam, nie wiem czy to prawda).
    Przez chwilę sama przestałam widzieć, tak wczułam się w sytuację Ginny (zazdrość, zazdrość!). Też bym się wkurzyła, jakby nikt do mnie nie przychodził, a ja bym nie wiedziała. Oddałaś charakterek Ginny. Chwali się.
    Draco widzi swoją żonę jako małą dziewczynkę? Sama nie wiem, co bym czuła w takiej chwili. Też bym chciała uciekać ^^ Chciało mi się śmiać, gdy Astoria powiedziała, że Draco ma brzydką twarz. Pomyślałam sobie, że nieźle zmienił się jej gust, że tak to ujmę. A tu sie okazuje, że nieźle oberwał i uśmiech zszedł mi z ust.
    Kończę, bo tworzę litanię. Wiem, że jeszcze wiele brakuje, ale tutaj urwę ;D

    OdpowiedzUsuń
  8. Śliczny szablon. Śliczna jest ta modelka na nim, której imię znalazłam nawet w zakładce o szablonach.
    Szkoda mi Ginny. Bez wzroku musi jej być naprawdę ciężko. Zmuszona do polegania na innych ludziach traci własną samodzielność, na której jej przecież tak zależało. Remus i Syriusz pomimo dobrych chęci chyba niekoniecznie potrafią się nią odpowiednio zająć. Chyba jej tajemniczość nieco ich przeraża. No a poza tym jest jedyną kobietą w ich męskim mieszkaniu. To też duży przeskok;D Ciekawa jestem, co właściwie znaczy utrata innej nogi przez Szalonookiego. Czyżby swoim przyjazdem Ginny i Draco zaczęli zmieniać historię? Czy sprawiają, że coś się wydarzy, chociaż nie powinno lub odwrotnie - to, co powinno, nigdy nie będzie miało miejsca? To ciekawa sprawa, jak będzie się zmieniać rzeczywistość pod wpływem tej dwójki przybyszy z przyszłości.
    Draco... Spotkanie z Astorią niewątpliwie było dla niego ogromnym szokiem. W końcu znał ją jako kobietę, nie maleńką dziewczynę. Dziwię się jednak, że Astoria jest już rocznym bobasem, skoro jeszcze nie ma na świecie Harry'ego i ludzi z jego otoczenia. Wychodziłoby, że Astoria była starsza, a nie wydaje mi się, żebyś o tym wcześniej wspominała.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  9. Piękny szablon *.* cudo :)
    Boże, biedna Ginny :( Pozbawiona wzroku skazana na ciemność, coś strasznego. Ale nadal jest silna, choć powoli się poddaje. Remus i Syriusz jakoś nie potrafią do niej dotrzeć. Mam nadzieję, żeutrata wzroku Ginny nie jest nie odwracalna i dziewczyna jeszcze będzie mogła spojrzeć na świat :)
    Ps. Elfabo mogłabyś mi zdradzić jak rozdzielić boczna kolumne tak jak w szablonie numer 1? Pytałam o to już w zakładce z szablonami, jednak nie dostałam odpowiedzi, więc ponawiam pytanie tutaj. Wybacz, jestem zdesperowana :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zapomniałam odpowiedzieć. przepraszam. już Ci mówię. możesz albo 'ubierać' poszczególne gadżety osobno albo użyć jednego selektora:
      .column-right-inner .widget
      lub oczywiście:
      .column-left-inner .widget
      w zależności od tego o którą kolumnę chodzi, a tytułu gadźetów to analogicznie:
      .column-right-inner h2
      lub:
      .column-left-inner h2

      Usuń
    2. Dziękuję. Będę próbować :)

      Usuń
  10. nie chcę sobie nawet wyobrażać jak trudno pisze się o osobie niewidomej. trzeba opisywać zupełnie inne doznania niż u zdrowej osoby. tez chciałam pisać ale zaczęłam opisywać kolor tapety i doszło do mnie że coś nie tak :P
    wiem, że nie powinnam, ale zastanawiam się jak skończy się ta historia. to znaczy chcę, abyś pisała jak najdłużej, ale ciekawa jestem jak wrócą do domu. bo wrócą nie?

    OdpowiedzUsuń
  11. Jestem! *a kierowca autobusu wstał i zaczął klaskać* :D
    Chyba już teraz wiem dlaczego tym razem wzięłaś się za pisanie dwóch perspektyw, w końcu, im więcej osób do dręczenia, tym lepiej, prawda?
    Już przyzwyczaiłam się do myśli, że lubisz uprzykrzać życie swoim bohaterom, dlatego też, zdążyłam się domyślić, że prędzej czy później Ginny lub Draco stanie się coś złego.
    Wydaje mi się, że ich obecność w przeszłości, ma wpływ na wydarzenia, które się w niej dzieją, a konsekwencje będą nadal widoczne, kiedy wrócą do swoich czasów.
    Gdyby nie Draco, nikt nie wznieciłby pożaru, Alastor straciłby lewej, a prawej nogi. Ginny sama nie wie już co ma robić... chyba korci ją, aby powiedzieć wszystkim prawdę i pewnie dlatego chce spotkać się z Dumbledore'm.
    Hmm... czy u Ciebie w tamtych czasach były Zmieniacze Czasu? Jeśli tak, to Dumbledore mógłby zabrać jeden z nich z Ministerstwa Magii, co oczywiście, nie byłoby to łatwym zadaniem, a potem znalazłby Draco i pomóc Ginny wrócić do rzeczywistości. Niemniej, to zbyt piękne, aby mogło być prawdziwe.
    Rozczuliła mnie mała Astoria, choć podobnie jak inni, dostrzegam pewne sprzeczności z HP. Mamy rok 1979, na świecie nie było nawet Dracona, a co dopiero Astorii, więc jakim cudem jest od niego starsza, skoro to jej siostra, Dafne, była na jednym roku w Slytherinie razem z Malfoy'em?
    Biedny Malfoy, musiał czuć się naprawdę dziwnie, kiedy patrzył na swoją przyszłą żonę w pieluchach :p Sam fakt, że Astoria jest uroczym oraz pyskatym bobasem musiał być dla niego szokiem. "Czasem wyrażałam sobie, że przyjedzie po mnie książę na białym koniu". Widzisz, Astorio? Draco spadł Ci chyba z nieba! :D
    Zastanawia mnie, dlaczego Syriusz i Remus opiekują się Ginny, wiadomo, ktoś musi, ale dlaczego właśnie oni? Dlaczego nie Dorcas, która pod względem medycznym jest o wiele bardziej doświadczoną osobą, poza tym, widać, że Ginny krępuje obecność tych dwojga.
    Biedna Ginny :( Musi być naprawdę przerażona tym całym zamieszaniem, ciekawe co będzie kiedy wrócą już do Rzeczywistości, JEŚLI w ogóle uda im się wrócić. Pewnie nie.
    Utrata wzroku musi być dla niej naprawdę ciężkim przeżyciem. Jej samodzielność, wszystko o co walczyła poszło na marne. Samodzielność dla której zrezygnowała z miłości Harry'ego! Nie wyobrażam sobie, co musi tkwić jej teraz w głowie. A przecież mogła grać w Quidditcha nawet teraz, podczas wojny, z Jamesem i Syriuszem na przykład.
    A tak nawiasem mówiąc, skoro już tutaj jestem, to mogłabyś mi powiedzieć, co się dzieje z moimi kodami CSS? Próbowałam już chyba wszystkiego :( Otóż, kody na kolumny oraz niektóre dodatki w ogóle nie chcą mi działać, a przecież one są najbardziej potrzebne, nie mogę bazować tylko i wyłącznie na kodach na posty i karty, powoli zaczynam dostawać szału! Zdaję sobie sprawę, że blogspot ostatnio trochę szwankuje, niemniej jednak wygląda na to, że tylko ja mam z nimi taki problem :(
    Oto adres mojego bloga na próbne szablony http://flaflala.blogspot.com/ gdzie całkiem niedawno wstawiłam nowy, świeżutki kod CSS.
    Pozdrawiam i z góry dziękuję za odpowiedź;*

    OdpowiedzUsuń
  12. Witaj Elfabo!
    Chciałaby Tobie przeogromnie podziękować, za szablon dla mnie. Przyda się, więc naprawdę bardzo się cieszę. Nie dość, że jest totalnie w moim stylu, to nie mogę wyjść z podziwu, że w takim szybkim tempie go dla mnie wykonałaś. To wiele dla mnie znaczy :)

    Jest jeden szkopuł, jak chcę go pobrać, to devanart automatycznie przenosi mnie na to http://imageshack.us/a/img593/7755/g75o.jpg

    JESZCZE RAZ TOBIE DZIĘKUJĘ, NO!!

    venilla-seela-snape.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. Pojawi się zapewne z okazji urodzin Ginny Weasley?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to żadna tajemnica. dokładnie z tego powodu. Jak co roku na Ginevrze. :D

      Usuń
  14. przeczytałam całe Twoje opowiadanie z myślą, że jeśli nie jest to paring Dracona i Giny to może coś z tego będzie i nie myliłam się. Wyszło coś cudownego co zaskoczyła mnie i to bardzo, coś co było bardzo genialne i opisane w sposób, który nie pozwala odsunąćć się od monitora. zakochałam się po prostu. Pomysł z przeniesieniem w czasie, to jest genialne, sama to chciałam zastosować lecz muszę znaleźć lepszy pomysł na to wszystko dlatego wybieram się na kilka dni odpoczynku by ułożyć sobie wszystko. ale nie o mnie tu! jestem ciekawa czy Ginny naprawde odzyska wzrok czy będzie już taka bezbronna do końca i nic nie uda jej się zminić i czy Harry w ogóle sie urodzi, a to by była niespodzianka! ha ha ;3 uwielbiam moje zwariowane pomysły. póki co...czekam na kolejny rozdział i zapraszam do siebie na przeglądnięcie kart, bo skasowałam wszystko, dając sobie czas do namysłu i nowy prolog. dodaję do linków i czekam na kolejny :)
    P.S. mam szablon spot Twojego kursora na swoim blogu i każdy Go podziwia, nawet ja codziennie. uwielbiam wszystkie Twoje dzieła ;3
    [traitors-kiss]

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie wiem dlaczego, ale cały czas oczekuje spotkania Draco z Ginny. Zastanawia mnie jak by to wyglądało, kiedy staną ze sobą twarzą w twarz i zmierzą się z tym, co przeszli. Ginny ma poparzoną twarz i opatrunek na oczach, a Draco poparzone okolice twarzy.
    O co chodziło z tą nogą? Czyżby przeszłość się zmieniła, a może przyszłość potwierdziła? Nie czytałam tak dokładnie HP, więc kompletnie nie wiem, którą nogę stracił Moody. Jednak coś to musi oznaczać.
    Podobał mi się rozdział i czekam na więcej.

    Pozdrawiam serdecznie,
    Donna Webner.

    OdpowiedzUsuń
  16. Jeszcze raz ja!
    Przepraszam ale przesłałam Ci coś z błędami a chciałam żeby niespodzianka wyszła idealnie.
    Nie wiem czy się spodoba ale mam nadzieję że tak;)
    Troche nad nią popracowałam a że lubię Twoje opowiadanie dlatego właśnie powstało coś takiego:

    http://www.youtube.com/watch?v=-R7tx9tq-Fk&feature=youtu.be

    Nie jest idealny i pojawiają sie w nim błędy ale mam nadzieję że się spodoba.

    pozdrawiam serdecznie i życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. P.s.
      Filmik jest też z okazji urodzin Ginewry!!

      Usuń
    2. o jeju, o jeju, o jeju! to jest genialne! naprawdę świetne. bardzo, bardzo, bardzo Ci dziękuję!

      Usuń
    3. Proszę bardzo:)
      Cieszę się że jesteś zadowolona trochę bałam się pokazać ale na szczęście nie musiałam;)

      Usuń
  17. Wiesz, to bardzo fajnie, że świętujesz urodziny Ginny ^^ Tak więc obszerniejszy komentarz postaram się zostawić pod tym kolejnym postem, a teraz tak szybciutko coś naskrobię, żebyś wiedziała, że przeczytałam.

    Widzę, że pożar w szpitalu zostawił ślad i na ciele Ginny, i na ciele Draco. Ona na razie nie widzi, on ma poparzoną twarz. Mam nadzieję, może głupią, że jeśli uda im się wrócić do swoich czasów, znów będą przypominać siebie.
    Podobało mi się to spotkanie z Astorią, choć dla Malfoya to musiało być bardzo dziwne, widzieć swoją żonę jako małe dziecko.
    No i noga Alastora... Coś się zmienia w przeszłości, podróż w czasie nie przeszła bez echa. Niedobrze. Jestem ciekawa, czy jeszcze jakieś wydarzenie ulegnie zmianie.

    OdpowiedzUsuń
  18. No i dotarłam przed publikacją kolejnego rozdziału. Ech, to moje robienie wszystko na ostatnio chwilę, wychodząc z założenia, że "mam jeszcze czas", ale wrażenie, że dotarłam, prawda?

    Ginny nie jest łatwo. Widzieć tylko ciemność. Każdego dnia i ma poczucie błądzenia w niej. Zwyczajne, proste czynności dnia codziennego stają się dla niej czymś trudnym, od kiedy straciła na jakiś czas wzrok. Ale ona mimo wszystko się nie oddaje. Syriusz bardzo jej pomaga z Remusem, co jest najważniejsze w tym czasie dla dziewczyny.

    No i sprawa Dracona. Też ucierpiał. Można by powiedzieć, że oszukał przeznaczenie, nie ginąc w płomieniach. Ktoś uratował mu życie. Skończyło się tylko na "drobnych" obrażeniach twarzy. Znalazła się w domu, w którym jest raczej bezpieczny. Dużym przeżyciem musiało być spotkanie swojej przyszłej żony, która jest obecnie ponad rocznym dzieckiem. Sądzę, że jak wyzdrowieje, powinien iść do Dumbledore'a. Może wtedy połączyłby się z Ginny, ale sądzę, że ty dobrze wiem jak to się dalej potoczy, dlatego czekam. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

SPAM to zuo. Kiedy go zostawiasz, to cała jego czarna energia przeleje się w moje serce i nie będę nad sobą panować, kiedy przybędę na Twój blog i napiszę coś niemiłego.

Zwiastun wykonała rosmaneczka.