Nawet, jeśli tylko
błoto i przedwieczny kurz
Krążą ponad głową, nawet, jeśli umarł Bóg
Każdy proton tęskni za istotą Absolutu.
Krążą ponad głową, nawet, jeśli umarł Bóg
Każdy proton tęskni za istotą Absolutu.
(Coma)
Znalezienie
Josepha Otto było bardzo proste. Najpierw złożyli wizytę
Ksenofiliusowi Lovegood, który bez oporów dał im namiary na
mężczyznę, z którym przeprowadził wywiad kilka miesięcy temu.
Ponoć sam pan Otto prosił, aby te informacje przekazać każdemu
zainteresowanemu.
Mężczyzna
na nich czekał. Chciał nawet poczęstować herbatą i ciastkami,
ale Malfoy był tak wściekły, że dłuższe rozmowy i uprzejmości
nie wchodziły w grę. Zależało mu głównie na powrocie do domu i
Ginny nie miała mu tego za złe. Rozumiała, choć bała się
chwili, w której będzie musiała spojrzeć Harry'emu w oczy.
Joseph
dał im nową kulę i nakazał, aby wrócili do ministerstwa. Nie
było to łatwe, ale nie mogło też ich powstrzymać. W końcu
wszystkie przeszkody zostały pokonane...
Mlecznobiała
mgła opadła, a oni znów stali na korytarzu w ministerstwie. Na
pierwszy rzut oka nic się nie zmieniło. Długi czarny korytarz z
kilkunastoma drzwiami po bokach, niewielki stolik i dwa krzesła.
Jedyną różnicą były rozsypane na podłodze dokumenty i formularz
przeniesienia do innej drużyny, znajdujący się na blacie.
Ginny
zacisnęła dłoń w pięść. Poczuła dziwną bezsilność i
pustkę, chciało jej się krzyczeć, kiedy jej wzrok napotkał
rozbitą kulę. I dopiero wtedy zdała sobie sprawę, że ma na sobie
elegancką zieloną szatę, w której chciała załatwić sprawę w
ministerstwie.
– To
wszystko? – Usłyszała krótkie pytanie Malfoya. – To już jest
koniec?
Koniec...
Dziewczyna
jednym ruchem zabrała swój dokument z blatu, po czym puściła się
biegiem wzdłuż korytarza. Nie odwróciła się za siebie, kiedy
Draco wykrzykiwał jej imię. Nie zawahała się nawet przez moment.
Po prostu biegła.
Harry
wrócił do domu o szesnastej. Zdziwił się, że nie zastał tam
Ginny. Obiecała mu, że szybko uwinie się ze swoimi sprawami, a
potem pójdą do Rona i Hermiony. Choć szczerze powiedziawszy młody
auror wcale nie miał ochoty odwiedzać swoich przyjaciół.
Podświadomość podpowiadała mu, że dzisiejszy dzień powinien
spędzić z Ginny. Zaczął się nawet zastanawiać, czy przypadkiem
nie zapomniał o jakiejś rocznicy. Pierwszy pocałunek, seks,
randka... nie, nie, nic nie pasowało.
W
każdym razie dom był pusty. A od skrzata dowiedział się, że
Ginny nie wróciła nawet na chwilę. To było dziwnie podejrzane.
Zaczął się martwić, choć wiedział, że dziewczyna nie musi mu
się ze wszystkiego tłumaczyć.
Najpierw
wysłał wiadomość do Luny, potem do Hermiony, Billa, a na końcu
do jej rodziców. Ostatni strzał był trafiony. Molly odesłała mu
patronusa z potwierdzeniem teorii. Ginny była w Norze. Nakazała
również Harry'emu szybko przybyć.
I to
zmartwiło go jeszcze bardziej. Wyszedł z domu w ekspresowym tempie.
Kiedy
zapukał do Nory, błyskawica przecięła niebo, jednak deszcz
jeszcze nie zaczął padać. W powietrzu dało się wyczuć woń
wilgoci, a niebo przykryły gęste, czarne chmury. Wiał ostry wiatr,
który nie był w stanie przepędzić jego nieprzyjemnych myśli.
Odczekał
kilka sekund, a potem nerwowo zapukał ponownie. Już chciał wejść
do środka, kiedy drzwi się otworzyły i stanął w nich pan
Weasley. Artur jednak nie wpuścił go do środka. Sam wyszedł na
zewnątrz. Wyglądał na mocno zdenerwowanego, ale też smutnego.
Harry zaczął się zastanawiać, kiedy popełnił błąd.
– Dzień
dobry – przywitał się grzecznie. – Gdzie jest Ginny?
– W
salonie. Dwie godziny temu zasnęła na kanapie – odpowiedział,
lustrując młodego aurora wzrokiem.
– Czy
coś się stało?
– To
chyba ja powinienem zapytać. Ginny był mocno roztrzęsiona. Molly
próbowała coś z niej wyciągnąć, ale ta cały czas płakała.
Chciała oglądać stare fotografie Gideona i Fabiana, braci Molly.
– Po
co?
– Nie
mam pojęcia. Harry, możesz mi powiedzieć, co się między wami
wydarzyło?
– Nic
– odpowiedział zbyt szybko i nerwowo. – Rano zjedliśmy razem
śniadanie, a potem poszła do ministerstwa załatwić formalności w
związku z przeniesieniem do innej drużyny. Ja byłem cały czas w
terenie. Proszę mi wierzyć, nie skrzywdziłbym jej.
– Wiem,
Harry... po prostu nie wiemy, co o tym myśleć.
– Mogę
wejść?
Artur
otworzył drzwi i wpuścił go przodem do izby. Chłopak w kilku
susach znalazł się przy kanapie, na której leżała Ginny.
Wydawała się być taka drobna, przykryta ciężkim wełnianym kocem
pocerowanym w licznych miejscach. Rude włosy opadały jej na twarz,
ale Harry i tak dostrzegł delikatnie otwarte usta, blade policzki i
czerwone ślady po łzach.
Poczuł
narastającą bezradność. To ona zawsze uważała go za swojego
największego bohatera, a teraz nie potrafił jej uchronić. Stało
się coś złego, a jego nawet przy tym nie było.
Harry
usiadł na podłodze. Chciał dotknąć jej twarzy, jednak wtedy do
salonu weszła pani Weasley. Spojrzała na niego posępnie, a potem
zaczęła zbierać stare fotografie ze stolika.
– Chcesz
napić się herbaty, Harry? – zapytała, a uwadze chłopaka nie
uszło, że sili się na spokojny ton. Ona też niedawno płakała.
Nadal drżały jej dłonie.
– Nie,
dziękuję – odpowiedział grzecznie.
A
wtedy Ginny się poruszyła. Przeciągnęła się i pomału otworzyła
czerwone od płaczu oczy. Spojrzała na Harry'ego, a potem się
uśmiechnęła. Ale jego uwadze nie uszedł fakt, że w tym geście
kryło się niesamowicie dużo bólu.
– Tęskniłam
za tobą – szepnęła, po czym usiadła skołowana na kanapie.
Rozejrzała się, jakby nie do końca pojmowała, gdzie się znajduje
i do kogo wypowiedziała te słowa.
Harry
czuł, że nie może na to patrzeć. Bolało go serce, kiedy była w
takim stanie. Nie myśląc długo, zajął miejsce obok niej i
przytulił ją mocno do siebie. Nie opierała się, choć była
dziwnie sztywna.
– Ginny,
co się dzieje? – zapytał. – Jeśli coś zrobiłem nie tak,
to...
– Nie,
to nie twoja wina – odpowiedziała, a jej głos drżał z emocji.
– Więc
o co chodzi? Coś nie poszło w ministerstwie? Spotkałaś kogoś?
– Spotkałam
Draco – przyznała bez zastanowienia.
– Nie
mów mi, że powiedział ci coś głupiego i tak bardzo się
przejęłaś.
– Nie
– odpowiedziała krótko.
Mężczyzna
zaczął gładzić jej włosy. Jego dłonie były przyjemnie ciepłe.
Szeptał jej do ucha ciepłe słowa.
– Harry,
chcę zostać twoją żoną – powiedziała po dłuższej chwili
milczenia. - Proszę, pobierzmy się.
Te
słowa go zaskoczyły. Popatrzył na nią z niedowierzaniem, a potem
pocałował. Przez chwilę miał wrażenie, że jej usta smakują
inaczej niż rano. Były słone od tak wielu przelanych łez.
Kiedy
Draco wszedł do domu, Astoria siedziała na eleganckim fotelu i
czytała książkę. W pierwszej chwili go nie zauważyła.
Marszczyła idealnie wyregulowane brwi i sięgała do małej miseczki
po orzeszka ziemnego. Przegryzła go z gracją, o którą tylko ją
mógł podejrzewać.
I
wtedy to poczuł. Dziwna fale spokoju i szczęścia. Wrócił do
domu, miał gdzie wracać. Nie było takiej sytuacji jak po wojnie,
kiedy nie potrafił nigdzie znaleźć sobie miejsca. Teraz był
tutaj. Z kobietą, która kochał ponad życie.
Nie
mógł powstrzymać emocji. To wszystko było silniejsze od niego.
Poczuł niewygodną gulę w gardle, a potem zaszlochał głośno.
Astoria
podskoczyła, nie do końca zdając sobie sprawę, co się dzieje.
Rozejrzała się energicznie, a kiedy natrafiła na twarz męża w
jednej chwili zerwała się z fotela i znalazła przy nim. Książka
z głuchym łoskotem spadła na ziemię.
– Kochanie
– zaczęła spokojnie. – Co się stało?
Malfoy
uklęknął przed nią i wtulił twarz w jej podbrzusze. Łkał jak
dziecko, kiedy ona głaskała delikatnie jego włosy. Nie rozumiała,
ale w tamtym momencie nie miało to znaczenia.
– Tak
bardzo cię kocham – wyszeptał bezgłośnie.
– Ja
też cię kocham, Draco.
Wtedy
podniósł głowę i spojrzał jej prosto w oczy.
– Dlaczego?
– zapytał.
– Bo
jesteś dobrym człowiekiem – odpowiedziała, nie wahając się ani
chwili. – Jednym z najlepszych, których znam. I co najważniejsze,
akceptujesz mnie taką, jaką jestem.
Milczeli
przez kilka minut. A potem mężczyzna wstał z podłogi i usiadł na
fotelu, który wcześniej zajmowała Astoria. Pociągnął ją
delikatnie za rękę, zmuszając, aby usiadła mu na kolanach.
Kobieta oparła głowę o jego pierś i słuchała cichego bicia
serca.
– W
ministerstwie zdarzył się mały wypadek – zaczął, bujając ja
delikatnie w ramionach. – Spotkałem Ginny Weasley, wiesz,
dziewczynę Pottera, wymieniliśmy kilka niemiłych uprzejmości i
wtedy obok nas przeszedł jakiś facet. Zgubił szklaną kulę.
Podniosłem ją i dostrzegłem w środku mleczną mgłę, która
zaczęła zmieniać się w klauna. Ginny się zdenerwowała i
wytrąciła mi przedmiot z dłoni. Rozbił się w drobny mak.
– Dlaczego
mi to mówisz? Coś ci się stało? Wydarzyło się coś złego? –
dopytywała się Astoria, a w jej głosie dało się wyczuć strach.
– Nie
– odpowiedział po namyśle. – Nic się nie wydarzyło. Z kuli
wydobyła się mgła, która po kilku sekundach opadła. Nie była
toksyczna, a wszystko wokół nas było bez zmian.
– To
dlaczego...? – zaczęła, ale Draco przerwał jej, kładąc palec
na drżących wargach.
– Bo
wtedy uświadomiłem sobie, że jesteś dla mnie kimś więcej niż
żoną. I chciałbym, aby zawsze tak było.
– Draco,
nie musisz się zmieniać – stwierdziła, a na jej ustach pojawił
się ciepły uśmiech. – Do tej pory było mi lepiej, niż mogłam
sobie kiedykolwiek wyobrazić. Marzę o tym, aby moje życie się nie
zmieniło. No, może z wyjątkiem pewnego szczegółu...
– Szczegółu?
– Tak,
chciałbym, aby nasza rodzina kiedyś się powiększyła. No, może
nie aż tak bardzo kiedyś.
– Może
faktycznie warto o tym pomyśleć. Ale teraz... chyba mieliśmy coś
do załatwienia. Chciałaś wybrać się na Pokątną po nowe szaty
wyjściowe, pamiętasz?
– Pytasz,
czy pamiętam o zakupach? Oczywiście, że tak. Dasz mi kilka minut,
chciałabym się przebrać.
A
potem wstała i zniknęła za drzwiami prowadzącymi do ich sypialni.
Draco nie chciał okłamywać żony, ale czuł, że nie ma innego
wyjścia. Tak było lepiej. Ginny miała rację, nikt nie mógł
poznać prawdy.
Malfoy
podniósł się z fotela i udał do jadalni. Tam spojrzał na obraz
matki z dzieckiem. Uśmiechnął się gorzko, kiedy kobieta
wyczarowała małe złote gwiazdki, które rozbawiły jej synka.
Niespodziewanie pomyślał o Astorii, która nigdy w życiu nie
będzie w stanie tego zrobić.
Bez
zastanowienia zdjął obraz ze ściany. Nie zwracał uwagi na
protesty kobiety i płacz dziecka. Odbezpieczył zatrzaski i otworzył
ramę. Wstrzymał oddech, kiedy zobaczył pod nią zgięty kawałek
pergaminu. Z bijącym sercem rozprostował go i zaczął czytać.
Choć i tak znał doskonale te słowa.
Kochanie,
to
nie miało dla mnie znaczenia. Kiedyś? Owszem, ale przecież
przeszłość nie ma znaczenia. Ludzie rodzą się czarodziejami i
mugolami, a inni stoją pomiędzy. Należą do obydwu światów i
przez to czują się nieszczęśliwi. Kiedyś zarzuciłaś mi, że
boję się tego słowa. Charłak. Chyba miałaś rację. Nie potrafię
wypowiadać go swobodnie, bo kiedy patrzę na Ciebie, mam wrażenie,
że Cię obrażam. Przyznaj się przed sobą, czy Ty potrafisz je
powiedzieć z uniesioną głową? Kiedy patrzysz mi w oczy? Kiedy
sobie patrzysz w oczy?
Astorio,
Twoi dziadkowie tak wiele dla mnie zrobili. Dla Ciebie też, ale to
inna historia. Chciałbym się im jakoś odwdzięczyć i chyba już
wiem jak...
Marzę,
aby Cię jeszcze kiedyś zobaczyć, ale wiem, że to może nigdy nie
nastąpić. Jeśli kiedyś to przeczytasz, to wiedz, że to wszystko
nie ma znaczenia. Nie ma.
Kocham
Cię.
* *
*
Ginny
i Draco umówili się na spotkanie dwa miesiące później. Nie
chcieli być zauważeni na Pokątnej czy innym popularnym dla
czarodziejów miejscu. To ona wybrała zgliszcza po spalonym młynie
w pobliżu Spinner's End. W pewnym sensie to była ich kryjówka,
której nawet czas nie był w stanie im odebrać.
Malfoy
był punktualnie o piętnastej, a ona spóźniła się dziesięć
minut. Jednak kiedy przyszła, mężczyzna musiał stwierdzić, że
wygląda zaskakująco dobrze. Na serdecznym palcu jej dłoni widniał
skromny, acz drogi pierścionek zaręczynowy.
– Mam
ci pogratulować? – zapytał, kiedy w końcu do niego podeszła. –
Czytałem w Proroku, że Harry Potter niedługo się żeni.
– Poważnie?
– odpowiedziała pytaniem na pytanie. – Wiesz, że w Proroku
czytam tylko nekrologi i rubrykę sportową.
– Tak...
wspominałaś mi o tym jakieś dwadzieścia pięć lat temu.
Usiedli
na dużym kamieniu obok zabrudzonej rzeki. Tym samym, na którym
zajadali się starą, kilkudniową bułką. Ginny bez słowa oparła
głowę na jego ramieniu. Westchnęła głośno, jakby chciała coś
powiedzieć, ale nie wiedziała od czego zacząć.
– Myślisz,
że to wszystko wydarzyło się naprawdę? – spytała w końcu.
– Sam
nie wiem...
– Harry
dostał na urodziny zegarek Fabiana. To był brat mojej mamy. Na
weselu Lily i Jamesa, Fabian zostawił zegarek na stole. Wtedy go
otworzyłam i na kawałku serwetki napisałam: na zawsze...
– I
co, sprawdziłaś, czy jest ta wiadomość?
– Nie
było jej. Pewnie zegarek był zepsuty i ktoś ją wyrzucił.
– Ginny,
a pomyślałaś, że dwadzieścia pięć lat temu przeniosła się do
naszych czasów jakaś inna Ginny i Draco? Jeżeli teoria tego
napaleńca jest prawidłowa, to jest to możliwe.
– Musieli
być bardzo nieudolni w takim razie.
– Tak,
na to wygląda...
Ta
historia nie ma jeszcze zakończenia albo może będzie lepiej, jak
napiszę, że ma ich tyle, ile osób dotyczy. Gdybyśmy chcieli je
wszystkie złączyć w całość, okazałoby się, że musimy czekać
na koniec świata. Tylko że nawet wtedy nasunęłoby się pytanie:
czym tak właściwie jest koniec?
Ludzkie
losy wiążą się ze sobą, tworząc skomplikowane labirynty.
Sprawiają, że gubimy się w panoptikum ciemnych jak noc korytarzy.
Tysiące ludzi nieświadomych swojego istnienia ociera się o siebie.
Ich losy, niczym atomy zderzają się ze sobą, nadając życiu
zupełnie inny niż dotychczas kierunek.
Obłęd...
to jedyne słowo, które przychodzi mi do głowy.
* *
*
Możecie
uwierzyć, że to koniec? Ja nie... Chciałabym Wam wszystkim
podziękować za to, że byliście z tą opowieścią i wspieraliście
mnie w komentarzach. Wasze opinie są dla mnie niezmiernie ważne. I
choć nie mam obsesji na punkcie ilości komentarzy (nie rozumiem,
jak można ją mieć?), to zależy mi na tym, aby każdy, kto
przeczytał opowiadanie, dał króciutki komentarz. Może być nawet
o treści: przeczytałam.
Kiedy
byłam w trakcie pisania wiele osób pisało, że w pewnym sensie nie
może doczekać się końcówki, bo ponoć zawsze wymyślam
niesamowite i ciekawe rzeczy. Ja się z tym do końca nie zgadzam, no
ale...
A
wiecie jakie jest moje marzenie? Chciałabym, aby chociaż niektórzy
przed zaśnięciem wspomnieli moje opowiadanie. Zastanowili się
chwilę nad zakończeniem, a potem spokojnie zasnęli. Co widzicie?
I
ostatnia informacja. Nie da się nauczyć całej historii Serbii i
Chorwacji w dwa dni. Pamiętajcie o tym. Szykuję się na popraweczkę
17 lub 18 lutego. A trzeba było spędzić z Wami ten weekend i dodać
notkę. Mam nauczkę.
Co
do nowego bloga to na razie nie mam pojęcia. Nie mam żadnej notki i
trochę mi wstyd. Będę Was informować, ale na razie czarno to
widzę. Blogowanie mnie ostatnio nie bawi...
pierwsza ^ ^
OdpowiedzUsuńi miej wyrzuty sumienia, że eduardzia biednego, płaczącego i samego zostawiłaś
Usuńzapomniałaś dopisać: przeczytałam i turki z batem poganiałam.
UsuńPrzeczytałam i jestem oczarowana :) Kreacja bohaterów a szczególnie zakończeniem.
OdpowiedzUsuńWspaniałe zakończenie ! Szkoda, że to już koniec :(
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że trochę inaczej to sobie wyobrażałam.
OdpowiedzUsuńJak zawsze przyznam szczerze zaskakujesz i to w całkiem pozytywny sposób.
Muszę przyznać że mam kilka szalonych pomysłów na swój własny finał tej historii i żaden nie jest bardziej realistyczny od tego co tu stworzyłaś.
Naprawdę kochana potrafisz zaintrygować jak mało kto.
I mam nadzieję, że wkrótce pojawisz się z nowym blogiem.
To opowiadanie jest jednym z moich ulubionych i pozostanie w moim sercu na długo.
Będę czekać na coś nowego w Twoim wykonaniu bo wiem że warto.
pozdrawiam i życzę powodzenia na poprawce!
P.S.
UsuńZapomniałam dodać, że cudowny szablon.
To zdjęcie Ginny i Draco zauroczyło mnie i mocno zmyliło;)
Hej :)
OdpowiedzUsuńCzytam ten log już dosyć długo. Od (chyba)... 7 rozdziału? Był na nim wtedy taki zielony szablon, który, pamiętam, strasznie mi się nie podobał xD
Ale mniejsza, to jest chyba pierwsze twoje opowiadanie , które przeczytałam. Kojarzyłam już Cię wcześnie, bo robisz świetne szablony :)
Nie wiem, jakie wcześniej pisałaś zakończenia, ale to bardzo mi się podobało. Zawsze uważałam, że zakończenie musi byc jak przysłowiowa "wisienka na torcie". To takie było.
Szczególnie podobała mi się scena (scena?), w której Giny i Draco usiedli w starym młynie, ramię w ramie, niczym starzy, dobrzy przyjaciele :3
Wprost nie mogę doczekać się Twojego nowego bloga :)
I powodzenia na poprawce, będę trzymać kciuki ;)
Przeczytałam.
OdpowiedzUsuńI naprawdę nie mogę uwierzyć że to już koniec.
Jeszcze coś dopiszę, ale nie w tej chwili...
Krzywołapka :*
Jestem!
OdpowiedzUsuńCzytałam każdą notkę, nie komentowałam, zła ja, zła. Ale każdą co tydzień czy też dwa czytałam. Nie komentowałam, bo sama miałam dużo do roboty, poza tym wenę to mam chyba ujemną już.
Nie macie tak zwanych zwolnień z egzaminów? Jak np. masz ocenę 5 z ćwiczeń, to wtedy można czasami nie pisać egzaminów. Zdarzały się semestry bez żadnych zwolnień, a w tym semestrze z 6 egzaminów piszę jeden, bo z reszty mam "zwolnienie". ;D
Pozdrawiam i życzę weny.
Lai
Choć prawdę mówiąc bardziej by mi pasowało jakieś bum na koniec, albo to, że nigdy nie wrócą do domu (i nie chodzi tu o Syriusza, choć Twoja Ginny ma nieznośną skłonność do wracania do Harry'ego, nie ważne czy po romansie z Syriuszem, czy z Eddie'm... ;<)
UsuńNo to przeczytałam.
OdpowiedzUsuńDziękuję, pozdrawiam.
Przeczytałam. Byłam na Twoim blogu i obserwowałam go i czytałam od samego poczatku, mimo że nie zawsze pozostawiałam po sobie ślad. Mogę Ci zdradzić, że Twoje opowiadanie, było jednym z tych, które uwiebiałam czytać przed snem. Tak, właśnie tak.
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się takiego zakończenia. Szczerze mówiac liczyłam na to, że coś się zmieni w "teraźniejszości". Że po powrocie Ginny i Draco do "ich" czasów, zastaną go choć trochę odmienionym. No, ale przecież to Twoje opowiadanie, Twój pomysł i to Ty jesteś tutaj najważniejsza, dlatego gratuluję Ci ukończenia kolejnego genialnego opowiadania i życzę Ci napisania i ukończenia wielu kolejnych, które, możesz być pewna, przeczytam.
A co do poprawki, kurczę, znam ten ból. Zamiast się uczyć "Filozofii", wolałam skupić się na przeczytaniu dłuuuuugiego opowiadania. Skutkiem tego jest właśnie poprawka ;-).
Mam nadzieję, że zaliczysz swoją na najwyższą ocenę.
Pozdrawiam serdecznie!
przeczytałam
OdpowiedzUsuńi dziękuję za tę świetną historię
Byłam bardzo ciekawa końca tej historii i muszę przyznać, że cokolwiek sobie wyobrażałam, nie zawiodłaś mnie. Początek rozdziału rozgrywał się trochę za szybko i za mało emocjonalnie. Pomyślałam sobie, że chcesz jak najszybciej ,,zaszyć'' tę historię. Ale potem... widzę, że jednak włożyłaś w ten tekst to, co najlepsze w Twoim talencie pisarskim.
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że trochę się wzruszyłam. Właściwie już przy wzmiance o fotografiach braci Molly. Rozumiem, dlaczego dla Ginny były takie ważne. Musiała się dziwnie czuć, wiedząc, że poznała ich, że oni kiedyś żyli, a teraz pozostały po nich tylko zdjęcia. No a potem te sceny rodzinne. Na pierwszy rzut oka zdaje się, że nic się nie zmieniło, że to cofnięcie się w czasie nic nie dało, ale… hej, zmienili się sami bohaterowie! Chyba rozumiem te końcowe słowa — gdy losy danych ludzi się zetkną, nic już nie jest takie samo. Poza tym bardzo się cieszę, że związek Ginny i Harry’ego został naprawiony, że Ginny zrozumiała, że to z nim chce spędzić resztę życia. Scena z Draconem i Astorią też była ciepła i poruszająca. Naprawdę ładnie ukazałaś ich związek.
Cieszę się też, że bliższe relacje, jakie Ginny i Draco nawiązali podczas tej niezwykłej podróży, jednak przetrwały. Ich rozmowa w starym młynie miała w sobie jakiś urok, a ich rozważania… Przyznam, że nigdy nie byłam dobra w łamigłówkach różnych wymiarów czasowych, ale nutka filozofii i otwarte zakończenie zdają się świetnie dopasowane do opowiadanie o podróży w czasie.
Podsumowując moją sporawą wypowiedź — jestem zadowolona. To było oryginalne i intrygujące opowiadanie, o którym niewątpliwie nieraz sobie przypomnę. Cieszę się, że wytrwałaś z jego pisaniem do końca. Dziękuję :)
Widzę, że potrzebujesz przerwy od blogowania. W porządku, rozumiem :D Mam nadzieję, że prędzej czy później wrócisz do nas z nowym opowiadaniem. Powodzenia ^^
To już koniec...? :(
OdpowiedzUsuńNa wstępie zaznaczę, że podoba mi się szablon, o. A teraz przejdę do konkretów. Byłam świadoma, że czeka na nas ostatni rozdział, a i tak czuję się markotna, wiedząc, że nie przeczytam tutaj nic więcej. Pokochałam Twoich bohaterów, w szczególności Draco. Ginny jest jedną z moich ulubionych postaci, ale moja sympatia do niej osłabła gównie ze względu na romans z Syriuszem. Nie mam nic do Blacka, broń Boże, wręcz również należy do grona moich ukochanych postaci, ale Harry także, więc ciężko było mi zdzierżyć świadomość, że Weasleyówna zdradziła Pottera z jego ojcem chrzestnym... Co do samego rozdziału. Oczekiwałam trochę dłuższego, ale nie mogę stwierdzić, że się zawiodłam. Rozumiem, że 25 nie była nastawiona na rozległe opisy sytuacji, a sam powrót do domu. Z początku miałam w planie napisać, że za serce chwyciła mnie scena ta i ta... Po czym doszłam do wniosku, że, pomijając pierwszy akapit, wszystko mnie za to biedne serce chwyciło. Chwała Ci za scenę Ginny-Harry. Bałam się nawet, że Ruda ucieknie przygwożdżona poczuciem winy (i mam dziwną świadomość, że byłaby do tego zdolna). Poza tym, reakcja Harry'ego, jego czułość i opiekuńczość, no i oczywiście propozycja Ginny... Ech, wymiękam. I kiedy rozpłynęłam się przy scenie w Norze, potraktowałaś mnie Draconem i Astorią. A na sam koniec jeszcze dodałaś spotkanie Ginny z Draco. I już kompletnie odpłynęłam. Naprawdę. Dobrze, że się spotkali i że ich znajomość nie umarła śmiercią naturalną. Wytworzyła się pomiędzy nimi więź, którą, na dobrą sprawę, ciężko sprecyzować, bo wywiązała się w nietypowych okolicznościach. Poza tym, wspólne tajemnice zawsze łączą... Ciężko mi zrozumieć samą końcówkę, podróże w czasie to... raczej nie jest moja mocna strona, ale podoba mi się ten filozoficzny akcent na końcu.
OdpowiedzUsuńPodsumowując całość: cieszę się, że doprowadziłaś to opowiadanie do końca. Stworzyłaś dzieło, które zapadnie mi w pamięć i mam nadzieję, że szybko wrócisz do nas z nowymi pomysłami.
A tak całkiem z innej beczki, powodzenia na egzaminie. :)
Pozdrawiam ciepło, Sandra.
Przeczytałam :)
OdpowiedzUsuńChoć nie byłabym wstanie napisać tylko te słowo i kliknąć na "opublikuj". Wolę się podzielić wrażeniami dotyczące rozdziału:)
Początek. moim zdaniem był trochę za szybki, ale przeczuwam, że chciałaś opisać w tym rozdziale uczucia naszych bohaterów po tym, jak wrócili do domu.
Fragment w Norze, z Harry'm i Ginny bardzo mi się podobał. Widać, że Ginny bardzo przejęła się tym wszystkim, co ją spotkało. Odniosłam wręcz wrażenie, że doceniła w jakimś sensie swoją miłość do Harry'ego i cieszę się, że para postanowiła wziąć ślub :)
Oczywiście fragment z Dracona i Astorii najbardziej przypadł mi do gustu. I wręcz nieproszona łza znalazła się na moim policzku, gdy Draco tak poddał się emocją i powiedział żonie jak bardzo ją kochał. Widać, że Astoria także kocha swego męża. Że poznała mężczyznę, który akceptuje ją taką, jaka jest... Cieszę się, że postać Astorii w Twoim opowiadaniu była taka ciepła. Wiedz, że bardzo to doceniam, bo wiesz jak bardzo lubię tę parę^^ W każdym razie... dziękuję ;)
Opowiadanie było bardzo piękne i bardzo mi się ono podobało. Z pewnością będę pamiętała tą historię, tak jak pamiętam do tej pory historię o Ginevrze;)
Gratuluję Ci też zakończenia. Obyś zakończyła jeszcze jedno i cicho liczę, ze będzie to "Jak ocalić świat". Trochę mnie zmartwiła ta końcówka, ale nie mogę przecież Cię nachalnie zmuszać, to byłby nie etyczne. W każdym bądź razie, wiedz, kochana, że będę czekała na rozdział z niecierpliwością:)
I śliczny końcowy szablon. Wręcz oddaje styl całego opowiadania^^
Pozdrawiam serdecznie :)
PRZECZYTAŁAM <3
OdpowiedzUsuńI tak jak ktoś wyżej napisał, dziękuję za to opowiadanie. Za to, że przez kilka miesięcy często zdarzało mi się sprawdzać twój blog codziennie, mimo że notka pojawiła się zaledwie dzień wcześniej, za to że zawsze kiedy nie miałam co robić wracałam do prologu i wcześniejszych rozdziałów i nadal tak bardzo mi się podobały.
Piękny szablon <3
W ogóle uwielbiam cały rozdział :3
To że obydwoje po powrocie do domu (a zwłaszcza Ginny) są tacy... zagubieni? nie mogę znaleźć odpowiedniego słowa.
Ubóstwiam cię za przyszłych państwa Potter i za również przyszłego małego Malfoya xD
No i całe ponowne spotkanie Ginny i Draco. W końcu trochę się do siebie zbliżyli.
Ale najbardziej kocham końcówkę, jest cudowna. Idealne podsumowanie całego opowiadania. Płakałam czytając to. Dlaczego? Podczas czytania zdałam sobie sprawę, że to już naprawdę koniec, że od teraz nie będę już czekała na nowe przygody przeniesionej w czasie dwójki.
Mówiłaś, że chciałabyś żeby ktoś przed zaśnięciem wspominał twoje opowiadanie. Zdarzało mi się to i wcale nie rzadko. Prawie po każdym z rozdziałów myślałam co wydarzy się dalej. Rozmyślałam o bohaterach i o tym czego o nich nie wiedziałam, o tym czego nie było w rozdziale. I przypuszczam, że dziś też tak będzie. Bo przecież nadal nie wiem jak będzie wyglądał ślub Ginny i Harrego. Co z synem Draco. A nawet co się stało z Lily, Jamesem, Syriuszem i innymi z przeszłości.
Pozdrawiam, Charlotte <3
O, rany. Serio, to koniec? Wiesz, jakoś mam wrażenie że niesamowicie szybko przeleciał mi czas, odkąd przeczytałam pierwszy rozdział tej historii.
OdpowiedzUsuńZakończenie mnie zaskoczyło. Nie w negatywny sposób, nie - jedynie spodziewałam się jakiegoś jeb, brzydko się wyrażając, ale tak jest bardzo dobrze wg. mnie: tak, ekhem, spokojnie.
No to cóż... Dziękuję i gratuluję dokończenia :) Uch, i jeszcze powodzenia na poprawkę, jeśli będziesz ją mieć. Nie życzę Ci tego, ale powodzenia mimo wszystko :)
Pozdrawiam gorąco!
Przeczytałam. I w sumie miałam to tak zostawić, ale taki komentarz ani trochę nie oddaje tego, co miało miejsce przez ostatnie miesiące. Wciągnęłam się w tę historię. Bez tchu wyczekiwałam kolejnych rozdziałów. Twoje postaci stały się dla mnie bardzo realne, towarzyszyły mi nie tylko podczas lektury. Jednak jak długo nie zastanawiałam się nad ich przyszłością, Twoja opowieść zawsze mnie zaskakiwała. Dlatego dziękuję za Twój trud i wytrwałość, dzięki którym doprowadziłaś tę historię do końca.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Ostatni rozdział jest pięknym zakończeniem całości, choć osobiście brakuje mi jakiegoś stwierdzenia, czy rzeczywiście nie udało im się przeniesieniem się w czasie zmienić w jakikolwiek sposób bieg wydarzeń.
OdpowiedzUsuńCała historia wydaje mi się być bardzo unikalną i niezmiernie mi się podobała. Gratuluję, że udało Ci się ją zakończyć - sama mam z tym zazwyczaj niemały problem.
Przyznam się, że skrycie liczę n to, że jeszcze kiedyś powrócisz do ff HP, mam nadzieję, że nadal gdzieś tu będę, żeby ponownie wciągnąć się w Twój niesamowicie precyzyjnie wykreowany świat.
Pozdrawiam gorąco,
summer-sky
Tak jak piszesz, że wystarczy czasami przeczytałam, więc przeczytałam ;)
OdpowiedzUsuńNie mam czasu na porządne skomentowanie, bop jutro egzamin dyplomowy, a w poniedziałek obrona inżyniera :(
Myślałam, że pokażesz nam swoją wizję, czy coś się zmieniło w przeszłości, ale z drugiej strony każdy znajdzie na to inną historie i nie wiem, czy to nie lepsze ;)
Szkoda, że już koniec :(
PS Kiedyś pisałaś, że zakochałaś się w swoich studiach. A co studiujesz teraz?
dzięki za komentarz.
Usuńteraz studiuję filologię serbską i chorwacką, ale coś mi mówi, że mówiłam o tych studiach, że się zakochałam, a nie o tych poprzednich... bo tamtych nienawidziłam.
Podoba mi sie to zakonczenie, dzieki tej wyprawoe draco i ginny diametralnie sie zmienili, dojrzeli i utwierdzili sie w swoich przekonaniach...ciesze sie, ze zostali przyjaciolmi i ze postanowili o tym nie mowic...bo przeciez to moglby byc tylko dziwny sen, gdyby nie swiadomosc zmiany w icb samych...
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam. Było cudowne. Dziękuję za poruszające chwile, choć żałuję że opowiadanie miało tak mało rozdziałów i tak szybko je przeczytałam :)
OdpowiedzUsuńtylko jedno słowo:
OdpowiedzUsuńPIĘKNE
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam. Jednym tchem. I nie wiem jak to skomentować, słowa nie oddadzą moich odczuć. Proszę, pisz dalej,
OdpowiedzUsuńFantastyczne :-) i zaskakujace czytalam kilka opowiadan z hp i podrozami w czasie i to jest jak do tej pory najlepsze przyznam szczerze ze wole miniaturki bo na opowiadaniach latwo sie zawiesc ale to jest magiczne i zmuszajace do refleksji brawo :-D
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam.
OdpowiedzUsuńKilka lat temu czytałam "Mężczyznom, których kiedyś kochałam", niedawno znowu tam weszłam i znalazłam to opowiadanie. Mogę tylko napisać, że jesteś genialna. Czuje się jakbym skończyła czytać książkę tak wspaniałą jak ta napisaną przez panią Rowling. Nie mogłam się oderwać od czytania. To opowiadanie jest magiczne.
Pisałaś, że studiujesz filologię Serbską i Chorwacka? Studiowałaś coś wcześniej? Też chciałam iść na ten kierunek, ale nie jestem jeszcze przekonana. Nie wiem jak będzie z pracą potem... Nie jest pewna czy jeszcze tu wchodzisz i czytasz komentarze, ale byłabym Ci ogromnie wdzięczna gdybyś mi coś odpisała o tych studiach.
Pozdrawiam Cię serdecznie,
Liv
Przeczytałam.
OdpowiedzUsuńHistorię pochłonęłam w kilka godzin, zupełnie tak, jak Szczyptę Przebiegłości. Jestem pod bardzo wielki wrażeniem! Masz tak cudowny styl, wszystkie twoje opisy, emocje, przemyślenia. Dzięki nim mogłam się tak bardzo wczuć w to opowiadanie.
OdpowiedzUsuńMiałaś niesamowity pomysł na całą historię i bardzo cieszę się, że ją znalazłam i miałam przyjemność przeczytać.
Pozdrawiam serdecznie!