Czasem chciałoby się
modlić o istnienie Boga!
(Stanisław Jerzy Lec)
Każdy
dzień był taki sam. Ginny nawet nie wiedziała, ile czasu minęło
od pożaru w szpitalu. Starała się to wszystko jakoś sobie
poukładać, ale było to zbyt trudne. Kiedy leżała w ciemności,
dużo myślała o Malfoyu. Zastanawiała się, gdzie on teraz jest.
Oczywiście, świetnie zdawała sobie sprawę z tego, że zachował
się wobec niej jak ostatni idiota, ale jednak wolałaby wrócić z
nim do domu, a nie sama. Jeśli w ogóle będzie mi dane wrócić
– pomyślała, przełykając gorzkie łzy.
Coraz
częściej miała wrażenie, że wszyscy trzymają ją z boku tego
całego bagna. Syriusz nie przychodził do niej prawie wcale. Remus
tylko w ostateczności, aby sprawdzić, czy niczego nie potrzebuje.
Miała dość, zdawało jej się, że skoro ona nic nie widzi, to
najwyraźniej sama też stała się niewidzialna. Nie potrafiła
oprzeć się wrażeniu, że stało się coś złego.
Pewnego
dnia lub nocy, nie była w stanie tego określić, postanowiła z tym
skończyć. Przełknęła głośno swój strach i pomału usiadła na
łóżku. Starała się nie zwracać uwagi na pulsujący ból w
skroniach. Wyciągnęła przed siebie ręce, ale nie wyczuła nic
oprócz ciemności.
Już
chciała z powrotem się położyć, jednak ostatkiem sił zmusiła
swoje ciało do kolejnych ruchów. W ciszy słyszała tylko swój
przyspieszony oddech i energiczne łomotanie serca. Jak to możliwe,
że potrafi ono aż tak szybko i głośno bić.
Odrzuciła
na bok kołdrę, po czym opuściła nogi. Zlękła się. Miała
wrażenie, że łóżko jest zawieszone bardzo wysoko i nie może
dosięgnąć podłogi. Dopiero po kilku sekundach, które w jej
mniemaniu trwały wieczność, stopy dotknęły zimnej posadzki.
Znów
wyciągnęła ręce przed siebie i omal nie pisnęła, kiedy lewa
dłoń natrafiła na jakiś twardy mebel. Było to krzesło, na
którym przesiadywali mężczyźni, kiedy przypominało im się o
niej. Chwyciła się mocno oparcia i dźwignęła się na nogi.
Poczuła
mdłości, a ból w skroniach się nasilił. Odetchnęła
kilkakrotnie, opuszczając nisko głowę. Gdyby nie to, że miała
pusty żołądek, to najprawdopodobniej zwymiotowałaby pod nogi.
Trzymając
się jedną ręką krzesła, zrobiła krok do przodu. Potem drugi i
trzeci, puściła się jedynego oparcia i przeszła kolejny kawałek.
Wstrzymała oddech, kiedy jej ręce błądziły w gęstej ciemności,
nie mogąc natrafić na żaden przedmiot. W jednej chwili zapragnęła
wrócić do łóżka.
Poczuła
strach. Paraliżujące uczucie zawładnęło jej ciałem. Zimne
krople potu zaczęły spływać po jej czole. Miała wrażenie, że
cienka koszulka, którą miała na sobie, przykleiła się do jej
rozgrzanego ciała.
Powiodła
dłonią do opatrunku znajdującego się na jej twarzy. W
narastającej panice próbowała go jakoś zerwać. I nagle trach.
Potknęła się o coś leżącego na posadzce. Upadła, uderzając
kolanami o twardą powierzchnię. Jęknęła mimowolnie, robiąc przy
tym sporo hałasu. Próbowała się jakoś opanować, kiedy usłyszała
zamieszanie panujące gdzieś za ścianą.
Ktoś
się zbliżał. Była nawet pewna, że są to dwie osoby.
Trzask.
Coś
twardego uderzyło ją w głowę. Przez chwilę zupełnie ją
zamroczyło.
- Na
Merlina, Ginny, co ty wyprawiasz?! - wrzasnął ktoś i dopiero po
chwili rozpoznała w tym głosie Syriusza. Po chwili poczuła, jak
chwyta ją mocno za ramiona, a potem dotknął miejsca, w którym
czuła największy ból.
Kiedy
nie widziała, pozostałe zmysły się wyostrzyły. Bez problemu
poczuła rdzawy zapach krwi.
-
Remus, zapal światło – krzyknął Black, a Ginny przez ułamek
sekundy łudziła się, że za chwilę i ona coś zobaczy w
ciemności. Niestety...
-
Powiedz coś... - odezwał się tym razem drugi głos.
Ale
ona nie miała ochoty spełnić jego prośby. Gdyby to zrobiła,
udowodniłaby, że jest gdzieś w tym mroku. Poczuła, jak ktoś,
pewnie Syriusz, bierze ją w ramiona. Nie położył jej jednak na
łóżku. Usiadł na brzegu, pozostawiając ją na swoich kolanach i
kołysząc delikatnie w ramionach.
Przez
chwilę miała wrażenie, że to sen. Ale nawet w snach nie czuła
się tak bezpiecznie jak teraz.
Usłyszała,
jak Remus siada na krześle.
-
Traktujecie mnie, jakbym nie istniała – szepnęła wbrew sobie.
-
Nieprawda – zaprzeczył Syriusz, a ona tylko prychnęła.
-
Nie mam pojęcia, ile minęło czasu ani nawet co się stało.
Zostawiliście mnie tutaj z nadzieją, że sama wykończę się
psychicznie.
-
Nieprawda – powtórzył raz jeszcze Syriusz. - To były trudne
tygodnie dla nas wszystkich. Miałaś prawo czuć się z tym
wszystkim źle.
-
Dzięki za pozwolenie – mruknęła. - Ale wypadałoby jeszcze coś
z tym zrobić.
-
Dobrze, od czego chcesz zacząć?
-
Chcę się wykąpać – oświadczyła, a na jej twarzy pojawił się
mimowolny uśmiech.
-
Sama?
- A
co, z tobą? - odpowiedziała pytaniem na pytanie.
-
Jak wolisz...
Usłyszała
jeszcze ciche prychnięcie Remusa, a potem mężczyzna wstał z
krzesła i oddalił się z zajmowanego przez nią pokoju.
Syriusz
stanął na wysokości zadania. Powoli zaprowadził ją do łazienki.
Ginny miała wrażenie, że długi, ciemny korytarz ciągnął się w
nieskończoność. Lewą ręką wodziła po szorstkiej tapecie.
Mężczyzna nic nie mówił i tak było lepiej. Dziewczyna nie
chciała słuchać o kolorze ścian i obrazach wiszących na
korytarzu. Wierzyła, że przyjdzie taki czas, kiedy sama to wszystko
zobaczy.
Po
chwili wprowadził ją do łazienki. Powoli i cierpliwie tłumaczył,
że na wprost znajduje się duża wanna, do której Remus nalał już
ciepłej wody, obok stały mydła i szampony, a na wieszaku
przewieszono świeży ręcznik i czyste ubranie.
Dziewczyna
była zadowolona, mogąc znów poczuć się samodzielną choćby w
tak minimalnym stopniu. Choć i tak nie była głupia i doskonale
zdawała sobie sprawę, że w trakcie, kiedy dokładnie namydlała
swoje ciało, Remus i Syriusz stali przy drzwiach, aby zareagować,
gdyby usłyszeli jakieś podejrzane odgłosy świadczące o tym, że
coś jej się stało.
Nie
było tak źle, jak na początku jej się wydawało. Ciemność ją
przytłaczała, ale dodawała sobie otuchy, powtarzając, że za
jakiś czas to wszystko się skończy. Syriusz mówił, że potrwa to
góra miesiąc.
Opatrunek,
który miała na oczach, nie zmoczył się w trakcie kąpieli. Dzięki
temu mogła umyć włosy, nie bojąc się, że stanie się coś
złego.
Wytarła
się bez problemu. Kłopot sprawiły jej ubrania. Długo trwało
zanim odgadła, gdzie jest przód, a gdzie tył koszulki. Kiedy w
końcu ją założyła, zmieniała zdanie jeszcze trzy razy, nie
będąc pewna, czy dobrze wygląda. W końcu dała sobie z tym
spokój.
Owinęła
ręcznik na głowie, gdyż znalezienie szczotki w ciemności
graniczyło z cudem i pomyślała, że teraz jest gotowa zmierzyć
się z rzeczywistością.
Przez
kilka minut szukała klamki, aż w końcu zrezygnowana krzyknęła,
że mężczyźni mogą wejść. Tak jak się spodziewała, otworzyli
drzwi w ułamku sekundy. Tym razem to Remus wziął ją pod ramię.
Wyczuła to bez problemu po jego szczupłej ręce i innym zapachu.
-
Wszystko w porządku? - zapytał, a Ginny wyczuła, jak bardzo się
martwi.
-
Tak – stwierdziła, nie chcąc dokładać mu zmartwień. - Teraz mi
opowiecie, co się stało w trakcie pożaru?
-
Może usiądziemy w salonie? - zaproponował Syriusz, a dziewczyna
tylko kiwnęła głową.
Może
gdyby wiedziała, że aktualnie znajduje się na pierwszym piętrze,
nie byłaby taka chętna. Zejście po schodach sprawiło, że ogarnął
ją strach. Co prawda Syriusz zaproponował, że może ją znieść,
ale kategorycznie odmówiła. Kroki stawiała pomału, opierając się
na poręczy. Drugą rękę zaciskała na szorstkim swetrze Remusa.
-
Muszę być samodzielna – jęknęła bardziej do siebie niż
kogokolwiek z nich.
Po
kilku minutach znaleźli się w salonie, choć według Ginny
wyglądało tutaj dokładnie tak samo, jak w reszcie domostwa. Lupin
posadził ją na wygodnej, miękkiej kanapie, a potem zajął miejsce
obok. Milczeli przez chwilę, aż nie zjawił się Syriusz i nie
postawił przed nią tacy z (jak później wytłumaczył) trzema
szklankami z sokiem pomarańczowym. Jedną z nich wcisnął
dziewczynie do ręki.
- To
nie miało tak wyglądać – zaczął rozmowę Black.
-
Dobrze, rozumiem – odpowiedziała, upijając łyk soku. Miała
wrażenie, że nigdy nie piła tak dobrego napoju. Zastanawiała się,
czy było to spowodowane tym, że dawno nie miała w ustach nic
zjadliwego, czy może zmysł smaku również jej się wyostrzył.
-
Ten pożar w szpitalu był największą porażką Zakonu w historii –
kontynuował za przyjaciela Remus. - W płomieniach zginęło wielu
czarodziejów, chorych, wykształconych uzdrowicieli... Większość
z tych, co chcieli pomóc, została ranna. Poparzenia to chyba
najmniejszy zmora w tej chwili. Nie ma co zrobić z poszkodowanymi.
Zaangażowano do pomocy jakiś mugolski szpital, ale wiadomo, że
tamte metody leczenia różnią się od naszych. Brakuje leków,
eliksirów, środków opatrunkowych... Świat czarodziejów chyba
jeszcze nigdy nie znalazł się w tak krytycznej sytuacji.
Ginny
poczuła, że dłonie zaczynają jej drżeć. Próbowała przypomnieć
sobie, czy kiedykolwiek spotkała się choćby z najmniejszą
wzmianką o tym, że szpital trawiła tak wielka pożoga.
-
Ale odbudują go, prawda? - spytała. - Za jakiś czas wszystko wróci
do normy?
Gdzieś
w ciemności usłyszała cichy, nerwowy śmiech Syriusza. Odwróciła
głowę mniej więcej w tamtym kierunku.
-
Przepraszam – wydusił z siebie mężczyzna. - To takie niewinne,
co mówisz. Naprawdę.
Chciała
się na niego zezłościć, ale jakoś nie potrafiła. Odstawiła na
stół pustą szklankę po soku, upewniając się dwa razy, czy aby
na pewno pewnie stoi, po czym schowała twarz w dłoniach. Nie
chciało jej się płakać, ale poczuła dziwny, narastający smutek.
- A
co z innymi członkami Zakonu? - zapytała. Słowo innymi
zabrzmiało tak, jakby i ona mogła być częścią tego
przedsięwzięcia. Pierwszy raz poczuła ukłucie w sercu na tę
myśl. Niegdyś tak bardzo tego chciała, a teraz wszystko się
pogmatwało.
Zapadła
chwila milczenia, która według Ginny mogła zwiastować tylko
najgorsze zło. Słyszała przeraźliwie głośne tykanie zegara,
szum wiatru i przyspieszone oddechy dwóch mężczyzn. Mogła sobie
tylko wyobrazić, jak wymieniają między sobą spojrzenia i myślą:
ty jej to powiedz.
-
Nie jest aż tak źle – oświadczył po chwili Syriusz, a
dziewczyna miała wrażenie, że słyszy w jego głosie nutę
niepewności. - Kilka złamań, liczne poparzenia, większość
podłamała się psychicznie. Tylko Szalonooki...
- Co
z nim? - zapytała stanowczo zbyt gwałtownie.
-
Stracił nogę.
Miała
ochotę krzyknąć. Poczuła, że jest to dowód na to, że takie lub
inne, acz podobne wydarzenie miło miejsce w przeszłości. Z trudem
powstrzymywała swoją twarz przed wyrażaniem emocji, które mogłaby
zostać źle zrozumiane przez Remusa i Syriusza.
-
Lewą? - zapytała, przypominając sobie wizerunek mężczyzny, który
utkwił jej w pamięci.
-
Nie – odpowiedział Remus z zakłopotaniem. - Prawą, ale jakie to
ma znaczenie?
Zbladła.
Przez jej ciało przeszła fala mdłości. Zaczęła żałować, że
w ogóle piła ten sok. Napój zaczął ciążyć na jej żołądku.
Zacisnęła dłonie w pięść, próbując opanować narastającą
panikę. To nie mogło tak być. Po prostu nie miało prawa się
wydarzyć.
-
Muszę porozmawiać z Dumbledore'em – jęknęła.
-
Mogę wysłać do niego wiadomość, ale wątpię, aby rzucił
wszystko i przybiegł do ciebie – oświadczył Syriusz. - Możesz
poczekać do kolejnego spotkania Zakonu.
-
Ale ja nie mogę czekać. Muszę z nim porozmawiać teraz!
-
Mówię ci przecież, że do niego napiszę – zdenerwował się
Black. - Przecież nie wparujesz do Hogwartu!
-
Wyślę mu patronusa – stwierdziła, nie zwracając uwagi na jego
słowa. - To lepsze niż sowa i szybciej dojdzie do celu. – Ginny
mechanicznie chwyciła się za kieszenie spodni. - Gdzie jest moja
różdżka?
I
znów zapadło milczenie. Tyk, tyk, tyk, rozbrzmiewało gdzieś w
oddali, a ona gdyby tylko cokolwiek widziała, to rzuciłaby się na
tych dwóch facetów i pokazał, kto tutaj rządzi.
-
Gdzie jest moja różdżka?! - powtórzyła pytanie, zrywając się
na równe nogi.
-
Spokojnie – szepnął Remus. Poczuła, jak mężczyzna chwyta ją
za nadgarstek swoją zimną dłonią. - Twoja różdżka jest tutaj.
Usłyszała,
jak Syriusz wstaje z kanapy i kieruje się w bliżej nieokreślonym
kierunku. Zaczął przekładać jakieś przedmioty, po czym znów do
niej podszedł. Położył jej palce na trzonku różdżki, ale sam
też jej nie puścił.
-
Nie męcz teraz Dumbledore'a – powiedział, a jego ton lekko
złagodniał.
-
Muszę – oznajmiła twardo.
Dał
za wygraną.
-
Potrafisz wyczarować cielesnego patronusa, kto cię tego nauczył? -
zapytał Remus, a Ginny poczuła, że na jej twarzy pojawiają się
delikatne rumieńce.
- To
nieważne – szepnęła tak cicho, że ledwo dosłyszała swój
głos.
* *
*
Większość
czasu spędzonego w domu państwa Rice Draco Malfoy przespał. Innymi
razy gapił się beznamiętnie w wiszący na ścianie obraz, jakby to
miało sprawić, że ponownie wróci do swojego domu. Nienawidził
tego uczucia bezsilności. To było gorsze niż ból, który rozpalał
jego skórę.
Starał
się nie myśleć, ale jego podświadomość sama podsyłała mu nowe
tematy do rozważań. Drugi, trzeci, a nawet setny raz. O dziwo, w
tamtych dniach częściej nawiedzał go obraz Ginny niż Astorii. Z
niewiadomych przyczyn ubzdurał sobie, że znalazła jakiś sposób,
by dostać się do Zakonu, a tamtego pamiętnego dnia również
znajdowała się w szpitalu.
Zaskakujące,
że tak dokładnie pamiętał różne, pojedyncze sceny, które miały
miejsce w Hogwarcie. Kiedyś, bodajże w czwartej klasie, śmiał się
razem z Blaise'em z jej włosów. W jego głowie kotłował się
nawet najdrobniejszy szczegół tej rozmowy i to dobijało go
najbardziej.
-
Jak bym miał taką czuprynę na głowie, to pewnie ściąłbym się
na krótko – skwitował Zabini, kiedy obserwowali pędzącą
korytarzem Ginny.
-
No... wygląda, jakby jej się łeb zapalił – przyznał mu rację
Malfoy. Kątem oka dostrzegł, jak jego przyjaciel wyciąga różdżkę.
-
Ciekawe jakby wyglądała, jakby faktycznie zapłonęła.
-
Przestań – szepnął Draco, choć uśmiech nie zszedł z jego
twarzy. Położył dłoń na różdżce Blaise'a. - Wiesz, że jest
ulubienicą dyrektora. Nie będziemy robić czegoś takiego na środku
korytarza.
Wtedy
Ginny się zatrzymała, jakby słyszała, że ktoś w pobliżu o niej
rozmawia. Rozejrzała się po korytarzu, a kiedy jej wzrok padł na
chłopaków mięśnie jej twarzy się napięły. Draco obserwował,
jak prostuje plecy i idzie dalej, nie spuszczając wzroku z różdżki
Zabiniego.
-
Masz rację, Dumbledore najchętniej postawiłby jej piedestał –
odezwał się Blaise, chowając swoją broń. - To jego umiłowanie
do biednych i słabych jest żenujące...
Wtedy
Draco zgadzał się z Zabinim, ale teraz sam nie wiedział, na czym
polegały relacje Dumbledore'a z Ginny. Może było w nich coś,
czego on nie potrafił zrozumieć, coś, czego nawet ona nie
rozumiała. Nie. To nierealne.
Nie
myśląc zbyt wiele, wstał z łózka. Zakręciło mu się w głowie,
ale zignorował to uczucie. Nie miał pod ręką żadnego zegarka,
ale stwierdził, że musi być już po południu. Pewnie Astoria Rice
niedługo przyniesie mu posiłek. Nie dbał o to, co wtedy zastanie.
Po
cichu podszedł do drzwi. Bez wahania nacisnął na klamkę i
wzeszedł z pokoju. Korytarz był zaciemniony. Ktoś przysłonił
ciężkimi zasłonami ogromne okno, znajdujące się po jego lewej
stronie. Na pomalowanych na szaro ścianach czaiły się niespokojne
cienie. Ruszył w prawą stronę, a odgłos jego kroków tłumił
gruby dywan, leżący na podłodze.
Wstrzymał
oddech, kiedy doszedł do schodów. Zawahał się tylko przez chwilę,
a potem zaczął schodzić. Nie ufał sobie, cały czas kręciło mu
się w głowie, więc oparł się o elegancką poręcz.
Kiedy
znalazł się w dużym, jasnym salonie, serce stanęło mu w piersi.
Było to duże, okrągłe pomieszczenie ze ścianami pokrytymi
mozaiką wielobarwnych liści. Na jednej ze ścian wisiał ogromny
obraz z biegającym po lesie jeleniem. Wnętrze było dziwne, było w
nim coś dzikiego i niespotykanego w tamtych czasach.
Spojrzał
na leżący na ziemi dywan. Wyglądał jakby był porośnięty mchem.
Jednak nie to zwróciło jego największą uwagę. Przy drewnianym
stole siedziała mała dziewczynka w zielonej sukience. W niewielkich
rączkach trzymała szmacianą sowę z szeroko rozłożonym
skrzydłami.
Malfoy
chciał się odwrócić i pognać do pokoju, który zajmował, jednak
nogi odmówiły mu posłuszeństwa. Kiedy dziewczynka podniosła
głowę i spojrzała w jego stronę, poczuł, że robi mu się
gorąco. Jej włosy były jaśniejsze niż pamiętał, ale i tak nie
pomyliłby jej z nikim innym.
Astoria.
Jego Astoria mogła mieć nieco ponad rok. Siedziała i patrzyła na
niego swoimi mądrymi, dużymi oczami.
W
salonie u dziadków czułam się jak w zaczarowanym lesie –
mówiła, kiedy poznali się już lepiej. - Wiesz, że czasem
wyrażałam sobie, że przyjedzie po mnie książę na białym koniu.
Na Merlina, jak teraz o tym myślę, to chce mi się śmiać z
własnej głupoty.
Ale
jemu wcale nie było w tym momencie do śmiechu. Przełknął głośno
ślinę.
-
Och, proszę pana? Draco? - Usłyszał po chwili głos gospodyni.
Odwrócił
głowę. Kobieta stała w drzwiach, które prawdopodobnie prowadziły
do jadalni i przyglądała mu się uważnie. Na jej twarzy malował
się cień strachu i niepokoju. Powoli podeszła do Draco.
-
Nie powinien pan wstawać – rzekła szybko. - Coś się stało?
Mógł pan zawołać.
Ale
Malfoy nie był w stanie nic powiedzieć. Obserwował, jak mała
Astoria wstaje i chwiejnym krokiem podchodzi do babci. Objęła
kobietę za nogę, nie spuszczając wzroku z mężczyzny.
- To
moja wnuczka – oświadczyła szybko kobieta. - Ma na imię tak samo
jak ja. Astoria. Jest nieśmiała i bardzo skryta. Ostatnio dużo
czasu u nas spędza. Moja córka ponownie zaszła w ciążę, a
opieka nad dzieckiem sprawia jej tyle kłopotu.
-
Rozumiem – szepnął, choć doskonale wiedział, ile kłamstwa jest
w słowach kobiety. - Ma pani rację, nie powinienem wstawać i
kręcić się po domu. To było niestosowne, przepraszam.
-
Nic nie szkodzi. Za jakiś czas wszystko panu pokażę. Wróci pan
sam do pokoju? Przyniosę obiad za kilka minut.
Nie
sprzeczał się z nią. Odwrócił się na pięcie i nie zwracając
uwagi na ból głowy, zaczął wspinać się po schodach. Nie
odwrócił się nawet wówczas, kiedy usłyszał cichutki, niewyraźny
głos dziewczynki:
-
Kim jest ten pan i czemu ma taką brzydką twarz?
- To
nasz gość, kochanie, i nie wolno tak mówić. Ten pan miał wypadek
i jest mocno poparzony.
Draco
bezwiednie powiódł palcami do swojej twarzy. Pod zimnym dotykiem
opuszków poczuł twarde rany, znajdujące się pod lewym okiem i na
podbródku. Zląkł się.
* *
*
Przepraszam
za zwłokę, ale miałam urwanie głowy w tym tygodniu. Aktualnie mam
doła i nie wiem co z tym zrobić. Będę szczera, myślałam o
przerwie od blogowania. Ten rozdział był pisany jeszcze w maju...
Szablon
też chciałam zmienić, ale nic mi nie wychodzi... wiem. Marudzę.
Tym razem czytałam powoli, żeby mieć to cudo na jak najdłużej ;)
OdpowiedzUsuńCóż mogę powiedzieć, czy raczej napisać... Świetny, jak każdy. Chyba tym razem nie będę pisac długiego komentarza, bo po prostu nie przychodzi mi na myśl nic innego jak genialnie, fantastycznie, świetnie itd.
\Co do Ginny... To coraz bardziej jestem ciekawa tego, co się dokładnie z nią stało. Wciąga mnie to coraz bardziej z każdym zdaniem i z każdym rozdziałem :D
I... ach, Draco zobaczył Astorię. Ale to musiało być dla niego pogmatwane, uch!
Przerwa od blogowania? Cóż, jeśli myślisz, że to pomoże, to czemu nie. Z mojej strony na pewno się nie pogniewam, bo i o co? Robisz to z własnej inicjatywy i poniekąd dla własnej przyjemności, jak sądzę, więc... Jeśli tylko przerwa pomoże, to droga wolna. Mam tylko nadzieję, że nie na długo, bo historia naprawdę ciekawa :D I ciekawi mnie rozwiązanie :D A co do szablonu... Ja jestem osobiście zdania, że każde dzieło Elfaby jest świetne :D
Tak więc... Przemyśl sobie na spokojnie, z doła kiedyś wyjdziesz na pewno, a tak to... Jestem z Tobą w każdej Twojej decyzji. Jeśli zrobisz przerwę, na pewno stąd nie ucieknę :D
Na konie życzę Ci standardowo masy pomysłu oraz czasu. Życzę Ci także byś wyszła z doła ;P
Trzymam kciuki i pozdrawiam cieplutko ;)
Ooch, nowy szablon =) Śliczny!
UsuńCzy dobrze zrozumiałam Ginny, że wszystko co się dzieje w tej historii w jakiś sposób zmienia to co będzie później? Chyba wolę fragment Ginny bo po pierwsze więcej się w nim dzieje, a po drugie wydaje się dłuższy. Mam nadzieję, że niedługo się spotkają i dowiedzą trochę więcej o tym co ich spotkało. Szablon śliczny, tamten miał fajne ustawienie i kolorystykę ale tamta dziewczyna jakoś nie pasowała mi do Ginny. Uwielbiam galerię szablonów mogę sobie wejść i podziwiać. :)
OdpowiedzUsuńHmm. Jeśli tam jest rok 1979, a Astoria ma roczek, to oznacza, że jest starsza od Draco. Według wiki hp urodziła się w 1982. Oczywiście to twoje opowiadanie i możesz robić z nim co tylko zechcesz. Nie żebym się czepiał :).
OdpowiedzUsuńDobre to było, jak Syriusz zapytał Ginny, czy sama się chce wykąpać. Pewnie chciał jej umyć plecy ;d.
Czyżby historia się zmieniała za sprawą Ginny i Draco? Skoro Moody stracił prawą nogę, a nie lewą. Może, gdyby niepojawianie się Malfoy'a, w szpitalu nie byłoby pożaru.
Też sobie zrobiłem na pół roku przerwę od blogosfery. Jeszcze nie wiem, czy wyszło mi to na dobre. Zobaczę później, jak to będzie z weną i innym rzeczami.
Bardzo ładny szablon. Zresztą jak zawsze. Talenciara ;d.
Czekam na następny rozdział.
Pozdrawiam.
http://pieczecie--magii.blogspot.com/
Bardzo podobał mi się rozdział :)
OdpowiedzUsuńW tym opowiadaniu chyba najbardziej polubiłam Lupina :33
Oj nie marudź kochana według mnie nie masz powodu.
OdpowiedzUsuńRozdział naprawdę cudowny i tyle w nim emocji.
Mam nadzieję że Ginny nie będzie ślepa na zawsze.
To by bardzo utrudniło jej zycie i nie przyniosło nic dobrego.
Czy mi się wydaje czy pomiędzy nią a Syriuszem mogłoby coś być?
Nie mam pojęcia czemu tak pomyślałam.
Ostatnio coraz częściej chodzi mi po głowie połączenie tej pary w jakiś dziwny i cudowny sposób.
Szkoda mi również Dracona.
Jego spotkanie ze swoją przyszłą żoną było bardzo poruszające.
I co mu się stało z twarzą?
Naprawde został tak bardzo poparzony?
Normalnie intrygujesz z każdą chwilą coraz bardziej.
Twoje opowiadania mają w sobie jakiś taki urok, że uwielbiam je czytać i wciąż czekam na więcej i wiecej.
Aż nie wiem co w tym jest.
Chyba jakas taka specjalna magia wytwarzana przez Ciebie, a nie każdy autor to potrafi.
przesyłam wakacyjne pozdrowienia i czekam na kolejny NN :)
Rozmowa Ginny z Syriuszem i Remusem jest dość ciekawa i nieco niepokojąca zważywszy na fakt, że wiele elementów się ze sobą nie zgadza. Nie dziwię się dziewczynie, że jest nieco oszołomiona tym wszystkim i chce jak najszybciej porozmawiać z Dumbledorem. To mi trochę przypomina sytuacje z DB, jak Tronk przybył z przyszłości i okazało się, że było zupełnie inaczej niż u niego. Dwa zupełnie nowe światy.
OdpowiedzUsuńBardzo fajna scenka Dracona, jak zobaczył swoją małą żonę^^ To musiało być przedziwne uczucie. Choć, z tego co wiem, Astoria była młodsza od Dracona... ale najwidoczniej zmieniłaś to na potrzeby opowiadania.
I muszę przyznać, że bardzo śliczny szablon. Bardzo podobają mi się te róże wokoło modelki. I podoba mi się technicznie ustawiona data nadania postu w tym owalu - świetne to jest :)
Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy ;*
Ściskam ;*
Zazdroszczę Ci wiesz? ;> Piszesz tak lekko. Czytelnik potrafi wczuć się w sytuację zarówno Ginny jak i Dracona (mam wenobrak w sumie, więc zazdrość się spotęgowała). Cała ta sytuacja ich przerasta, widzą coś, co wiedza jaki będzie miało skutek. A może nie? Widać, ze ta dójka wywołała zmiany w przeszłości. Teraz powoli mi się układa coś w główce. Jak widać ich obecność na razie szkodzi, nie pomaga. Obecność Dracona spowodowała atak Śmierciożerców na Szpital św. Munga (?). Chcieli się go pozbyć i dzięki czemu wymyślił coś tak okropnego (tak sobie gdybam, nie wiem czy to prawda).
OdpowiedzUsuńPrzez chwilę sama przestałam widzieć, tak wczułam się w sytuację Ginny (zazdrość, zazdrość!). Też bym się wkurzyła, jakby nikt do mnie nie przychodził, a ja bym nie wiedziała. Oddałaś charakterek Ginny. Chwali się.
Draco widzi swoją żonę jako małą dziewczynkę? Sama nie wiem, co bym czuła w takiej chwili. Też bym chciała uciekać ^^ Chciało mi się śmiać, gdy Astoria powiedziała, że Draco ma brzydką twarz. Pomyślałam sobie, że nieźle zmienił się jej gust, że tak to ujmę. A tu sie okazuje, że nieźle oberwał i uśmiech zszedł mi z ust.
Kończę, bo tworzę litanię. Wiem, że jeszcze wiele brakuje, ale tutaj urwę ;D
Śliczny szablon. Śliczna jest ta modelka na nim, której imię znalazłam nawet w zakładce o szablonach.
OdpowiedzUsuńSzkoda mi Ginny. Bez wzroku musi jej być naprawdę ciężko. Zmuszona do polegania na innych ludziach traci własną samodzielność, na której jej przecież tak zależało. Remus i Syriusz pomimo dobrych chęci chyba niekoniecznie potrafią się nią odpowiednio zająć. Chyba jej tajemniczość nieco ich przeraża. No a poza tym jest jedyną kobietą w ich męskim mieszkaniu. To też duży przeskok;D Ciekawa jestem, co właściwie znaczy utrata innej nogi przez Szalonookiego. Czyżby swoim przyjazdem Ginny i Draco zaczęli zmieniać historię? Czy sprawiają, że coś się wydarzy, chociaż nie powinno lub odwrotnie - to, co powinno, nigdy nie będzie miało miejsca? To ciekawa sprawa, jak będzie się zmieniać rzeczywistość pod wpływem tej dwójki przybyszy z przyszłości.
Draco... Spotkanie z Astorią niewątpliwie było dla niego ogromnym szokiem. W końcu znał ją jako kobietę, nie maleńką dziewczynę. Dziwię się jednak, że Astoria jest już rocznym bobasem, skoro jeszcze nie ma na świecie Harry'ego i ludzi z jego otoczenia. Wychodziłoby, że Astoria była starsza, a nie wydaje mi się, żebyś o tym wcześniej wspominała.
Pozdrawiam.
Piękny szablon *.* cudo :)
OdpowiedzUsuńBoże, biedna Ginny :( Pozbawiona wzroku skazana na ciemność, coś strasznego. Ale nadal jest silna, choć powoli się poddaje. Remus i Syriusz jakoś nie potrafią do niej dotrzeć. Mam nadzieję, żeutrata wzroku Ginny nie jest nie odwracalna i dziewczyna jeszcze będzie mogła spojrzeć na świat :)
Ps. Elfabo mogłabyś mi zdradzić jak rozdzielić boczna kolumne tak jak w szablonie numer 1? Pytałam o to już w zakładce z szablonami, jednak nie dostałam odpowiedzi, więc ponawiam pytanie tutaj. Wybacz, jestem zdesperowana :)
Pozdrawiam.
zapomniałam odpowiedzieć. przepraszam. już Ci mówię. możesz albo 'ubierać' poszczególne gadżety osobno albo użyć jednego selektora:
Usuń.column-right-inner .widget
lub oczywiście:
.column-left-inner .widget
w zależności od tego o którą kolumnę chodzi, a tytułu gadźetów to analogicznie:
.column-right-inner h2
lub:
.column-left-inner h2
Dziękuję. Będę próbować :)
Usuńnie chcę sobie nawet wyobrażać jak trudno pisze się o osobie niewidomej. trzeba opisywać zupełnie inne doznania niż u zdrowej osoby. tez chciałam pisać ale zaczęłam opisywać kolor tapety i doszło do mnie że coś nie tak :P
OdpowiedzUsuńwiem, że nie powinnam, ale zastanawiam się jak skończy się ta historia. to znaczy chcę, abyś pisała jak najdłużej, ale ciekawa jestem jak wrócą do domu. bo wrócą nie?
Jestem! *a kierowca autobusu wstał i zaczął klaskać* :D
OdpowiedzUsuńChyba już teraz wiem dlaczego tym razem wzięłaś się za pisanie dwóch perspektyw, w końcu, im więcej osób do dręczenia, tym lepiej, prawda?
Już przyzwyczaiłam się do myśli, że lubisz uprzykrzać życie swoim bohaterom, dlatego też, zdążyłam się domyślić, że prędzej czy później Ginny lub Draco stanie się coś złego.
Wydaje mi się, że ich obecność w przeszłości, ma wpływ na wydarzenia, które się w niej dzieją, a konsekwencje będą nadal widoczne, kiedy wrócą do swoich czasów.
Gdyby nie Draco, nikt nie wznieciłby pożaru, Alastor straciłby lewej, a prawej nogi. Ginny sama nie wie już co ma robić... chyba korci ją, aby powiedzieć wszystkim prawdę i pewnie dlatego chce spotkać się z Dumbledore'm.
Hmm... czy u Ciebie w tamtych czasach były Zmieniacze Czasu? Jeśli tak, to Dumbledore mógłby zabrać jeden z nich z Ministerstwa Magii, co oczywiście, nie byłoby to łatwym zadaniem, a potem znalazłby Draco i pomóc Ginny wrócić do rzeczywistości. Niemniej, to zbyt piękne, aby mogło być prawdziwe.
Rozczuliła mnie mała Astoria, choć podobnie jak inni, dostrzegam pewne sprzeczności z HP. Mamy rok 1979, na świecie nie było nawet Dracona, a co dopiero Astorii, więc jakim cudem jest od niego starsza, skoro to jej siostra, Dafne, była na jednym roku w Slytherinie razem z Malfoy'em?
Biedny Malfoy, musiał czuć się naprawdę dziwnie, kiedy patrzył na swoją przyszłą żonę w pieluchach :p Sam fakt, że Astoria jest uroczym oraz pyskatym bobasem musiał być dla niego szokiem. "Czasem wyrażałam sobie, że przyjedzie po mnie książę na białym koniu". Widzisz, Astorio? Draco spadł Ci chyba z nieba! :D
Zastanawia mnie, dlaczego Syriusz i Remus opiekują się Ginny, wiadomo, ktoś musi, ale dlaczego właśnie oni? Dlaczego nie Dorcas, która pod względem medycznym jest o wiele bardziej doświadczoną osobą, poza tym, widać, że Ginny krępuje obecność tych dwojga.
Biedna Ginny :( Musi być naprawdę przerażona tym całym zamieszaniem, ciekawe co będzie kiedy wrócą już do Rzeczywistości, JEŚLI w ogóle uda im się wrócić. Pewnie nie.
Utrata wzroku musi być dla niej naprawdę ciężkim przeżyciem. Jej samodzielność, wszystko o co walczyła poszło na marne. Samodzielność dla której zrezygnowała z miłości Harry'ego! Nie wyobrażam sobie, co musi tkwić jej teraz w głowie. A przecież mogła grać w Quidditcha nawet teraz, podczas wojny, z Jamesem i Syriuszem na przykład.
A tak nawiasem mówiąc, skoro już tutaj jestem, to mogłabyś mi powiedzieć, co się dzieje z moimi kodami CSS? Próbowałam już chyba wszystkiego :( Otóż, kody na kolumny oraz niektóre dodatki w ogóle nie chcą mi działać, a przecież one są najbardziej potrzebne, nie mogę bazować tylko i wyłącznie na kodach na posty i karty, powoli zaczynam dostawać szału! Zdaję sobie sprawę, że blogspot ostatnio trochę szwankuje, niemniej jednak wygląda na to, że tylko ja mam z nimi taki problem :(
Oto adres mojego bloga na próbne szablony http://flaflala.blogspot.com/ gdzie całkiem niedawno wstawiłam nowy, świeżutki kod CSS.
Pozdrawiam i z góry dziękuję za odpowiedź;*
Witaj Elfabo!
OdpowiedzUsuńChciałaby Tobie przeogromnie podziękować, za szablon dla mnie. Przyda się, więc naprawdę bardzo się cieszę. Nie dość, że jest totalnie w moim stylu, to nie mogę wyjść z podziwu, że w takim szybkim tempie go dla mnie wykonałaś. To wiele dla mnie znaczy :)
Jest jeden szkopuł, jak chcę go pobrać, to devanart automatycznie przenosi mnie na to http://imageshack.us/a/img593/7755/g75o.jpg
JESZCZE RAZ TOBIE DZIĘKUJĘ, NO!!
venilla-seela-snape.blogspot.com
Pojawi się zapewne z okazji urodzin Ginny Weasley?
OdpowiedzUsuńto żadna tajemnica. dokładnie z tego powodu. Jak co roku na Ginevrze. :D
Usuńprzeczytałam całe Twoje opowiadanie z myślą, że jeśli nie jest to paring Dracona i Giny to może coś z tego będzie i nie myliłam się. Wyszło coś cudownego co zaskoczyła mnie i to bardzo, coś co było bardzo genialne i opisane w sposób, który nie pozwala odsunąćć się od monitora. zakochałam się po prostu. Pomysł z przeniesieniem w czasie, to jest genialne, sama to chciałam zastosować lecz muszę znaleźć lepszy pomysł na to wszystko dlatego wybieram się na kilka dni odpoczynku by ułożyć sobie wszystko. ale nie o mnie tu! jestem ciekawa czy Ginny naprawde odzyska wzrok czy będzie już taka bezbronna do końca i nic nie uda jej się zminić i czy Harry w ogóle sie urodzi, a to by była niespodzianka! ha ha ;3 uwielbiam moje zwariowane pomysły. póki co...czekam na kolejny rozdział i zapraszam do siebie na przeglądnięcie kart, bo skasowałam wszystko, dając sobie czas do namysłu i nowy prolog. dodaję do linków i czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńP.S. mam szablon spot Twojego kursora na swoim blogu i każdy Go podziwia, nawet ja codziennie. uwielbiam wszystkie Twoje dzieła ;3
[traitors-kiss]
Nie wiem dlaczego, ale cały czas oczekuje spotkania Draco z Ginny. Zastanawia mnie jak by to wyglądało, kiedy staną ze sobą twarzą w twarz i zmierzą się z tym, co przeszli. Ginny ma poparzoną twarz i opatrunek na oczach, a Draco poparzone okolice twarzy.
OdpowiedzUsuńO co chodziło z tą nogą? Czyżby przeszłość się zmieniła, a może przyszłość potwierdziła? Nie czytałam tak dokładnie HP, więc kompletnie nie wiem, którą nogę stracił Moody. Jednak coś to musi oznaczać.
Podobał mi się rozdział i czekam na więcej.
Pozdrawiam serdecznie,
Donna Webner.
Jeszcze raz ja!
OdpowiedzUsuńPrzepraszam ale przesłałam Ci coś z błędami a chciałam żeby niespodzianka wyszła idealnie.
Nie wiem czy się spodoba ale mam nadzieję że tak;)
Troche nad nią popracowałam a że lubię Twoje opowiadanie dlatego właśnie powstało coś takiego:
http://www.youtube.com/watch?v=-R7tx9tq-Fk&feature=youtu.be
Nie jest idealny i pojawiają sie w nim błędy ale mam nadzieję że się spodoba.
pozdrawiam serdecznie i życzę weny!
P.s.
UsuńFilmik jest też z okazji urodzin Ginewry!!
o jeju, o jeju, o jeju! to jest genialne! naprawdę świetne. bardzo, bardzo, bardzo Ci dziękuję!
UsuńProszę bardzo:)
UsuńCieszę się że jesteś zadowolona trochę bałam się pokazać ale na szczęście nie musiałam;)
Wiesz, to bardzo fajnie, że świętujesz urodziny Ginny ^^ Tak więc obszerniejszy komentarz postaram się zostawić pod tym kolejnym postem, a teraz tak szybciutko coś naskrobię, żebyś wiedziała, że przeczytałam.
OdpowiedzUsuńWidzę, że pożar w szpitalu zostawił ślad i na ciele Ginny, i na ciele Draco. Ona na razie nie widzi, on ma poparzoną twarz. Mam nadzieję, może głupią, że jeśli uda im się wrócić do swoich czasów, znów będą przypominać siebie.
Podobało mi się to spotkanie z Astorią, choć dla Malfoya to musiało być bardzo dziwne, widzieć swoją żonę jako małe dziecko.
No i noga Alastora... Coś się zmienia w przeszłości, podróż w czasie nie przeszła bez echa. Niedobrze. Jestem ciekawa, czy jeszcze jakieś wydarzenie ulegnie zmianie.
No i dotarłam przed publikacją kolejnego rozdziału. Ech, to moje robienie wszystko na ostatnio chwilę, wychodząc z założenia, że "mam jeszcze czas", ale wrażenie, że dotarłam, prawda?
OdpowiedzUsuńGinny nie jest łatwo. Widzieć tylko ciemność. Każdego dnia i ma poczucie błądzenia w niej. Zwyczajne, proste czynności dnia codziennego stają się dla niej czymś trudnym, od kiedy straciła na jakiś czas wzrok. Ale ona mimo wszystko się nie oddaje. Syriusz bardzo jej pomaga z Remusem, co jest najważniejsze w tym czasie dla dziewczyny.
No i sprawa Dracona. Też ucierpiał. Można by powiedzieć, że oszukał przeznaczenie, nie ginąc w płomieniach. Ktoś uratował mu życie. Skończyło się tylko na "drobnych" obrażeniach twarzy. Znalazła się w domu, w którym jest raczej bezpieczny. Dużym przeżyciem musiało być spotkanie swojej przyszłej żony, która jest obecnie ponad rocznym dzieckiem. Sądzę, że jak wyzdrowieje, powinien iść do Dumbledore'a. Może wtedy połączyłby się z Ginny, ale sądzę, że ty dobrze wiem jak to się dalej potoczy, dlatego czekam. Pozdrawiam