niedziela, 28 kwietnia 2013

01: Klaun w szklanej kuli

Najczęstszy ludzki błąd - nie przewidzieć burzy w piękny czas.
(Niccolò Machiavelli)

Draco Malfoy przez całe swoje życie nie pomyślał, że można być tak szczęśliwym. Niespełna miesiąc temu znalazł sobie żonę – kobietę, która bez względu na wszystko miała być jego już na wieki. Astoria, bo tak miała na imię wybranka, nie od razu spodobała się jego rodzicom. Nie była bowiem potomkiem żadnego z wielkich, czarodziejskich rodów, ale też ciężko było doszukać się w jej najbliższej rodzinie mugola.
Jednak Draco był z nią szczęśliwy, potrafili długimi godzinami rozmawiać na wspólne, interesujące ich tematy, ale również, kiedy milczeli, nie męczyli się w swoim towarzystwie. Mogli bez mrugnięcia okiem nazywać się bratnimi duszami.
I właśnie to zaważyło na tym, że i Narcyza w końcu się przekonała. Widziała, że jej syn odzyskał spokój i znów można było go zobaczyć uśmiechniętego. Lucjusz również zmienił swój stosunek do Astorii, znaleźli wspólny język.
Cała rodzina Malfoyów była szczęśliwa, kiedy para się pobrała, a teraz nie pozostało im nic innego, jak czekać na wnuka.
Jednak nie zawsze było tak pięknie. Każdy medal ma dwie strony i choć od zewnątrz wydawało się, że Draco Malfoy pogodził się z przeszłością, to jednak wielokrotnie w nocy wracał obraz rozpaczy i bólu. Wspomnienia wyłaniały się spod ogromnej szafy tylko wtedy, kiedy otaczała go ciemność. Zdarzały się momenty, w których w świetle jednej świecy, zupełnie bezgłośnie, aby nie obudzić Astorii, podwijał rękaw piżamy i sprawdzał, czy Mroczny Znak nie nabrał ciemnych barw. Co prawda nie czuł żadnego bólu, ale to mu nie wystarczało. Póki nie zobaczył, nie uwierzył, że jest już wolnym człowiekiem.
Ale po każdej nocy przychodził nowy dzień, a ten, w którym rozpoczyna się nasza historia, był wyjątkowo deszczowy, choć uparci twierdzili, że nie wyróżniał się niczym na tle innych, październikowych dni w Anglii...

Poranki w Malfoy Manor zawsze przebiegały według ustalonego schematu, ale tym razem musiało być inaczej. Powód? Dwudzieste trzecie urodziny Astorii. Malfoy nigdy nie był typem romantyka, ale nieraz przy żonie zdarzało mu się dostawać na głowę. Zmieniał się o sto osiemdziesiąt stopni i sam nie potrafił powiedzieć dlaczego. Najprostszym wytłumaczeniem było jedno, z pozoru błahe słowo – miłość.
Kiedy się obudził, kobieta jeszcze spała. Przyglądał się jej twarzy o delikatnych rysach, która w żadnym calu nie przypominała Pansy Parkinson, z którą parowano go przez wszystkie lata szkoły.
Astoria była piękna. Miała delikatną urodę, duże oczy ozdobione długimi rzęsami, niewielki, lekko zadarty nos, wąskie, choć idealnie zarysowana wargi i mały, spiczasty podbródek. Draco obserwował jej gęste, proste, brązowe włosy, opadające niesfornie na policzki i czoło. Bardzo delikatnie dotknął jej ciepłej szyi i powędrował palcem po linii ramion i wystających obojczykach.
To było coś więcej niż miłość...
Nie chcąc przedłużać tej chwili, wstał z łóżka i szybkim krokiem udał się do łazienki. Wybrał tę znajdującą się na korytarzu, aby przypadkiem dźwięk odkręconej wody nie obudził jego żony. Tam szybko się ochłodził, ogolił i ubrał w jedną z dziennych szat. Na strojenie jeszcze przyjdzie czas.
W pośpiechu opuścił pomieszczenie i wezwał skrzata, aby upewnić się, że wszystko jest tak, jak było zaplanowane. Kolejny raz okazało się, że stworzenie spisało się wzorowo i wręczyło Draco metalową, idealnie wypolerowaną tacę, na której spoczywały dwie porcje omletu z pomidorami przygotowanego dokładnie tak, jak lubi Astoria.
Malfoy zaczarował tacę, aby podążała za nim. Nie był pewny, czy, idąc po schodach, nie wylałby dwóch pełnych filiżanek herbaty. Natomiast do rąk chwycił bukiet białych i jasnoróżowych goździków.
Doskonale pamiętał, jak wygłupił się na pierwszej randce, przynosząc kobiecie czerwone róże. Astoria powiedziała mu wtedy bez zbędnych ceregieli, że nie lubi tych kwiatów. Uznała, że są pospolite i nie wymagają od mężczyzny żadnego wysiłku umysłowego. Draco na początku był na nią zły, a ona najprawdopodobniej to zauważyła, jednak przyjęła kwiaty. Malfoy wielokrotnie tłumaczył to sobie tym, że już wtedy jej na nim zależało.
Drzwi od pokoju uchylił z niepasującą do niego delikatnością. Starał się nie wydawać z siebie żadnego odgłosu, ale było to co najmniej trudne. Drzwi zaskrzypiały, cukier w cukiernicy na tacy zagruchał cicho, a jego buty o dziwo wcale nie stąpały po podłodze tak bezgłośnie.
Astoria otworzyła oczy. Usiadła skołowana i popatrzyła na niego swoimi niebieskimi tęczówkami. Kiedy zobaczyła kwiaty, na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech, prezentujący jej równe, białe zęby.
Przypomniała sobie słowa matki, która twierdziła, że Draco Malfoy nigdy nie zapewni jej tego, na czym jej najbardziej zależy. Teraz mogła z czystym sumieniem powiedzieć, że jej rodzicielka się myliła. Przy tym mężczyźnie czuła się spełniona pod każdym względem i spokojna, że kolejne dni niczym ją nie zaskoczą.
- Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin – rzekł, stawiając tacę na niewielkim stoliku nocnym. Uśmiechnął się i podszedł do żony, wręczając jej kwiaty. - Zdrowia, szczęścia, spełnienia marzeń i samych słonecznych dni...
Życzenia zakończył krótkim, ciepłym pocałunkiem w usta.
- Dziękuję – odpowiedziała, wąchając bukiet. Na jej twarzy zagościł jeszcze szerszy uśmiech, a w oczach pojawiły się iskry szczęścia.
Malfoy, nie przejmując się etykietą, zrzucił buty i w szacie wskoczył do łóżka, usadawiając się obok Astorii. Będzie musiał pamiętać, aby kazać skrzatowi zmienić pościel. Objął kobietę ramieniem i położył tacę pomiędzy nimi. Zapach świeżego omletu uderzył w jego nozdrza. Poczuł, jak robi się głodny.
- Mam dla ciebie coś jeszcze – zaczęła, kiedy powoli przeżuwali niewielkie kęsy posiłku.
Astoria spojrzała na niego z ciekawością.
- Chyba nie sądzisz, że przyszedłbym do ciebie tylko z kwiatami i śniadaniem, którego w dodatku sam nie przygotowałem?
- Och, wiesz, że mi by to wystarczyło, choć przyznam, że czułabym się trochę zawiedziona, ale tylko trochę,
I to właśnie w niej kochał. Zawsze była szczera i darowała sobie teksty w stylu: och, Draco, wystarczy mi, że jesteś, twój oddech sprawia, że moje serce bije i bla, bla, bla... Pansy miała skłonności do takich egzaltacji, a on odruchy wymiotne, kiedy to słyszał.
- No więc, co jeszcze masz? - ponagliła, widząc, że się zamyślił.
- To.
Podał jej dwa, niewielkie kawałki pergaminu z mieniącymi się różnego koloru gwiazdami i klepsydrą odwracającą się co kilka chwil. Astorię zahipnotyzował piasek przesypujący się z jednej komory do drugiej w tak ekspresowym tempie.
- Zmieniacz czasu – odczytała. - To bilety na premierę w teatrze pantomimy? Skąd wiedziałeś, że mi na tym zależy?
- Szczerze? Przypadkiem usłyszałem, jak rozmawiałaś ze swoją siostrą.
- No, wiesz co... To już w niedzielę. Będę musiała kupić sobie coś nowego, jakąś sukienkę albo szatę... i obowiązkowo tiarę.
- Tylko nie za wysoką, bo znów będziesz zasłaniać widok temu, kto usiądzie za tobą – przypomniał jej żartobliwym tonem ostatnią wizytę w teatrze.
- Bardzo zabawne, wiesz? Tobie też przydałoby się coś nowego, a dziś jest ostatnia okazja, aby to załatwić.
- Dobrze – dał za wygraną. - Idę do ministerstwa tylko na chwilę. Blaise mnie prosił, abym przejrzał papiery w związku z tymi zawodami, które maja być w lipcu, wiesz, wyścigi miotlarskie. Mam tam sprawdzić, czy jedna klauzura odnośnie bezpieczeństwa jest dobrze sformułowana. Załatwię to najszybciej, jak się będzie dało i wrócę. Ty w tym czasie idź już sobie pooglądać sukienki. Spotkamy się na mieście.
- A Blaise nie może wysłać ci tego sową? - zapytała, dolewając mleka do kawy.
- To nie takie proste, tych dokumentów nie można tak po prostu wynieś z ministerstwa.
- Ok, rozumiem. Ale i tak nie kupię sobie nic, póki mi nie doradzisz.
- Dobrze, chcę tylko, abyś się wstępnie rozejrzała.
Kobieta uśmiechnęła się i spojrzała na twarz swojego męża. Po chwili złożyła na jego ustach długi, czuły pocałunek. Chciała zatrzymać chwilę, w której jego język masował delikatnie jej podniebienie.
- Dziękuję – szepnęła. - To naprawdę piękny prezent.
* * *
Ginny Weasley chciała uważać się za osobę nowoczesną. Nie zamierzała kultywować tradycji matki, że każda kobieta to kura domowa stworzona do rodzenia dzieci, opiekowania się mężem i domem. Na dzieci miała jeszcze czas, domem opiekował się skrzat, a mąż... cóż, gdyby był, to pewnie sam by o siebie zadbał.
No właśnie. Chyba właśnie w tym miejscu jej nowoczesność dochodziła do niebezpiecznej granicy. Wielokrotnie powtarzała Harry'emu, że, owszem, mogą mieszkać razem, ale o ślubie muszą na razie zapomnieć. Powód? Jej zbyt nadęte ego ubzdurało sobie, że musi zrobić karierę pod panieńskim nazwiskiem. Nie chciała, aby w przyszłości ktokolwiek powiedział, że zawdzięcza wszystko mężowi.
Tylko że karierę robiła już od dwóch lat i nadal niezbyt dobrze jej szło.
Najchętniej zapadłaby się pod ziemię za każdym razem, jak ktoś pytał ją o małżeństwo. Większość osób zbywała swoim idealnym argumentem: kochamy się i to jest dla nas najważniejsze.
Tylko, że czuła, że jest coraz gorzej. Rozmowy z Harrym często kończyły się cichymi dniami, a wzmianka o przyszłości kłótnią. Ginny często miała wrażenie, że oboje oczekują od życia czegoś innego, że gdzieś w przeszłości się pogubili.

Kobietę obudziło miarowe uderzanie kropel deszczu o szybę. Kap, kap, kap... hipnotyzujący, a zarazem niezmiernie wkurzający dźwięk. Ginny przeciągnęła się jak kotka i spojrzała na leżący na szafce nocnej zegarek. Rozum podpowiadał jej, że najwyższy czas wstać, jeśli chce wszystko zrobić ze spokojem i bez dodatkowych nerwów.
- Harry, obudź się – rzekła, szturchając lekko chłopaka za ramię.
Przyglądała mu się dokładnie, kiedy ziewał przeciągle i błądził ręką po blacie nocnego stolika w poszukiwaniu swoich okularów. Mogła mu je podać. Tak zrobiłaby przykładna żona, ale ona nie była ani jednym, ani drugim.
Kiedy Harry założył już swoje dodatkowe oczy, usiadł na łóżku i przeczesał palcami swoje przydługie, czarne włosy. Kołdra zsunęła się z jego ramion, ukazując szczupły, blady tors.
- Cześć, kochanie, jak ci się spało? - zawsze o to pytał.
- Dobrze – odpowiadała każdego ranka.
A potem wstawali. Najpierw on szedł do łazienki, bo ogarnięcie się zajmowało mu około piętnastu minut. Ona w tym czasie wybierała, co na siebie włożyć i dawała skrzatowi instrukcje, co ma podać na śniadanie i zrobić, kiedy ich nie będzie w domu. Potem on wychodził i sprawdzał poranną pocztę, a ona przechodziła do porannej toalety.
Każdego ranka stała przed lustrem i sprawdzała, czy na jej twarzy nie pojawiają się zmarszczki. Kiedy z zadowoleniem stwierdzała, że wygląda tak samo jak dzień wcześniej, zabierała się za rozczesywanie swoich długich, gęstych, rudych loków. Później, w zależności od tego, jakie miała plany, nakładała makijaż.
Dziś miała do załatwienia kilka spraw w ministerstwie związanych ze zmianą drużyny quidditcha, więc pokusiła się o naniesienie czarnego tuszu do rzęs i brązowych cieni na powieki. Kiedy efekt zaczął ją zadowalać, uśmiechnęła się do siebie i nałożyła jasną szminkę.
Kiedy miała na sobie nową, ciemnozieloną szatę z najmodniejszym w tym sezonie motywem koronek przy kołnierzu i rękawie, wyszła z łazienki i usiadła obok Harry'ego przy suto zastawionym stole w jadalni. Mężczyzna właśnie odkładał ostatni list, a Ginny szybko się zorientowała, że i tym razem nie przyszła do niej żadna wiadomość.
Upiła łyk soku, zastanawiając się, po co skrzat przygotowuje aż tyle jedzenia i co robi z tym, co zostaje na talerzach. Tosty, naleśniki, racuchy... Tego było stanowczo zbyt wiele jak dla dwóch osób.
- Ładnie wyglądasz – oświadczył Harry.
- Dziękuję – odpowiedziała, marszcząc brwi na widok półmiska sałatki, której wcześniej nie zauważyła. O nie, tak nie może być. Zbyt dobrze wiedziała, jak śmierdzi bieda, aby pozwalać na takie marnotrawstwo we własnym domu.
- To ta nowa szata? - Mężczyzna za wszelką cenę chciał podtrzymać rozmowę.
- Tak... - oznajmiła krótko, dolewając sobie soku. Strasznie chciało jej się pić.
- Myślałem, że kupiłaś ją na kolację.
- Jaką kolację? - odpowiedziała pytaniem na pytanie, zanim zdążyła ugryźć się w język. Przez twarz Harry'ego przebiegł cień zniecierpliwienia.
- Nie mów, że zapomniałaś – szepnął, kręcąc z niedowierzaniem głową.
- Nie zapomniałam, po prostu nie lubię załatwiać tych wszystkich papierkowych spraw w ministerstwie. Robię się wtedy nerwowa – wymyśliła na poczekanie wymówkę, która zabrzmiała wręcz idealnie. - Nie martw się kolacją, chyba nie sądzisz, że poszłabym w szacie.
Ucieszyło ją to, że Harry wyraźnie się odprężył, kiedy to usłyszał. Na jego twarzy pojawił się błogi uśmiech. Nałożył sobie na talerz kilka racuchów i naleśnik na słodko. Zaczął jeść pomału, przeżuwając dokładnie każdy kęs.
- Ja dzisiaj pracuję w terenie – oświadczył tak, jakby ona nie wiedziała. Wbrew pozorom znała na pamięć jego plan. - Nie mogę iść tam z tobą. Mogłaś poprosić Hermionę, jeśli się denerwujesz.
Na Merlina, dlaczego on zawsze był taki rzeczowy, taki poukładany i poważny... Przez głowę Ginny przebiegła niespokojna myśl, że jej własny chłopak zaczyna przypominać jej Percy'ego. A tak nie mogło być, musiała przerwać to wszystko, zanim będzie za późno.
- Daj spokój, nie jestem dzieckiem – odpowiedziała, a potem uśmiechnęła się szeroko, aby nie pomyślał, że to kolejny powód do kłótni.
- Oczywiście, że nie...
Kap, kap, kap... deszcz za oknem nie dawał za wygraną. Kobieta miała wrażenie, że pada coraz mocniej, zaczęło ją to drażnić. Nałożyła sobie na talerz porcję sałatki i zaczęła przeżuwać kawałek pomidora o wyjątkowo twardej skórce.
- O której dzisiaj kończysz? - zapytała, postanawiając wypluć kawałek owocu w serwetkę, jedyne, czego jej teraz brakowało, to rewolucja żołądkowa z powodu jakiejś głupiej skórki.
Oczywiście znała odpowiedź na to pytanie, ale facetom trzeba okazać trochę zainteresowania. Teorię męskiego umysłu miała w jednym paluszku, przynajmniej tak jej się wydawało.
- To zależy, czy będziemy mieli jakąś większą akcję – powiedział. - Ale planowo o szesnastej.
Planowo to powinny kursować świstokliki – pomyślała.
- Ja pewnie w ministerstwie uwinę się dość szybko – zaczęła, wybierając ze swojej porcji tego nieszczęsnego pomidora. - Chciałam umówić się z Luną, ale pojutrze wychodzi nowy numer Żonglera, więc ma dużo roboty. Może w takim razie zrobimy coś razem?
Inicjatywa to było coś, bez czego w związku ani rusz.
- Pewnie, a na co masz ochotę?
Przelecieć się na smoku, ścigać się na latającym dywanie, uprawiać seks na trawie... - wymieniały jej myśli, jednak Ginny nie odważyła się powiedzieć tego na głos.
- Nie wiem... - odpowiedziała tylko.
- To może odwiedzimy Rona i Hermionę?
W tym momencie z całych sił musiała się powstrzymać, aby nie uderzyć go w twarz, Cóż za pomysł... Czy ona nie wyraziła się jasno, mówiąc: zróbmy coś razem? Razem znaczy we dwoje, a nie, kurczę, we czworo, a raczej wy we troje, a ja sama cupnę sobie z boczku.
- Pomyślimy nad tym – oświadczyła przez zaciśnięte zęby, wyciągając z kieszeni zegarek i spoglądając przez kilka sekund na jego okrągłą tarczę.
Przez chwilę, zapragnęła, aby czas cofnął się na jej oczach. Była rozdarta, kiedyś z Harrym było inaczej, a przecież niemożliwe, aby już wpadli w przysłowiową rutynę w związku. Nie powinna nawet tak myśleć, ale w czasie wojny jej chłopak był zupełnie inny. Był bohaterem, którego tak bardzo kochała i pragnęła. Każdy jego dotyk, muśnięcie jej skóry, którego nawet nie zauważał sprawiał, że odzyskiwała chęci do życia.
- Muszę już iść – rzekła, wypijając trzecią szklankę soku. - Nie chcę utknąć w jakiejś długiej kolejce.
- Kolejce..?
Harry chciał powiedzieć coś jeszcze, jednak ona zamknęła mu usta długim pocałunkiem. Przez chwilę, prócz smaku żółtego sera, czuła dawną namiętność i dreszcze na karku. Musiała przerwać te czułości, gdyby tego nie zrobiła, to pewnie poszliby o krok dalej.
* * *
Draco przemierzał korytarze ministerstwa szybkim krokiem. Nawet praca sprawiała mu przyjemność, kiedy miał świadomość tego, że zarabia na swoją żonę, a kiedyś nawet dziecko, któremu będzie chciał zapewnić godną przyszłość. Czasem sam się nie poznawał, optymizm, który w niego wstąpił był jak silny akumulator, który sprawiał, że mógł przenosić góry.
Jego kroki odbijały się echem na wyłożonym czarnymi płytkami, szerokim korytarzu. Normalnie pracował w departamencie zajmującym się bezpieczeństwem, ale dziś miał na chwilę zejść do Magicznych Gier i Sportów. Robił to niechętnie, ale i tak chodziło o wspólne przedsięwzięcie.
Anglia kolejnego lata miała być gospodarzem europejskiej imprezy związanej z zawodami wyścigów na miotłach. Zazwyczaj Brytyjczycy nie byli zainteresowani tą dyscypliną, ale, od czasu zakończenia wojny, byli bardzo szanowani w świecie i każde przedsięwzięcie cieszyło się dużym zainteresowaniem, więc poproszeni nie mogli odmówić.
Malfoy wszedł do windy i zjechał jedno piętro niżej, po czym skierował swoje kroki do odpowiedniej części budynku. Szybko skręcił w odpowiedni korytarz i... wtedy ją zobaczył.
Siedziała przy jednym z niewielkich stolików i wypełniała jakieś papiery. Była skupiona na tym, co robiła. Jej długie, rude włosy opadały na blat. Nawet w najmniejszym calu nie przypominała tej dziewczyny, którą była w szkole. Stare, pocerowane szaty zamieniła na nowy, modny w tym sezonie krój, uszyty specjalnie dla niej.
Draco skarcił się w duchu, że w ogóle w ogóle wywołała na nim jakiekolwiek wrażanie. Ginny Weasley, właśnie, Wesley, wszystkie plotkarskie gazety czekały na jej spektakularny ślub z Potterem. Niektórzy spekulowali nawet, że już dawno się pobrali w trakcie jakiejś cichej, tajnej uroczystości, ale sama Malfoy w to nie wierzył. To nie byłoby w stylu Pottera.
Owszem, Harry przez wszystkie lata szkoły twierdził, że wcale nie chce być w centrum uwagi, że sława mu przeszkadza, ale widząc to, co wyprawia, ciężko było w to uwierzyć.
Draco przyspieszył kroku. Miał załatwić sprawę w ministerstwie najszybciej jak się dało, przecież obiecał to Astorii. Jednak kiedy dzieliły go od Ginny niecałe dwa metry, kobieta podniosła głowę. Na jej twarzy malowało się zaskoczenie.
Mężczyzna skinął tylko głową na przywitanie, aby nie pomyślała, że ma ją w jeszcze głębszym poważaniu niż naprawdę i aby nie dawać jej powodów do jakiś idiotycznych komentarzy, które cała jej rodzina opanowała do perfekcji.
- Malfoy... - zaczęła, co wcale go nie ucieszyło, wręcz przeciwnie. - Pracujesz tutaj?
Na Merlina, co ją to obchodzi?! - pomyślał gorączkowo. Od drzwi gabinetu, do którego zmierzał dzieliło go tylko kilka metrów, zbawcze kilka metrów, które najchętniej pokonałby biegiem, aby nie psuć sobie tak dobrego dnia rozmową z nią.
- Piętro wyżej, przepraszam, spieszę się – burknął i już miał iść dalej, jednak w tym momencie poczuł szturchnięcie w prawe ramie.
Przeklął pod nosem, kiedy papiery wypadły mu z rąk. Podniósł głowę, spodziewając się jakiegoś zabieganego pracownika ministerstwa, który rzuci nerwowym głosem szybkie przepraszam i czmychnie jak najdalej. Niestety, nic takiego nie miało miejsca. Osobnik, który go potrącił, był wysoki i dość tęgiej postury, Malfoy nie zdążył zobaczyć jego twarzy, gdyż oddalał się w zaskakująco szybkim tempie. Jedyne, co rzuciło mu się w oczy to, to, że nie miał na sobie szaty. Był ubrany bardzo po mugolsku. Czarne spodnie i ciemna marynarka, opinająca się na jego szerokich plecach.
Malfoy przeklął pod nosem, wracając do zbierania swoich papierów. Ku jego zaskoczeniu Ginny przyłączyła się do pomocy. Jak mógł zapomnieć, że ma do czynienia z tą naiwną dziewczynką, dla której łącznie ze skończeniem wojny skończyły się wszelkie wszelkie spory i niedomówienia? Westchnął głośno, kiedy podała mu zapisane pergaminy.
- Dzięki – mruknął tak cicho, że ona nawet go nie dosłyszała.
- To też twoje? - spytała, wskazując przedmiot leżący pod jedną ze ścian.
- Nie -odpowiedział Draco, zbliżając się do niego.
Włożył dokumenty pod pachę. Na podłodze leżała niezbyt duża szklana kula. Chwycił ją i podniósł. Przyjrzał się jej dokładnie. W środku znajdowała się dziwna, mleczna mgła, w której wirowały kolorowe, kanciaste bryły, układające się w dziwny kształt.
- To chyba wypadło tamtemu facetowi – stwierdziła, a w jej głosie wyczuł dziwną, niepokojącą nutę.
- Chyba tak, zaniosę to do biura rzeczy znalezionych.
- Macie w ministerstwie coś takiego? - zapytała zaskoczona.
W odpowiedzi Draco pokręcił tylko głową. Tłumaczenie jej czegokolwiek mijało się z celem. Spojrzał jeszcze raz na znaleziony przedmiot. Kolorowe odłamki złączyły się w całość, a mleczna mgła opadła. Teraz w środku znajdowała się dziwna postać z pomalowaną twarzą, kolorowymi, rozczochranymi włosami i białym stroju w czerwone gwiazdy.
- To klaun? - zapytała Ginny, nie spuszczając wzroku z zamkniętej kukły.
Jakby w odpowiedzi dziwny stwór otworzył ogromne oczy z wąskimi, czarnymi źrenicami i popatrzył prosto na nią. Potem przeniósł wzrok na Draco i wyszczerzył zęby w czymś, co miało przypominać uśmiech.
Kobieta pisnęła, kiedy po białych kłach popłynęła krew.
- Odłóż to! - krzyknęła. Jej panika zaskoczyła Malfoya.
- Nie przesadzaj...
Klaun wydawał się być uradowany ich niezdecydowaniem. Rozprostował kończyny i zaczął gorączkowo szukać czegoś w kieszeniach kombinezonu. Po chwili wyciągnął małą rolkę pergaminu i zaczął ją powoli rozwijać, cały czas nie spuszczając wzroku z Draco Malfoya.
Odwrócił zwitek tak, aby mogli odczytać widniejący na nich napis. Było tam osiem cyfr zapisanych czerwonym atramentem, który według Ginny równie dobrze mógł być krwią. 
 
31. 10. 1979


Przez chwilę patrzyli jak zahipnotyzowani na tę scenę, jednak Ginny pierwsza odzyskała panowanie nad sobą. Przezwyciężyła paraliżujący ją strach.
- Powiedziałam, odłóż to! - krzyknęła, wytracając szklaną kulę z ręki Malfoya.
Mężczyzna nawet nie pomyślał, by ją łapać, tak był zaskoczony jej reakcją.
Przedmiot wirował w powietrzu przez ułamek sekundy, a potem spadł na twardą posadzkę, rozbijając się na tysiące małych części. Ginny chciała dostrzec coś więcej, jednak w tej samej chwili mleczna mgła zaczęła otaczać całe jej ciało. Poczuła dziwny chłód na plecach, a potem ktoś mocno chwycił jej dłoń.
Chciała krzyknąć, jednak drobinki kurzu dostały się do jej gardła.
Zakrztusiła się...
* * *
Uff... Rzuciłam studia. Zjawiam się jeszcze na zajęciach, ale robię to bardziej z ciekawości niż studenckiego obowiązku. Afera w blogowym świecie pomogła mi w podjęciu tej decyzji. Nie chcę na razie o tym pisać. Po prostu czuję się wyjątkowo spokojnie, mogąc powiedzieć, że moje uczestnictwo w życiu towarków to tylko kwestia formalna.
Niektórym pewnie się wydaje, że założenie tego bloga było impulsem. Nic bardziej mylnego. Historia jest prawie w całości zaplanowana i będzie mieć około 35 rozdziałów. Jak ją skończę, to pewnie wrócę na Cienkie Granice, który cały czas piszę i składuję na dysku.
Pokaż Twarz jest odskocznią, o której marzyłam już od dawna. Tak bardzo chciałam poruszyć temat przenoszenia w czasie, ale nie wiedziałam jak bohaterowie mają się... przenieś. Wszystkie zegary i klepsydry wydawały mi się takie błahe. Założyłam się Jaenelle, że jak wymyśli coś sensownego, to postawię jej kawę mrożoną w Starbucks Coffee. Sami oceńcie czy mi się opłacało.
Pozdrawiam! 
PS: Wiem, że pomysł premiery może wydawać się dziwny i mugolski, ale w książce napisanej przez panią Rowling Baśnie Barda Beedle'a były wtrącenia od Albusa Dumbledore'a i pod jedną z baśni znajdowała się wypowiedź, w której dyrektor Hogwartu wspominał jak kiedyś wystawiono w szkole przedstawienie pantomimy. Przedsięwzięcie, jak dobrze pamiętam, prowadził jakiś profesor, który kiedyś uczył w Magicznej Szkole Teatralnej. Uznałam więc, że pomysł ten będzie jak najbardziej prawdopodobny.
----------------------------------------------------------------

65 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. I ja chcę Draco na szablonie (of course w roli Feltona).

      Usuń
    2. z boczku jest napisane (tRaFfKą - of course) że spam będzie usuwany. Nie zrobię tego tylko dlatego, że w pierwszym komentarzu jest ważne wyzwanie, którego usunięcie byłoby grzechem.
      To zrób mi szablon z felkiem jak chcesz :P

      Usuń
  2. Nie wiem czemu ubzdurałam sobie, że każde opowiadanie musi mieć prolog i szukałam go przez kilka minut zastanawiając się jak jeszcze można cofnąć się do poprzednich postów. Ach... nie ważne. Po co komu prolog?
    Rozdział pierwszy był długi. Ja bym go pewnie podzieliła na dwie części, ale ja, to ja. Było dużo opisów, ale czytało się go tak szybko, ze nawet ich nie zauważyłam. Podobały mi się dialogi, widać, że potrafisz wczuć się w sytuację bohaterów.
    Byłam lekko zaskoczona, kiedy przeczytałam, że Draco jest szczęśliwszy od Ginny, bo sądzę, że można tak to ująć. Jest spełniony, a ona cały czas szuka. Myślę, że gdyby jednak zdecydowała się założyć z Harrym rodzinę, to byłoby dla niej lepiej.
    I jeszcze ten tajemniczy facet w Ministerstwie, kurczę, zastanawiam się kim on jest, opis nie pasuje mi w sumie do nikogo... ale będę myśleć.
    Ogólnie nie lubię klaunów...
    Co jeszcze... a tak, pomysł genialny. Podróże w czasie. Uwielbiam to!
    Pozdrawiam i dodaję do linków, obserwatorów i będę wpadać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję bardzo za komentarz.
      jak miałabym pisać prolog na siłę, to wolałam w ogóle go nie pisać. prologi zazwyczaj publikuję, jak zakładam bloga będącego impulsem wtedy piszę szybko prolog, aby na stronie nie było pusto.
      Czy Draco jest szczęśliwszy? To tylko kwestia punktu widzenia. Ginny ma po prostu inny system wartości. I tyle.
      Kiedyś dużo czytałam o podróżach w czasie, a mój pierwszy blog o tej tematyce powstał 6 lat temu i jak dobrze pamiętam doczekał się 2 postów :P

      Usuń
  3. Naprawdę bardzo, bardzo ciekawie się zaczyna. Mam tyle myśli w głowie, że nawet nie wiem, jak skleić je w całość. Bo, czym tak naprawdę była ta kula? I co się teraz stanie? I czy te wydarzenie będzie miało wpływ na ich związki? Nie mogę doczekać się następnego rozdziału :)
    Swoją drogą, fajnie, że znów zaczęłaś pisać. Bardzo fajnie czyta się wszystkie Twoje opowiadania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no raczej, że będzie miało wpływ, bo po co bym miała pisać, skoro do niczego bym nie doszła? :P a następny rozdział już za tydzień, więc chyba się doczekasz ^^
      też się cieszę. Kocham pisać i z powodu afery notabene nie związanej z pisaniem głupio byłoby znikać na zawsze.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  4. Oj, Elfabo, bardzo się cieszę, że jednak wróciłaś do blogosfery! ;)
    Znów Ginny i Draco? Jestem bardzo ciekawa tej historii.
    W tej chwili nie mam czasu na przeczytanie tego rozdziału, ale postaram się to zrobić na dniach ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ach, ja też się cieszę. brakowało mi tego.
      spokojnie, po prostu Cię poinformowałam, bo widziałam Twoje pytania na wywiaderze. przyjdziesz jak znajdziesz czas i ochotę, oczywiście.
      I tak, Ginny i Draco, ale w wersji niesparowanej.

      Usuń
  5. Witam serdecznie;)
    Na pewno mnie poznajesz gdyż od jakiegoś czasu stale komentuje Twoje opowiadania.
    Przypadkiem natknęłam na ten i nie masz pojęcia jak sie ucieszyłam.
    To wspaniała wiadomość że znowu piszesz gdyż najbardziej mi było szkoda jednej historii.
    Ale to nowe opowiadanie mi sie podoba.
    Szczególnie że ja mam nieskrywaną obsesje na punkcie Dracona Malfoya.
    I jak przeczytałam o nim u Ciebie to dla mnie jest po prostu mistrzostwo.
    W dodatku cudowny szablon i osobiście też bym wyobrażała sobie na nim Feltona... jest boski.
    I intryguje mnie sam tytuł bloga.
    Osobiście dodaje do Obserwowanych i naprawdę się cieszę że tu jesteś.
    Będę trzymać mocne kciuki za Ciebie i życzyć powodzenia.
    I czekam na kolejny rozdział.

    co do prywatnego życia szkoda że rzuciłaś studia ale może to był dobry krok?
    Mam nadzieję że dalsze plany na przyszłość będą trafne ale na pewno powinnaś pisać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czasem mam kłopoty z pamięcią, ale chyba nie aż takie :P jasne, że Cię pamiętam. Komentowałaś nawet Życie żartem jest :)
      chciałam Cię nawet poinformować o założeniu tego bloga, ale w w końcu zrezygnowałam, bo chciałam najpierw przeczytać coś Twojego... więc wiesz :D
      podejrzewam, że mówisz o Stypie. Mi chyba też właśnie jej jest najbardziej szkoda. było już tam trochę rozdziałów... nie obiecuję, ale wiesz, może jak napiszę kilka postów do przodu to zamieszczę je na blogu.
      ciekawe czy Twoja obsesja na punkcie Malfoya jest tak wielka jak moja na punkcie Ginny? ja chyba nie umiem pisać o nikim innym...

      a mi nie jest szkoda, że rzuciłam towaroznawstwo. Męczyłam się tam niesamowicie, myślę, że dzięki temu odżyłam.
      właśnie, powinnam pisać, pisać, pisać, a grafika to tylko dodatek do tego wszystkiego ^^

      Usuń
    2. Och jest mi niezmiernie miło że chcesz przeczytać coś mojego chociaż w porównaniu z Tobą naprawdę wiele mi brakuje.

      Tak zaglądam czasami na Ginewrę tak aby sobie poczytać stare rozdziały i trafiłam na post z nowym opowiadaniem i oto jestem znowu;)

      Tak o Stypie i cieszyłabym sie gdybyś zdecydowała się do niej wrócić. Ale decyzja należy do Ciebie.

      No tak to była słuszna decyzja w zasadzie... nie warto się przymuszać jeśli sie tego nie czuje.
      Aż dziwię się że wybrałaś ten kierunek.
      Tak... mam podobnie (prócz grafiki bo tego w ogóle nie ogarniam.) więc doskonale cię rozumiem.

      pozdrawiam...

      Usuń
    3. oj tam, brakuje. trzeba ćwiczyć, a ja z chęcią przeczytam i może podsunę jakąś radę?
      przyznam szczerze, że sama lubię czasem poczytać stare rozdziały na Ginevrze. mam kilka ulubionych, które wałkuję w kółko :D
      nieskromnie powiem, że uważam Stypę za dobre opowiadanie. Pomysł był raczej świeży i nie wkradło mi się nic banalnego w relacjach Ginny i Draco.

      Bo to nie jest tak, że jak sie pisze, to jest się humanistą. Ja zawsze lubiłam matmę i przedmioty ścisłe, ale chyba wolę skłonić się na naukę języków obcych.

      Usuń
    4. No tak jakby nie było ćwiczenie czyni mistrza czyż nie?

      W sumie muszę przyznać że to właśnie Stypa natchnęła mnie do stworzenia Niewolników.
      Właściwie dzięki Tobie zaczęłam wyobrażać sobie Ginny&Draco jako wspaniałą parę i o wiele lepszą od dramione i tak właśnie powstała ta historia, chociaż teraz nawet myślę żeby napisać ją od początku. A dobre rady od doświadczonej blogerki przyjmę z przyjemnością.

      Ja też mam podobnie w niektórych własnych opowiadaniach. To fajnie móc czytać własne historię i wiedzieć też, że jest ktoś kto również do nich wraca.

      Usuń
  6. Odpowiedzi
    1. no. A co myślałaś? Ja bez pisania i blogowania nie przeżyję. to jest uzależnienie.

      Usuń
  7. Ja tam zawsze w ciebie wierzyłam ^^ Tylko bałam się, że już nigdy nie będziesz pisać o Ginny i Draco, a tutaj taka niespodzianka. Wkrótce dodam porządny komentarz ^^ Ach... i szablon przecudny <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kochana, ja mam czasem wrażenie, że inni bardziej we mnie wierzą niż ja sama :) Ginevrę też kiedyś zawiesiłam, ale wróciłam z potrójną siłą ^^ mam nadzieję, że teraz wszystko będzie już dobrze, bo bez pisania to jak bez powietrza.

      Usuń
    2. W tym rozdziale najbardziej podobały mi się opisy, ładne i zgrabne. Zawsze lubiłam twój humor z jakim pisałaś historię Ginny zarówno na Ginevrze jak i na Stypie, ale trzecioosobówka też ci fajnie wychodzi.
      Cieszę się, że Draco wreszcie udało się odnaleźć szczęście, nienawidzę kiedy ktoś upierdliwie próbuje połączyć go z Pansy, przecież on totalnie do niej nie pasuje! Parkinson jest dla niego zdecydowanie zbyt ughh :D
      Dobrze, że Rowling sparowała go z Astorią, którą bardzo polubiłam. Widać, że dziewczyna troszczy się o Draco, aczkolwiek podobnie jak on nie lubi okazywać uczuć, mają siebie nawzajem, rozumieją się i własne towarzystwo jak najbardziej im wystarcza. Astoria chyba nie docenia potencjału Dracona, który według mnie zachował się naprawdę uroczo ^^
      Ginny nigdy nie była dla mnie typem kobiety, która siedziałaby w domu i zajmowała się dziećmi na starość, chyba niemal w każdym twoim opowiadaniu powtarza się ten schemat, co mnie niezwykle cieszy. Jeżeli o mnie chodzi, to Weasley naoglądała się za dużo Molly w dzieciństwie.
      Kurczę, pomyśleć że jedno spotkanie po latach doprowadziło do tego incydentu ze Zmieniaczem Czasu, bardzo lubię ten motyw, dlatego też, czekam na ciąg dalszy <3
      I widzisz co potrafi zdziałać blogosfera? Jak można nie wrócić do tak wspaniałych ludzi? Sama nigdy nie wytrzymałam bez pisania więcej niż kilku dni i wiem jaka to radość, kiedy po tak długim czasie wreszcie odzyskasz wenę.
      Pozdrawiam;* Życzę ci, abyś wytrwała z tym opowiadaniem jak najdłużej ^^

      Usuń
    3. W sumie stypa była w trzeciej osobie :) jakoś tak się przestawiłam i 1 os. wydaje mi się mocno ograniczająca szczególnie w tym temacie, w którym chcę pisać ^^
      Pansy była tak straszna, że jakby pani Rowling sparowała ją z Draco, to chyba bym się powiesiła.
      Masz racje, powtarzam schematy. Jeju... dopiero teraz do mnie doszło, że moje laski są feministkami. Sądzę, ze Ginny była naprawdę dobrą matką, ale najpierw chciała coś w życiu osiągnąć.

      Ok, co do wspaniałych ludzi blogosfery, to bym się kłóciła. Gdyby wszyscy byli tacy wspaniali jak Ty czy inne moje czytelniczki, to świat byłby piękny, ale nie gadajmy o tym. Chciałam rzucić pisanie (jak to brzmi) ale chyba się nie da.
      Dziękuję że jesteś :*

      Usuń
  8. Kochana Elfabo!
    Nawet nie wiesz jak bardzo cieszę się, że wróciłaś do nas. Miałam dzisiaj naprawdę męczący dzień... Egzamin, dwa zaliczenia... ach, masakra... Jak tylko wróciłam i gdy doczłapałam się do tego mojego laptopa, no to aż uśmiech pojawił mi się na twarzy, gdy przeczytałam komentarz na Pamięć jej serca (swoją drogą, dziękuję Ci, że się opowiadaniem zainteresowałaś:*).
    Przekonałaś mnie bardzo silnym argumentem, abym zaczęła czytać historię o Draconie i Ginny. Ciesze się, że wątku romansowego tutaj nie będzie, za to wielgachny plus^^ Przed przeczytaniem rozdziału pozwoliłam sobie zajrzeć na "Informację", i szczerze powiem, pomysł genialny:P
    Pewnie wiesz o tym doskonale, że początek strasznie mi się podobał^^ Kiedy pojawia się Astoria, jakoś te moje kąciki ust same wędrują do góry:) Cieszę się ogromnie, że przedstawiłaś ich małżeństwo za bardzo udane^^ Draco naprawdę okazuje się być wspaniałym mężem, że taką miłą niespodziankę zrobił na jej urodziny:)
    A Ginny... no, widać, że u niej trochę źle się układa i powiewa trochę rutyną w związku z Harrym, a to nie dobrze. Ja wiedziałam, że Ginny zawsze była idealną dziewczyną dla naszego Wybrańca, tu się zgadzam z panią Rowling. Tylko pytanie brzmi, czy Harry jest odpowiedni dla Ginny? Tu zawsze się wahałam, nie wiedząc co o tym wszystkim myśleć. Jestem ciekawa tej bohaterki:)
    I muszę wspomnieć, że masz bardzo śliczny szablon:) Aż oczu nie można oderwać:) I chciałam jeszcze nawiązać do szablonu, który chcesz mi zrobić, za co Ci serdecznie dziękuję:** Miałam pytanko, czy w szablonie mógłby się także pojawić Ryan Reynolds? Nie będzie problemu?
    Nawet nie wiesz jak bardzo ciesze się, że wróciłaś do nas:* życzę wiele wytrwałości i pokładów weny twórczej:**
    Ach, i jeszcze takie pytanko: Bo ostatnio wkurza mnie Spam, i w ogóle nie mam teraz czasu na nowe blogi (u Ciebie robię wyjątek, bo bez Twojej twórczości, to czuję się tak, jakby ktoś odebrał mi tlen bym mogła oddychać^^ Z resztą, blog Twojej siostry tak samo na mnie działa, obie jesteście genialne), i czy nie byłoby kłopotu gdybym także usunęła Spam i podobną informację zamieściła?

    Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie... skoro Ginny cofa się w czasie to spotka tam fajniejszych facetów niż Draco (to znaczy Draco jest super, ale nie dla Ginny).
      Myślałam o Twojej Astorii kiedy pisałam początek, choć relacje tej dwójki są inne niż były u Ciebie, ale Astoria w mojej głowie już zawsze będzie Emmy Rossum :P
      Ja też sie zawsze zastanawiałam, jak to jest z Ginny i Harrym, ale w efekcie zawsze dostawali ode mnie szczęście (no, prawie zawsze, ale chodzi mi o Ginevrę).

      W sumie w moim pomyśle na szablon dla Ciebie miał być też Ryan więc spokojnie.

      I nie musisz mnie pytać. Oczywiście że możesz zamieścić tę informację.
      Raz jeszcze dziękuję za miłe słowa i cieszę się, że wpadłaś do mnie ^^

      Usuń
    2. Ja jakoś nie mogłam sobie wyobrazić Dracona z Ginny, a tym bardziej z Hermioną, bo tej pary jakoś bardziej nie mogę przełknąć, może z tego względu, że szanuję związek Rona i Hermiony - są wyjątkowi, moim skromnym zdaniem^^ Dlatego cieszę się, że romansu żadnego nie będzie i Ginny znajdzie jakiegoś innego przystojnego faceta... może i być Harry, ale nie pogardzę innym:)

      Wiesz, wolę się spytać, żeby potem nie było, że coś zgapiłam. Wolę więc się zapytać ;) I dziękuję, że jednak Ryan się pojawi się w szablonie:) Raz jeszcze dziękuję, że chcesz mi go zrobić:**

      Nie ma za co, to przyjemność czytać coś Twojego^^ A ten kierunek jest ciekawy, ale masz racje, chyba żadnej perspektywy po tym :)

      Usuń
    3. rozumiem, ja też jakoś za Dramione nie przepadam. Choć to zależy, jeśli historia jest pisana po szkole, to można to jakoś przeboleć,ale warunek jest taki, że Ron musi nie żyć, bo jak czytam o nim w wersji kompletnego idioty, pijaka, agresywnego faceta, który biję żonę, to mam ochotę sama się wieszać. Niektóre autorki robią naprawdę dziwne rzeczy z naszym Rinaldem :)

      cały czas myślę nad tamtym kierunkiem... ale będę składać też na filologię czeską. Z nowymi kierunkami jest tak, że albo idzie mnóstwo osób, albo prawie nikt.

      Usuń
    4. No czasami tak bywa z tymi kierunkami. Mam nadzieje, że to, na co się zdecydujesz, będzie trafną decyzją, aby w przyszłości na coś się przydało;)

      I śliczny nowy szablon:) Jak weszłam, to aż zaniemówiłam. Ten wilk... świetny^^ I ta klepsydra:)A aktor, który wciela się w Dracona, jest nieziemski^^ Jak się nazywa aktor?

      Usuń
    5. ja widzę swoją przyszłość tak: wstaję rano, wychodzę z psem, piszę, jem śniadanie, piszę, wychodzę z psem, piszę, piszę, piszę, wychodzę z psem, piszę, piszę i idę spać. I zielona herbata między czasie. Jestem typem samotnika. Nie potrzebuję otaczać się ludźmi. Chcę mieć tyle pieniędzy, aby starczyło mi na zaspokojenie najprostszych potrzeb, a sławę chcę osiągnąć dopiero po śmierci. ech... ale ja jestem głupia ^^

      Usuń
    6. ach, zapomniałam. dziękuję za miłe słowa o szablonie. Ten pan to Boyd Holbrook.

      Usuń
    7. Jak tak czytałam Twój opis dnia, to czułam się, jakbym i ja to robiła^^ Tyle tylko, że ja nie mam psa i raczej spędzam czas z moją kotką:D Też lubię życie samotnika i jakoś nie ciągnie mnie do ludzi. Wolę siedzieć przy laptopie, pić kawę (zieloną herbatą także nie pogardzę^^) i pisać:) Aż boję się pomyśleć, co ja uzyskam z tych egzaminów, skoro więcej czasu poświęcam na pisaniu niż na nauce, a czerwiec blisko :)

      Usuń
  9. Nawet nie masz pojęcia jak się cieszę, że wróciłaś! To było naprawdę dziwne. Jednego dnia sprawdzam czy nie ma czegoś nowego na Stypie, a następnego już cię nie ma. Brakowało mi twojej Ginny. I znowu jest Draco! Według mnie bez niego nie da się napisać opowiadania w czasach Harry'ego [ może przez to, że jest moją ulubioną postacią ] Matko strasznie się cieszę. Co do pomysłu cofnięcia się w czasie to podoba mi się. Mam nadzieję, że odtworzysz te czasy do których trafiają bo czasami ludzie robią to strasznie kiepsko na przykład używając wyrażeń które są obecne dziś ale nie były obecne wtedy i nie bardzo mogę się wczuć. Znowu muszę napisać, że się cieszę.A szablon jest śliczny ale tak jak zawsze u ciebie więc nawet nie jestem zaskoczona. I podoba mi się modelka na nim. Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Trochę szkoda, że Ginny i Draco nie będą razem ale czasami przyjaźń można opisać w równie dobry sposób. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. rozpieszczacie mnie dzisiaj wszyscy.
      Nie spodziewałam się, że tak ciepło mnie przyjmiecie. Myślałam, że raczej będziecie wkurzone :P
      Może to co zrobiła faktycznie było pochopne, ale Ginevrę też kiedyś zawiesiłam, a jak wróciłam to pisało mi się 100 razy lepiej.
      W Ginevrze nie było Draco :P no może czasem się przewijał, ale raczej go nie było.
      Teraz mnie nastraszyłaś. Mam kilka pomysłów na ukazanie lat 80. ale wiadomo, że gdzieś mi sie może noga powinąć. Będę się starała nie nawalić.
      Pozdrawiam i raz jeszcze dziękuję za miłe słowa.

      Usuń
    2. Jestem zaskoczona, że myślałaś, że ktoś mógłby być wściekły za to, że odeszłaś. Raczej to było takie przykre i niesprawiedliwe niż złe. Draco był na stypie, a na Ginevrze był Eddie i chyba lubiłam go równie mocno [ do czasu kiedy wyjechał wtedy naprawdę go nie lubiłam ] Jestem pewna, że uda ci się oddać charakter lat 80. Coś czuję, że Draco nie jest fanem disco. :)

      Usuń
    3. chyba właśnie tak objawia się mój brak wiary w ludzi. ale miło mi słyszeć, że tak to widzisz.
      W sumie czarodzieje chyba aż tak bardzo się nie zmienili. Nie mają telefonów komórkowych, laptopów i innych pierdołek tego typu, ale pozory mogą myśli i mam nadzieję, ze to pokażę :) a z tym fanem disco dałaś mi dobry pomysł na krótką scenkę :P

      Usuń
    4. Cieszę się, że mogłam być natchnieniem :D . Myślę, że czarodziejski świat nie zmienił się tak bardzo ale zawsze powtarza się, że czasy się zmieniają więc myślę, że ludzie i ich postrzeganie świata również.

      Usuń
    5. na pewno zmienia się styl, ubiór, ale systemy wartości też. wystarczy spojrzeć na to, co się teraz dzieje. Ja dostałam pierwszą komórkę w gimnazjum i to nie dlatego, że miałam takie widzimisię tylko przez zaistniałą sytuację z rozwodem rodziców.

      Usuń
    6. Ja na przykład komputer dostałam w piątej lub szóstej klasie, a teraz dzieci mają je w wieku 6-7 lat. Co do telefonów to moja 7 letnia kuzynka ma już swój. Teraz już nawet nie chodzi o to żeby z niego korzystać. Chodzi o to żeby go mieć

      Usuń
    7. A co do szablonu to jeden z najładniejszych jakie widziałam. Nie mogę przestać się na niego patrzeć i chyba ci go ukradnę i ustawię na tapetę na tablecie .

      Usuń
    8. w sumie to komputer w moim domu był odkąd pamiętam, ale tylko tata go używał. My z siostrą czasem mogłyśmy usiąść na godzinkę i w coś pograć, ale tak to nie, dopiero jak się wyprowadził. Ale za to internet miałam dopiero w gimnazjum, bo według nauczycieli był niezbędny i nikogo nie obchodziło, że można nie mieć na to pieniędzy, bo w tamtych czasach były to wyższe koszty niż obecnie.

      I dziękuję za miłe słowa o szablonie ^^ kradnij :*

      Usuń
  10. Cieszę się, że znowu mam okazję poczytać coś twojego, bo musisz wiedzieć, że bardzo lubię twój styl i brakowało mi go ostatnio.
    Na początku zajrzałam do odpowiedniej zakładki po więcej informacji, aby rozeznać się w nowej sytuacji i sam pomysł na opowiadanie wydaje mi się po prostu genialny oraz niepowtarzalny.
    Taki replay po latach, gdy bohaterowie zdążyli już znaleźć przepis na własne życie, założyć rodzinę lub rozpocząć wymarzoną karierę, a także poukładać w głowie wszelkie wartości i teraz starają się zapomnieć o trudnej przeszłości? No czegoś takiego nie mogę przegapić, więc możesz być pewna, że jeszcze nie raz tutaj do ciebie wpadnę.
    No, ale do rzeczy. Rozdział wyszedł bardzo fajnie. Był dość długi, a mimo to sama zastanawiam się kiedy to zleciało, bo wczytałam się, a tekstu tak nagle mi zabrakło. Przede wszystkim zawarłaś w nim dużo świetnych opisów i za to należy ci się wielki plus :)
    Draco wydaje się być po prostu szczęśliwym, spełnionym człowiekiem. Razem z Astorią stanowią śliczną parę, bardzo do siebie pasującą. Szczęście aż z nich kipi i wylewa się na odległość.
    Trochę inaczej przedstawia się sytuacja u Ginny. Dziewczyna jest jakby znudzona związkiem z Harrym i ciągle szuka czegoś w swoim życiu.
    Co do sytuacji w Ministerstwie... Od razu zaciekawił mnie ten tajemniczy mężczyzna, ale jakoś zszedł na drugi plan, gdy doszło do momentu z klaunem. Pomysł bardzo oryginalny, więc Jaenelle z całą pewnością na kawkę zasłużyła i zakład się opłacał :) Obie jesteście niesamowicie utalentowane.
    Teraz zastanawia mnie tylko jak będzie wyglądać to przeniesienie w czasie, dlatego czekam na kolejny rozdział z wielką niecierpliwością.
    Pozdrawiam serdecznie!


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci za miłe słowa. Mówisz, że ten pomysł jest genialny? Na różnego rodzaju forach jest mnóstwo opowiadań o podróżach w czasie, ale na blogach tego brakuje ^^
      ja bym się chyba powiesiła na ich miejscu. poważnie, to musi być wielka trauma wracać do tak strasznych czasów i jeszcze widzieć ludzi, nad których głowami wręcz wiszą daty ich śmierci. mam nadzieję, że uda mi sie to przedstawiać tak, jak bym tego chciała.
      rozdział miał około 11 stron... na początku chciałam podzielić go na pół, bo bałam sie, że brak prologu i tak długi post odstraszą potencjalnego czytelnika. ale potem uznałam, że jak komuś zależy, to przeczyta.
      Pozdrawiam i raz jeszcze dziękuję za komentarz :)

      Usuń
  11. Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo ucieszyłam się, gdy zobaczyłam komentarz od Ciebie pod moim rozdziałem. Baaardzo się cieszę, że wróciłaś! Tęskniłam za Twoimi opowiadaniami. Masz wielki talent i szkoda było go marnować. Jak wróciłaś do opowiadań, to może wrócisz też do robienia szablonów na by-elfaba? Bardzo bym się z tego powodu ucieszyła. :D
    Rozdział jest długi, co mi się bardzo podoba. Świetnie opisałaś relacje Draco z jego żoną. Polubiłam ich. Widać, że się kochają i nie wyobrażają sobie życia bez siebie. Piękna z nich para.
    Ginny za to jest mi żal. Niby żyje sobie z Harrym, jednak nie sądzę, żeby cały czas była to miłość. Nie mają o czym rozmawiać, ich dni wyglądają tak samo. Jaką oni czerpią przyjemność z tego związku?
    Twoja siostra miała fajny pomysł na przenoszenie się w czasie. O takim czymś jeszcze nie słyszałam, jest to oryginale i tylko Twoje (no i siostry :D). Naprawdę fajny pomysł. Opłacało Ci się kupić jej tę kawę. :D
    Co będzie dalej ze związkiem Draco skoro on się przeniósł w czasie? Bo chyba się przeniósł? Tak wnioskuje. Razem z Ginny. I co oni będą tam robić? Będą mieli jakąś misję do wykonania? I czy uda im się wrócić do czasów obecnych skoro kula została rozbita? Mam masę pytań, dlatego nie mogę doczekać się kolejnych rozdziałów.
    Pozdrawiam ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. z szablonami to nie wiem. pisanie jest dla mnie o wiele fajniejsze i daje mi sporo radości. kiedy prowadziłam By-Elfaba to miałam wrażenie, że bardzo niewiele osób docenia moją pracę. kiedy o coś pytali to brzmiało to: jak wyśrodkować archiwum. A czy tak trudno było by napisać: czy mogłabyś mi pomóc i napisać kod na wyśrodkowanie archiwum? Albo zamawianie szablonów, pobieranie ich, apotem nawet nie usłyszałam głupiego 'dziękuję'. oczywiście od samego początku powinnam być na to gotowa, ale jakoś za każdym razem mnie to bolało. Z pisaniem jest inaczej, bo piszę głównie dla siebie :)

      Ginny i Harry się kochają, tylko wpadli w pewną rutynę. Harry jest szczęśliwy wiodąc spokoje życie, a Ginny chciałaby czegoś więcej.
      Pozdrawiam i dziękuję za komentarz!

      Usuń
  12. Wiesz, wbrew pozorom to nie jest moje pierwsze opowiadanie Twojego autorstwa, które czytam. ;) Czytałam jeszcze Stypę po miłości, co prawda nie komentowałam, ale byłam na bieżąco. Cieszę się, że teraz znowu mogę czytać coś Twojego, zwłaszcza, że jest to opowiadanie o Draco i Ginny, których nawiasem mówiąc, uwielbiam. Sama kiedyś o nich pisałam, uważam, że to naprawdę dobrana "para".
    Lubię także motyw podróży w czasie i bardzo fajnie, że takowy tutaj znalazłaś. W ogóle, podoba mi się, że postacie są tutaj dorosłe, mają stałych partnerów i w ogóle ułożyły sobie życie po wojnie. Chociaż, prawdę mówiąc, sądziłam, że będzie odwrotnie i, że to Draco okaże się nieszczęśliwy w swoim związku, a Ginny będzie kwitła u boku sławnego Harry'ego Pottera. Cieszę się jednak, że zadecydowałaś inaczej, bo to naprawdę ciekawa odmiana - ja na przykład zawsze myślałam, że młody Malfoy ożenił się z Astorią z przymusu, nie darząc jej żadnymi gorącymi uczuciami. Teraz będę miała okazję poczytać o tym trochę od innej strony.
    Nie wpadłabym w życiu na posłużenie się tutaj tym klaunem. Trochę mnie przeraził, jak go sobie wyobraziłam - jeszcze ta cieknąca krew, uch. Ogólnie, to jestem ciekawa, dokąd dokładnie i w jakim celu Ginny i Draco mieli przenieść się w czasie, bo zgaduję, że data na karteczce nie była przypadkowa i na pewno w 1979 roku jest coś do zrobienia. Nie mogę się już doczekać, co takiego.
    I zapomniałam już, jak bardzo tęskniłam za Twoim stylem, szczególnie za takimi zabawnymi wstawkami, jak ironiczne uwagi Ginny, w sensie te, które sobie myśli. Czytało mi się naprawdę przyjemnie i nawet nie zauważyłam, kiedy skończyłam.
    Poza tym, dziękuję za komentarz u mnie na Zatrutym Sercu, bardzo mi miło :D Co prawda zrobiłam sobie od niego na razie krótką przerwę, ale już niedługo mam zamiar wrócić z rozdziałem 3. Ale jeśli by cię to ciekawiło, prowadzę regularnie jeszcze jedno opowiadanie, również z motywem podróży w czasie, więc w razie czego zapraszam serdecznie, link poniżej. :)
    A, i byłabym zapomniała - przecudowny szablon! Nie mogę się na niego napatrzeć <3
    Czekam z niecierpliwością na następny rozdział, mam nadzieję, że ukaże się szybko. Życzę też dużo weny, bo ta historia zapowiada się naprawdę obiecująco.
    Pozdrawiam serdecznie!
    [kolysanka-dla-nieznajomej]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wiem, że o nich pisałaś... czytałam :) i nawiasem mówiąc strasznie mi się podobał Twój pomysł. W ogóle masz same świetne pomysły ^^
      lubię podróże w czasie, czytałam chyba wszystkie ff na forach i nie wiem jakim cudem Twoje opowiadanie mi umknęło! Na pewno je nadrobię jeszcze dziś :)

      Usuń
    2. O, naprawdę? Dzięki, miło czytać takie miłe rzeczy. Może nie do końca się z nimi zgadzam, ale no. ^^
      Nic dziwnego, że Ci umknęło, bo po pierwsze nie jest jakoś specjalnie wybitne, a po drugie ma dopiero dwa miesiące, także niemowlę jeszcze xD A czytałaś może Dwadzieścia lat wcześniej na Mirriel? Jeśli nie, to polecam, jedne z najlepszych, jeśli nie najlepsze opowiadanie z podróżą w czasie, jakie czytałam.

      Usuń
    3. och, oczywiście że czytałam! w pewnym sensie to właśnie to opowiadanie mnie natchnęło. Jest genialne :) szkoda, że nie skończone...

      Usuń
    4. Wyobraź sobie, że ono też min. natchnęło mnie do napisania mojego. :D Ja tam wciąż mam nadzieję, że autorka je dokończy. Nie jestem pewna, ale wcześniej chyba miała dłuższe przerwy, więc mimo, że minęły już dwa miesiące, to wciąż liczę, że to jeszcze nie koniec (i że Ginny i Syriusz wreszcie się zejdą ;__;).

      Usuń
    5. tak... trzeba w nią wierzyć. Opowiadanie jest świetne, a w szczególności dla mnie, która uwielbia parować Ginny z każdym napotkanym facetem ^^

      Usuń
  13. Cieszę się, że wróciłaś :) Czytałam twoje stare opowiadanie z Ginevrą i od razu gdy zobaczyłam, nowy post, że piszesz kolejnego bloga z opowiadaniem i z nie kto innym jak Ginny, to strasznie się ucieszyłam. Masz bardzo fajny styl pisania. W tym rozdziale zobaczyłam tylko dwie literówki, nikt nie jest doskonały :)
    Co do rozdziału pierwszego, bardzo pozytywnie mnie zaskoczyłaś. Wydaje mi się nawet, że to opowiadanie będzie lepsze od poprzedniego. Zaciekawiłaś mnie tą teorią cofania się w czasie. Dziwi mnie to, dlaczego to właśnie ich, a nie kogoś innego, to spotkało. Pewnie w najbliższym czasie się dowiemy, lecz ja już nie mogę wytrzymać w tej nie pewności:)
    W większości opowiadań, jak nie wszystkich, które czytałam, Astoria była przedstawiana raczej w złym świetle. Tak naprawdę nie kochała Malfoya i to był taki ślub z przymuszenie. A tutaj tak fajnie opisywałaś te sytuacje między nimi, że aż się przyjemnie zrobiło :)
    Ginny i Harry. Nie sądziłam, że ich miłość się wypali. Tak szczerze, to nie za bardzo przepadałam za tym paringiem. Nie wiem czemu, tak jakoś wyszło. Oglądając Harrego Pottera, zawsze myślałam, że Harry będzie z Hermioną, ale wiedziałam, że było by to tak jakby.. za proste.
    Ogólnie, to bardzo fajny rozdział i czekam na kolejny :D
    Pozdrawiam
    Danica~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. już poprawiłam te dwie literówki. Ja ich robię całe mnóstwo, ale mam na szczęście siostrę, która czyta przed publikacją.
      na razie nic nie powiem, fabuła będzie się rozwijać raczej szybko, bo nie ma potrzeby tego przedłużać :)
      jakoś ciężko mi uwierzyć, że Draco po tym wszystkim co przeżył wżąłby ślub z przymusu. wierzę, że pani Rowling chciała dać mu szczęście po tym wszystkim.
      Pozdrawiam i dziękuję za komentarz :)

      Usuń
  14. Pamiętam Cię i bardzo się cieszę, że postanowiłaś wrócić do blogosfery, w jak widać, pięknym stylu. To świetnie, że lubisz oryginalność, bo jeszcze takiego motywu - zwłaszcza z Ginny i Draco, którzy nie są parą - nie czytałam. Gdy zaczęłam przeglądać "informacje", miałam już na języku pytanie: ale jak to? Przecież Ginny i Draco nie żyli w latach siedemdziesiątych! A tu mamy, proszę bardzo, podróż w czasie i to z klaunem, mieszkańcem szklanej kuli, w roli głównej. Umieram z ciekawości, kim był ten facet, który zostawił im prezent. W pierwszym zdaniu masz dwie literówki, ale poza tym wszystko jest idealnie opisane. Pomysł bardzo mi się podoba i czekam na ciąg dalszy. Życzę powodzenia i dodaję do linków!
    [corka-glizdogona]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wiesz, chciałam jakoś zacząć rozmowę ^^ Ginny i Draco na pewno nie będą parą, bo aby mnie nie kusiło, to rozdzielę ich zaraz po przeniesieniu w czasie.
      ach te literówki. kawa może zasłużona za pomysł, ale za te pierwsze zdanie :P błędu już poprawiłam.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  15. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. eno, bez przesady. ja nie chcę być sławna! naprawdę. chcę wieść spokojne życie pisarki docenionej dopiero po śmierci. Takie mam marzenie...
      ja też nie umiem komentować. wydaje mi sie to takie... no nie wiem. czasem nie wiem co napisać, czasem daję krótki komentarz i wydaje mi się, że osoba się obrazi, bo tak krótko odniosłam się do postu. masakra jakaś.
      dla mnie opinie w zakładce autorka wcale nie są anonimowe :P skapnęłam się po charakterze pisma, ale wydaje mi się że idealnie odzwierciedlają moją osobę. W szczególności to, że sprawiam wrażenie zarozumiałej, ale jak się mnie bliżej pozna, to można śmiać się i gadać i w ogóle robić szalone rzeczy :) to chyba taka kwintesencja, bo wielu blogerów zarzuca mi, że uważam się za lepszą od innych, co wcale nie jest prawdą.
      Moim zdaniem Ginny i Harry to dobra para tylko że nie zaraz po wojnie. wydaje mi sie, że oni musieli przejść coś jeszcze, aby osiągnąć harmonię w związku.

      KAWA się należny! ale moje kieszonkowe od babci ucierpi :P
      pozdrawiam i dziękuję za wyczerpujący komentarz.

      Usuń
    3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  16. Na samym początku chciałabym bardzo podziękować za komentarz na moim blogu [pocalunek-dementora] :) Wiele dla mnie znaczył, naprawdę :3

    Dwie zupełnie inne pary... Z jednej strony idealne wręcz małżeństwo Malfoy'ów, gdzie i Draco, i Astoria darzą się wielką miłością, świata poza sobą nie widzą, a z drugiej Harry i Ginny, którzy jeszcze nawet nie są małżeństwem, a już im się nie układa. Czy to naprawdę może być rutyna?
    Mam wrażenie, że to nie Harry się zmienił, a Ginny. Może to tylko ja to tak widzę, nie wiem ;p Ale panna Weasley wydaje mi się taka... wiecznie niezadowolona i zupełnie inna niż ta młodziutka rudowłosa dziewczyna za czasów szkolnych. Ma mnóstwo pretensji do swojego partnera, ale sama nie robi zbyt wiele, aby jakoś to wszystko naprawić. Oprócz propozycji spędzenia wieczoru razem, ale Harry okazał się na tyle głupi, że zrozumiał to opacznie xd Jednakże lubię te parę, mam nadzieję, że z czasem im się ułoży. Choć mam co do tego poważne wątpliwości, bo to przeniesienie w czasie... Pewnie niektóre sprawy potoczą się innym torem. Swoją drogą - jestem wniebowzięta! Ta cała podróż w czasoprzestrzeni jest ge-nial-na! Klaun w szklanej kuli, spotkanie w MM... Siostra zdecydowanie zasłużyła sobie na kawę :D
    Kocham twój styl. Jest taki... doskonały, opanowany do perfekcji. Każdy szczegół masz dokładnie opracowany. Ach, co ja będę dużo gadać - jesteś moim wzorem i tyle. :)
    Ściskam,

    OdpowiedzUsuń
  17. Czasami zastanawiam się dlaczego nie posiadam zdolności konstruktywnego komentowania. Ta umiejętność bardzo by mi się przydała - na przykład teraz, kiedy chciałabym jakoś sensownie skomentować ten rozdział. No, ale trzeba jakoś spróbować. :)
    Draco Malfoy - przedstawiłaś go w zupełnie innym świetle niż ja go sobie wyobrażam, nawet w tej dobrej wersji. W Twoim opowiadaniu widzimy go jako idelanego, kochającego męża, zdolnego zrobić wszystko dla swojej ukochanej. Z kolei Ginny... Zawsze uważałam, że ona i Harry do siebie nie pasują. Wydawała mi się zbyt energiczna i żywiołowa jak dla niego. Wedle mnie należą Ci się brawa za sposób w jaki ukazałaś sytuację Pottera i Weasley. Niby coś tak, ale jednak nie i w końcu na pewno nie, bo coś tam i tak dalej. Ot, takie moje małe rozumowanie. :) Jeśli mowa o samym pomyśle przeniesienia się w czasie - oryginalny, przede wszystkim. Nie powieliłaś schematu ze zmieniaczami czasu i tym podobnymi, tylko wymyśliłaś coś innego, a właściwie Jeanelle, z tego co wyczytałam. :) Jak dla mnie 6+! :D I zanim zapomnę dodać - uwielbiam Twój styl pisania i z pewnością będę śledzić dalsze części tej historii. :)
    Pozdrawiam,
    Itlina.

    OdpowiedzUsuń
  18. No i wreszcie przeczytałam.
    Naprawdę się stęskniłam za Twoimi pomysłami i stylem pisania, wiesz? :)
    To dopiero pierwszy rozdział, a ja już czuję, że pokochałam tę historię. Może mój zachwyt potęguje fakt, że wróciłaś do nas, ale tak czy siak, jak na początek bloga to wszystko zapowiada się intrygująco.

    Cieszę się, że piszesz z dwóch perspektyw. Zaciekawiło mnie, że wbrew pozorom nie złączysz uczuciem Ginny i Draco, a jednocześnie to oni będą głównymi bohaterami. Takiego bloga jeszcze nie spotkałam :)

    Muszę przyznać, że jest różnica pomiędzy małżeństwem Draco, które jest udane i piękne, a małżeństwem Ginny, gdzie mamy do czynienia z rutyną. Cóż, spodziewałam się, że będzie na odwrót, że to rudowłosa ułoży sobie życie, a Malfoy nie. Ale taki obrót spraw jest niewątpliwie oryginalny. I podoba mi się, że Ginny chciała zawdzięczać sukses sobie, a nie nazwisku. Może to i dziwne postanowienie, ale jeśli ma się za chłopaka Wybrańca, staje się ono zrozumiałe ;)

    Co na razie mogę powiedzieć o Twoich bohaterach?
    Polubiłam Astorię za jej szczerość i za ogólne sympatyczne wrażenie. Podoba mi się także, jak Draco ją traktuje. Widać, że ta dwójka darzy się uczuciem ^^
    W związku Ginny i Harry’ego za to widać niezrozumienie. Przydałaby im się ta szczerość, za którą chwaliłam Astorię. Harry to naprawdę miły i porządny chłopak, normalnie książę z bajki, ale cóż z tego, skoro nie potrafi spełnić oczekiwań ukochanej i, choć się stara, powoli ją traci. Ginny też nie jest bez winy. Jej złośliwe komentarze w głowie pokazują, że nie jest optymistycznie nastawiona na pomoc w ratowaniu ich związku. Chociaż nie, próbowała namówić Pottera, aby wyszli gdzieś razem. Niestety się nie zrozumieli. Mimo wszystko, podoba mi się ich związek. Jest taki…życiowy. Pokazuje, że nawet zakochani w sobie ludzie mogą wpaść w rutynę. Ogólnie uwielbiam sposób, w który budujesz akcję i przedstawiasz wszystko tak prawdziwie, bez zabarwień, tak, że trafia to do czytelnika ;)
    Wątek w ministerstwie, z tą kulą i klaunem…Jestem go bardzo ciekawa.

    Bardzo się cieszę, że Jeanelle namówiła Cię do powrotu. Teraz pozostaje mi tylko życzyć powracającej jak bumerang weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  19. Ale się ucieszyłam, jak się okazało, że jednak wróciłaś! Może nie na by-elfaba, ale jednak wróciłaś, a twoje szablony możemy oglądać tutaj. ;) Muszę przyznać, że jeszcze przed chwileńką miałam przed oczkami tamten i stwierdzam, iż tamten bardziej przypadł mi do gustu. Miał taką dziwną magię, której potrzebuję w szablonie, a ten - oczywiście - też ją ma, tylko ukazuje nam ją w inny sposób.
    Co do rozdziału, to muszę przyznać, że sam tytuł niesamowicie mnie zaintrygował. Klaun w szklanej kuli? Ale jak to? Pomysł jest na tyle oryginalny, iż powiedziałabym nawet, że może konkurować z pomysłami Rowling. Naprawdę! To jest coś, co wykracza poza schematy, czyli takie opowiadanie, na które czekałam.
    Cieszyłam się razem z Malfoyem, kiedy opisywał swoje szczęśliwe życie z Astorią. Zawsze życzyłam mu jak najlepiej, toteż taki zbieg wydarzeń niebywale mnie satysfakcjonuje. Chyba nie muszę mówić, jak wielkim zdziwieniem był dla mnie związek Ginny i Harry'ego? Szkoda mi jej, chociaż z drugiej strony... Jakoś nigdy nie przepadałam za Ginny, ale każda kobieta zasługuje na coś więcej. Oczywiście, nie, żebym była do niej uprzedzona xd
    Masz świetny styl! Niczym jakaś prawdziwa pisarka i nie mów mi, że przesadzam, bo to sama prawda. Zapytaj kogokolwiek z góry. Powiedzą to samo!
    Dodaję do obserwowanych i czekam na nowy rozdział z niecierpliwością.
    Pozdrawiam, Wellesie.

    w-klatce-zmyslow
    urwane-wspomnienia

    OdpowiedzUsuń
  20. Zabrałam się przed chwilą za czytanie tego bloga i postanowiłam komentować każdy rozdział osobno. Mam nadzieję, że Ci to nie przeszkadza. :)

    Nie lubię Ginny, nigdy jej nie lubiłam, jednak w Twoim opowiadaniu przedstawiona jest jako osoba dojrzalsza, bogata w nowe doświadczenia, której marne marzenia zostały porzucone lub po prostu wyparte przez ponurą rzeczywistość. Życie jest inne, brutalniejsze i cieszę się, że pokazałaś to odnośnie właśnie tej postaci.
    Relacja między nią a Harrym jest ciekawa, wolę ją taką, niż kiedy wszystko się między nimi układa. Dalej mam za złe Rowling za stworzenie tego związku, ponieważ nigdy nie widziałam ich jako pary i według mnie kompletnie do siebie nie pasują. Niemniej cieszę się, że u Ciebie są oni na tym mniej łagodnym gruncie.

    Po pierwszym rozdziale nie mogę zbyt wiele napisać, jednak czy ten fragment sprawił, że się wciągnęłam? Przyznaję szczerze - nie. Ale będę czytać dalej, bo skoro zaczęłam i zasiałaś we mnie ziarenko ciekawości, nie chciałabym tego opowiadania porzucać po tym jednym zaledwie rozdziale. Motyw przenoszenia się w czasie zawsze mnie fascynował, kupuję go pod każdą postacią. W formie amatorskich opowiadań również.

    Jaenelle na pewno betowała Ci ten rozdział, bo widzę, że to właśnie ją masz jaką betę, jednak może poprosiłabyś ją, żeby ponownie na niego zerknęła? Albo Ty się tym zajmij, nie wiem, to tylko moja luźna propozycja, ponieważ jest w nim kilka błędów, głównie powtórzeń i nawet błąd w nazwisku Ginny. Niektóre zdania brzmią też trochę drętwo, ale to wcale nie musi być wina korekty, tylko po prostu taki masz styl. Przepraszam, nie chcę, żeby to zabrzmiało niemiło, nie taki jest mój zamiar. :)

    Pozdrawiam, życzę dużo weny, a ja lecę czytać dalej!

    OdpowiedzUsuń
  21. Gdybym nie przeczytała, że Ginny i Draco to NIE para, z pewnością skierowała bym się ku wyjściu. Jednak... jesteś, Elfabo, znaną blogerką i postanowiłam sama się przekonać, czy te wszystkie pochlebne opinie, jakie słyszałam to prawda. Zatem przeszłam do czytania i muszę przyznać, że masz wspaniały styl. Nie lubię Astorii, mimo że J.K. Rowling nie przedstawiła jej, to i tak nie trawię panny Greengrass. Może z zazdrości? O fikcyjny charakter, haha. Jednak to całkiem możliwe.
    Cóż, kupuję wszelkie retrospekcje, przenoszenie bohaterów w czasie, dawanie drugiej szansy poprzez stratę pamięci - uwielbiam takie sytuacje.
    Muszę również powiedzieć, że nie wiem czy lubię Ginny... Moją sympatię zyskali Ślizgoni i wszelkie zło w świecie czarodziejów. Postaram się wyzbyć uprzedzeń i komentować co jakiś czas, ponieważ nie umiem tego robić bez wprowadzania chaosu w moje wypowiedzi. : ( Na dodatek bardzo roztrzepany i rozemocjonowany ze mnie człowiek.
    Bardzo się cieszę, że do Ciebie zajrzałam, Elfabo. :)
    Szablon jest przyjemny dla oka, troszkę mdła, ale ładna zieleń, tylko ten obrazek jakoś tak nie wiem... Jest ładny, ale te postacie... Blondwłosy mężczyzna to za pewne Draco, a rudowłosa kobieta to Ginny - oryginalnie, że nie przedstawiłaś Feltona i Wright, ale są po prostu nieurodziwi, moim zdaniem. Ten pierścień? półpierścień? nad nimi kojarzy mi się z Władcą Pierścienia. :D
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  22. Przepiękne opowiadanie <3 Już po pierwszym rozdziale jestem zauroczona. Na twojego bloga trafiłam przez przypadek [czyt. podstrona szabloniarki Zaczarowanych xd]. Jest piękne, idealne, boskie, świetne... No, mogę wymieniać w nieskończoność.
    Chciałabym pisać tak dobrze i mieć tekst tak pięknie przesiąknięty emocjami (piękny początek) jak ty :)
    Z radością dodam cię do polecanych na moim blogu.

    OdpowiedzUsuń
  23. Owoc? A ona nie rzuła pomidora? Coś nie nadążam za przeskokami myślowymi. Jaki owoc był w tej sałatce? Pomidor to warzywo.

    OdpowiedzUsuń
  24. No no zapowiada się ciekawie, lecę czytać dalej :)

    http://owcewgorach.pl/ moją pasją!
    Pozdrawiam i zapraszam

    OdpowiedzUsuń
  25. I dzięki temu rozdziałowi mój strach przed klaunami, tylko się wzmógł. Brr... :/
    Nie przepadam za opowiadaniami, gdzie Ginny jest z Harrym (wg. mnie oni do siebie w ogóle nie pasują), ale zaciekawił mnie opis. No i jeszcze nigdy nie czytałam niczego z podróżami w czasie, więc może być ciekawie :)

    OdpowiedzUsuń

SPAM to zuo. Kiedy go zostawiasz, to cała jego czarna energia przeleje się w moje serce i nie będę nad sobą panować, kiedy przybędę na Twój blog i napiszę coś niemiłego.

Zwiastun wykonała rosmaneczka.